Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Roberto18

angażują się emeryci, lekarze, graficy, piekarze

Polecane posty

Po prostu miłość Aleksandra Polewska Kongo, Burundi, Rwanda głód, choroby, przedwczesna śmierć i wojny domowe. Tysiące sierot. Aby afrykańskie dziecko miało co jeść i mogło się uczyć wystarczy 60 złotych miesięcznie. Przyłączając się do akcji „Adopcja Serca stajemy się jego rodziną. Na rzecz czarnoskórych dzieci wysyłają pieniądze emeryci, lekarze, graficy, piekarze, maklerzy, studenci. Regularnie wspiera je bardzo wielu ludzi. Najstarszy „rodzic ma 93 lata, najmłodsi to siedmiolatkowie. „Adopcję Serca wspierają również przez ofiarowanie modlitwy, cierpienia w intencji dzieci Trzeciego Świata. Wiele jest adopcji zbiorowych. Trzynaścioro dzieci zaadoptował znany polityk, ośmioro wspomaga była właścicielka biura turystycznego. Nie wycofała się nawet wtedy, gdy jej firma zbankrutowała. „Adopcję Serca zainicjował w Polsce gdański muzyk Wojciech Zięba. Początkowo nie wiedział skąd zdobyć pieniądze na pomoc, ale pomysł szybko podsunął mu przyjaciel. „Adopcja miała już długą tradycję na Zachodzie. Wyszukania najbardziej potrzebujących sierot podjęli się działający w Rwandzie pallotyńscy misjonarze i misjonarki. Pierwsza polska deklaracja „Adopcji Serca została podpisana w czerwcu 1996 r. Pieniądze trafiają do polskich misjonarzy w Rwandzie. Tam kupowane są za nie m.in. koce, maty, żywność, przybory szkolne, mydło. Sztab generalny „Adopcji serca działa w podwarszawskim domu Magdaleny Słodzinki, w której komputerze zarejestrowanych jest ponad 2 tys. danych dotyczących polskich rodziców adopcyjnych. Sama adoptowała czarnoskórą Julię. W małym biurze półki uginają się od skoroszytów z korespondencją i zdjęciami afrykańskich podopiecznych. Na podłodze stoją pudła z listami adopcyjnych rodziców do dzieci oraz dzieci do rodziców. „Niektórzy oburzają się, że w Polsce jest tyle potrzebujących dzieci, a ktoś decyduje się pomagać afrykańskiemu mówi jedna z mieszkanek Konina, oczekująca na adopcyjny przydział. Myślę, że „Adopcja Serca jest powołaniem. Ktoś pomaga dzieciom w Polsce, ktoś w Afryce. Biedy polskich dzieci, choć bywa ona wstrząsająca, nie da się porównać z biedą, która dotyka sieroty z Afryki... http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=ed200422&nr=246 jak kobiety odbierają Adopcje serca co myślą i czują na ten temat tu są Ich wypowiedzi kliknij http://grono.net/afryka/topic/358627/sl/adopcja-serca a niektórzy mężczyźni radzą sobie całkiem nieźle z tym, zobacz co mówią na ten temat Tadeusz Makulski i Zbigniew Ostrowski kliknij tu http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070608/REPORTAZ/70607021 strona www organizatorów adopcji http://www.maitri.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=85&Itemid=59

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biedy w Afryce nie da się zwalczyć. To znaczy można by, ale na krótko. Gdyby nagle każdego Afrykanina dofinansować tak, żeby żył na poziomie np Amerykanina za kilkanaście lat byłoby ich trzy razy tyle i bieda by powróciła. Świat by zbankrutował, nic innego nie wynikłoby z tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×