Mam dość! Muszę w końcu powiedzieć prawdę.

Zacznę od początku. Wszystko zaczęło się kiedy miałam lat 9. Żyłam jak normalne, przeciętne dziecko, miałam swoje zabawki, koleżanki, kolegów. W dzień moich urodzin do domu przyszedł mężczyzna w średnim wieku. Wyglądał na jakieś 40-45 lat. Ale do rzeczy. Mimo, że go nigdy wcześniej nie widziałam na oczy ów mężczyzna podarował mi naszyjnik. Złotego kota na długim łańcuszku. Ucieszyłam się jak głupia, w końcu po raz pierwszy dostałam tak drogi prezent. Chciałam od razu go założyć, ale mężczyzna ten zapytał się mnie czy przyjmuje ten naszyjnik. Odparłam, że tak. Mężczyzna założył mi naszyjnik. No i zaczęło się. Kilka dni później po powrocie ze szkoły zobaczyłam kilka walizek w przedpokoju. Zapytałam się mamy gdzie jedziemy. Odpowiedziała, że jadę do nowej szkoły z internatem. Zamurowało mnie, nawet nie pamiętam jak znalazłam się w samochodzie. Jechaliśmy bardzo długo, większość drogi przespałam. Aż w końcu po wielu godzinach jazdy matka zaparkowała przed ogromnym budynkiem wyglądającym jak zamek z XVII-XVIII w. Czekał na nas, a właściwie na mnie ten mężczyzna. Zanim się ze mną przywitał sprawdził czy mam na sobie naszyjnik. Kiedy okazało się, że go mam pozwolił mi wejść do środka. Weszłam przez ogromne drzwi i kiedy stanęłam w salonie miałam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. Meble jednocześnie były stare ale wyglądały na nieużywane, na ścianach ogromne olejne obrazy, a meble zdawały się być ręcznie robione. Mężczyzna wyjaśnił mi, że zostałam wybrana. Zaczęłam się śmiać. Przypominam, że miałam 9 lat i połowy rzeczy nie rozumiałam. Kiedy uspokoiłam się, mężczyzna wyjaśnił mi, że mam ogromną moc. Tak ogromną, że należy mnie szkolić już od dziecka. Pokazał mi obraz, a na nim piękna kobieta, którą przedstawił mi jako moją babkę. Powiedział, że była potężną czarownicą, a teraz mam jej moc. Przeszliśmy do innej sali. A tam grupa dzieci- starszych i młodszych siedziała przy długich stołach. Mężczyzna przeprowadził mnie przez salę. Dzieci skupiły na mnie swój wzrok. Przedstawił mnie i posadził na wysokim stołku. Miałam wrażenie, że jestem królową, a wszyscy inni to moi poddani, którzy będą musieli mi wiernie służyć. Siedziałam wyprostowana rozkoszując się chwilą. Nagle ów mężczyzna włożył mi na głowę czapkę, która wykrzyczała: "GRYFFINDOR".

pssssss... kolejna zakochana w Harrym Potterze, może jeszcze opowiesz o latającym dywanie...nice

kurde miało być prowo ale mi nie wyszłoxD

brzmi jak wstęp do Harego Pottera lub czegoś w tym stylu:P

leczyłaś się już może czy dopiero zaczęłaś terapię?

Bo właśnie miało to tak wyglądać, w sensie na początku czytania miało to wyjść na historię opowiadaną przez normalną dziewczynę, potem nutka magii i pytanie "o czym ona gada" a na koniec ten Griffindor miał sprawić, że walniecie dłonią w czoło i powiecie, o Boże ale debil ze mnie;)

hehehe harry w spodnicy tak :) jeszcze powinny byc smoki rycerze i ksiezniczki :p

no i po co takie coś.... nie rozumiem przesłania. Co ty próbujesz nam udowodnić. HAHA może zrobią z siebie idiotów... żałosne. I wbij sobie do głowy 9-letnia dziewczynko, że nie ma czegoś takiego jak magia są może i są jakies stare zaklęcia ale nie dostępne dla ciebie. Ciebie czeka gimnazjum i nauka pieprzonej fizyki, to bedzie twoja "magia"

kurde, na samym początku myślałam, że facet Cię molestował albo zgwałcił, jak miałaś 9 lat i o tym chcesz napisać :O :O :O :O :O :P