Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość alazyb

zakochana skoliotyczka

Polecane posty

Gość alazyb

Na poczatku zeszlego roku poznalam pewnego chlopaka - P starszego ode mnie o 5 lat. Mieszkamy od siebie w odleglosci 60km wiec nie spotkalismy sie (chociaz odleglosc nie byla przeszkoda) jednak duzo pisalismy ze soba przez inernet i smsy. Po pewnym czasie nasz kontakt sie urwal bo on zajal sie praca, wyjechal za granice do Francji, a ja poznalam kogos i bylam z nim w zwiazku. Jednak raz na jakis czas wymielismy z 2, 3 smsy. Pod koniec 2010 roku P odezwal sie do mnie i napisal, ze wraca do Polski i tak nasz kontakt sie ozywil ponownie. Gdy przylecial do kraju zaczelismy do siebie dzwonic, nasze rozmowy trwaly bardzo dlugo, czulam sie jakbym gadala ze starym dobrym znajomym i to uczucie bylo odwzajemnione. Po pewnym czasie zaczelismy rozmawiac o spotkaniu i tak tez sie stalo, po swietach Bozego Narodzenia P przyjechal do mnie do mojego miasta i gdy pierwszy raz zobaczylam Go na zywo poczulam jakby grom z jasnego nieba na mnie spadl. Od samego poczatku podobal mi sie jako mezczyzna a wtedy gdy Go zobaczylam utwierdzilam sie tylko w tym przekonaniu, ze jest bardzo fajnym mezczyzna i nie mam tu na mysli tylko wygladu zewnetrznego. Nogi zmiekly mi w kolanach i poczulam, ze to jest ten! Ten jeden jedyny wymarzony przeze mnie. Nie myslalam, ze mnie to spotka ale zakochalam sie w nim od pierwszego wejrzenia :) Poszlismy wtedy na pizze, pogadalismy a potem on musial szybko wracac do domu ze wzgledu na swoja 6letnia corke Julie ktora ma z poprzedniego zwiazku (ale nie jest juz zwiazany z matka Julki). Zaproponowal mi wspolnego sylwestra zgodzilam sie bez wahania. I tak oto w pt w sylwester przyjechal po mnie do domu i pojechalismy do niego gdzie spedzilismy czas do nastepnego dnia popoludniu. Przez ten czas gdy bylismy razem w sylwestra rozmawialismy sie, smialismy, ogolnie nie bylo tematu ktorego nie moglisbysmy poruszyc, bylo nam ze soba swietnie :) Nastepnego dnia odwiozl mnie pod dom i odjechal. A ja zakochiwalam sie w nim i bardzo zapragnelam sprobowac byc z nim w zwiazku, dac mu szczescie, milosc ktorej potrzebuje, Jego zwiazki tez nie konczyly sie happy endem. Wiec wyszlam z incjatywa rozmowy na temat "nas". Niestety P nie podzielil mojego entuzjazmu i zaczal przytaczac mi powody dla ktorych nie mozemy byc razem: ze on ma dziecko, ze pracuje we Francji i nie wie kiedy lub czy w ogole na stale wroci do Polski, oprocz dziecka ma jeszcze wiele innych spraw i boi sie, ze nie poswieci mi tyle czasu ile potrzebuje. I ze on chce abym spotkala kogos kogo pokocham i bede Go miec na codzien przy sobie, a nie tylko w sercu. Chce zebym byla szczesliwa. Oprocz tego napisal mi zebym nigdy sie nie zmieniala, ze nigdy z nikim mu sie tak nie rozmawialo jak ze mna, z nikim nie spedzil tak namietnie czasu, ze zaden usmiech na niego tak nie dzialal jak moj. I ze sam nie do konca rozmumie swoja decyzje i ze czuje, ze cos traci. I ze jedno jest pewne, ze bede w jego zyciu, nie wazne w jakiej formie ale bede. Ja bylam wobec niego szczera i nie ukrywalam swoich uczuc, powiedzialam mu nawet co poczulam gdy zobaczylam go pierwszy raz oraz to ze Jego corka mi w niczym nie przeszkadza. Do dzis mam te smsy i nie potrafie ich skasowac. Nie chce przede wszystkim! To jedyne wyznanie takie szczere od niego poniewaz ogolnie jest skryty. Po mimo tego co napisal udalo nam sie spedzic ze soba jeszcze 2 dni, chcialam z nim poruszyc jeszcze ten temat ale doszlam do wniosku, ze odniose odwrotny skutek od zamierzonego. Niestety po tym nasz kontakt nie byl juz taki jak przed tym wszystkim, nie bylo tego luzu, swobody, zartow itd. Wiecej Go juz nie widzialam poniewaz zachorowal i gdy sie wyleczyl musial leciec do Francji. Napisalam mu raz, aby nie lecial tam, ale odpisal mi, ze planow nie zmienia sie tak z dnia na dzien. I od 16stycznia gdy on wyjechal ja zyje nadzieja, ze moze jednak cos z tego bedzie, ze On wroci do Polski na stale i ze bedziemy razem. Ze sie uda. Juz na tyle sposobow analizowalam i probowalam zrozumiec to co P napisal ale boje sie poniekad, ze to co napisal to jest przykrywka aby nie sprawic mi przykrosci prawda, a prawda jest taka, ze jestem chora tzn mam skolioze rok temu mialam operacje na stope i obecnie chodzi o kulach bo musze wycwiczyc miesnie bo sa slabe. i choc wszystko dobrze sie skonczylo choroba zostawila slad na moim ciele i daleko mi do ciala jakiejs modelki mam tego swiadomosc choc w glebi serca nie pogodzilam sie z tym patrzac na piekne figury moich kolezanek. I cierpie przez to poniekad jako kobieta bo chcialabym sie podobac plci przeciwnej i choc mialam juz dwoch chlopakow to i tak gdy dostaje "kosza" zawsze sie zastanawiam czy to nie przez chorobe. I zawsze to tak samo boli :( I tak od juz 3 miesiecy nosze w sobie nieodwzajemnione uczucie, nie radze sobie z ta sytuacja poniekad. Nie ma dnia abym nie myslala o P i za nim nie tesknila (od czasu do czasu piszemy do siebie smsy). Napisalam to bo nie mam z kim pogadac, chcialabym dowiedziec sie czy ktos znalalzl sie w podobnej sytuacji jak sobie z tym poradzil. Ja wiem ktos moze sobie pomyslec "Boze ale idiotka" jednak prosze o zrozumienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×