Monia2324 0 Napisano Maj 2, 2011 Depresja dokucza od czasu narodzin naszej coreczki. A to juz 5lat! Od tamtej pory nie pracuje....a i caloksztalt mojego wygladu zmienil sie, czego zaakceptowac nie potrafie. Przytulam strasznie a skore zniszczyly rozstepy. Stalam sie malo atrakcyjna a zatem mniej aktywna. Stalo sie tak ze zamknielam sie w sobie. Nie godzac sie z myslami postanowilam potajemnie pojsc na wizyte do psychologa. Pani Dr. po naszej wspolnej rozmowie doszla wniosku ze powinnam rozstac sie z moim partnerem- ojcem Oli....proponowala bym zaczela brak leki antydepresyjne, proponowala mi kolejne spotkania. Nadal jestem z Markiem. Wiem czesto ze robie zle.....tlumaczac sobie ze robie to dla dobra naszej coreczki....ktora za tatusiem tak bardzo teskni gdy tylko go z nami nie ma. Najgorsze ze brak mi wsparcia i pocieszenie bliskiej osoby. Mieszkamy w rodzinnych stronach mojego partnera. Jestem z dala od mojej rodziny. Nikt mnie nie potrafi pocieszyc...nikt mi nie prawi komlementow. Z problemami jakie w moim zyciu sie pojawily bylam sama...o wielu rzeczach nie potrafie zapomniec. Nikt po za Mala nie mowi ze mnie kocha :-( Czesciej slysze ty tylko buczec umiesz-slowa Marka, mamusiu ty placzesz przez tatusia?-slowa Oli. Rodzinie mojej nie zwierzam sie jak mi ciezko, nie chce Ich bowiem martwic jak to w zyciu moim jest. Tesiowa potrafi mi jeszcze powiedziec ze schudnac powinnam. Wiem ze za dobra czesto jestem. Na dodatek wykorzystywana. Na kogo pomoc wiec powinnam liczyc? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach