Nie mam ochoty żyć. Nie wiem co się ze mną dzieje.

Cześć. Mam 18 , w sumie już 19 lat. Od jakiś kilku miesięcy mam same problemy. Już nie rozpisuje dokładnie jakie. W rodzinie jakbym nie miał oparcia. W ogóle nie widzę sensu życia. Ale ja nie chce umierać , tego się boje , jak byłem młody zawsze chciałem żyć jak najdłużej. Teraz żyć jako żyć , być to chce. Ale z drugiej strony nie mam ochoty na życie. Chciałbym się narodzić na nowo. Nie wiem może to depresja ale to się pogłębia. Boję się , że kiedyś rzecz , która dla mnie zawsze była głupotą będzie dla mnie ratunkiem. Mowa tu o samobójstwie. Jest po prostu źle i nie wiem co robić , czuje , że nie jestem już potrzebny dla nikogo , że tylko same straty są , że ja żyje.

Nikt nic nie poradzi ja już nie wiem z kim mam na ten temat rozmawiać. Z rodziną na pewno nie.

a co niby ciebie dobija?

Problemy , które mnie otaczają. I to , że w rodzicach nie mam żadnego oparcia , wręcz przeciwnie , dobijają mnie bardziej i to jest najgorsze.

Na sam początek powiem ci tak;IDŹ DO PSYCHOLOGA !!!!!!!!.Jesteś jeszcze dzieckiem a mówisz o sobie jak o steranym życiem staruszku.Nie znam twoich problemów ale nie ma takich spraw których nie dało by sie rozwiązać ,piszesz też że nie masz wsparcia w rodzinie no cóż bywa i tak ale może mama czeka na ciebie aż ty przyjdziesz do niej i poprosisz o pomoc i wsparcie .Naprawdę można tutaj wiele powiedzieć ale tylko ty naprawdę wiesz jak jest i tylko ty możesz coś zrobić na dobry początek stań przed lustrem i powiedz "DASZ RADĘ STARY,DASZ RADĘ "I zamów sobie rozmowę u psychologa oni naprawdę pozwalają się wygadać.Pozdrawiam.