Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość andzia909090909090

Mój tati

Polecane posty

Gość andzia909090909090

21 września 2010 rok. Podekscytowana wracam z uczelni, byłam na niej pierwszy raz, za 4 dni rozpoczęcie roku akademickiego, wielki dzień. Tak się ciesze, że wkraczam na nowy etap życia. W tym okresie to w zasadzie 2 etap. Pierwszym była śmierć taty. Wracam do domu, 21 wrzesnia, pytam czy mój tati czuje się dobrze. Ku mojej uciesze odpowiiada, że tak (tata miał raka płuc), ciesze się podwójnie. Jak zawsze nowymi nowinami idę podzielić sie z babcią. Spokojnie piję z nią kawą, gdy nagle dostaje telefon od koleżanki, co 2 karetki robią pod naszą klatka. Już wtedy mocniej zabiło mi serce ale pomyślałam "zadzwonie do taty, pewnie mi powie co sie stało". Nie powiedział:(. Odebrała mama słowami "Ania, tata nie żyje". Całą drogę do domu biegne ile sił w nogach. Wchodze, a mój tatuś leży na ziemi, cały siny, cały we krwi...:( krew lała się z każdego możliwego otworu:ust, nosa, uszu, oczu... a łazienka? rzeź. Wszędzie krew, kawałki płuc zatkały cały zlew, wszystkie ręczniki, szmaty, wszystko to co było na wierzchu było we krwi. Najgorszy moment? od samej śmierci do pogrzebu. Na stypie, totalna ulga, że już "po wszystkim", przez chwile rozglądam się po sali, szukam wzrokiem ... taty... Jem pierwszy posiłek od paru dni i potem wracam do "normalnego" życia. Często myślę, jak to było, jak mój tati leżał na ziemi, a ja siedze oparta o sciane. Totalnie w szoku, nie płacze, poprostu siedze i obserwuje co sie dzieje. Wchodzą faceci z zakładu pogrzebowego i wkładają tate do plastikowego worka:(. Często myśle, jak to możliwe że sie dzieje na prawde. Patrze na zdjęcie na pomniku i myśle, "to niemożliwe". Najgorsze jest to, że już się nie pochwale tacie, że dobrze mi idzie w szkole, że coś mi sie udało:(. On też mnie nie pochwali:(. Najgorsze jest to, że nie otrzymam już od niego pomocy. Teraz i w przyszłości, Najgorsze jest to, że nie zobaczy wnuków, które miał zamiar rozpieszczać i kochać nad zycie.... Najgorsze jest to, że nie mam komu o tym powiedzieć... Poprostu udaję normalność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olkkkkkkka
strasznie mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój tato nie żyje już 27 lat , ja miałam 23 lata jak zmarł żałuję do dziś że tyle jeszcze miałam mu do powiedzenia moja córeczka miała 3 latka , pamięta go jak nosił ja na baranach , ale nie doczekałm pozostałych wnuków , jak się uczą , zakładaja rodziny kiedy mamy swoich bliskich nie doceniamy tego , można przytoczyć słowa ks .Twardowskiego , "" śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą ""

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×