Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ktopytaniebladzi123

Pytanie do osob po 50tce...60tce

Polecane posty

Gość ktopytaniebladzi123

Pytanie brzmi CO ZMIENILBYS/ZMIENILABYS W SWOIM ZYCIU GDYBYS MOGL?MOGLA COFNAC CZAS???? Nie pytam od tak sobie tylko powaznie.Mam 27 lat,przeszlam powazna depresje,wszystko wydawalo mi sie bez sensu.Teraz jest ok ale poszukuje odpowiedzi na rozne pytania,na temat sensu bycia na tej ziemi,biegania za wszystkim,starania sie i umierania pozniej lub wczesniej bo przeciez wszystko moze skonczyc sie w jednej niespodziewanej sekundzie. Zastanawia mnie jak widza zycie osoby po 50,60 ktore przeszly juz troche w zyciu i patrza z perspektywy na odlegle lata.Nie chodzi mi o to co dokladnie byscie zmnieli,tzn poslubili czy nie poslubili tej czy tamtej ale o to jakie rady macie dla osoby ktora ma jeszcze te dwadziescia pare lat i stoi w miejscu bo sama nie wie co chce zrobic ze swoim zyciem zeby mialo jakis sens.Bardzo prosze o odpowiedzi,chcialabym porozmawiac ze starszymi osobami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
Postaraj sie przeczytać ksiażkę Antonio Socci ,,Tajemnice Jana Pawła II".Ja mam 60+ i to mnie bardzo zainteresowało, powiem Ci tyle tylko,że gdybym od młodości rozwijała siłę ducha to na pewno uniknęłabym wielu błędów w życiu.Pozdrawiam.Odezwij się jeszcze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktopytaniebladzi123
Bardzo dziekuje za odp,ksiazke napewno zakupie,lubie czytac a tej akurat nie mam w swoich zbiorach.Moze napisze troche o sobie.Jak pisalam mam 27 lat,kiedys mialam mnostwo planow,chcialam skonczyc dobre studia,miec firme itp itd ale pozniej cos sie stalo,nie wiem dokladnie co i przestalo mi zalezec na czymkolwiek.Wyjechalam za granice,zaczelam pracowac fizycznie,mialam jeszcze mnostwo innych problemow,jestem DDA i tak sie podzialo ze wpadlam w depresje.Zamknelam sie w sobie,we wlasnym swiecie obmyslajac jak ze soba skonczyc.Nie widzialam sensu zycia,zadnego,przestalam chodzic do kosciola,tylko spalam i plakalam i nawet jak gdzies jechalam czulam sie jakby swiat sie krecil niepotrzebnie,jkabym byla niewidoczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktopytaniebladzi123
kurcze tyle sie spisalam i urwalo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktopytaniebladzi123
no wiec dokoncze to co mi skasowalo... W pewnym momencie po roku doszlam do wniosku ze skoro nie umiem ze soba skonczyc musze cos zrobic ze swoim zyciem bo tak dalej byc nie moze.Zaczelam szukac pomocy na forach,czytac o depresji,o ludziach ktorym sie udalo,czytac ksiazki,wychodzic z domu,cwiczyc,sluchac muzyki i takim cudem po jakims pol roku doszlam do siebie.Teraz wiem ze chce dalej zyc ile bede mogla,ale nie chce przezyc tego zycia od tak bezsensownie robiac rzeczy ktorych nie chce robic,pracujac tam gdzie nie chce itp.Chcialabym kiedys wlasnie w wieku 50,60 lat cieszyc sie z tego co udalo mi sie zrobic,ze bylam szczesliwa.Tylko problem w tym ze kompletnie nie wierze w siebie.Kiedys bylam pewna siebie,wiedzialam ze wszystko mi sie uda,ze moge miec co chce ale teraz patrze na znajomych ktorzy pokonczyli studia,maja dobre prace,rodziny i ogarnia mnie lek ze dla mnie juz za pozno,ze nie dam rady.Prawda jest taka ze zmarnowalam z 7lat zycia nie robiac nic szczegolnego,nie uczac sie,nie myslac o przyszlosci,i nagle sie obudzilam i zobaczylam swoje zycie i co z nim robie i to spowodowalo chyba to cale moje zalamanie.Stracilam ochote do robienia czegokolwiek,myslalam sobie ze po co mam sie meczyc,zabiegac o prace,wyksztalcenie skoro i tak umre,nie rozumialam ludzi ktorzt sa chorzy i walcza o zycie.Wiem ze to glupie ale nie raz myslalam sobie ze ja bym chciala byc na ich miejscu,jak przejezdzalam obok cmentarza to samo.Patrzylam i mowilam sobie ze oni juz maja swiety spokoj z tym calym zyciem tutaj.Teraz widze jak zle juz ze mna wtedy bylo.Jednak teraz zmienilam myslenie,chcialabym przezyc to zycie dobrze ale musze wszystko zaczac od zera,kompletnie od zera.Nie mam wyksztalcenia,pracy,pieniedzy,oszczednosci po roku nie robienia niczego sie skonczyly i staram sie myslec pozytywnie ale ogarniaja mnie watpliwoasci czy dam rade.Chcialabym isc na studia,studiowac to co mi w duszy gra ale boje sie ze nie jestem odpowiednia do tego,chociaz w srodku wiem ze jestem.Kazdy mi mowi ze marnuje swoj talent do malowania,prpjektowania,fotografowania.Ja wiem ze mam w tym kierunku talent ale co z tego jak go nie rozwijalam i mysle ze nie podaze,ze nie bede w tym wystarczajaco dobra.Juz chyba tak sobie to do glowy wbilam ze nic nie umiem,ze kazdy moj obraz do polowy namalowany konczy w koszu na smieci.No i wlasnie nie wiem co w takiej sytuacji mam zrobic.Dlatego chcialam porozmawiac z osobami ktore sa starsze i widza zycie inaczej,wiedza na co powinno sie zwracac uwage idac przez nie zeby kiedys nie zalowac. Siri mysli Pani ze ja mam jeszcze jakas szanse?ze nawet jak tak pozno zaczne od zera jestem w stanie cos zrobic ze swoim zyciem?Nie wiem ale chyba potrzebuje jakiegos kopa.Co np Pani mysli o tym i co zrobilaby Pani na moim miejscu?Przepraszam ze tyle tego ale jakos tak sie rozpisalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
Ej dziewczyno, niestety tak to już jest ,że każdy ma wlasną drogę w życiu i nie mozna nikomu powiedzieć co ma robić ze swoim życiem...Nawet jak byś poszła do psychologa to on ci też nie ustali planu działania, może ci jedynie (jak jest dobrym specjalistą a o takiego trudno raczej)pomóc zrozumieć sama siebie.Zły psycholog to klęska bo jest taka mozliwość ,że zmieni człowiekowi osobowość...Najlepszym psychologiem jest kazdy sam dla siebie.Powiem Ci jeszcze tak: najnowsze badania wykazały,że szkodliwe jest powracanie do przeszłości bo nie kazdy jest w stanie to unieść, robi się to jedynie w przypadkach takiej traumy jak np.gdy ktos przeżył katastrofę lotniczą np.lub trzęsienie ziemi...A jak ty piszesz ,że jestem DDA to myślę,że trzeba to przyjąć jako swoją historię życia i się zabrać do budowania przyszłości.Nikt sobie rodziców nie wybiera...Z kolei bez studiów tez mozna żyć, a obecnie wiele osob po studiach pracuje poniżej swoich kwalifikacji bo taki jest rynek pracy...Nie wiem nic o tobie np.z czego sie utrzymujesz?Najważniejsze to mieć dach nad głową i co zjeść a potem reszta...Napisz cos jeszcze, a powiem Ci jak mi powiedziała kiedyś dr zakładowa za komuny jak straciłam pracę w wieku 48 lat: JAK SIĘ PANI ZACZNIE UŻALAĆ NAD SOBĄ TO JUŻ KONIEC!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siri
A czytałaś,,Potęga podświadomosci"?Albo cos z psycholgii dla każdego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temat na niedziele
ciekawy temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozegnanie z Polska
to pytanie jest takze do mnie. Nigdy nie wstydzilam sie swego wieku. Bo niby czemu. Nazwalam to forum "pozegnanie z Polska". Do Polski przyjezdzam tego lata. Ale to forum zawsze kojarzy mi sie z taakim zwrotem. Wiem, ze to tylko praca. Wiec tym bardziej mi Was zal. To taka polska mentalnosc? Opluc, zwyzywac, dokuczyc? Ale kogo ray Julek. Przeciez jestem dla Was obca osoba. Nie zycze Wam zle. Sami sobie zyczcie. Bye bye

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×