Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ksesiaaa

Związek na odległość, silna miłość i różnice.

Polecane posty

Gość Ksesiaaa

Witam. :( Natrafiłam na kafeterię przez wyszukiwarkę, jest tu jeden już temat o zranionych kobietach, ale ja mam jednak coś innego i chciałabym byście się wypowiedziały. Więc znamy się już 2-3 lata, od roku jesteśmy, ba! byliśmy, razem. Bardzo się kochamy. Więc dlaczego 'byliśmy' ? Otóż. Prócz 500km odległości dzieli nas od siebie również bariera mentalna. Przedstawiamy sobą dwie zupełnie inne postawy. Jednak system wartości mamy ten sam. Zawsze staraliśmy się niwelować te różnice, ale momentami są one nie do zniesienia. Jestem osobą wylewną, potrzebuję silnego przywiązania, angażowania, okazywania uczuć. On nie. Potrzebuje wiele czasu dla siebie. A to w dodatku jeszcze ta odległość. Na stałe możemy zniszczyć odległość dopiero za ok 3 lata, więc długo. :( Męczymy się nawzajem. Jesteśmy młodzi, bądź co bądź mam kilku adoratorów, podobnie jak on. Moglibyśmy sobie ułożyć osobno szczęśliwe życie. Ale serce nie sługa, prawda? Próbowaliśmy się rozstać na pół roku, miałam w tym czasie innego, ale widać było jak się męczę, powiedziałam aktualnemu i zerwaliśmy. Wróciłam do byłego. Było fajnie, ale nie dłużej niż 2 miesiące. Potem znów zaczęły nam doskwierać różnice. Ja wymagałam okazywania uczuć, a on przez to rezygnował ze swoich zajęć. Wiem, że kocha i nie ma innej na boku podobnie jak ja. To nieziemsko wrażliwy i otwarty człowiek, brzydzi się zdradą jak ja. On po prostu nie chce męczyć siebie i mnie, ale wiecie co? Spędziłam od czasu drugiego rozstania kilka miłych popołudni "z kimś innym" (bez zbliżeń, żadnych!!), imprez i dobrych dni, ale to wszystko bez niego jest puste. Fakt, mało go było w moim życiu, prawie wcale, ale świadomość, że nie mogę wysłać mu sms'a o radosnej nowinie czy chociażby, że go kocham jest okrutna. On mi zawsze dawał siłę by wierzyć, że przetrwamy i będzie dobrze, podczas gry to on wymiękł, a ja nie miałam szansy go nawet zatrzymać. Proszę, poradźcie. Albo przynajmniej powiedzcie mi, że nie mogę do niego pisać, ani wyznawać nic, dodawać smutnych piosenek na facebooka czy cokolwiek głupiego, nawet błahostki, które będą mu przypominać. Bo skoro chciał się rozejść drugi raz to znaczy, że chyba jednak lepiej mu beze mnie. Wiem, że tęskni, bo powiedział mi niedawno. Nie powinnam mu utrudniać rozpoczęcia nowego życia. A jednocześnie chcę walczyć o tę miłość, której poświęciłam tak wiele! Bo zrezygnowałam ze wszystkiego, rozwalilam dwa swoje związki, dla tego właśnie człowieka. Czuję po prostu czuję, że to jest prawdziwa miłość, która to wszystko jednak przetrwa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
PS - Wiem, że gdyby nie te 500km on by się nie poddał. Ale jednak to bardzo nam ogranicza hmm.. wszystko. Po prostu wysiadł, tak jak ja momentami, ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie dalszego życia bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie z moim mężem dzieliło
1500 km....ale walczyliśmy obydwoje o tą miłość, pielęgnowalismy ją w sobie i tak oto jesteśmy...:) Powiem Ci jedno:jeżeli naprawdę się kochacie, to walczcie o to uczucie... a dlaczego dopiero za 3 lata moglibyście zniwelować odległość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z treści postu można wywnioskować, że jesteś młoda, a to jedna z Twoich pierwszych "miłości" więc nie ma się co dziwić, że przeżywasz. I to zupełnie niepotrzebnie. Nie ma absolutnie żadnego powodu dla którego mielibyście to ciągnąć. Mieszkacie daleko, raczej szybko się to nie zmieni. Co ważniejsze - macie przeciwne światopoglądy co mniej daje się we znaki na odległość niż gdybyście mięli się codziennie widywać, bo Wasza idea bliskości w związku jest zupełnie różna. No i przyznaj - aż tak Ci nie zależy. Próbowałaś pocieszać się innymi, a to świadczy o niedojrzałości tak samej osoby jak i związku. Nie mówię, że to źle, bo każdy dojrzewa w swoim tempie. To tylko świadczy o tym, że na skomplikowany związek nie jesteś gotowa i powinnaś dać spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Niestety szkoła, praca. Nie ma tak łatwo. Wiem doskonale, że ludzie kochają się nawet między kontynentami, ale nie chcę stawać na drodze jego szczęściu. Wiem również, że dwa czynniki to za dużo. Odległość i różnice. Czegoś by musiało nie być. Różnice staraliśmy się niszczyć zatracając nieco siebie, ale nikt nie narzekał. Jednak odległość dopiero za 3 lata tak na stałe. Skoro masz męża z tak daleka to może mieliście też takie rozłamy i załamania? Jak sobie z tym radzić? On po prostu zerwał, mimo miłości. Wiem, że w dużej mierze chodzi tu o mnie, bo on zawsze twierdził, że nie powinnam na takiego złego człowieka jak on czekać tyle czasu, tylko że to naprawdę złoty człowiek, tylko tak sądzi przez te różnice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdafser
KOGO TO DO KURWY NEDZY OBCHODZI?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno, Ty sobie już z tym nie poradziłaś. Też miałam chłopaka na dystans, ale mimo kłótni ze sobą nie zrywaliśmy spotykając się w międzyczasie z innymi. Poza tym wierz mi, że to te różnice, a nie odległość byłyby problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
fawila, czekałam na podobny post, ale w tym wypadku muszę się bronić. Młoda może i jestem, fakt. Ale przeżyłam w życiu już naprawdę wiele na tle uczuciowym, życie kazało mi szybko dorosnąć. Jako 14 latka już wiedziałam wiele, sytuacja w rodzinie itd.. ehh :( Powód jest jeden. Miłość, której nie potrafimy w sobie zabić. Mieszkamy daleko, ale do czasu- to da się zmienić. Świadopogląd? Nie, nie mamy innego. Po prostu mamy często różne zdania na różne tematy, ale! Nie pamiętam tak na prawdę ŻADNEJ kłótni. Na prawdę żadnej.. Nigdy nie było tak, że ktoś dąsa na drugą osobę. Rozumiemy się i szanujemy dbając o to, by nic nas nie poróżniło. I w życiu realnym wcale nie jest inaczej. Otrzymuję tyle bliskości ile potrzebuję, ale niestety nie codziennie, bo jest za daleko i tu jest pies pogrzebany. Zależy mi, cholernie mi zależy. Nie próbowałam się pocieszać. Próbowałam zapomnieć. Skoro ze mną zerwał, miałam złamane serce, próbowałam wcześniej się kontaktować - odrzucił. Więc co miałam robić? Płakać w nieskończoność? Ale jak się trochę otrząsnęłam to się okazało, że jednak nie jestem nikomu w stanie dać tego uczucia, co daję jemu. Jestem gotowa na skomplikowany związek, musisz mi uwierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie z moim mężem dzieliło
czasem mieliśmy jakieś jazdy, jednak zawsze miłośc okazywała się silniejsza:) wiele dla siebie poświęciliśmy, ale nie żałujemy niczegi i jesteśmy mega szczęśliwi, czego i Tobię życzę🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
A Ty musisz mi uwierzyć, że z jednym problemem dalibyśmy sobie radę, ale dwa nas przerastają i obojętnie który by to nie był. Bo różnice tak jak mówiłam staraliśmy się rozumieć i akceptować i nie kłóciliśmy się, byliśmy wręcz wyjątkowo zgodni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bożenka33-----
o czym tu mowa? bo raczej nie o milosci..:P dajcie sobie spokoj!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Wiem, jestem chaotyczna i piszę sprzeczności. Ale nie ma tu nikogo, kto sfinalizował związek na odległość i wie co zrobić, by się nie poddawać i o siebie walczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój chłopak wyjechał w neidziele do Holandii i zobaczymy sie w koncowce wrzesnia, to juz nie pierwsza taka rozłaka, ale liczy sie milosc i uczucia a nie odległosc dla chcacego nic trudnego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie masz się przed czym bronić, bo to nie był atak. Poza tym to co piszesz - zła sytuacja w rodzinie mogła tylko sprawić, że bardzo potrzebujesz miłości. Zwróć uwagę, że nie przebywając z daną osobą na codzień jedyne co możesz tak na prawdę kochać to wyobrażenie o niej. Inne zdanie na jakikolwiek temat przy bliższym kontakcie po prostu drażni - na odległość kilkuset kilometrów tego tak nie odczujesz. Nie odnosisz wrażenia, że ta miłość jest trochę "na siłę"? Bo szkoda Ci odpuścić coś co tak skrzętnie budowałaś i dbałaś o to? Nie sugeruję, że miałaś usiąść i płakać, ale na pewno zamiast szukać pocieszenia powinnaś się zastanowić na ile ten związek ma sens. Tez jestem młoda, też miewam problemy z racjonalną oceną swoich emocji, ale ze słowem "miłość" trzeba obchodzić się ostrożnie. Różnica w podejściu do okazywania uczuć jest niesamowicie ważna, a to nie jedyne co Was różni. Weź też pod uwagę, że nawet jeżeli bylibyście razem przez te następne 3 lata nic nie gwarantuje, że przy bardziej intensywnym kontakcie po prostu odmienne zdanie na sporą ilość tematów nie wda się Wam we znaki na tyle, że się rozstaniecie. Oczywiście - odmienne zdanie na sprawy dla samej relacji mało istotne to jedno, ale pewne zachowania i styl życia to drugie. Porzuć na chwilę myślenie o uczuciach i oceń na ile to miało sens w praktyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Nie, nie chodzi o to, że potrzebuję miłości, bo dostałabym ją "na miejscu". Okazywaną tak, jakbym tego chciała. Ale nic nie równa się z chociażby głupim sms'em od niego, nie ważne co bym nie robiła i jak bardzo bym się starała o nim zapomnieć czy zabrać sens temu wszystkiemu. "Kochanie wyobrażania" przerabiałam już dawno. Analizowałam to bardzo skrzętnie zanim się zaangażowałam. Źle opisałam te "różnice". On tak samo bardzo jak ja uwielbia się tulić, wyznawać miłość czy wszystkie inne "bzdety". Nic tu nie jest na siłę, prócz zapominania o drugiej połówce. Nie szkoda mi opuszczać czegoś, czemu tak wiele poświęciłam. Szkoda mi opuszczać JEGO. Przeżyłam już rozstanie z facetem z którym planowałam przyszłość, zdradził. Byliśmy razem 4 lata. Mieszkał blisko, w tym samym mieście. Więc wiem co to znaczy porzucać coś, czemu się wiele poświęciło. Siedziałam i płakałam. Nie szukałam pocieszenia. Chciałam po prostu się z tego uwolnić, z tego uczucia, które analizowałam i widzę, że ma małe szanse.. Ja również robię to ostrożnie.. A uczucia okazujemy całkiem tak samo, ale przez internet ciężko.. Wiem, że nic mi nie gwarantuje, że nam wyjdzie. Przecież w związku nie na odległość też mi nic nie gwarantuje. Styl życia mamy bardzo podobny. Żadno z nas nie przepada za tańczeniem, imprezami, raczej jesteśmy samotnikami, obydwoje. W praktyce niewielki sens to miało, racja. Ale taki sam sens ma życie z kimś, kto jest blisko. Również nie mam żadnej gwarancji. A ja po prostu wiem, że jest niezastąpiony, mimo wszystko. Waham się, czy nie dać mu znów czasu i dbać o to nadal, czy dać mu całkowicie spokój. Podczas naszego pierwszego rozstania bardzo to przeżywałam, on również strasznie tęsknił. Osobno się męczymy, nie ważne jak bardzo chcielibyśmy zapomnieć. Szczyt desperacji to szukanie pomocy na forum, ale osobiście nie znam nikogo kto jest w takiej sytuacji albo taki związek mu się udał. Wiem, że jest tu silna miłość, ale czy jest sens psuć jego decyzję? Wiem, że to ja muszę zrobić pierwszy krok. Nie wiem tylko kiedy i czy w ogóle. Znów nieco chaotycznie i też nie do końca tak jakbym to chciała ująć. Po prostu chodzi o to, że się kochamy, ale słabość nas zwycięża i nie wiem co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takiej sytuacji ciężko cokolwiek radzić, musielibyście wrócić do przyjacielskich relacji, możliwe, że z przerwą w kontaktach na te trzy lata. Później najwyżej to odnowić, ale takie sytuacje zwykle komplikują życie. Z drugiej strony szkoda związku przez problemy z wiedzeniami, ale on chyba zdecydował za ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Zdecydował za mnie powiadasz? Teoretycznie tak, ale się kochamy i tu mamy problem. Wiem, że gdy się odezwę nawet za długi okres czasu i tak mnie będzie kochał. I chyba poczekam, jeżeli pomimo (tym razem w 100% samotnych) prób zwalczenia miłości nadal mi nie przejdzie, to spróbuję znów do niego napisać. Jak sądzisz, rozsądne? On też będzie miał wtedy czas na rozmyślanie.. Dziwi mnie jednak, że to on się złamał, a nie ja. To on mnie zawsze uspokajał, nie ja jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim zdaniem to najlepsze podejście jakie możesz wybrać :) Jeżeli po jakimś czasie dalej będzie kochał, to chyba te 3 lata nie są az takim wielkim problemem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Na prawdę jestem aż taka dziecinna i nieogarnięta? Ja.. ja jestem niesamowicie dojrzała. Mogę polemizować na wielu płaszczyznach, ale jeżeli chodzi o tego człowieka, to wymiękam na całej linii. Pełna charyzmy i siły woli kobieta zamienia się w płaczącą nastkę. I z żadnym poprzednim facetem tak nie było, ehh. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akurat takie rzeczy zdarzają się całe życie, dojrzałość polega na tym jak szybko umiemy sobie z nimi poradzić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Widzę po sobie, że lepiej sobie radzę. Nawet normalnie funkcjonuję. :) Za pierwszym razem było gorzej. W każdym razie dziękuję! I na pewno już z tego forum nie zniknę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko ale tak konkretnie
to o co chodzi? zapisujesz mnóstwo linijek, ale to jest tak chaotyczne i ogólnikowe, że nic nie idzie wywnioskować :O odległość, o.k. różnice, o.k., ale jakie różnice? dlaczego ciągle się rozstajecie? wszystko można, tylko trzeba chcieć, a wy z jakiegoś powodu nie chcecie tak do końca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Nie, nie ciągle. Z tych dwóch powodów, które nas przerastają. Wszystko jest do przeskoczenia, ale nie wiem czy jest w tym naprawdę tak wielki sens że jest to tego warte i tu jest problem. Chociaż przyznam, że sama się pogubiłam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Znaczy kurde, oczywiście że jest tego warte! W końcu się kochamy. Ale nie wiem cz nie lepiej będzie się rozstać i próbować chociaż żyć w pełni sobą i w pełni szczęśliwie z kimś bez barier niż podejmować tak trudną miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słowaktórychniewypowiem
paradoksalnie cieszy to, że Ty sie mierzysz z takimi uczuiami jak i ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ksesiaaa
Co przez to chcesz powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też żyję w związku na odległość, jednak dopiero kilka miesięcy ;) Miłość vs. 400km Jaki wynik? Jeszcze nie wiem ;) Czuję, że to "ten jedyny", że jest moją prawdziwą miłością. I oddałabym wszystko za to, żeby nasz związek przetrwał. U mnie sprawa jest dodatkowo utrudniona, bo jestem nieletnia :/ Ech... Miłość nie wybiera, a wiek to tylko liczba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też zdecydowanie mam trudno. Z osobą, jedną z najważniejszych dla mnie na tym świecie, z towarzyszem życia i najlepszym przyjacielem dzieli mnie dystans 10 419 km, i żadnych szans na zobaczenie się przez najbliższe 8 miesięcy. Tak trafiłam na ten portal, też szukam jakiejś pomocy, jakiejś ulgi, że to przetrwam i że nic się nie zmieni. Nie wiem jeszcze jak mam sobie radzić z tęsknotą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×