Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość silla22

Jak pogodzić się z rozstaniem? czas mija a ja dalej żyje nadzieją..

Polecane posty

Gość silla22

Boże juz nie mam sił:(( już mineło 5 miesięcy od rozstania a ja wciąż sie nie moge z tym pogodzić i to do mnie nie dociera.. ciągle uważam że on jest tylko mój.. byliśmy razem 6 lat.. pierwsze 3 lata były idealne wspaniałe jak sen.. miłość jak z telenoweli.. potem pojawiła się ona.. tylko pisała do niego, wtrącała się między nas.. i wykorzystywała każda naszą awanture żeby się do niego zbliżyć.. no i ostanie 2 lata wiadomo zaczeło się coś psuć ona coraz czesciej była powodem naszych awantur.. i jak się dowiedzialam w wakacje.. przez przypadek on od roku z nią krecił i spotykał sie.. tylko że to malolata jest ma 17 lat my po 23.. i tak mi gadał że to jeszcze dzieciak jest, że tylko koleżanka;/ lecz w grudniu chciał sie rozstać .. więc odpusciłam nie miałam juz sił z nią walczyć.. po miesiącu chciał do mnie wrócić blagał o wybaczenie i wybaczyłam mu zaczeliśmy wszystko od nowa.. lecz po miesiacu znowu ona sie pojawiła.. on miał do niej jaką slabośc.. i znowu powiedział ze koniec.. od tamtej pory nie jesteśmy razem nie odzywamy się po 2 tyg a potem on mnie dreczy smsami ze brakuje mu mnie gdy ja sie juz uciesze ze zaczyna pisać ze teskni.. znowu jest cisza i mnie olewa.. tak mnie boli serce wiem i jestem świadoma tego ze to jest straszne ze powinnam go olać ale jak.. jak ja ciagle żyje nadzieja ze to jeszcze nie koniec.. to było 6 lat.. nigdy bym nie pomyślała ze się rozstaniemy.. boli mnie serce, nie ma dnia żebym o nim nie myślala on jest stałym tematem .. wszystkie koleżanki zadreczam jego tematem.. gdy sie czasem spotkamy gada mi zebym sie tym wszytkim nie przejmowała bo i tak bedziemy razem bo on tylko mnie kocha ale teraz sie pogubił.. nie jestem głupia i nie wierze w te bajki nie wiem już co robić zeby sie uwolnic czy może isc do psychologa? brak mi sił:( nie potrafie normalnie życ.. całe dnie od kilku miesięcy wisze na telefonie z nadzieja ze ten sms to będzie od niego.. co godzine lata sprawdzic czy jest jakis sms.. to już jest chore.. co ja mam zrobic bo oszaleje..:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znajdz sobie kogoś...nowa miłośc- podobno dobre lekarstwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 'męczyłam' i nadal się męcze po rozstaniu z moim 'BYŁYM'... To długa historia, dosyć bolesna jak dla mnie, któr trwa 10 miesięcy. Ale wiesz co? Z dnia na dzień jest coraz lepiej, bo przekonuję się , że w życiu czeka mnie tyle szczęścia tylko, ze muszę te szczescie do siebie dopuscic i znaleźć :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silla22
to sie łatwo mówi .. spotkałam sie już z wieloma chlopakami ale z każdym to nie to :( a do tego jeszcze jest taka sprawa że przyjaznie sie z jego siostra tego byłego i czesto mnie kusi zeby podpytac co tam u niego.. i widze po niej gdy cos ukrywa czasem.. teraz wiem ze na wesele sie wybieraja w czerwcu troche się wygadala.. pewnie weznie tamta na to wesele jestem zalamana:(( chciala bym zeby byl ten koniec swiata tak jak pisza na wp hehe moje cierpieie by sie wreszcie skonczyło:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchaj nie masz o co się martwić. Wiem, co myslisz, wiem co czujesz... Ale warto wszystkie kontaty zerwac (rodzinne też)... I życ swoim życiem... nie szukaj nikogo na siłę po prostu ciesz się z tego co masz, żyj chwilą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silla22
ciesz sie z tego co masz? eh ja nie mam nic? mam tylko rodzicow i kilka kolezanek w szkole.. bo od 6 lat tylko on był w moim życiu i jeszzce jego siostra jako koleżanka ale ta znajomosc mnie troche boli bo to jest jego blizniaczka i patrzac na na widze jego:( psycholog może mi jakos pomoże ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak ciesz się z tego co masz. Wiem co mówię, ja również nikogo nie miałam, zero koleżanek rozumiesz? Bo zamiast z kolezankami spotykałam się z nim... Po prostu musisz wziąć się za siebie i zapomnieć o otaczającym EX świecie i tyle... Wiem ze to jest łatwe. A dlaczego? Bo musisz uświadomić siebie że on nie jest Ciebie wart. To drań i tyle. Zostawił fajną dziewczynę, kiedyś będzie żałował, a Ty go po prostu olej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silla22
wiem codziennie sobie to powtarzam w nocy leże i obliczam od jak dawna dokladnie on sie z znia spotykał.. obliczam wszytko kalkuluje dlaczego przeciesz tak fajnie spedzalismy dnie innaczej niż każda para.. jezdziliśmy sobie do jego dziadka na wieś.. jezdzilismy sobei do lasu opserwowalismy ptaszki.. zawsze kupowalismy sobei po drodze kurczaka z rożna i jedlismy sobie w lesie.. na kocyku:) po wyplacie zawsze na zakupy jezdzilismy bylo tak fajnie.. nie wiem czemu to wszytko skonczylo sie teraz moje dni nie maja sensu:( nie mam po co zyc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a po co Ty się z nim teraz spo
tykasz? czemu odbierasz telefony od niego? mało bólu Ci to przysparza? najlepszą metodą na zapomnienie jest odciąć się od niego. Zablokuj jego numer, utnij kontakt. on Tobie mówi, ze sie pogubił..tralalala, powiedz, po co on ma zrezygnowac z tamtej dziewczyny, skoro może mieć dwie? Ciebie i ją? Chłopak czerpie z życia pełnymi garściami bo Ty mu na to pozwalasz. Dajesz sie wykorzystywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a po co Ty się z nim teraz spo
pisałaś kiedyś, ze jak zaczełaś spotykać sie z jakimś chłopakiem to były zaczął o Ciebie zabiegać. widzisz? taki pies ogrodnika z niego. pokaż mu, że potrafisz żyć bez niego, nawet jak serce Ci krwawi udaj, ze już Ci nie zależy. zaraz przylezie menda jedna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senny szept dnia
witam w klubie...mnie dziś rzucił...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość senny szept dnia
mam to samo, czuje coś do Ciebie, ale jest ona...ja mam pracę, robię już licencjat...a ona? ona ma 16 lat...my po 24

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 3 miesiące od rozstania. Niestety tez czasem mam z nim kontakt i wtedy wszystko wraca :( . Ile czasu musi minąć żeby się ogarnąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silla22
Tak wiem ale ja tak robi ze sie nie odzywam wcale.. ale mija tydzien.. pija drugi a ja a ja tak tesknie nawet za jego glosem.. ja w to wciąż nie wierze co sie stało.. ciągle sie łudze ze skoro mi pisze ze teskni .. ze mu mnie brakuje to żuci to wszytko w pizdu i bedzie chciał wrocic:(( taka jestem glupia wiem ale sama mysl ze on z nia spedza czas nawet teraz jak to pisze boli mnie brzuch.. dzis mialam sny jakies ze on mi pokazywal ich zdjecia wspolne to mnie serce boli tak ze sie obudziłam aż.. nie mam juz sił .. do tego zycia wszytko mi się zawalilo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghhvkjnkj
Doskonale Cię rozumiem ja przezywam dokładnie to samo tylko to mnie dziewczyna zostawiła, boli jak cholera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdtrry
wez dziewczyno odetnij sie od niego calkowicie bo on sie nie liczy z twoimi emocjami i sie toba bawi, mija dłuzszy czas po ktorym mozesz sie juz w miare uspokoic i on nagle odzywa sie pan wielki ze teskni i znowu rozbudza w tobie emocje, ktore za jakis czas przycichną a on znowu da o sobie znac, trzyma sobie ciebie jako koło ratunkowe w wypadku gdyby mu nie wyszlo w zyciu z inna, na twoim miejscu na nastepnego smsa, ze teskni odpisalabym po prostu "spierdalaj i daj mi spokoj"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silla22
zawsze to mu pisze hehe zeby dal mi spokoj to mi odpisuje ze nie da mi spokoju bo mnie kocha haha.. z reszta juz chyab powoli mnei to zaczyna walic generalnie wiem ze ejszce wpadnie w laske tak an maxa jak tamta go zostawi a wtedy to ja mu sie postawie.. i niech cierpi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmień nr tel i nr gg
a Twoje czekanie się skończy. To najlepszy sposób. A, i uświadom sobie że Twój były kontaktując się z Tobą karmi jedynie swoje ego. Zawsze to fajnie gdy ma się wokół siebie wianuszek wzdychających panienek. Pokaż, że masz jaja. SOBIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyszumiąwierzby
a ja sie dręcze trzy msc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmień nr tel i nr gg
wy się dręczycie a oni mają was i wasze uczucia w d u p i e. Czas pogodzić się z faktem , ze trafiłyście na zwykłych dupków a nie książęta z bajki . Tak, pokochałyście frajerów i dałyście się im zrobić jak dziewczynki i dajecie się dalej w ogóle z nimi korespondując. Nie wiesz co zrobić? ZAJMIJ UMYSŁ. Nie dajesz rady zająć czym innym umysłu? Zajmij czymś RĘCE. Najlepiej pracą. Wtedy zwycięstwo nad sobą przyjdzie łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 86756gvjhlu;bhs
Widzę, że jest nas wiele/wielu - u mnie też 10 miesięcy, to jak z żałobą, napierw jest żal, potem gniew, później smutek - a potem to już pełne zrozumienie i życie dalej, On był moją wielką miłością, być może jedyną, ale różnica charakterów i to że na końcu okazało się że od dawna mnie nie kochał, i robił wszystko żebym zakończyła ten związek - daje mi poczucie zwycięstwa, być może nigdy się już nie zakocham - ale żyć w takiej gehennie też bym nie mogła, były wielkie plany ale On był/jest dzieciuchem który tylko myśli o sobie, jego sprawa, obecnie jestem na takim etapie, że nie tęsknie, czasem coś pomyśle (wiadomo, jak ktoś ograniczył przez ponad 2 lata, swoje życie do jednego człowieka to ciężko zapomnieć), ale mam tak wiele złych wspomnień, że nie myśle o tym w 'pozytywny' sposób, nie mam ciśnienia na nowy związek - spotkałam się z kilkoma facetami ale to nie to, być może już nigdy nie będzie 'to', ale trudno, lepiej być samemu i żyć w spokoju, niż być w związku gdzie jedna osoba (i cała jej rodzina) traktuje drugą jak ścierke do podłogi. I co racja to racja, najlepiej się odciąć od wszystkiego, ja usunęłam wszystkich wspólnych znajomych ( z którymi On się zabawia obecnie), jego najbliższych - i naraszcie mam spokój ;)) i przyznam, że teraz czuje się z tym wszystkim super :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odpuśc sobie
i wyluzuj się, nie łap na siłę każdych portek. Tak już bywa, samiec przeleci setkę stworzeń, aby być z tą jedną - jedyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ;**
Jeśli się naprawdę kogoś kochało to nigdy to nie minie, bez względu na to ile czasu już upłynęło.. Jestem tego przykładem. Od rozstania z chłopakiem minęło już dwa lata a ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić. Uwierzcie mi próbowałam wszystko co możliwe, wykasowałam jego numer, zerwałam wszystkie kontakty ale jednego zrobić nie mogłam, nie potrafiłam usunąć jego zdjęć, wymazać z pamięci tego co było, tych wszystkich wspomnień, razem spędzonych chwil, każde miejsce mi go przypomina. Po zerwaniu o mało co nie zawaliłam szkoły, strasznie się zmieniłam. Kiedyś byłam wesołą dziewczyną, żartowałam z wszystkiego a po rozstaniu diametralnie wszystko się zmieniło. Stałam się skryta, całe dnie płakałam, nic mnie nie cieszyło. Próbowałam z tym normalnie żyć, spotykałam się ze znajomymi, poznawałam nowych chłopaków i za każdym razem gdy ktoś zaczynał mnie poważnie traktować uciekałam, po prostu się bałam ale tym samym raniłam ich. Każdego porównywałam do poprzedniego. Aż pewnego razu poznałam jednego chłopaka. Powiedziałam mu że nikogo nie szukam, chciałam żebyśmy byli tylko przyjaciółmi. Nie potrafiłam ufać nikomu. Ale z upływem czasu jemu zaczęłam, mieliśmy tyle wspólnych tematów. Pokazał mi że nie zawsze musi być źle. Po woli przyzwyczajałam się do rozstania, ale nigdy nie wyrzuciłam z serca tego którego tak kochałam. Mój przyjaciel mówił mi, że tamten nie wiedział co stracił, że jak mógł mnie zostawić. Nie wiedząc kiedy zakochałam się w nim. Urzekło mnie w nim jego podejście do życia, sposób w jaki mnie traktował. Był zupełnie odmienny od 'mojego ideału' ale go pokochałam. Wszystko było jak z bajki aż pewnego dnia powiedział że powinniśmy się rozstać, że powinniśmy zostać przyjaciółmi bo on nie potrafi nie mieć mnie cały czas przy sobie (nie mieszkamy blisko siebie, bo on studiuje). Wszystko nagle się posypało. Jakby ktoś wyrwał mi tą drugą połowę serca, która mi została. Obiecywał mi, że jest inny, że on nigdy by tak nie zrobił. Mieliśmy wspólne plany.. Minęło już dwa miesiące a ja coraz bardziej go kocham. Walczę o niego bo taki głupi powód nie może przekreślić miłości. Wszystko szło w dobrym kierunku, mieliśmy się spotkać gdy napisał mi że musi wyjechać na zawsze.. Wtedy straciłam ochotę już na wszystko.. Już nigdy nie uwierzę żadnemu chłopakowi, bo prędzej czy później każdy ale to każdy okazuje się taki sam.... !! :( I jak tu się z tym pogodzić ... o pierwszym jeszcze nie zapomniałam, tylko się oswajam a teraz doszedł jeszcze jeden.. Już nie wiem co mam robić.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taś taś
Witajcie, u mnie była podobna sytuacja. Byłam z chłopakiem 10 miesięcy (równe, bo na 10 rocznicę urządził mi długo jak sie okazało planowane przez niego rozstanie), wiem, że to nie jest tak długo, ale coś takiego przytrafiło mi się tylko raz w życiu...miłość od pierwszego wejrzenia. Zawsze obiecywałam sobie, że będę dziewczyną doskonałą, byłam wyrozumiała, troskliwa, opiekuńcza, jedyne czego od niego oczekiwałam to żeby był taki jakiego go poznałam, żeby po prostu pokazywał mi, że mnie ciągle kocha, bo zapewniał że tak jest. Mieszkaliśmy i pracowaliśmy razem, znałam jego kumpli, rodzinę, mam 21 lat, podchodziłam do życia strasznie poważnie, zaczęłam się nakręcać, marzyłam by kiedyś został moim męzem, chciałam mieć z nim dzieci tak za kilka lat. Wyjechaliśmy za granice do jego rodziny, a oni postanowili nas skłócić przez moje rodzinne problemy finansowe, przez to, że moi rodzice nie byli tak bogaci jak oni, nie mówiąc już o tym,że moja rodzina nie jest bogata, ale uczciwa i uczuciowa a oni bogacili się na kradzieży i kłamstwie. Nawet się nie spodziewałam że jadąc tam, jadę po zakończenie naszego związku. Rodzina za moimi plecami mnie obgadywała, bez powodu, bo starałam się im pomagać, spędzać z nimi czas, bardzo ich szanowałam, traktowałam jak własną rodzinę. Jak się to mówi, jeśli ktoś chce coś zepsuć to zawsze znajdzie pretekst. Brat od mojego byłego chłopaka nie lubił mnie bo ja wiem, że ma ciężki charakter i kiedyś po prostu mu to wytknęłam. Także i on przez mój związek ciągle działał przeciwko mnie, do tego doszli kumple, którzy uważali że ja po prostu zabieram mu przyjaciela. Za granicą zacżęły się więc kłótnie, czułam presję, kryłam się po kątach, płakałam bo bałam się go stracić. Przez tyle lat byłam samotna i nieszczęśliwa, z wyboru, podobałam się ale czekałam na kogoś wyjątkowego i ON taki był.Wracając do Polski chciałam naprawić swoje błędy jakie zauważyłam, chciałam dla nas jak najlepiej, byłam taka szczęśliwa że już wróciliśmy do domu, byłam tak zmęczona i niewyspana, marzyłam o tym by położyć się zaraz obok niego i zasnąć a od jutra rozpocząć działanie ulepszania siebie...niestety, on podszedł do mnie, takiej zmęczonej i niewyspanej i o 2 w nocy kazał mi się wynosić, że chce się rozstać i nagle z kobiety którą kochał stałam się kimś kogo on znienawidził...nie rozumiałam tego, byłam pewna że rodzina go na mnie napuściła, ale on mówił, że przemyślał to i oni mają rację, że jestem taka i siaka...nie pomogły łzy, błaganie, argumenty. Zapłakana i zmęczona pojechałam do domu, czułam się upokorzona przed moją rodziną gdy z podkulonym ogonem musiałam wracać...Tak strasznie mnie męczyła ta sytuacja, nie jadłam, nie spałam, schudłam, że z samego rana pojechałam znów do niego pod pretekstem zabrania rzeczy, nie mogło do mnie dotrzeć że nas już nie ma, tak strasznie mi było bez niego, wcześniej miałam go na codzień, a nagle taka pustka. Serce tak strasznie mnie bolało, że myślałam że coś sobie zrobię by przestało boleć, nabawiłam się gorączki i dwukrotnie traciłam przytomność. Teraz minęło 5 miesięcy, on wyjechał za granice do pracy, chciałam go zatrzymać, ale nie odpowiedział na żadną wiadomość. Jest mi nadal tak ciężko, jest mi źle samej ale stałam się uciekinierką, gdy ktoś mówi mi że chce ze mną być, ja kończe znajomość bo stwoerdzam ze nie mam sił zaczynac wszystkiego od nowa i może dostać taki cios poraz kolejny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cytryna253
Witam! Moje małżeństwo było szczęśliwe. Można wręcz powiedzieć, że byliśmy Parą Roku. Wszystkie koleżanki mi zazdrościły takiego Męża. Zero kłótni, wspólne decyzje, plany i duże zaufanie. Świata poza mną nie widział, zresztą tak samo jak ja za nim. Było... bo jestem pół roku po rozwodzie. Pewnego pięknego dnia po 7latach (2.5 roku małżeństwa) bycia w związku mój ex oznajmił mi, że już mnie nie kocha i, że nie będzie się powtarzał, ale na pewno już nie będziemy razem. Nic i Nikt tego nie zmieni.Po czym miesiąc później złożył pozew o rozwód.Był to dla mnie taki szok, że myślałam, że to jakiś żart. Dlaczego? Tydzień wcześniej właśnie kupiliśmy nasze wspólne mieszkanie.On wówczas wyjaśnił mi: że przecież powinnam być przygotowana, bo od dawna nam się nie układa.Jego zdaniem jak ja mogłam się nie spodziewać takiej decyzji. I to był właśnie początek końca ... Za jakiś czas dowiedziałam się, że mój ex spotyka się z moją przyjaciółką od piaskownicy, której jeszcze parę dni temu zwierzałam się jak bardzo jest mi źle,co czuję. Wypłakiwałam jej się do rękawa i żaliłam jak bardzo to boli. Zastanawiałyśmy się razem co może być powodem tak nagłej decyzji mojego męża... Jak się dowiedziałam to nie mogłam uwierzyć znałam dziewczynę od 22 lat!!! Razem wszystko zaplanowali. Oboje wszystkiego się wyparli. Nigdy do niczego się nie przyznali. A winą za rozpad małżeństwa obarczyli oczywiście mnie.Mój ex pokazał prawdziwe oblicze w trakcie trwania rozwodu. Przez pół roku znęcając się psychicznie nade mną i moimi rodzicami, którzy mnie wspierali. Można powiedzieć, że osiągnął swój cel: rozwód bez orzekania o winie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz...........................
ja tez cierpie..... zycie sie skonczylo. tydzien temu odszedl ode mnie i synka moj maz. milosc mego zycia, jedyna i prawdziwa. moj przyjaciel najlepszy na swiecie. stwierdzil, ze milosc wygasla i zaczyna zycie z inna. a ja tkwie w oslupieniu. trzymam sie tylko dla dziecka (1,5 roku). gdyby nie wsparcie rodziny chyba nalykalabym sie tabletek. jak mozna sie tak szybko odkochac? i tez twierdzi, ze nie ukladalo sie nam. ale moja milosc nie wygasla. pomimo tego co mi zrobil jak nadal go kocham. kocham i ninawidze jednoczesnie. chyba nie zgodze sie na rozwod. nie wiem co mam robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owszem nowa miłość to najlepsze lekarstwo ale przede wszystkim uwierzyć ze jesteś super że przed tobą życie po co wracać koniec to koniec i żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz...........................
ja juz nie wierze w milosc. mojemu mezowi ufalam bezgranicznie. wybral zycie z inna. juz w nic nie wierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DROGIE PANIE NAJWYŻSZY CZAS SIĘ OBUDZIĆ Jestem żonaty około 20 lat. Pierwsze pięć było super. Zarówno w kraju jak i w całej europie dobrze bawiliśmy się. Brała nawet udział w raftingu na wyspie Texel czym mi zaimponowała, chodziła po górach itp. 5-10 zaczęły się z jej strony fochy n.p., bardzo lubię chodzić po górach a więc oprócz urlopu tydzień w Zakopanym raz w roku obowiązkowo ale dla niej to za wysoko, nad nasze morze za zimno, do Bułgari za daleko, Egipt za daleko i za gorąco a więc zacząłem jezdzic sam. Sex a to nie ma ochoty a to ją coś boli a jak jest to taki sobie. Po 15 latach zaczęła pracować chyba z nudów. W życiu jak i pożyciu małżeńskim coraz większe dno. Sex z nią to jak z gumową lalką. A więc zaczęło interesować mnie otoczenie. Rozmowy na temat poprawy naszego związku nic nie dały, a chciałem go uratować bo ją jeszcze kochałem no i mamy dwóch synów. Coraz mniej ze sobą rozmawiamy. Po paru przygodach poznałem moją nową miłość. Na wieść o tym moja żona zadała mi pytanie " a z czego będę żyć " widocznie na tym jej tylko zależało, teraz ja żałuje że nie zrobiłem tego dużo wcześniej. Jeżeli naprawdę kochacie swoich mężów to nie pozwólcie aby czas oraz monotonia zabiły wasz związek bo wtedy żal możecie mieć tylko do samych siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×