Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dianeee2525555

Wczoraj mój mąż dostał ode mnie po twarzy:/

Polecane posty

Gość Dianeee2525555

Głupio mi, że straciłam nad sobą panowanie, pokłóciliśmy się kilka dni temu (a w zasadzie on się na mnie obraził), chciałam się pogodzić i zaczęło się od nowa, wykrzyczał, że jestem głupią, jebaną pizdą, i dostał po twarzy.. powtórzył, dostał jeszcze raz i tak ze trzy razy... :/ Myślę o rozwodzie, mam dość:/ tylko jestem w szoku, do jakiego stanu on mnie doprowadził

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za takie słowa należało mu się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna magda m
Nie oddał Ci, to jeszcze nie jest tak źle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Oczywiście ma do mnie pretensje, że go biję, w swoim zachowaniu nie widzi nic złego. A pretensje miał o to, ze naprawiłam w warsztacie mój samochód (jeszce panieński zakup), naprawa była konieczna, i za moją kasę, a on uważa, że powinnam go - cytuję- oddać na złom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Nie oddał, ale przytrzymał mi ręce, dość mocno, widziałam, ze ledwo sie hamuje. Powinnam była mu przyłożyć za pierwszym razem, kiedy mnie wyzwał, a nie płakac po kątach:/ A on, bidulek, czuje się pokrzywdzony, no żona go bije :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Sama nie wiem, czego oczekuję, pisząc o tym tutaj, po prostu czuje się totalnie skołowana, i chciałam się wyżalić :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Ktoś coś napisze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
naprawa była konieczna, i za moją kasę, a on uważa, że powinnam go - cytuję- oddać na złom." ja moge tylko napisac 0/10 :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racjonalistka!!!!!!
Ten samochód nie był powodem waszej kłótni, to był tylko temat zamienny, musiało się coś wydarzyć już wcześniej, coś w nim siedzi i wyżywa się za samochód, w psychologii to się nazywa :syndrom niewyrzuconych śmieci" Tak naprawdę nie chodzi o te śmieci, ale o coś poważniejszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam ani jednego
tak to bywa w patologicznych rodzinach. Wyzywajcie się i lejcie dalej. Wisi mi to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racjonalistka!!!!!!
nie wiem czy to jest patologiczna rodzina, chociaż ja sobie osobiście nie wyobrażam, żeby mój ojciec tak powiedział do mamy, albo mój chłopak do mnie. W sumie to nigdy nie słyszałam żeby facet tak do kobiety powiedział, no może w filmach jakiś, albo na ulicy żule jacyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam się z opinią, że coś głębszego musiało być powodem tej całej awantury niż samochód. Ja miałam podobnie. Kłótnia zaczynała się od "pierdoły". Dochodziło do tego, że robiło się coraz ostrzej, bo ja uważałam, że problem nie jest na tyle ważny, że aż tak wykrzykiwać, że można to przegadać i już... Ale doszło do tego, że padały takie a nie inne słowa i tak jak autorka dałam po twarzy, powtorzył dałam drugi raz... I co? Oczywiście foch, że ja go uderzyłam. I dokładnie tak samo, odpychał mnie tak mocno, trzymał za ręce, że miałam siniaki. Wielka obraza o to, że ja go uderzyłam. Ale swojej winy również nie widział. Nie rozumie, że obrażanie i mówienie przykrych słów to tak samo jak danie komuś w policzek. Przemoc słowna i psychiczna również boli. Okazało się po jakimś czasie, gdy o tym rozmawialiśmy, że ta początkowa "pierdoła" nie była główną przyczyną tego, co powiedział i ogólnie kłótni, tylko to co mu siedziało w głowie od dawna.... Dianeee2525555 : powiem CI, że to się nie zmieniło... Przy każdej następnej okazji to się powtarzało. Nie przyznawał się, że coś mu siedzi w głowie, tylko szukał okazji do sprzeczki, w której mógł mi powiedzieć kilka "miłych" rzeczy... Jedyne, co Ci mogę radzic to spokojną rozmowę o tej przyczynie. Ale oboje musicie chceć coś z tym zrobić, żeby sytuacja się nie powtorzyla.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Nie wiem, czy da się z nim porozmawiać, wczoraj przytuliłam się do niego w łóżku i chciałam pogadać, to on do mnie - teraz chcesz kurwa gadać???? itd...Tak było juz wiele razy, awantura o pierdołę. Mój samochód generalnie jest punktem zapalnym, przypomniał sytuacje sprzed 2 lat, gdy nie bylismy małżeństwem i zapłaciłam 800 zł za naprawę silnika, był wściekły, że przepłaciłam. A generalnie wojna rozpoczęła się o brudne łyżeczki, jesteśmy małżeństwem na dorobku i mam tylko 6 łyżeczek :) no i w niedziele rano: kurwa, gdzie są do cholery czyste łyżeczki, jak zwykle wszystkie brudne itp.. także nie wiem, czy łyżeczka jest poważniejszym powodem do kłótni? Też myśle, ze się to nie zmieni. Tym bardziej, że on odgrzebuje stare sprawy. A wyzwiska to już przesada. Dodam, że krzyczał tak, a obok w łóżeczku spało nasze malutkie dziecko, nie obchodziło go, ze się obudzi, przestraszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Siedzi w nim mój samochód, bo chciałby chyba, zebym się go pozbyła i do nikogo nie jeździła, siedziała tylko w domu i mu słułyła. Dawniej często odwiedzałam rodzinę, zazwyczaj sama, bo on nigdy "nie miał czasu". Teraz nigdzie nie jeździmy,no może raz w miesiącu, a ostatnio w niedzielę przyjechała moja kuzynka z rodziną (nie widzieliśmy ich od ślubu), to on poszedł do garażu do brata i nawet nie raczył przyjść i się przywitać. Coraz bardziej odsuwam się od mojej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Pytałam się go, czy nie szkoda mu rozwalać małżeństwa przez pierdoły. On na to, ze to ja zaczęłam, że sama tego chciałam, i w koło Maccieju.... Infinity, i co, jesteś jeszcze z nim? Ja poważnie myślę o rozwodzie, nie chcę, zeby dziecko patrzyło na to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli jest bardzo zaborczy. "co wolno wojewodzie, to nie tobie..." ;] tez to znam. Zastanów się proszę, bo może być jeszcze gorzej, możesz cierpieć coraz bardziej. Chcesz, żeby Cie odsunał od rodziny? Mojemu się udało, ale moja mama walczyła... Dużo z nim rozmawiałam, prosiłam, tłumaczyłam... Nic nie dało. Może z Twoim będzie inaczej, spokojniej. Ale trzeba problem leczyć już teraz... Powodzenia, bądź silna, zastanów się czego Ty chcesz, pogadajcie na spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dianeee2525555: u nas się nie udało. Bo to był tylko początek problemów. Własnie chodziło o to, że siedziało mu cos w głowie, poźniej odreagowywał na mnie... Były tez inne problemy, więc na prawdę już nie było szans. Ale może Wam się uda. Pogadajcie za kilka dni, jak ochłoniecie, to rozmowa również będzie zupełnie inna. Ja jestem taka, że walczę do końca, dlatego to tak długo trwało, nie ma co się od razu rotawać i rzucać ostrych słów, ale jak n-ta rozmowa nic nie zmienia.. On tez musi widzieć problem i starać się go rozwiazac, bo sama nie bedziesz przeciez tego wozka ciągnać, nie da sie w pojedynke walczyć o małżenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MARCOO
wszystko pięknie ładnie ale prosze pomyslcie że to on ją uderzył a nie ona jego. byście pasy z niego darły że niewazne co i o co ale przemoc itd. proponuje od przeprosin ze przemoc fizyczną-nie ma usprawiedliwienia dla przemocy (chyba że uwazacie inaczej i facet/kobieta ma w pewnych okolicznopściach prawo do bicia?) potem rozmowa-a ja nie bedzie chciał gadać i dalej swoje- to już problem jest jego a Ty autorko myśl o sobie i o dziecku. to nie dyshonor przeprosić - a bicie jest tym czymś. a toże on odgrzebuje to inna sprawa i tu masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Myśle, ze rozmowa niewiele wniesie. Już wiem, co usłyszę - ja Ci tylko zwróciłem uwagę (czemu nie ma kurwa znowu czystych łyżeczek; jeśli jesteś w warsztacie to możesz nie wracac do domu!) . Po takich tekstach ja mu nie pozostaję dłużna. Już wiele razy sie godziliśmy (właśnie po kilku cichych dniach), a potem znowu to samo, przy byle okazji. Padają coraz ostrzejsze słowa. Zaczynam czuć się jak śmieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Wiesz co, Marco, w sumie szkoda, że mnie nie uderzył, nie miałabym wątpliwości co do przyszłości związku. Myśle, że jeśli przeproszę, będzie czuł się jeszcze bardziej pewny siebie i wyzywał przy byle okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MARCOO: uważasz, że przemoc fizyczna jest gorsza od przemocy psychicznej? Możesz mi wytłumaczyć, jakim prawem mąż tak nazywa kobiete z byle powodu? Padają coraz ostrzejsze słowa, obraźliwe. Wg mnie to taka sama przemoc. Czasem w nerwach się coś powie, a czasem w nerwach się coś zrobi. On na nią nawyzywał, ona dała mu płaskiego. Lepiej, żeby pozwoliła się obrażać, czy może powinna odpowiedzieć mu tym samym? Powinien otrzeźwieć, a on jeszcze twierdzi, że jest poszkodowany. Pytam się, jakim prawem urządzać takie sceny z powodu pierdół? a dziecko patrzy... Dianeee2525555: sama piszesz, że nic się nie zmieniło po rozmowach. No bo to on musi też chcieć, a póki on nie widzi błędu w swoim postępowaniu to się nic nie zmieni... Nie wiem, co Ci radzić, bardzo prosto jest podjąć decyzję o rozwodzie, trudniej walczyć, sama najlepiej wiesz, jaki jest tego sens... i jak jest w waszym związku. U mnie był to problem złożony, ale oboje walczyliśmy aż do końca. Nie możecie się tak traktować, ani wyzywać, ani bić. hmm może da się coś ztym zrobić jeszcze? pytanie, czy chcesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .Dianeee2525555
dostal ostatnio za to ze mi kazal czesciej zmieniac bielizne ale ja lubie tylko raz na tydzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Chcę, kocham go, i wiem, że on też mnie kocha. Jak mam walczyć? Tylko nie piszcie o rozmowach, bo - nawet, jeśli uda mi się coś z niego wydusić- to po jakims czasie i tak to samo, wystarczy błahy powód. A wszystko to na gruncie chorobliwego wręcz skąpstwa :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Podszywacze juz się znaleźli widzę:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lekka zenada
Ludzie, którzy podnoszą rękę na drugą osobę są dla mnie ZEREM, niezależnie od płci i powodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racjonalistka!!!!!!
na początek to może poproś go, żeby nie przeklinał i był mniej ordynarny w stosunku do Ciebie, bo to w jaki sposób on do Ciebie mówi to się w głowie nie mieści. Człowiek bez kultury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dianeee2525555... Ehhh ja Ci chyba nie pomogę, bo u mnie się nie udało. Próbowałam rozmów, pokazywałam mu swoim zachowaniem dokładnie to co on robił (ah jak go ukuło , ale tylko na chwilkę zobaczył swój błąd). Później było tak samo. Myślałam również o terapii wspólnej, bądź osobnej, ale on się nie zgodził ;/ Może jest ktoś tutaj, kto przeszedł przez coś podobnego i się udało zmienić wszystko na lepsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dianeee2525555
Prosiłam go wiele razy, chyba celowo to robi, bo wie, że mnie to zaboli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
racjonalistka!!!!!! wierz ni, że tutaj się nie da "poprosić". bo przestanie tylko na chwilę, a później i tak to samo ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racjonalistka!!!!!!
Tu już nie chodzi o to... Ale robi z siebie ordynarnego prostaka, nie szanuję swojej żony, więc sam nie może liczyć na jej szacunek. Zasada stara jak świat :"Chcesz żeby Cię szanowali, szanuj ich sam" A on jest zwykłym grubianinem. Moi rodzice są od 34 lat małżeństwem i w życiu ojciec nie powiedział tak do matki, ani nie powiedział "kurwa teraz chcesz rozmawiać", albo coś w tym stylu. Moja mama też tak do niego nie mówi, myślę, że gdyby tak powiedziała, to nie byłaby jego żoną i matką jego czwórki dzieci. SZACUNEK TO PODSTAWA. Nie mowie, że ma być mega kulturalny, ale niech Cię szanuje i dziecko też (bo mówiłąś, że w jego towarzystwie też tak się wyraża)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×