Jestem rozdarta na kawałki...

Witam i na samym poczatku od razu pisze, ze mozecie na mnie najezdzac wymyslac mnie od roznych a ja itak wiem, ze dobrze robie.. mam meza z ktorym od dawna lacza mnie juz tylko i wylacznie sprawy domowe a moze nawet i to nie bo wszystko jest na mojej glowie...praca, dom , obowiazki.. on sam nawet mowi ze jak chce to moge wyp**ć ale daleko nie polece bo on mnie znajdzie i nie da mi zyc.. ciagle mnie krytykuje krzyczy na mnie, szarpie, doprowadza do placzu i zaraz przeprasza tylko po to zeby znow wywolac lzy , obwinia mnie o wszystko bo przeciez on jest swiety, poniza mnie ze ja mam w domu zapier**lać bo jestem jego zona i to moj zasrany obowiazek!! a boje sie poniewaz poznalam przez internet faceta , dlugo juz rozmawiamy i spotykamy sie pierwszy raz jutro.. jestem jego pewna bo nie naciskal na mnie co do spotkania to byla wspolna decyzja przemyslana przezemnie, spotkam sie z nim bo jest dla mnie wazny i chce znow poczuc sie wazna i wartosciowa, chce widziec ze komus na mnie zalezy.. wiecie o co chodzi.. ale boje sie bo ja kiedys mezowi mowilam ze jak on nie chce mi dawac milosci ani zadnego ciepla i nawet nie porozmawiac ze mna to znajde kogos kto to bedzie robil a on na to "prosze bardzo juz mozesz isc ale rozwodu nie dostaniesz bo masz sie zajmowac mna i domem" :|:, a jeszcze kiedys mi powiedzial, ze jak zobaczy mnie na miescie ze ide z jakims facetem ktorego on nie zna ( nawet jesliby to byl np moj kuzyn ktorego nie widzial) to jego nic nie obchodzi, zrobi ze mnie kaleke do konca zycia a jego zabije na moich oczach i ze chój ze pojdzie siedziec ale przynajmniej gnid sie pozbedzie!!!:(:( boje sie juz nie tyle o siebie tylko tego faceta.. on wie o calej sytuacji.. tyle , ze jeszcze nie wie ze to moj maz.. mam zamiar powiedziec mu to w 4 oczy a nie tak przez internet.... mozecie mowic ze jestem popier***na ale ja chce byc szczesliwa, a moze to wlasnie jest ten pierwszy krok do ucieczki i normalnego zycia?..!!