Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ostatnia_panna_w_wwa

ostatnia stara panna w warszawie

Polecane posty

juz jakis czas temu zafundowalem sobie stylistke i faktycznie efekt byl widoczny niemalze od razu :) co niestety nie zmieniło mojego statusu na facebooczku :) Aha - i doszedlem ostatnio do wniosku, ze wyglad tak naprawde jest naprawde malo istotny jesli chodzi o atrakcyjnosc danej osoby. Niedawno moja kolezanka, ktora ma brzydkie stopy (ja kocham stopy, ale jej mi sie wyjatkowo nie podobaja) zrobila z nimi cos takiego w normalnej codziennej rozmowie, ze tak mnie podniecila, ze doslownie nie moglem spac i musialem 5 razy niemalze pod rzad odreagowac wyobrazajac sobie w kolko ta sytuacje (i kazdy z nich byl dla mnie przyjemnoscia, a nie bolączką :P), co mi sie nigdy wczesniej nie przydarzyło. Drugi przyklad to druga kolezanka, ktora mowi w taki sposob, ze po prostu non stop mysle o seksie gdy slysze jej glos. Wniosek? Zeby sie podobac seksualnie nie trzeba dobrze wygladac. Moim zdaniem najwazniejsza jest pewnosc siebie (przyklad pierwszy) i umiejetnosc wyłuskania swoich najlepszych cech (przyklad drugi). Faktycznie sa dziewczyny, ktore sie podobaja tylko i wyłącznie z powodu wygladu i one mają zdecydowanie najłatwiej, ale ich jest naprawdę niewiele i moim zdaniem jest możliwe pokonanie ich na polu atrakcyjnosci, głównie dlatego, że mają one wyjątkowo często niewspółmierną do wyglądu niską pewność siebie. Niby mówi się, że kobieta powinna być nieśmiała i niepewna siebie, ale moim zdaniem to kompletne bzdury, bo takie cechy wcale nie są "sweet" u kobiety, tylko czasem wręcz wkurzają (przynajmniej mnie) Jeszcze jeden przykład, może i troche z innej beczki, ale zawsze.. z 2 tyg temu byłęm w klubie z najlepszymi ziomkami i wypiłem chyba najwięcej alkoholu w swoim życiu. Pierwszy raz w zasadzie odwazylem sie podejsc do dziewczyny w klubie i bam! z naprawdę ładną dziewczyna się bawiłem na parkiecie przez przynajmniej 2 godizny. Niesttey nie wiedzialem jak sie zabrac do calowania, wiec ostatecznie nic z tego nie pykło, ale i tak zabawa była przednia, a gdyby nie pewność siebie uzyskana przez odpowiedni poziom alkoholu we krwi - nigdy do tego by nie doszło i pewnie przesiedzialbym cala impreze na parapecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ni
''Jeszcze jeden przykład, może i troche z innej beczki, ale zawsze.. z 2 tyg temu byłęm w klubie z najlepszymi ziomkami i wypiłem chyba najwięcej alkoholu w swoim życiu. Pierwszy raz w zasadzie odwazylem sie podejsc do dziewczyny w klubie i bam! z naprawdę ładną dziewczyna się bawiłem na parkiecie przez przynajmniej 2 godizny. Niesttey nie wiedzialem jak sie zabrac do calowania, wiec ostatecznie nic z tego nie pykło, ale i tak zabawa była przednia, a gdyby nie pewność siebie uzyskana przez odpowiedni poziom alkoholu we krwi - nigdy do tego by nie doszło i pewnie przesiedzialbym cala impreze na parapecie '' tez mi odkrycie;].wszystkich swoich facetow wyrywalam bedac pijana i bylam z nimi potem w dlugich zwiazkach.normalnie bym nie zagdala myslac ze jestem dla nich za brzydka i za glupia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pamiętam, kto to powiedział, ale miał rację :P: "Jeśli myślisz, że się uda - masz rację. Jeśli myślisz, że się nie uda - też masz rację" Teraz mi się uda przytulić do podusi :P A podusie są, aha aha gorące. Szczególnie, gdy na zewnątrz po północy jest 19 stopni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednak troche przykro czlowiekowi, ze nie zawsze ma z kimwyjsc itd albo porozmawiac. I w ogole dzis taka ladna pogoda z rana, ze mnei sentymentalizm dopada ;] a jak obserwuje to ludzie z taka latwoscia sie dobieraja w pary, chyba jakas wybrakowana jestem :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, ludzie są różni. Więc też jedni łatwo nawiązują kontakty wiodące do pary, inni trudniej, inni jeszcze trudniej. Za to w czymś innym są lepsi, coś lepiej "łapią". Nie dołuj się. Bo będę musiał uznać, że i ja wybrakowany jestem, bo też nie mam takiej łatwości. Nikt nie mówił, że będzie łatwo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale nikt tez nie mowil, ze bedzie az tak %#$ źle ;) oh tam nie doluj sie przeze mnie, nawet jak skonczysz 30 czy 33 to bedziesz mial wziecie jako wolny kawaler ;p a na mnie popatrza i pomysla "a ona jaki ma problem?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problemy tkwią w naszych głowach. Mamy świadomość, że taki mamy, no to go mamy. Choć tkwi podświadomie, jakby pod skórą. A wydrapać tak łatwo się nie da. W mojej głowie tkwi obecnie (to sprawa powracająca jak fala na plaży) problem dużo bardziej absurdalny. Myśl powracająca jak mantra, nęci i napawa lękiem. I nigdy by do głowy mi nie przyszło, że może to wynikać z tak trywialnej bzdury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A podzielisz sie, co to za problem, czy jest on zbyt tajny jak na forum? Mnie tez denerwuje jak koledzy z pracy podpytuja czy jestem zareczona, z kim sie widze po pracy, nawet szef zaczal... czy singiel nie moze byc dobrym pracownikiem? ;p I w ogole potym ostatnim kolesiu tak zwatplilam...wiem ze nie wszyscy sa tacy sami oczywiscie (na pewno nie) i nie kazdy wyrywa nieudolnie na boku bedac 7 lat w zwiazku, ale zwatplilam w to, ze jeszcze sa jacy wolni, ktorzy moga mi sie podobac. Dobra, ale teraz przynudzilam... ale juz wysle tego posta, skoro go napisalam ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ronalldo.....
wklej fotę to doradzimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssdddd
ja cie chyba znam, jestes taka brzydka w raelu, geba jak nalesnik, nie wiem kto by cie mial zaczepiac, szok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Mnie tez denerwuje jak koledzy z pracy podpytuja czy jestem zareczona, z kim sie widze po pracy" To może być przecież forma ustalenia, czy jesteś wolna. Problem, hmm, mocno śmieszny - taki humor absurdalny. Ale co tam. Otóż znów wróciła do mnie myśl o pisaniu. Takim literakiem. Nic w tym nadzwyczajnego, poza faktem, że odpędzałem ją (na krótko skutecznie) wielokrotnie. A ona wraca ze zdwojoną siłą. Jak uzależnienie. A paradoks i zarazem cały ambaras jest w tym, że boję się za to zabrać. Jeszcze myśleć nad pomysłem, jeszcze sobie go jakoś zanotować, ok. Ale postawić pierwsze słowa. Walczyć z nimi (bo pierwsze słowa to zawsze walka) powoduje, że znów się tego boję. Że wymyślam miliard wymówek. I jak to już dzisiaj napisałem, już nawet nie wymyślam wymówek, po prostu mrugam do siebie okiem i już wiem, że oto jestem wymówko - usprawiedliwiony. Tylko, że w tym wszystkim mi źle. Bo czuję się pusto, tak bezsensownie. Czas mi odpływa. Nie licząc tego spędzonego w pracy, to przesiąka mi przez palce w dodatku nie jest to zbyt zajmujące. Bleeeh. To tyle w skrócie. Kolejny paradoks, że ot tak opisać to nie mam problemu. Ale gdy chcę ująć to literacko, to wyrasta szklana ściana świadomości, że to już jest "pisanie". A pisanie jest przecież trudne - krzyczy moja podświadomość. Więc w ten sposób, od dawien dawna nic nie napisałem. Najśmieszniejsze jest to, że przy ogromie problemów na świecie, to żaden problem. Ale jednak, tłucze się po głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×