Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

marieta666

byl z wami maz przy porodzie?

Polecane posty

Byl z wami maz przy porodzie?Jak pamietacie ten dzien?:)Czy po jego obecnosci tam cos sie miedzy wami zmienilo? Chcial od razu tam byc czy sie wahal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój mąż był przy porodzie
bo bardzo mu na tym zależało mimo, ze na początku ja byłam przeciwna. Między nami nic się nie zmieniło. Obecnie jestem w drugiej ciąży i mąż jest bardzo zawiedziony, że nie będzie go przy porodzie bo będę miała cesarkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość był i od początku wiadomo
było, że będzie chodziliśmy razem do szkoły rodzenia jak pamiętam dzień - no nie było lekko, bo długo to trwało ;) nic się nie zmieniło, bo niby co się miało zmienić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrfqrw
No właśnie ja też jestem ciekawa. Kobiety mówią, że obecność męża powoduje zaciśnięcie więzi między małżonkami i między ojcem a dzieckiem. mój mąż kategorycznie oświadczył, że nie pójdzie do porodu i jakoś mi tak dziwnie, bo zostałam z tym sama. odczuwam to jakby mu ma mnie nie zależało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość był i od początku wiadomo
u mnie pierwszy poród skończył się CC więc na czas cięcia został wyproszony w drugiej ciąży miałam planową CC więc nie było opcji by był obecny przy cięciu, ale stał pod drzwiami od początku do końca;) jeśli uda mi się zajść w kolejną ciążę, to na pewno nie będzie męża przy CC tylko znowu pod drzwiami;) szkoda:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie nie bylo. Byla bratowa. Uwazam ze super miec kogos przy sobie kto Ci pomoze, ale tez uwazam ze faceta nie mozna zmuszac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Każda z nas jest inna :)
A ja z kolei nie wyobrażam sobie rodzić z mężem! Rodziłam bez męża wszedł dopiero jak było po wszystkim i ciesze się że nie musiał tego oglądać. Pozatym przypuszczam że nie wiele by mi pomógł bo z bólu nie bardzo wiedziałam nawet kto obok mnie stoi ;) Ale to chyba ma znaczenie ile czasu się rodzi... Bo ja rodziłam 4h ale jakbym miała sie męczyć 12h czy więcej to chyba bym chciała żeby przy mnie był...ale też nie do końca ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no bo wiecie niektorzy mezowie jak byli przy porodzie to potem czuja orbzydzenie poniekad do swoich kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój mąż jakoś nie czuje
do mnie obrzydzenia, wręcza pociągam go jeszcze bardziej niż wcześniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama sama w domu...
męża nie chciałam była ze mną mama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie był, nie był pewien czy chce, ja byłam pewna że nie chcę żeby był :) nie żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był w szpitalu (póki chodziłam to razem byliśmy na korytarzu) ale w czasie samego porodu nie. Ani ja ani on nie chcieliśmy. Uważam, że poród rodzinny to jakiś chory wymysł współczesności. Mąż "od razu" pomagał mi w opiece i zajmowaniu się dzieckiem, miedzy nami jest tak samo (znaczy bardzo dobrze) jak przed pojawieniem się dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ze mną był. Rodziłam 14 godzin więc mogliśmy pogadać między skurczami, masował mi plecy - bóle krzyżowe a pod sam koniec wyszedł i wrócił przeciąć pępowinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie był bo faceci
nie lubią patrzeć na wiadro między nogami :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupie to
powaliło was z tym wiadrem czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był. Pępowinę nawet przeciął, a jak położna zabrała Małą do ważenia, mierzenia i owijania w bety to poleciał za nią żeby broń Boże dzecku krzywdy nie zrobił, do tej pory szczyci się tym, że pierwsza osobą która nasza córka zobaczyła po przyjściu na swiat był on - jej cudowny ojciec :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmienilo sie
mowi ze kocha mnie jeszcze bardziej bo widzial jak bardzo sie meczylam nie mogl byc do konca bo mialam nieplanowana cesarke ja na poczatku nie chcialam zeby byl on tez nie chcial ale w dniu porodu ogarnal mnie taki strach ze poprosilam zeby zostal i zostal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chciałam męża
przy porodzie, jakoś nie czułabym się chyba komfortowo w tej sytuacji... może trochę bałam się, jak to zniesie, czy się nie zrazi /różne słyszałąm historie/, trochę nie chciałam, żeby mnie oglądał w takim stanie... obie córki urodziłam sama i zadzwoniłam do niego po fakcie. Nawet był moment w drugiej ciąży, że zastanawiałam się, czy nie próbować "rodzić" razem chociaż na początku, bo rodziłam w klinice prywatnej, gdzie mąż i inne osoby to już standard /niektórzy całymi rodzinami przyjeżdżają do porodu/. Ale jego reakcja też była na nie, więc nawet mi to pomogło w decyzji, że jednak rodzę sama. Może byłabym gotowa przełamać się, gdyby on chciał, ale skoro oboje niechętnie do tego podchodzimy to nic na siłę. Myślę, że to bardzo indywidualne - zależy i od mężczyzny i od kobiety, od głębi relacji, chyba nie można uogólniać, czy lepiej z mężem, czy bez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja do dzis żałuję...
wprawdzie przy porodzie niebył ale słyszał jak rodzę bo się darłam w niebogłosy niestety strasznie to odebrał jakis miesiąc po porodzie niechciał mnie w ogole przytulać bałsie mnie dotknąć dostał większej depsesji niż ja a nasz pierwszy stosunek odbył się dopiero 3 mies. po porodzie i to tak na siłę się zmusił było mi strasznie przykro po go potrzebowałam a traktował mnie jak powietrze. już jestem pół roku po porodzie i jest ok nawet mnie za to tysiąse razy przepraszał i juz wiem że najwieksze moje szczęście że tego nie widział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama29-2010
maz byl do czasu az zawieziono mnie na blok operacyjny na cc (niestety)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 58578475
U mnie tak samo, był przez wiele godzin, do momentu przewiezienia na salę gdzie wykonano cesarkę. Po cesarce to on pierwszy tulił córeczkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był, powiedziałam że go chcę przy sobie bo się boję i był. Potrzebowałam wsparcia, nie uważam żebyrodzenie dziecka było aż tak cudowne że musi to zobaczyć ;) Gdyby mogła, chętnie poszłabym z mamą, siostrą czy inną babą, ale nikt się nie nadawał do zastąpienia męża. Na przedporodowej i wcześniej,w domu, oglądał jak wyję z bólu- też lekki szok bo nie wiedział że to aż tak boli (miałam bóle krzyżowe). Trudno, też nie wiedziałam że tak boli a dałam radę :) Tylko wbijania wenflonu nie wytrzymał bo się boi igieł :) Na porodówce był przy mojej głowie, nie pozwoliłam mu zaglądać między nogi bo to jednak średni widok, ani ja ani dziecko nie wyglądamy pięknie i oglądanie w niczym nie pomoże. Nie pozwoliłam mu też przeciąć pępowiny bo kurcze, drugi koniec jeszcze siedział we mnie, teź średni widok ;) Ogólnie sam poród nic nie zmienił, rodzicielstwo jako takie zmieniło ciut i nas, i nasze relacje (na plus).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, cierpliwie czekał pod drzwiami :( niestety urodziłam wcześniaka ale plan był że będzie , bardzo mu zależało na tym:( wspierał mnie do czasu aż mnie przewieźli na salę septyczną a potem nie odstępował naszą córkę na krok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fffffffffffffffff
poród to nie jest widok dla mężczyzn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój od początku mówił, że nie chce przy tym być. Ja też nie chciałam. Ale jak zaczęły się skurcze, byliśmy akurat razem na spacerze, poszliśmy do szpitala, tak się bał, martwił, że coś sie stanie, bo widział jak mnie boli, że zmienił zdanie od razu, był przy porodzie, a raczej przy jego większości. Bo jak odeszły mi wody, kazałam mu wyjść. A za pół h wrócił zobaczyć dziecko :) I szczerze powiem, że zmieniło się coś mieędzy nami. Na lepsze. Nie wiem dokładnie co, ale naprawde nasze wiezi strasznie sie zaciesnily.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanfarona
ja tam swojego faceta nie chciałam mieć obok siebie. i tak miałam cesarkę ostatecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×