poddaję się :(

Zamierzam zmarnować sobie kolejne lato. To nadchodzące i wszystkie kolejne. Rezygnuję z imprez, randek, a nawet już rozmów z mężczyznami. Rok temu rzucił mnie facet. Trochę popłakałam, trochę piłam, trochę randkowałam zgodnie z waszymi radami, ale bez niego nic mnie nie cieszy i już nic nie ucieszy. Przestałam juz nawet robić sobie makijaż, bo po co? Udaję przed światem przebojową i śliczną bizneswoman i nie mogę doczekać się kolejnego wieczoru sam na sam z piwem i chusteczkami.

też się poddaję - napierdala mnie brzuch

może ty masz poprostu depresję?:( Myślałaś o wizycie u psychologa?

to nie depresja. Całkowicie jestem zależna od ex. Tylko z nim mogę być szczęśliwa :(

To w takim razie coś co się nazywa "uzależnieniem od miłosci". Proponuję wizytę u psychologa, naprawdę:( Bo ty sie strasznie męczysz z tym, a szkoda Ciebie:(

szkoda czasu na psychologów, niewiele pomogą, a na kolejnym spotkaniu nie pamiętają co mówiłam wcześniej. Mam brać prochy? Lepiej nie, bo mogę wziąć wszystkie naraz. To już koniec mojego życia. Powegetuję jeszcze parę lat.