Kto jeszcze przesiedzial caly dzien w domu, przed kompem? :O

taka ladna pogoda a ja marnuje zycie

Ja połowę przespałam, drugą siedzę na kompie

idź na dwór ja siedzę na kompie 5 godzin a wcześniej byłem w Kościele na Mszy

niby mma egzamin we wt i sie 'ucze', mam wyrzuty sumienia jakby wyjsc ale i glownie robie co innego a notatki z boku otwarte...

Przylączam się, wyszlam żeby pojść do kosciola, zjadlam obiad i poszlam spac, wstalam po 16 i teraz przed kompem..... dól jak nie wiem co :( nic nie chce mi sie, zla siedze... ja pie***le, k***a m*c ;(

tez probuje sie uczyc bo we wtorek egzam, ale ciezko...

:O

info dotyczące czego na przyklad?

nick zostal z innego topicu ;p przerwy, ines, kabla.... dawno ich nie widzialam tu

a co innego można robić ?? Wyjśc z bloku i chodzić do okoła niego ? Bo ja nie mam znajomych z kórymi mogę wyskoczyc na piwko czy na co tam się skacze.

pojezdzic na rowerze isc na spacer pojechac do lasu isc na rynek poszukac otwartego sklepu isc do muzeum

rower mi ukradli, samochodu nie mam. do sklepu nie pójde bo i po cojak wszystko w domu mam, na rynek nie pójde sama bo to bez sensu.

hehe a ja mam jutro egzamin i tez siedze przed kompem:D:D

a ja mam egzamin za tydzien własciwie dwa i nawet uczyć mi się nie chce juz wolę sie w sufit gapić

ja już przed kompem od piąatku siedze, masakra:/ a do tego ta pogoda, sprzyjająca depresji, niech w końcu wyjdzie słońce to może cokolwiek mi się zechce

ale z nas lenie :D:D ja jeszcze ciagle żre jak sie ucze:O:O

tu slonce swieci a mimo to ja jestem depresyjna i nie mam gdzie po co jak z kim wyjsc len jestem, marnuje cale dnie bezowocnie na kompie,plątaniu sie po domu, nicnierobieniu,i ciagle sobie obiecuje,ze to ostatni taki dzien, a od jutra bede aktywna, chetna, zajeta czyms......

ja pół przespałam, pół przed kompem, wieczorem piwo będzie- idealna niedziela słoneczko dzisiaj za chmurką więc bez wygrzewania się niestety

eee tam. Czasami taki leniwy dzień pomaga naładować akumulatory. No i co z tego, ze nie wyszłam dzisiaj z domu? Za oknem upał, rodzinne wycieczki z dzieciakami do/od teściowych (niedzielne obiadki w kościołowych kostiumach), na trawnikach psie kupy, a w oknach rozplotkowane emerytki. Na wypad poza miasto nie mam nastroju. Poza tym, w lesie, nad jeziorem - też na pewno tłumy. W domu mam lodówkę z piwem, tv (gdy mnie nuda przyszpili), komputer, muzykę, ksiażki i kanapę. I wcale nie mam wrażenia, że mi życie ucieka, albo przecieka....

co weekend, nie tylko dzis :(

zrobiłam obiad byłam w kościele -( dziś Zielone Święta) a potem [pojeździłam rowerem teraz relax :)