Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

rafaelloo

do facetow , byliscie przy porodzie?

Polecane posty

Gość alaaa maaaa kotaaaa
może facetem nie jestem ale... mój baaaardzo chciał , jestem pewna że by go to nie brzydziło bo jesteśmy dorośli i wiemy jak poród wygląda a samych siebie znamy na wylot ale...ale niestety musiałam mieć cc i nic z tego nie wyszło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddaaggaa
Ja jestem za tym, ze decyzja w kwesti uczestniczenia w porodzie, nalezy wylacznie do faceta. To on sobie musi przemyslec wszystkie za i przeciw i nie powinien ulegac dziewczynie/zonie dla swietego spokoju... wiem, jakie moga byc kobiety w tej kwestii, co sobie mysla-ze jesli partner nie chce byc przy porodzie, to znaczy, ze jest niedojrzaly, ze mu nie zalezy. Moj maz od razu zaznaczyl, ze na porod rodzinny sie nie zgadza... Coz, bylam troche zawiedziona.. Ale nie zmuszalam go, nie przekonywalam. bo w sumie po co mi w tej chwili przerazony facet? Mysle, ze bardzo by przezywal sytuacje. pamietam jak zadzwonilam do niego, ze corka juz jest na swiecie... Pedem przyjechal do szpitala, byl przejety i blady jak sciana. I w sumie nie zalowalam, ze nie bylo go przy mnie w chwili porodu. I z niedojrzaloscia nie mialo to nic wspolnego-teraz to wiem. Od samego poczatku moj maz bardzo sie angazowal w opieke nad nasza corka, pokazal tym, ze jest cudownym i odpowiedzialnym ojcem-i o to chyba chodzi... Po co zmuszac facetow, przekonywac, ze pokaze tym swa odpowiedzialnosc, ze przeciez maz kolezanki przy porodzie byl, po co wytykac facetowi, ze jesli nie bedzie obecny przy porodzie, to zaden facet z niego... Partner/maz dajmy na to pod naciskiem, czy dla swietego spokoju sie zgodzi, a potem bedzie mial traume na cale zycie, odsunie sie od kobiety, dzieckiem sie nie zajmie? Nie mowie, ze tak bedzie w kazdym przypadku, ale czy warto ryzykowac? Nie bez powodu chyba chodzenie w ciazy i rodzenie dzieci to od stworzenia swiata rola kobiety :) Wiec jesli ktorys z przyszlych ojcow z nieprzymuszonej woli chce byc przy porodzie, to ok, ale tych niezdecydowanych czy przeciwnych porodom rodzinnym, nie powinno sie zmuszacn i stawiac pod sciana.... I w sumie nawet jesli mezczyzna na poczatku zarzeka sie, ze nigdy w zyciu nie bedzie obecny przy porodzie, bedzie mial duzo czasu do rozwiazania, zeby sie zastanowic... Przyklad? Moj szwagier... Powiedzial szwagierce, ze nie czuje sie na silach, by uczestniczyc przy narodzinach ich syna... Ona odpuscila, nie namawiala, ale gdy zadzwonila do szwagra i powiedziala, ze jedzie na porodowke (byl wtedy w pracy), to zwolnil sie i pojechal do szpitala. I byl z nia na sali, gdy rodzila malego-nagle poczul taka potrzebe, zeby byc z nia w tej chwili-nawet przecial nowonarodzonemu synkowi pepowine... i potem nie zaluje, ze zdecydowal sie na porod rodzinny. powiedzial, ze to piekne przezycie, ze stal przy glowie swojej zony i nie widzial szczegolow porodu.... Szwagierka byla milo zaskoczona, cieszyla sie, ze szwagier w ostatniej chwili zmienil zdanie. Powiedziala po wszystkim, ze przynajmniej szwagier przekonal sie, ze urodzenie dziecka to wielki wysilek ze strony kobiety. wiec kobiety---mozemy partnerowi zasugerowac/zapytac, czy chcialby byc obecny przy narodzinach dziecka, ale nie powinnysmy wymuszac takiej decyzji na facecie ale pozostawic ja wylacznie jemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój się spóźnil na poród, choć chciałam aby był. Ale gdy na finale przestałam panować nad sobą, błagałam żeby połozna zamknęła drzwi na klucz. Na szczęście zdążył na przecięcie pępowiny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddaaggaa
Autorze i co Ci dadza opinie innych facetow? To Ty masz byc gotowy i pewien, ze chcesz w porodzie uczestniczyc. Owszem, mozesz poczytac opinie innych, przeanalizowac je, ale decyzje musisz podjac sam. Jeli mialbys sie zmuszac albo liczyc, ze argumentow za jest przeciez wiecej-to lepiej sobie odpusc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukunia
Mój był przy porodzie i jakoś od samego początku było to dla nas rzeczą naturalną, ani ja jego ani on mnie nie pytał czy chcę ani czy on chce tylko razem zajechaliśmy do szpitala i poprostu już został przy mnie do samego końca. Najpierw spędziliśmy w szpitalu całe popołudnie a potem całą noc i tak aż do połódnia następnego dnia (tyle czasu trwały u mnie skurcze rozwierające aż do decyzji o cesarce) urodziłam w efekcie po 12tej popołudniu przez cc a mąż był przy operacji. Podczas rozwierających siedział przy mnie kiedy leżałam podpięta pod ktg i podchodził kiedy nachodził skurcz i wtedy się na nim wieszałam i tak razem się kołysaliśmy, potem chodził ze mną po korytarzu i cztery razy był przy mnie kiedy brałam prysznic (położna miała spokój:D) na zajutrz ok 11.30 przed południem przyszedł do mnie lekarz i stwierdził że nic z tego nie będzie i że robimy cc a wtedy męża poproszono o wyjście i razem z lekarką poszedł się przebrać w fartuch , czepek i obuwie i pojawił się jak już leżałam na stole, cały czas trzymał mnie za rękę a ręce latały mi jak wiatraki:D ...takiego miałam stracha i nie potrafiłam się uspokoić, także mąż był wtedy bardzo potrzebny mojej psychice. Mąż nie żałuje że był ze mną i chyba nawet o tym nie rozmyślał. Pamiętam jak bardzo był dumny kiedy to właśnie on po raz pierwszy wziął małą na ręce (mnie podano za jakąś chwilkę) potem mąż po zbadaniu małej czekał z nią na siostrę aż ją odbierze jakieś 20 minut i mówi że uczucie jakie się wtedy ma jest niesamowite (tylko on i ta malutka dziewczynka:) ). Teraz jak to piszę to aż szklą się oczy , bardzo miło to wspominam i mąż również. Plusem poza tym wszystkim było na pewno to że mąż od razu potrafił zajmować się małą , wykapać ją i nie bał się tej kruchości noworodka (po narodzinach maż został wszystkiego nauczony przez siostrę i obserwował jak ją trzymać jak kąpać itp itp.) Rodziłam za granicą i tu też mieszkam . Słyszałam że nie w każdym szpitalu w Polsce wolno być mężowi przy cc a szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż był i szczerze mówiąc pomógł mi to wszystko przetrwać. Po wszystkim powiedział,że najgorsze było jak zobaczył jak mnie nacinają(nie patrzył na to,ale widział za mojej głowy ruch nożyczek), przeciął pępowinę i podał mi syna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy33
Ja byłem przy swojej żonie. Żona rodziła naturalnie a od pierwszych skurczów spędziliśmy w szpitalu 15 godzin. Stałem u wezgłowia i nic poza żoną od pasa w góre nie widziałem. Połozna zapytała czy chcę zobaczyć wychodzącą główke córki ale kiedy zdecydowałem że tak żona krzykneła nie ;) więc odpuściłem , tak mnie przeraził jej prostest:). Sam poród to był ciężki moment dla żony bo przecież nie dla mnie, ja byłem co najwyżej przestraszony że zona nie da rady albo że coś się obojgu stanie ale miałem dziwne uczucie że nawet jak ma coś się stać to musze to kontrolować i być przy tym (zupełnie jakbym miał zaczarować dobry finał) . Żona namęczyła się potwornie i długo nie dawała rady skutecznie przeć , ja wstydziłem się że siedzę sobie i nie odczuwam żadnego bólu (takie absurdalne odczucia się miało). W końcu urodziła się nasza córa, była taka umazana i sina ale zdrowa ( na początku pomyślałem że coś z nią nie tak) . Połozna umyła córkę w mojej asyście i nagle zobaczyłem tą słodką istote a nawet że ma uszy podobne do mnie (proszę się nie śmiać mam normalne uszy:D) i te granatowe oczka jak u małej chinki (takie popuchnięte) i powiedziałem sobie , boże to jest moje cudo, moja dziewczynka i że kocham ją i moją żonę jak nigdy. Obecnie moje dziecko ma 5 miesięcy i niezła z niej rozrabiaka. Żona powiedziała że jest mi wdzięczna i jest ze mnie dumna że byłem przy tym ale ja odparłem że to ja jestem jej wdzięczny i dumny z niej. To jest tak że na początku człowiek chce uciec ale potem dociera fakt że przecież rodzi się moje dziecko, tu walczy z bólem moja kobieta więc na boga co ja miałbym w tym momencie robić, grać w karty? czekać blady pod ścianą? lepiej było być na bierząco i chyba wtedy mniejszy strach niż gdybym czekał gdzieś w oddali i wyobrażał sobie niewiadomo co. Jeżeli chodzi o to co widziałem i czy to jakoś wpłynęło na teraźniejszość to powiem że owszem...czuję większy respekt wobec zdrowia żony i jej ciała , widziałem jaki wysiłek włożyła w poród i jak czuła się od pasa w dół i momentalnie człowiek wtedy zmienia nastawienie. Obecnie intymnie jest między nami tak jak przed ciążą z tą różnicą że mała ma kiepskie wyczucie czasu co do pobudek i płaczu ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona Michała
masia, ja mam corcie z 10grudnia 2010 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arni_verrein
Ja byłem i ciesze się że żona ni epalnuje kolejnego;) nie no ale tak na poważnie to wiadomo że to poród a nie wypad na billarda. Ja byłem blady jak ściana i zona chyba nie miała ze mnie wielkiego pożytku (mówi że sama obecność coś dała) i jakoś mi z tym niebardzo. Syn, piękny widok , zdrowy, wielki kawał chłopa - porządnie umęczył żonę:/. Ja nie widziałem nic poza synkiem którego połozna wyciągała i jakoś tak jakby na siłę kreciła i ciągnęła w swoją stronę (aż mi było żal dzieciaka bo wydawało mi się że to dość brutalne;D). Żonę kocham tak jak wcześniej choć nadal nie mogę pojąć jak to wielkie dziecko (4000g) wyszło z tak drobnej kobiety jak moja żona...jestem pełen podziwu. U nas poród dość szybko się zakończył ale co się kobieta nakrzyczała a ja nasłuchałem to nasze:(. Ja byłem za tym żeby żona wzięła znieczulenie ale ta uparła się że tak będzie zdrowiej, cóż dla niej nie było zdrowiej ale to już inna bajka. CIeszę się że oboje z żoną daliśmy radę (ona dała radę bo jest wyjątkowa a ja dałem radę bo nie mogłem pokazać że jestem fajtłapą:D). Nie żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arni_verrein
Offerma ale ty ojcem nie zostaniesz więc nie pluj i nie zamartwiaj się;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hienka hienkowata
offerme matka wysrała dupa dlatego taki zjebany wyszedł:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akacja111
Tak sobie myślę, jak to jest możliwe, że facet ma traumę po porodzie, a kobieta takiej traumy mieć nie może i już po 6 tygodniach powinna (wg wszelkich źródeł medycznych) regularnie uprawiać codziennie seks. Żałosne i tyle. Kobiety, szanujcie się, czasy jaskiniowców (Ci to przynajmniej mężczyznami byli) dawno minęły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąz był i nie żałuje a nawet wkurzało mnie że tak powaznie podszedł do swojej roli - połozna kazała mi pić wode kubek za kubkiem a ja nie mogłam patrzeć na wodę tak mnie skurcze rwały;D, a mąż słuchał połoznej więc starał się wlewać we mnie tą wode ile się da aż musiałam na niego krzyknąć;D więc poskarżył położnej że nie chcę pić i dostałam kroplówkę nawadniającą:). Kolejną rzeczą która mnie wtedy drażniła to było miarowe oddychanie męża w trakcie moich skurczów i to że mąż wymagał bym oddychała w ten rytm a ja tylko kręciłam głową i jęczłam nie nie umiem nie dam rady i buczałam jak dziecko;D. Mój kochany mąż:D teraz się z tego śmiejemy ale naprawdę jestem bardzo zadowolona że był i chciał pomóc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×