Koniec wszystkich kontaktów

Witam. Mam taki problem. Moj brat po kilkunastu latach malzenstwa podjąl decyzje o rozwodzie i wyprowadzil sie z domu, gdzie w tej chwili mieszkal z zona, dzieci porozjezdzaly sie na studia. Nikt z nas czyli czyli rodzina nie pochwala tej decyzji, mimo, ze jakby sie temu blizej przypatrzec, to poprostu moze kazdy facet by mial dosc, ale nie o to chodzi. Zona mojego brata przez te wszystkie lata bardzo byla z nami zwiazana, odwiedzala nas regularnie tak 2 razy w tygodniu i wszyscy ja bardzokochalismy i teraz tez i tu po tym rozstaniu wydarzylo sie to, ze ona, zona brata calkowicie od chwili wyprowadzcki brata przestala nas odwiedzac i dzieci tez. Mimo prosb nie chce do nas przyjsc. Mamy w rodzinie sędziwą babcie, ktora strasznie z tego powodu cierpi. Żona brata nie dzwoni nawet w dniu urodzin czy imienin babci. Nie wiem co zrobić zeby nie zrywala z nami kontaktu.

twoj brat znalazl sobie inny (mlodszy?) model pani? nie dziwie sie troche reakcji eks zony, pewnie jest wsciekla, czuje sie upokorzona, zycie jej sie wywalilo do gory nogami i pewnie ostatnie o czym mysli to sedziwa babcia i jej imieniny. dajcie babie ochlonac...

jak dawno był ten rozwód? myślę, że ona teraz cierpi, jeśli to świeża sprawa jest... wy raz na jakiś czas, ale nie za często, przypominajcie o sobie, a może pewnego dnia przejdzie jej żal i będzie prawie jak dawniej...

z czyjej winy był rozwód i z jakiego powodu?

pewnie jest zraniona do szpiku,nie dziwie sie ,tez nie chcialabym miec kontaktu z rodziną gościa ktory mnie zostawil,bo i po co..wiadomo ze w takich sytuacjach zawsze bedziecie po jego stronie

Nie wiadomo jaki byl powod rozstania. Niech pojdzie do niej jesna osoba z ktora miala najlepszy kontakt i porozmawia. Byc moze on jej zakazl tych kontaktow.

Moj brat nie znalazl sobie innej. Poprostu ich malzenstwo, a raczej mojej bratowej wygasalo juz od kilku lat. My nie pochwalamy decyzji brata i naprawde bardzo nam zal tego malzenstwa. Piszecie niby po co ma sie z nami kontaktowac, chociazby po to, ze my ja kochamy, traktujemy ja jak czlonka rodziny i to sie nie zmieni. Zal mi babci, ze na koniec zycia spotkalo ja jakby nie bylo takie odrzucenie. Zona brata nie chce nas wpuscic do domu, na ulicy omija nas szerokim lukiem, nie chce rozmawiac. Kiedy brat jeszcze mieszkal z nia, to spedzala u nas duzo czasu i wydawalo nam sie, ze tez nas kocha.

to nawet nie daje wam szans, żebyscie jej to wszystko powiedzieli, to co tu piszesz...jak uważa, może wy się jej za bardzo z byłym mężem kojarzycie...co tzn, że małżeństwo "wygasło"?

Jak ja spotykam na ulicy, czy w sklepie, to mowie jej o tym, ale.. Wygasalo z prozaicznej sprawy w sumie. Moja bratowa po slubie przejela wszystkie obowiazki na siebie i maz byl po to aby go karmic, mu prac, od seksu i nawet byla tak bardzo tolerancyjna, ze dawala mu nieograniczona wolnosc. Traktowala go raczej jak dziecko niz towarzysza zycia. W sumie można powiedziec - zyc nie umierac, ale przy tym wszystkim z urokliwej kobietki zrobil sie z bratowej taki przepraszam za slowo babochlop, a moj brat im starszy tym przystojniejszy. Bratowa nie tylko sie roztyla, ale to nie byl problem, ale strasznie zaniedbala. Ja juz od nie wiem kiedy nie widzialam jej w spódnicy czy sukience. Miala tylko 2 rodzaje strojow. Wyciagniety podkoszulek i dzinsy i adidasy, a w zimie to samo tylko rozciagniety sweter. Natomiast moj brat uprawia sport, ma liczne zainteresowania, jego zona wolala zawsze zajmowac sie domem.

a oni nie próbowali się porozumieć jakoś? przestali sie kochać ot tak?

Probowali, no ale brat jej teraz zarzuca, ze zmiana stroju nie, że wspolne wyjscia nie, ze jazda na rowerze nie. Do domu nie mogli od lat przychodzic zadni znajomi. No w efekcie jest teraz tak, ze ona nie ma zadnej kolezanki, przyjaciolki. No poprostu mialo byc tak, ze ona gotuje, pierze, a on przychodzi do domu. No mnie jwiecej tak to wygladalo.

czyli sobie inaczej wyobrażali małżeństwo, zle sie dobrali...moi rodzice są tacy w stylu twojego brata, teraz są na wyjezdzie wspólnym...pozostaje ci tylko przypominac sie tej kobiecie co jakis czas, moze jej te obrazenie minie

Właśnie, no ale przez pare lat malzenstwa byli bardzo szczesliwi. Pobierali sie naprawde z wielkiej milosci. Czyli co poprostu sie obrazila?

tak mi się wydaje, że jej uraz do byłego męża nie jest skupiony tylko na nim ale tez na was- może za bardzo jej się z nim kojarzycie, a nie jest w stanie go znieść

wszystko czego sie dotknie koło was bedzie bolało bo będzie kojarzyć sie z byłym mężem, poszła w swoją stronę i tak jest najlepiej.....

najlepiej dla niej.. a co z nami? jak wymazac te 20 lat? jak zapomniec i dlaczego o wnukach, bratankach?

Ona ma swoj bol, wy macie swoj. Nie ma wygranych, gdy malzenstwo sie rozpada. Wszyscy cos traca. Pozwolcie jej przezyc ta sytacje tak, jak ona chce. Na sile niczego nie wolno narzucac. Moze kiedys jej przejdzie.

Manoolka masz racje..