Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Blondiex

Teściowa... :(

Polecane posty

Od kilku lat mieszkam z moim Ukochanym musowo, bo przecież nie z przyjemności, w domu Jego rodziny. Oczywiście Swoją część za wszystko co miesiąc płacimy, żeby nie było. Ta kobieta jest z innego świata, z innej bajki (reszta rodziny Addamsów też), ale w nich się nie zakochałam, tylko w moim Mężczyźnie, który w najważniejszych kwestiach różni się od Swojej rodziny. Jestem nimi zmęczona, nie lubię ich, mam ich dość, a najbardziej Jego matki, tej zapatrzonej w swoje niby racje zołzy. Szukam pracy, ale nawet na to mam coraz mniej siły, bo po prostu "rzygam" mieszkając tam z nimi. Niby nie możemy się wyprowadzić, ale ja w to nie wierzę. Trzeba zrobić wszystko, żeby ratować związek przed żmiją i jej ekipą. Chodzi o to, że ten babsztyl się wp*erd*la nie pytany w Nasze sprawy, wymądrza się, jakby kogoś interesowało jej zasrane zdanie, robi żałosne żarty na Nasz temat i uważa, że to śmieszne, dokucza Nam (swojemu Synowi dogryza!) i po prostu brzuch mnie boli jak tylko o niej pomyślę. Tylko dlatego, że wierzę w Boga, nie zrobię jej nic złego, ale zbyt dobrze też nie umiem jej życzyć. Przeżywamy co chwila jakieś rozterki, kryzysy przez tego babsztyla. Ja bym się chętnie wyprowadziła i wtedy znalazła pracę, wiedząc, że teściówka nie patrzy mi na ręce i nie prawi swoich pier**lo*ych morałów. Kiedyś chciała w podły sposób się mnie pozbyć, bo jej się z jakiegoś powodu nie spodobałam (nie istotnego), ale k**wa nie jej mam się podobać. Zresztą ona bardzo mi się nie podoba i nie pomyśli, żeby się wynieść do lasu dla Naszego dobra. I k**wa stało się jej na złość, bo wciąż jesteśmy razem i będziemy razem. Najgorsze jest jak mi słodzi, a wiem, że za plecami różne opinie o mnie wystawiała. Mówiła kilka razy, że jestem dla niej jak córka, a nie wie, że trzeba wziąć odpowiedzialność za takie słowa. Bluźni tym! Mówiła tak tylko na pokaz albo po to, żeby coś ode mnie wyłudzić dla swoich korzyści. A w między czasie za plecami życzyła mi wszystkiego najgorszego. Kiedyś nawet użyła swojej je***ętej koleżaneczki, żeby nagadała mojemu Ukochanemu, żeby mnie zostawił, bo przecież jest takim fajnym Chłopakiem... :( No i jest, ale ze mnie zrobiła szmatę na polecenie zwykłej wiedźmy. A niedługo po tym zginęła na własne życzenie w wypadku samochodowym. Los się o nią upomniał. A ja jestem spokojną, nieśmiałą dziewczyną, cholernie wrażliwą, a oni ze mnie zrobili przedmiot, który jest nic nie wart i którego można się w najbardziej podły sposób pozbyć... :( Nie cierpię tej jędzy, ale muszę codzienne mówić jej "dzień dobry". A tak naprawdę marzę o wyprowadzce, o założeniu Rodziny, o szczęściu, o byciu dobrym człowiekiem, tylko teraz nie mam siły żyć przy takich ludziach, co potrafią wyciągnąć energię i optymizm z człowieka... Nawet się k**wa czepia,jak coś zmienię w swoim wyglądzie, co każda kobieta robi. Jak wyprostuję włosy, to: "O, takie ładne włosy wyprostowałaś, co Ty narobiłaś." A jak pokręcę to: "A takie ładne wyprostowane miałaś." :/ Brzydzę się jej i teraz już wk**wia mnie nawet jej sposób jedzenia. To nie jest i nigdy nie będzie moja rodzina, moja Rodzina to mój przyszły Mąż, którego bardzo kocham i wk**wia mnie też to, że i Jego dręczy. Napisałam to wszystko, żeby sobie prymitywnie ulżyć, bo chodzę i psioczę na nią pod nosem non stop, jakieś złe zaklęcia rzucam. I sama się tylko z tym męczę, a ta k**wa żyje, ma się całkiem dobrze i uważa, że jest panią i wyrocznią, a My tylko marnym pyłem. K**wa mać, nabawiłam się przez nią nerwicy, cierpię na bezsenność i w ogóle czuję, że marnuję przez nią, przy niej życie. Niech ją szlag. Ona by się bardzo cieszyła, gdyby coś złego mi się przytrafiło, tylko oczywiście triumfowałaby po cichu, żeby pozostać dobrą mamunią :( Ale ja ją przejrzałam, z taką trzeba krótko, na pewno nie pozwolę jej decydować o swoim i Naszym życiu, ale k**wa męczy mnie niesamowicie to jej pie***le*ie :/ Dziękuję za uwagę. Czy kogoś jeszcze los pokarał taką wiedźmą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez mam tesciowa france i bardzo Ci wspolczuje. Mam to szczescie ze nie musze z nia mieszkac, ale nawet jak przyjezdzamy w odwiedziny to po prostu dostaje wysypki na jej widok. Niby mnie "bardzo kocha" i chwali sie mna na prawo i lewo, ale jest nieprawdopodobnie wredna, kontrolujaca, zimna. Wiem, ze gdyby poslizgnela mi sie noga, nie moglabym nigdy liczyc na jej wsparcie. Moge Ci poradzic jedno: Caly swoj gniew i frustracje przelej na jeden cel - znalezienie pracy zanim sie wyprowadzicie. Jak bedziesz miala prace, bedziesz bardziej niezalezna, silniejsza i bedziesz miala wiecej pieniedzy. No i bedziesz spedzac mniej czasu pod czujnym okiem tesciowej-potwora, wiec odzyjesz :) Druga rzecz - nie daj sie jej wpedzic w nerwice. Nie jest warta Twojego zdrowia i snu. Tez kiedys z mezem przejmowalismy sie zagrywkami mojej tesciowej, jej wredne maile spedzaly mi sen z powiek - ale w koncu powiedzialam sobie DOSC. Psy szczekaja, a karawana jedzie dalej :) Po prostu Twoja tesciowa jest wlasnie takim ujadajacym kundlem. Tego typu osoby sa w gruncie rzeczy nieszczesliwe i nie wiedza jak zyc z innymi. To jej problem, nie Twoj. Nie pozwol, zeby chora kobieta zniszczyla Ci zdrowie. Masz w sobie na pewno poklady optymizmu i sily o ktorych nawet nie wiesz. Na jej wredne zagrywki odpowiadaj spokojem i usmiechem. Nie pozwol jej wygrac i wyprowadzic Cie z rownowagi. Dbaj o siebie i Twoj zwiazek - to jest najwazniejsze :_ Trzymaj sie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chdhhd
na szczęście ja mam teściową cudowną:)życzę wam aby się wszystko ułożyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tylko jedno pytanie
dlaczego z nia mieszkacie? ja nawet za cene płacenia nie wiem jak wysokiego czynszu czy kredytu bym sie na to nie zgodziła. Czyżby Twój maż nie byl po Twojej stronie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Od kilku lat mieszkam z moim Ukochanym musowo, bo przecież nie z przyjemności, w domu Jego rodziny." Zadam pytanie podstawowe: Dlaczego tam MUSOWO mieszkasz ? :D Ja osobiście podziwiam tę kobietę, że nie pogoni cię gdzie pieprz rośnie; mieszkasz u niej, za nic nie płacisz, nie masz pomysłu na swoje życie i jeszcze opisujesz ją jak złą, sfrustrowaną kobietę, kiedy to ty sama jesteś pasożytem w czyimś domu, niedojrzałą, patologiczną dziewczyną, która żyje na koszt innych :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Werka 81
A ja mam pytanie : dlaczego twój ukochany nie może czegos zrobić jak wie co sie z toba dzieje??? to interesujące, kocha ciebie bardziej czy mamusię???!!! Zastanów sie i wyprowadzaj gdzie pieprz rośnie. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bez urazy...ale ty nie tylko tej nerwicy się nabawiłas...ale sama jesteś jakas nieźle pop*eprzona... to matka twojego „przyszłego męża a ty jej źle życzysz... gdyby nie ona nie byłoby go, to ona go wychowała i dała takiej jędzy jak ty dach nad głową. Rozumiem być złym ale tak zawistnym... przesada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozowe Okulary - Dziękuję za słowa wsparcia :) Mam nadzieję, że mimo wszystko dam radę, chociaż już czasem odechciewa się wszystkiego. chdhhd - Dziękuję :) I cieszę się, że w ogóle zdarzają się fajne teściowe. mam tylko jedno pytanie - Ja właśnie też nie wiem, dlaczego nie uciekamy. Gdyby to zależało tylko ode mnie, sprawa jest prosta, ale do tanga trzeba dwojga... sisi - Musowo, bo tak mi się życie ułożyło. Jesteśmy ze Sobą już kilka lat i praktycznie jak małżeństwo, tylko jeszcze nieformalnie niestety, więc nie mogę Go tak samego zostawić. A mój dom rodzinny jest prawie 500 km dalej, gdyby był choćby tylko 50-100 km, to byłoby Nam łatwiej. Na swoje życie mam wiele pomysłów, ale DO TAŃCA TRZEBA DWOJGA. Poza tym wszystko co powinniśmy, to płacimy. Kupujemy, gotujemy, sprzątamy czy cokolwiek innego, robimy oddzielnie, a ostatnie co chciałabym od tej kobiety, którą tak podziwiasz (więc w takim razie życzę, abyś kogoś takiego spotkała w swoim ograniczonym pojmowaniu różnorodności tego świata), to jakakolwiek łaska. Chociaż i tak robi mi łaskę, że mogę oddychać "jej" powietrzem. Rozowe Okulary - Dziękuję, tym razem za sensowną obronę :) Werka 81 - Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Chociaż dla mnie są ważniejsze priorytety niż kasa w tym momencie, bo nigdy nie jest tak źle, żeby czegoś nie zrobić. Oczywiście zastanawiam się już nad wszystkimi opcjami, łącznie z tą, aby wrócić do rodzinnego domu na początek, ale to byłaby chyba ostateczność, bo to prawie 500 km dalej. Ale już Mu nieraz płakałam, bo chciałam ( i chcę) się wynieść. Enfant Terrible - Sama nie rozumiem. Ale ja coś z tym muszę zrobić, bo sfiksuję i się tylko biedna zmarnuję... Czasem jest tak, jak jest, a samemu ciężko coś na to zaradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
różowe okulary - słuszna uwaga, ciebie ona również tyczy bowiem ta para nie jest jeszcze małżeństwem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"więc nie mogę Go tak samego zostawić" - to rzeczywiście KOMEDIA, no nie możesz :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tesciowa z kanapkami o 5 rano wyskakuje dla mojego tz, a ona czy zdazy zrobic, a ja pytam czy on nie umie sam, bo jak chce miec rodzine, to musi sie nauczyc, bo dzieci nei beda szukaly babci 50km od niej:) i juz nie lubi mnie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nanaya - Jedyne dobro, jakie dokonała, to urodzenie mojego Ukochanego, do takiego wniosku już dawno sama doszłam. Z wychowaniem to jest różnie, a sama Go dręczy, aż mi się nóż w kieszeni otwiera. Ciężko nie być pop*eprzoną, żyjąc przy takim człowieku jak ona. Myślę, że byś się z nią dogadała, swój swojego broni :) Więc cieszę się, że chociaż Ciebie nie znam miła, kulturalna, niejędzowata, niezawistna, niepop*eprzona osobo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sisi - Dziękuję za Twoje iście pomocne rady, które na pewno na długo zapamiętam, wezmę sobie do serca i wykorzystam w prawdziwym życiu :) Moja Ty wyrocznio urocza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
irene-reaktywacja - Dobrze, trzeba bronić swojego szczęścia. A, że nie lubi? Czyja to strata? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
;p na bycie teściową jestem za młoda ale miałam jedną jędzę na koncie i nawet pomogła nam się rozstac... była na tyle uprzejma... jednak do gniazda tej żmijki bym nie wchodziła na własne życzenie... co więcej nie uderzyło mnie to, że jej nie lubisz ale to, że jej tak źle życzysz... Też się cieszę ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weź jeszcze jedną - oducz się kląć bo w twoim opowiadaniu o "teściowej" słowo "k..a" to stały element. :D Jakim językiem się posługujesz, taką naprawdę jesteś - weź to też pod uwagę :D Na koniec dodam jeszcze, że moim zdaniem naprawdę nie musisz mieszkać u tej kobiety, która dla ciebie ani nie jest teściową, ani matką. Masz swoich rodziców, więc jedź do nich, pomieszkaj u nich z tym swoim "Ukochanym", a być może zrozumiesz, gdzie tkwi twój błąd. Pomijając wszystko, gorszych niedorzeczności nie udało mi się przeczytać na tym forum od lat. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nanaya - Ale przecież nie musisz być stara, żeby się dogadać z jakąś teściową, więc czym się tłumaczysz :) Źle jej wcale nie życzę, tylko chciałam wypluć tu z siebie po raz pierwszy cały jad, jaki w sobie mam z jej powodu. W życiu rzeczywistym, to już nie jest takie proste życzyć komuś tak źle. Grunt, że sobie ulżyłam. Jedyne czego bym chciała, to świętego spokoju, żeby się zajęła swoim nieudanym małżeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałam że jestem za młoda żebym JA była dla kogoś teściową ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sisi - Cieszę się, że udało mi się czymś takim Cię zaskoczyć. Przynajmniej będziesz o mnie pamiętała i będziesz śniła po nocach o moich wulgaryzmach. O nie, nie jest moją matką i Bogu dzięki. To prędzej ona się stawia w takiej roli pod publikę. W życiu codziennym w ogóle nie przeklinam i nie lubię. Tutaj to chociaż zabawnie brzmi :P Ja wiem gdzie tkwi mój błąd - że w rzeczywistości za słabo się bronię przed tą żmiją, a ta sobie wtedy pewnie jeszcze bardziej myśli, że może mi wchodzić na głowę. I naucz się pisać z dużej litery. A tak na sam koniec - idź się wysraj, bo gówno przez Ciebie przemawia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żałosna jesteś bezrobotna kobieto, i taką umrzesz zapewne, ale to nie mój problem. "Dyskusja" z tobą nie ma najmniejszego sensu. Nie jesteś warta dalszych literek z klawiatury 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To w jaki sposób się rozładowałaś nie zasługuje i tak na bicie ci pokłonów... "a ta ku*wa żyje ma się całkiem dobrze" "niech ją szlag" plus to co mówiłaś o jej koleżance... jakbyś cieszyła się z jej śmierci... to nie jest normalne... Ciekawe czy twojemu ukochanemu by się podobało to jak użalasz się na jakimś forum i tak wypowiadasz o jego mamie... tyle w temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sisi - Ja Twojej przyszłości też jasno nie widzę frustratko :) No, no, miłego srania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nanaya - Ale z czym masz problem? Widzisz, zło do niej powróciło z podwójną siłą, o tym co wyprawiała dowiedziałam się dopiero, jak już umarła, gdzie mnie zamurowało i po ludzku zrobiło mi się jej żal. Nawet zastanawiałam się, że może pojedziemy na jej pogrzeb. A jak się dowiedziałam, co zrobiła... To tak, jakby mnie ktoś oblał wrzątkiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×