nic juz sie nigdy nie zmieni.

stale czuje sie beznadziejnie, chociaz teoretycznie nie mam juz do tego powodu. a od wielu lat i tak jest to samo. czasem tylko mnie napadnie jakas nagla euforia a wtedy tak mnie nosi, ze nawet nie wiem co mam ze soba zrobic, ale i tak trwa krotko. eh i po co mi to?

piszesz: "stale czuje sie beznadziejnie, chociaz teoretycznie nie mam JUŻ do tego powodu" czyli powód był, tak? mondrzy nałukowcy twierdzą, że: jeśli dłuuugi czas jesteś pod wpływem złych emocji, czyli przeżywasz długotrwały stres, to twój organizm "przestawia się" na inną gospodarkę neurotransmiterów. tak jakby układ nerwowy zaczyna funkcjonować w wyuczony nowy sposób. znika czynnik stresujący, dajesz już sobie radę z tamtym problemem, ale działanie układu nerwowego wciąż działa według poprzedniego schematu. może to prowadzić do stanów depresyjnych, lękowych, ale i do chorób somatycznych.

tak byl powod... i nic juz sie z tym nie da zrobic jak sie przestawilo?