Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kasia1407

Chyba przestałam kochać męża:( Co mam robić?

Polecane posty

Witam! Jestem tutaj nowa a więc przepraszam jeżeli istnieje już taki temat ale muszę się komuś wygadać. A więc moja historia wygląda tak... Z moim mężem jestem od 10 lat ale w małżeństwie 4 lata mamy również 4 letniego synka. Jak ze sobą "chodziliśmy" było między nami cudownie, on się o mnie troszczył, był czuły, kochany i bardzo mnie szanował. Zaręczyliśmy się i zaraz po tym zaszłam w ciąże i wzieliśmy ślub. Dla nas był to najszczęśliwszy dzień w życiu. Tylko niestety zaraz po ślubie mój mąż się zmienił nie do poznania. Przestał się troszczyć o mnie i mnie szanować. Od 4 lat powiedziałabym że więcej jest tych złych dni niż dobrych:( Na początku jak się pokłóciliśmy to zaraz się godziliśmy, potrafiliśmy rozmawiać o swoich oczekiwaniach do drugiej osoby fakt faktem mój mąż zazwyczaj dużo obiecywał ale za dwa dni o wszystkim zapominał ale rozmawiał ze mną.Ale od jakiś 3 miesięcy nie mogę wogóle z nim porozmawiać o swoich problemach widzę, że kompletnie go to nie interesuje, mówię mu że nie czuje sie z nim szczęśliwa, że oddalamy się od siebie to o twierdzi że nie wie o co mi chodzi bo przecież jest miedzy nami bardzo dobrze.Od 3 miesięcy bardzo się kłócimy, wszystko mnie w nim drażni nasze życie seksualne jest znikome i to raczej z mojej winy ponieważ nie mam ochoty na jakiekolwiek czułości z nim jak przez cały dzień się kłócimy. Ja jestem bardzo nerwową osobą i do tego potrafię się przyznać i nie raz zdarzyło mi się wyzwać męża a nawet podnieść na niego rękę on nigdy tego nie odwzajemniał lecz ostatnio niestety zaczął to robić:( Wiem że między nami nigdy już nie będzie tak jak kiedyś ale chciałabym żebyśmy byli ze sobą znowu szczęśliwi. Niestety ja mam wrażenie że już nie kocham męża ale chce ratować to małżeństwo. Proszę poradźcie mi co mam dalej robić. Z góry dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rowniez mam podobny
problem, ale czy mozna odbudowac uczucie ktorego juz praktycznie nie ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grandmaster.slash
Myślę, że przerabiasz to samo co ponad 90% ludzi, którzy postanowili zawrzeć związek małżeński. Rozejrzyj się dookoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam nadzieje że tak. tzn. chciałabym wiedzieć jak do niego dotrzeć żeby zaczął się starać i żeby zachowywał się tak jak kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem że bardzo dużo osób to przerabia. Przez ponad 3 lata potrafiłam to wytrzymać ale ostatnio jest coraz gorzej i uświadomiłam sobie że nie mogę kompletnie na nim polegać. Nie tak powinno wyglądać małżeństwo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam podobnie... to bardzo trudne... wszyscy mi mówią, że to normalne i że minie... Choć też nie wiedziałam czy ma sens cokolwiek ratować i myślałam, że chyba już go nie kocham (wydaje mi się, że to normalne jak z drugiej strony brakuje zainteresowania) to kilka razy poważnie sobie z mężem porozmawiałam, powiedziałam mu, że tak nie może być, że jest mi źle (nie wytykałam mu "bo Ty..."), przypomniałam mu jak było na początku (konkretne sytuacje, przykłady) przypominałam mu jak się wtedy czuł jacy byliśmy szczęśliwi. Poza tym zaczęłam przygotowywać mu jakieś małe niespodzianki, tak jak na początku związku, typu jakaś fajna bielizna (choć wcale nie miałam na to ochoty), jakiś spontaniczny wypad gdzieś, żeby oderwać się od nudnej codzienności, nawet po pracy, z dziećmi można gdzieś wyskoczyć żeby było miło (jakiś spacer, lody, kino), romantyczna kolacyjka przy świecach kiedy dziecko już śpi, o dziwo zaczyna to działać, mój mąż inaczej na mnie patrzy, na razie sprawa jest bardzo świeża, ale zobaczymy co czas przyniesie... życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również rozmawiałam z mężem ale on twierdzi że jeżeli miedzy nami się coś psuje to tylko moja wina. Kiedyś też tak robiłam podobnie jak ty kolacje przy świecach itd. oczywiście był zadowolony ale żeby coś odwzajemniał to raczej nie. kiedy mu proponuje jakiś spacer nigdy na to nie ma czasu, na plac zabaw z dzieckiem- nie chce mu sie, wypad do kina, basen itd- szkoda pieniędzy:( szczerze mówiąc to ja już nie mam siły się starać. Chciałabym żeby to on też przynajmniej trochę zaczął się starać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina, wina zawsze leży po obu stronach (albo po stronie męża ;) ) To w takim razie zapytaj go, co jest tą Twoją winą, co się w Tobie zmieniło, że się psuje, czego od Ciebie oczekuje... Może (tak też było w moim przypadku) zmieniłaś się po ślubie tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy, tylko żeby mój mąż mi to powiedział to trzeba było wielu, wielu rozmów... Zarzucił mi, że po ślubie przestałam się starać, że poczułam się tak pewna, że już nie odejdzie, że przestało mi zależeć na tym, żeby czuł się kochany i doceniany... po przemyśleniu stwierdziłam, że trochę racji w tym jest, wtedy zaczęłam przygotowywać te małe niespodzianki, u mnie podziałała rozmowa. Moim zdaniem macie po prostu problem z komunikowaniem się, żeby komunikowanie się było efektywne potrzebne jest żeby obie osoby słuchały się nawzajem i żeby obie mówiły co myślą, mężczyźni mają problem z mówieniem o swoich uczuciach, trzeba z nich to wyciągać, domyślać się, albo być jasnowidzem (najskuteczniejsze) .Widzisz ja niby to wszystko wiem, a też mam bardzo duże problemy z komunikacją w moim związku. Pewna pani psycholog poleciła mi książkę "Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus" - John Gray. Tam jest właśnie napisane, że kobieta musi się wygadać, a mężczyzna jak ma problem "zamyka się w jaskini" czyli woli problem przemyśleć sam a nie rozmawiać o tym. Przeczytaj sobie tą książkę, ja też przeczytam i sprawdzimy czy działa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz to co powiedział twój mąż tobie to ja powiedziałam to samo swojemu mężowi:) Stwierdził że to jest moja wina dlatego że to ja się jego czepiam i powiedział mi że każda kobieta by chciała mieć takiego męża jak on a mi nie pasuje. taki z niego jest egoista. najgorsze jest właśnie to że on się uważa za ideał i wszystko co mu zarzucam to stwierdza że sama nie wiem czego chce. Kiedy np. rozmawiam z nim o tym co czuje to mnie tak boli że zaczynam płakać to zaczyna się na mnie drzeć i stwierdza że nie ma już do mnie siły i jestem niezrównoważona psychicznie ponieważ tylko bym płakała:( Ja nie wiem co mam zrobić żeby do niego coś dotarło! Słyszałam o tej książce i jutro pójdę do biblioteki i ją wypożyczę i może wreszcie coś zrozumię:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie płacz, na narzeczonych to działa, na mężów też, z tym że na nich raczej jak czerwona płachta na byka, wypłacz się po cichu, po kryjomu, a jemu pokaż, że jesteś silna i że wiesz czego chcesz, ja np. jak mi się bardzo chce przy mężu płakać to sobie myślę: "Ty, piiiii, piiii ja Ci udowodnię, nie rozpłaczę się, może głupie, może nie powinnam tak myśleć o mężu, że jest "piiiii", ale przynajmniej działa. Wiesz ile razy ja słyszałam, że każda by chciała takie cudo jakim jest mój mąż? Szczerze powiem, że wątpię, by drugą taką głupią znalazł, ale ok niech sobie myśli, a to zdanie "Kiedy np. rozmawiam z nim o tym co czuje to mnie tak boli że zaczynam płakać to zaczyna się na mnie drzeć i stwierdza że nie ma już do mnie siły i jestem niezrównoważona psychicznie ponieważ tylko bym płakała" to normalnie jakbym o moim małżeństwie czytała :) Nie łam się, będzie dobrze jak mówił Kiler "Twardym trzeba być, a nie miętkim", a męża na pewno kochasz, tylko Cię codzienność dobija. Napisz jak Ci się uda coś osiągnąć zaznaczyłam sobie, żeby mi przychodziły powiadomienia na maila, więc najlepiej odpisuj w tym wątku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sory że to napisze bo może to egoistycze ale ciesze się że masz podobnego męża:) Bo może razem uda nam się jakoś naprawić swoje małżeństwa:) Próbuje nie płakać już normalnie czasami na moment wychodze do łazienki żeby ochłonąć ale cholera mi się to nie udaje. Chyba za bardzo mnie boli jego zachowanie.chyba przed najbliższą rozmową jakieś tabletki na uspokojenie sobie wezmę:) tak myśle że w czwartek zrobię nastepne podejście zobaczymy czy coś mi z tego wyjdzie. a powiedz mi czy ty również nie miałaś wogóle ochoty na seks? Bo w moim przypadku to ja nawet nie mam ochoty go dotknąć, przytulić, pocałować a o sprawach łużkowych to już wogóle nie wspomnę i niestety nie potrafię się do tego zmusić:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tak miałam a im bardziej on na mnie naciskał tym było gorzej, dreszcze mnie przechodzily jak mnie dotykał, nie wiem co Ci w tej kwestii doradzić, ja sie przemoglam i od dwóch tygodni się z nim kochałam już kilka razy, ale nadal nie wszędzie może mnie dotykać... Pamiętaj, że dla faceta seks to jeden z najważniejszych aspektów związku o ile nie najważniejszy i dopóki tego nie będzie miał pod dostatkiem, nie poukłada się między Wami... Nie wiem co Ci poradzić, na pewno nie zmuszaj się do seksu, bo będzie jeszcze gorzej, ja doprowadziłam do takiego stanu, że było naprawdę źle. Spróbuj sobie przypomnieć co Cię kiedyś w nim podniecało, co Ci się podobało, umaluj się, ubierz się seksownie, ufarbuj włosy, idź do kosmetyczki, po prostu zrób coś, żebyś czuła się seksownie i podniecająco, może poflirtuj z kimś (tylko żeby się skończyło na flircie ;) ), ja flirtowałam z kolegą z uczelni (studiowałam zaocznie) niewinny flirt, on żonaty, ja mężatka, a tak mi podniósł samoocenę, że szok! Spróbuj poprawić sobie nastrój, także ze względu na dziecko, pamiętaj szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Postaraj się sobie przypomnieć jak to było kiedy było dobrze, co robiliście, jak się czuliście, poprzypominaj to mężowi, zobaczysz ułoży się... I postaraj się poczuć się seksownie i dać mężowi cudowny namiętny seks, szepcz mu do ucha, nawet podczas stosunku, gdzie ma Cię dotknąć, co ma robić, czego pragniesz, jak sprawi Ci przyjemność to też bardzo poprawi mu nastrój myślę, że to pomoże Wam się dogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz idę spać :) Jutro też powinnam tu być o tej porze, może będziesz miała czas to napisz czy poprawiłaś sobie nastrój w jakiś sposób :) Wiem, że to wszystko jest trudne, ale wiem też po sobie, że trzeba zacząć coś zmieniać, ja jestem na samym początku drogi, ledwie pół kroczku przed Tobą, a już widzę małe efekty :) wiem też, że daleka droga przed nami, żeby uszczęśliwić siebie i nasze rodziny, ale wierze, że nam się uda, przynajmniej mamy teraz siebie nawzajem i bedziemy się wspierać w trudnych chwilach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cieszę się że tutaj napisałam i spotkałam osobę która ma podobny problem:) Mam nadzieje że razem bedziemy sobie pomagać. Myślę że jeżeli chodzi o sprawy łużkowe to muszę pierw z nim pogadać i dojść do porozumienia bo bez tego raczej nie bede potrafiła się przemóc kurcze ja newet nie chce go pocałować. Ale dzięki tobie przynajmniej uświadomiłam sobie że jednak go kocham tylko że trochę mniej. Ja też jutro powinnam być tutaj tak ok godz. 22 a więc do jutra tzn. do dzisiaj:) Matko idę spać bo jutro rano do pracy:/ I właśnie to jest następna moja słabość jak mam jakikolwiek problem to spać nie mogę:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeed
był u mnie czas niedługo po slubie, że miałam do męża ciagle o coś pretensje, a to, że mi nie pomaga, a to, że o mnie nie zabiega itp. powodowało to tylko kłótnie potem zmieniłam taktykę, zaczełam go często chwalić, dowartościowywać, dawałam mu duzo czulości, zaczepiałam go w mieszkaniu na rózne igraszki, buziaki, od niechcenia głaskałam itp. czesto się usmiechałam, to sam zaczał wychodzic z inicjatywa, pomaga mi bez szemrania, a jak coś od niego chcę to mówie, Kotku pomożesz? mógłbyś? a nie że to twój obowiązek polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż dziś znów się wszystkiego czepia, nie ma sposobu żeby mu dogodzic... teraz wyszedl a ja nawet nie wiem gdzie.... zle mi z tym wszystkim, jeszcze wczoraj bylo tak dobrze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja dzisiaj powiedziałam swojemu, że chciałabym z nim porozmawiać w czwartek bardzo poważnie i że to będzie dla mnie bardzo ważna rozmowa i żeby podczas niej nie robił sobie żartów to tylko stwierdził ' jeżeli chcesz rozwodu to ci go nie dam". Alauda te nasze chłopy poprostu tacy są raz są mili aż człowiek by ich po rękach całował a raz są tacy że chciałoby się jak najszybciej to skończyć:/ I mi się wydaje że nic na to nie poradzimy. A ty kochana poprostu olej go wróci to się nic nie odzywaj do niego. Ogólnie to nie wiem jakie są relacje między wami ale ja na twoim miejscu jak by wrócił to bym się nawet do niego słowem nie odezwała a np. na następny dzień porozmawiała. Przykro mi, że dzisiaj ty masz taki zły dzień jak ja wczoraj:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze jest to, że on mi nie mówi, co mu nie pasuje, co jest nie tak, ja się muszę albo domyślić, albo wyciągać to z niego prawie siłą... Zmęczona jestem dzisiejszym dniem, mąż zmierzły, córcia dała mi popalić a jeszcze mnie czeka sprzątanie w kuchni... jak się z tym uwinę i będę miała siły to jeszcze napiszę. Powodzenia życzę przy jutrzejszej rozmowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kiedykolwiek kochałaś
???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest glupie pytanie, nie wychodzi się za mąż za człowieka którego się nie kocha... ale po serii kłótni, niedomówień czasami człowiekowi wydaje się, że ma już tego wszystkiego tak dosyć, że chyba przestał kochać tą drugą osobę, szczególnie wtedy, gdy nie czuje się miłości z tej drugiej strony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście że kochałam i to powiedziałabym, że za bardzo! Oj ja też mam często takie ciężkie dni. Mój mąż niestety jest taki że mi mówi co mu nie pasuje i powiedziałabym że robi to za często i bardzo często niektóre rzeczy są wyssane z palca i czasami sam nie wie co mówi. Np tydzień temu stwierdził że jestem dziecinna bo nie umiem oszczędzać a dzisiaj mi powiedział żebym przestała tak oszczędzać bo to zaczyna się robić chore! Weź tu zruzum mężczyzn ?! Alauda a czy twój mąż już wrócił? A tak po za tematem jutro mam egzamin na prawko powiedzcie mi co mam zrobić żeby się tak nie stresować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wrócił, wyciągnęłam z niego o co mu chodziło, dogadaliśmy się, ale wkurza mnie to, że tyle stresu mamy przez tych facetów :( A takie głupoty wyssane z palca to mi mój też mówi i o takie drobiazgi się czepia, ale za tym zawsze jest coś poważniejszego, coś co mu przeszkadza i co go boli, a nie chce mi o tym powiedzieć, woli się tym gryźć zamiast mi powiedzieć, rozwiązać problem i mieć to z głowy, co dla mnie też jest chore... Ja wolę od razu przedyskutować problem, rozwiązać go i mieć spokój. A co do prawa jazdy, który raz będziesz zdawać?? Ja jak się najbardziej stresowałam to właśnie wtedy zdałam, a jak podeszłam na luzie, pewna siebie, to oblałam na czymś co miałam w małym palcu... na placyku manewrowym, bo ja już dawno zdawałam jak jeszcze placyk był :) w sumie to prawo jazdy mam już prawie 6 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też wolę odrazu pogadać o tym co mi na sercu leży nawet szczerze mówiąc nie mogłabym normalnie funkcjonować gdybym mu o tym nie powiedziała. Mój to jak trzyma coś w sobie i tak po jakimś czasie wybuchnie to wtedy jest taka awantura że w głowie się nie mieści bo ie przebiera wtedy w słowach. Ach poprostu szkoda gadać do płci męskiej trzeba mieć tyle cierpliwości żeby z nimi wytrzymać głowa mała (ja niestety tyle nie mam) Dobrze że ci powiedział o co mu chodziło bo tak to byś sobie pewnie do głowy dobijała i się zastanawiała. A jeżeli chodzi o prawko to podchodze trzeci raz i pierwszy raz się tak bardzo stresuje ponieważ przeraża mnie to doszkolenie i następne wydawanie pieniędzy w błoto:/ Poprostu mam takie stresa że nie mogę dać ze sobą sama rady:/ trzymajcie za mnie kciuki jutro o 11.30:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jak się tak stresowałam to zdałam, więc bądź dobrej myśli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A z moim to tak jest, że czepia się byle czego a o tym co mu leży na wątrobie nie powie, aż do momentu aż przebierze się miarka i wybuchnie, dlatego ja nauczona doświadczeniem staram się już wyciągać z niego na bieżąco, żeby nie było takich awantur po których on się od razu chce wyprowadzać, rozwodzić, pali wszystkie mosty i w ogóle koniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uuuu widzę że twój mąż to taki nerwus trochę? mój to nigdy nie chce się wyprowadzić ani brać rozwodu zazwyczaj to ja wychodzę z taką propozycją. Jeżeli twój maż taki jest to dobrze robisz że jak widzisz że go coś gryzie to próbujesz z niego to wydusić. Mi się wydaje że przez ten stres właśnie nie zdam:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idę już spać tzn. postaram się ponieważ ostatnio przez mojego męża i to prawko za bardzo spać nie mogę:/ postaram się jutro być na farumteż tak wieczorkiem. Alauda jak tylko będziesz na forum to pisz jak tam ci minął dzień i jak sytuacja z mężem a ja jak tylko będzie taka możliwość będę odpisywać. Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej. Można sie tu przyłaczyc? ja co prawda nie po slubie, ale jestesmy razem 4,5 roku, niedawno pojawila sie córka. Czuje że też musimy cos poprawić bo wkrotce moze byc za późno. Moj niestety bardzo duzo pracuje poza domem, czasem nawet nie mamy czasu sie pokłócic, mimo moich najszczerszych checi. Do tego wczesniej miałam leżącą ciąże no a teraz wyjscia i czas mam ograniczony przez dziecko - czyli trudno nam sie gdzies wyrwać razem. Zauwazyłam ze kiedy juz mamy czas dla siebie to nie bardzo wiemy co z nim zrobić. Nie umiemy rozmawiać - chyba ze o naszej firmie no i troche o dziecku.. ale to tylko ja mówie a on slucha, bo mimo że bardzo kocha Maję to spedza z nia zbyt malo czasu, zeby miec duzo do powiedzenia na jej temat. Ten brak wspólnych przeżyc i tematów powoduje że bardzo szybko jestesmy rozdrażnieni w swoim towarzystwie. Tak sobie mysle że jest jedna rzecz którą musza zrobic wszystkie kobiety bedące w związkach - przestać zamykać świat tylko w okól wlasnej rodziny. Musimy byc troche bardziej egoistyczne - zrobic cos tylko dla siebie, poglebić nasze pasje. Wyjsc troche do świata. Wydaje mi sie ze taka kobieta, która bedzie w zwiazku bardziej niezależna moze byc dla facetów interesujaca. Zauwazyłam tez że tłumaczenie czegokolwiek dla niego zawsze bedzie czepianiem sie albo truciem. Mam wrażenie że po kilku zdaniach na temat moich zawiedzonych oczekiwan,on sie wylacza i slyszy juz tylko że narzekam. Równie dobrze mogłabym stac nad nim grozic palcem i mówić "zły facet" - i tak tylko to do niego dotrze a nie uslyszy nic co mówie o swoich uczuciach. Dlatego myśle że wszelkie powazne rozmowy mijają sie z celem. Trzeba wymyślić jakis podstęp zeby ich zmienic. A to trzeba zacząc od siebie. Ja mam zamiar zaczac od jutra i mam nadzieje z wasza pomocą. Chyba zaczne od wyglądu bo jak spedzam cale dnie tylko zdzieckiem to nie dbam o szczególy tak jak kiedyś. Nie wspominajac juz o pociązowych kilogramach. Porozgladam sie tez za ciekawymi miejscami w okolicy gdzie moge pójsc z dzieckiem. Jak mu poopowiadam co fajnego zwiedzilam to mysle że go zaintryguje, moze bedzie chciał sie dołaczyc. Najwazniejsze żebym miała coś poza nim, tak zeby w życiu sie na nim opierac ale nie wisieć bez przerwy. Wiec ja mam jutro (dzis właściwie) dzień poprawy wyglądu, ktoras ze mną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nasze grono się powiększa:) Powiem ci że ja już robię coś dla siebie chodzę na siłownie do kosmetyczki nie muszę bo sama nią jestem a fryzjera mam na co dzień ale wychodzę z przyjaciółką raz w tygodniu na kawke i raz w miesiącu robimy sobie z dziewczynami babski wieczór i uważam że każda kobieta powinna robić coś dla siebie. A po za tym myślę że powinnaś z swoim facetem rozmawiać co czujesz po jakimś czasie powinno coś do niego dotrzeć. Jak przestaniecie rozmawiać to coraz bardziej bedziecie się od siebie oddalać:( Spróbujcie spędzać więcej ze sobą czasu to powinno was zbliżyć. No i tak miałam iść spać a i tak nadal siedzę tutaj:) Ach co ten stres robi z człowiekiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×