zdalam matematyke a jej nie umiem

czy jest molziwe, ze szkola chcac by zdalo jak najwiecej osob poprawiala po zostawieniu arkuszy przez maturzystow odpowiedzi? no ja jestem głąb z matematyki no totalny. Postanowilam nawet nie tracic kasy na korepetycje tylko przylozyc sie do polskiego i angielskiego, a matematyke zdac sobie na spokojnie za rok. Przysiasc i sie nauczyc jej. Ale w tym roku na matematyke nie stawialam, olalam totalnie. Wyszłam od razu jak tylko bylo mozna, Zaznaczylam co mi sie wydawalo, ale w sumie nie mialam pojecia o tych zdaniach. A dzis okazalo sie, ze swiadectwo maturalne otrzymalam. Bo polski zdalam, angielski zdalam, ale i matematyke zdalam. Ktos musial mi poprawic odpowiedzi, bo to niemozliwe :o czy mogla dyrekcja cos kombinowac potem w arkuszach jak wyszlam z sali? czy kurde mialam farta i strzelilam dobrze w odpowiedzi. Bo zdalam matematyke na 30% rowno

0/10 słabe prowo zakompleksionej kwoki która uważa ,że jej matura to był poziom :)

To się nazywa "mieć więcej szczęścia niż rozumu" i to nie żaden przekręt a w dzisiejszych czasach to wręcz nagminny przypadek

nie uwazam, ze moja matura to poziom, bo nie uwazam, ze ja zdalam dobrze. Jednak matma miala nie byc zdana. I dziwie sie i zastanawiam jakim cudem sie udalo, ze ja zdalam. Mialam sobiej a zrobic za rok.

tylko ja nigdy szczescia nie mialam to pomyslalam, ze moze dyrekcja chcac podkrecic zdawalnosc w szkole cos kombinowala. No coz ja moge tylko dziekowac.. ale nie pytalam wpsrost wyszlam ze zdumieniem na twarzy:D