Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tasamaja

facet a uzależnienie

Polecane posty

Gość tasamaja

Witam. Być może ktoś gdzieś już o tym pisał - nie wiem, ale bardzo potrzebuje czyjejś pomocy, a tak naprawdę nie mam pojęcia, gdzie się zwrócić. Otóż mam chłopaka, z którym jestem 1,5 roku. Niby niewiele, ale można się przywiązać i moim zdaniem również pokochać, choć może wielu z was się z tym nie zgodzi. No, ale do rzeczy. Zanim się poznaliśmy chłopak lubił sobie zajarać. Nie do tego stopnia żeby się uzależnić, ale wtedy kiedy było mu ciężko. A ciężko ma. Nie powiem, że nie, bo znam sytuację. W domu ojciec mający problem z alkoholem robiący awantury. Oczywiście ręki na nikogo nie podniesie, ale ciągłe kłótnie wykańczają. Jeśli ktoś z was przeżył to wie. I dodatkowo dochodziłam ja. Dość często miałam jakieś kaprysy, humorki. Dokładałam mu jeszcze bardziej. A jest naprawdę wrażliwy. Nie jakaś ciota, ale bardzo cierpi przez tą całą sytuację. No i kiedy w końcu zaczęliśmy być razem zdarzyło się, że dowiedziałam się, że znowu to zrobił. Ja bardzo tego nie toleruję, poza tym jest naprawdę mądry, ale bardzo łatwo wpada w nałogi. I ma strasznie słabą wolę. No więc zrobiłam wykład jakie to jest fe i takie tam, że nie czyni człowieka lepszym i pomaga tylko na chwilę. Niby zrozumiał, niby się zgodził i tak zostało. Żyłam w przekonaniu, że jest wszystko pięknie. No i niestety kiedy ja się zmieniłam na lepsze, tj. przestałam mieć ciągłe pretensje nieuzasadnione, przestałam się czepiać to on nie wytrzymał. Przyznał mi się, że mnie okłamywał, bo tak naprawdę nigdy z tym nie skończył. Nadal nie robił tego często, ale wtedy kiedy było źle. Żeby jakoś uciec od tych wszystkich problemów. No i właściwie nie wiem czy dobrze, ale stwierdziłam, że go rozumiem. Bo, uwierzcie, rozumiem. Moje zachowanie pozostawiało wiele do życzenia no i ta sytuacja w domu... Nie mam mu za złe, że mi nie mówił, bo wiedział jaki mam do tego stosunek i najzwyczajniej w świecie się bał - zranić mnie i stracić. i cały problem polega na tym, że nawet jeśli ja nie chciałabym dłużej z nim być, chociaż chcę, to bardzo chcę mu pomóc, ale nie mam pojęcia jak. Nigdy nie miałam z tym styczności. Wiem, że najważniejsze zależy od niego, że musi tego chcieć. Ale ja widzę jak bardzo chce. i mówi, że chce. Mam wrażenie, że się po prostu pogubił. Nie wie w czym znaleźć ukojenie w takich trudnych chwilach. Czy ktoś z was może miał do czynienia z czymś takim? Pomógł człowiekowi uzależnionemu, bądź po prostu 'kosztującemu' tego od czasu do czasu? Podzielcie się, bardzo was proszę, jak wam się udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytanka_pisanka
a od czego konkretnie jest uzależniony? chyba jara blanta a nie browna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
no i przepraszam, że treść jest tak obszerna, być może niewielu osobom chciałoby się to czytać, ale byłabym wdzięczna, tym którzy wiedzą jak można zaradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
raczej blanta. szczerze powiedziawszy nie znam się na tym tak bardzo by móc coś powiedzieć na temat tych terminów z tym związanych, ale wydaje mi się, że blanty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytanka_pisanka
blant to marihuana (jak tytuń:) ), a brown to heroina, jak to drugie (brązowy lub biały proszek) to możesz mu tylko dać krzyżyk na drogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
nie nie. niczego prócz marihuany się nie dotyka. I nigdy nie próbował niczego innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój dobry kolega pali to "nieuzależniające ziółko". Prawda jest taka, że to świństwo uzależnia - bardziej psychicznie niż chemicznie. I jak każde uzależnienie jest równią pochyłą. Problem tkwi w człowieku, nie w samym nałogu. Przyznałaś, że chłopak ma skłonność do nieuzależnień i bez palenia nie radzi sobie z problemami. Zerwanie z nałogiem i trzymanie się z dala od używek wymaga silnej woli, a Twojemu chłopakowi brak nawet odwagi cywilnej. Jeżeli on sam nie widzi problemu to mu nie pomożesz. Koledze długo próbowaliśmy pomóc, teraz nie pozostało nic innego jak unikanie kontaktu bo jest magnesem dla kłopotów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytanka_pisanka
a dlaczego go nie rzucisz, co? po co masz marnować życie i się zamartwiać nim? staniesz się (a coś mi się wydaje, że już jesteś) współuzależniona, bo myślisz w ten sposób - że to przez twoje humory i nastroje. jasne że to może każdego dobić, ale TO BYŁA JEGO A NIE TWOJA DECYZJA ŻE ZAJARAŁ PO TYM JAK BYŁAŚ DLA NIEGO NIEMIŁA!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
To nie tak, że on problemu nie widzi. Ale prawdę mówiąc kiedyś rozmawiając na neutralnym gruncie mówił to samo - że to nie uzależnia. Nie robi tego jakoś często. Ale czytając różne artykuły znalazłam temat, w którym piszą, że właśnie takie trudne sytuacje rodzinne są też powodem takich uzależnień. Zwłaszcza, że w młodym wieku człowiek rozwija się jeszcze psychicznie jak i fizycznie. Być może nie wie co jest dla niego dobre a co nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laura 22
Wiesz co mój były chłopak kilka lat temu zanim się poznaliśmy brał narkotyki, również te twarde. Przestał w końcu, bo jak mówi, życie mu się posypało. Po pół roku bycia ze mną zaczęliśmy się kłócić, wiadomo jak to w związku gdy słabną pierwsze motylki. I co, ten silny facet. który od 3 lat nie tykał żadnego świstwa zaczął popalać za moimi plecami, mieć ataki złości a w końcu bić mnie! Uzależnienie jest uzależnieniem. Narkoman narkomanem. Alkoholik alkoholikiem. Jeśli Twój facet SAM nie będzie chciał z tym SKOŃCZYĆ (calkiem skonczyc) to nic innego nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli nie jest w stanie poradzić sobie bez palenia to owszem, jest uzależniony. Poza tym weź pod uwagę, że nałogów będzie przybywać, a sama marihuana nie jest nieszkodliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
Jego decyzja - owszem. Ale po prostu nie poradził sobie z natłokiem tych problemów. Nie rzucę go, bo go po prostu kocham. Jest dla mnie kimś ważnym, a poza tym wiem jaki jest naprawdę i jeśli nikt mu nie pomoże to sam tym bardziej tego nie zwalczy. Zależy mi na nim i nie mogę pozwolić, by zmarnował sobie życie. Dopóki nie spróbuje wszelkich środków by mu pomóc nie mogę sobie odpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytanka_pisanka
jak nie wie co jest dla niego dobre, to niech dojrzeje. ty nie jesteś ani jego mama, ani panią z opieki społecznej, ani psychologiem, ani rzecznikiem prasowym! jak nie wie co dobre a co złe to znaczy że niedojrzały. uwierz mi że są ludzie z takich smych rodzin, któzy jednak się zorientowali i nie poszli drogą uzależnień jak nie ma silnej woli, to jaki z niego facet? to właśnie jest i musi być główna cecha faceta!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet zachował się jak dzieciak...mówiąc jedno, za plecami robiąc drugie. Nie radzi sobie z życiem i ćpa. Jak wyobrażasz sobie życie z kimś takim? Nie bądź matką Teresą, z człowiekiem uzależnionym od wszelakiego świństwa nie wygrasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
Twierdzi, że póki się trzyma to się trzyma, ale to zaczyna ciągnąć, żeby się odizolować, odseparować od problemów. Ręki na mnie nie podniesie. Tego póki co jestem pewna. To chyba nie jest tak, że nie może sobie bez tego poradzić. Ale nie będę go tłumaczyć. Po prostu zrozumcie - nie mogę zostawić go w potrzebie. I podkreślam. On mówi że bardzo chce z tym skończyć, ale jego siła woli jest zbyt słaba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lizza_ć lubię
jak to jest że my kobiety tak łatwo się zakochujemy w mężczyznach. wydają się wspaniali. najczęściej rajcuje nas ich prymitywizm. potem okazuje się że ten to dziwkarz, tamten alkoholik czy narkoman....i mimo to ciągle ich usprawiedliwiamy i na siłę znajdujemy powody by być przy nich. ja też mam podobne (ale lżejsze) doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamsonek
mam tylko jedno pytanie, czy gdyby twoj chlopak zamiast marihuany "od czasu do czasu" kosztowal alkoholu, to mialabys z tym tak samo duzy problem? czy bylabys az tak zmartwiona gdyby on popijal od czasu do czasu troche wina? jesli tak, to twoje zmartwienie ma logiczne uzasadnienia... a jesli nie, to twoj problem wynika glownie z ignorancji w tej kwestii. naprawde radze poczytac troche o szkodliwosci marihuany a szkodliwosci alkoholu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
więc waszym zdaniem po prostu powinnam go zostawić na pastwę losu, samemu sobie? i żyć ze świadomością, że nawet nie spróbowałam mu pomóc? Postawcie się w mojej sytuacji. Jeśli jest ktoś na kim wam zależy, a potrzebuje pomocy, to czy tak po prostu nie reagujecie na wyciągniętą o pomoc dłoń i odchodzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli masz ochotę to babrz się w tym gównie, ale oszukujesz sama siebie. Domyślam się, ze jesteś sobie w stanie wyobrazić jak wygląda życie z narkomanem. Ćpun to ćpun - niech będzie najinteligentniejszym facetem na ziemi, ale na własne życzenie pakuje się bagno. Co jeżeli braknie pieniędzy i będą problemy? Zacznie kraść? A może będzie swoją frustrację wyładowywał na Tobie? Jak długo utrzyma pracę (jakąkolwiek) nie mogąc się skoncentrować czy zapamiętać prostych rzeczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
Nie interesuje mnie tak naprawdę co jest bardziej szkodliwe. Szkodliwe jest jedno i drugie. I znam osobiście osobę uzależnioną całkowicie od marihuany i jest to wrak człowieka. Wypłukany z wszelkich emocji. Więc jednak szkodliwa jest i to nie mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefciu/mieciu/zbychu
wiesz, też pochodzę z takiej rodziny. mimo to się nie uzależniłem. chodziłem przez lata do psychologa, bo wyrastając czułem się zły i winny. zupełnie jak ty teraz. nie marnuj swojego życia. uzależnienie to powód do rozstania i to najpewniejszy. ja na szczęście nie mam uzależnienia, ale widziałem jak kobiety w rodzinie idiotycznie broniły tych swoich mężczyzn. współuzależnione zrobiły mi więcej zła poprzez to całe usprawiedliwianie alkoholizmu (że choroba, że ciężkie życie, że słaba wola, że takie czasy - prl, że taka praca - robotnicy) i co najtragiczniejsze to ja a nie ci uzależnieni byłem nazywany okropnym człowiekiem. przez całe lata czułem się jak ostatnie zero. uważaj: jeśli będziesz z nim, to się 1) współuzależnisz 2) będziesz niszczyć dzieci bardziej niż twój mężczyzna 3) będziesz się czuć nieszczęśliwa i podle RATUJ SIEBIE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze...a jak chcesz mu pomóc? śledzić go? Przykuć do kaloryfera? Założyć podsłuch/kamerę? Już wiesz, że pali jak nie widzisz i wcale nie zamierza przestać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
Z tym, że właśnie to nie ma być życie z ćpunem. Bo chcę mu z tym pomóc. Jestem pewna, że potrafi z tym zerwać, znajdując sobie inny sposób, który miałby mu pomóc w tym radzeniu sobie. Ma wielką pasję. Jeździ na rolkach wyczynowo. Myślicie, że gdyby w momencie takiego załamania wyładował swoje emocje na tychże właśnie rolkach, potrafiłby zapomnieć o tamtym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytanka_pisanka
@komsomek marihuana jest podobnie szkodliwa co alkohol, a nawet bardziej. zawsze znajdą się eksperci co powiedzą że tak a inni nie. w miarę brania marihuany wzrasta oczywiście uzależnienie psychiczne, które nie jest związane z rodzajem substancji, tylko zależy od podatności człowieka ORAZ spada tolerancja na marihuana (tzw. odwrotna tolerancja) więc jak ten chłopak będzie musiał częściej zajarać, to mózg będzie coraz wrażliwszy na marihuanę i tak dojdzie do problemów zdrowotnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefciu/mieciu/zbychu
piszesz: z tym że to nie ma być życie z ćpunem" to jest dokładnie życie z ćpunem, a dokładniej początek jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On nie potrafi i nie chce z tym zerwać, to TY chcesz, żeby z tym zerwał. Poza tym ćpun zawsze będzie ćpunem, tak jak alkoholik alkoholikiem, to zawsze będzie chodzić za ludźmi jak cień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
Nie wiem czemu każdy z was mówi tu o uzależnieniu kiedy mi chodzi o powiedzmy robienie tego raz, dwa na pół roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefciu/mieciu/zbychu
no to po co ten temat w ogóle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytanka_pisanka
właśnie, po co ten temat? piszesz że ma problem z trawą, a potem że wcale nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tasamaja
No, bo chodzi o to, żeby nie robił tego w ogóle. Żeby swoją niemoc z problemami zwalczał czymś innym, nieszkodliwym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×