Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Fendii

Relacje z Waszymi Ojcami. Jak wyglądają? Jak je określacie?

Polecane posty

Gość Fendii

Tak jak w temacie. Chiałabym wiedzieć jak wyglądają wasze relacje z ojcami, jak chciałybyście zeby wygladały, co chciałybyście zmienić? czy macie w ojcach oparcie? A może jesteście rozczarowane? Czy ojciec prowadził was do ołtarza w dniu ślubu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 545545656
co ty znowu z tym slubem? dupy dawala przed slubem a teraz szopke cche odprawiac z tatką w roli glownej, smiech na sali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asfdsfsda
Są kiepskie. Kiedyś były poprawne. Właściwie w ogóle z nim nie rozmawiam, mimo że wciąż mieszkamy razem. On nigdy nie dążył do tego, żeby być ojcem, który zajmuje się dziećmi. Zawsze uważał, że on jest od karcenia dzieci i tak często robił. Wyzywał mnie i brata, bił. Nie chcę, żeby prowadził mnie do ołtarza, ale to akurat wynika z faktu, że nie jestem tradycjonalistką i nie będę chciała typowego ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolololo098
To jest forum publiczne. A jak nie chcesz odpowiadac na jakiś temat to po co wchodzisz? każdy ma prawo pytac o co zechce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chora sytuacja jjk
fatalne i nie chce poprawy, on chce bardzo zmienic nasze relacje na lepsze, stara sie, no ale po "ptokach", za późno, nienawidze go i sie to nie zmieni, wie ze jest dla mnie skurwysynem i niech tak pozostanie na wieki w jego swiadomosci, cieszy mnie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maryjetta.
moj ojciec lubil marzyc czesto opowiadal nam ze nas zabierze w gory,na wies itp oczywiscie byly to tylko slowa na wiatr puszczane,ale lubilam go sluchac czesciej byl pijany jak juz wypil gadal od rzeczy,pogledzil i poszedl spac...czasem mial schizy i gonil z nozem lub siekiera jak byl trzezwy dostawal szalu,o wszystko sie klocil,nic mu nie pasowalo lubilam jak wszyscy usiedlismy przed tv w swieta i ogladalismy 'kevin sam w domu' ...jedyne wspolne i radosne chwile a tak to cale zycie wyzwiska,pijanstwo,awantury,spanie po lasach itp dlatego mu wybaczylam bo mimo tego ze nam zniszczyl zycie...to mam w pamieci ta namiastke dobrych chwil ktorych bylo b.malo Wiem ze gdyby alkochol mi go nie zabral,to mialabym co wspominac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj tata....
tak...tata choc mam 35 lat....traktowal nas jak dzieci...kiedy trzeba przywolal do porzadku, kiedy trzeba pochwalil. mial twarda reke, surowe zasady ale miekkie serce. nigdy nas nie bil, krzyczal---i owszem, kary byly ale nie cielesne, lubil sobie wypic w jakies swieta czy jak odwiedzali nas jacys krwni, ale nigdy nie byl po alkoholu agresywny. do tej pory jest dla nas oparciem. tata jest skryty, nigdy nie mowil o zadnych problemach, nawet jak mama zachorowala i lezala po operacji w szpitalu to my dowiedzielismy sie po fakcie ze miala operacje. mielismy wspaniale dziecinstwo. z mama to juz bylo gorzej,. to ona dawala klapsy i wogole duuuuzo krzyczala na nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 10010..
Mój ojcieć był prawdziwym sadystą.Już nie zyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z moim świetnie się dogaduję;) To dobry człowiek, bardzo dobry i dobrze mnie wychował, dobrze pokazał, co w życiu najważniejsze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj tata to dobra dusza.. dla mnie to swiety czlowiek.. podziwiam go za wszystko.. za to co przezyl.. za to co stracil.. za to jak potrafil wstac na nogi i powiedziec dosc..za to ze wyszedl z choroby po ktorej mial zostac kaleka ( cofnela sie sama.. lekarz powiedzial ze to cud ) podziwiam go za dobre serce, za szczerosc za wszystko.. TO MOJ IDOL ! a relacje mamy swietne :) z mama zreszta tak samo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciężko mi powiedzieć, że go kocham, a nawet nie wiem czy potrafiłabym. Raczej sobie nie mówimy takich rzeczy, no on mi pare razy po pijaku. Jakie relacje? Teraz lepsze niż kiedykolwiek wczesniej, ale nie wiem nawet czy poprawne. Widzimy sie srednio raz, dwa w miesiacu. Nie umiem z nim rozmawiac. Nie umiem patrzec mu w oczy. Uwazam, ze mocno cierpi na j przerost ambicji, za wszelką cenę chce byc najlepszy i w rzeczywistosci na pewno ma kompleksy, ale sie do nich nie przyznaje. Chodzi z zadarta do gory głową uwazając się za lepszego od wszystkich smiertelników. Najlpeiej jak kazdy bylby na jego uslugi i tak sie zachowuje. Byłam raczej niesfornym dzieckiem, ale jako mała dziewczynka kochałam go całym sercem. Był dla mnie najważniejszy. Często robiąc na zlosc mojej matce urządzał demonstracje, że odchodzi. Brał walizkę, zamykał za soba drzwi, a kiedy wybiegałam za nim w histerii pytając gdzie idzie i kiedy wróci, odpowiadał łamiącym się głosem, że chyba nigdy! :O Swoimi ambicjami zniszczył we mnie dziecinność, która jednak przydaje się w dorosłym życiu. No i co tu dużo ukrywać zawsze musiałam być najlepsza, najpiękniejsza, najmądrzejsza. Musiałam zdać egzamin, napisać jak najlepiej klasówkę, wyglądać naj, naj, naj....i zawsze czułam, że go zawodzę...zabił we mnie jakąkolwiek pewność i wiarę w siebie. CIągle mnie z kims porównywal, chciał rywalizować. Zabił we mnie kobiecość (zawsze chciał mieć syna przez co ja boję się miec dziecko, bo nie wiem czy pokocham dziewczynkę :O). Przez te ciągle porównywania sprawil, ze i ja się ciągle ze wszystkmi porównuję, niestety zawsze to ja jestem ta brzydsza i ta gorsza. Cięzko to pisac, bo to mój ojciec, ktory mnie kocha, ale ktory tez mnie niszczyl. Powoli, od srodka zabijał ta milosc do niego i moją do samej siebie. Myslę, ze sprawil iz moja granica znoszenia upokorzenia jest znacznie bardziej nagieta niz u normalnego, przecietnego czlowieka. Wszystko co mi dał wypomniał po kilkanascie razy. Nasze relacje są jakie są, ale kazdemu powtarzam, ze gdyby nie byl moim ojcem nie chcialabym miec jakiegokolwiek kontaktu z takim czlowiekiem. Az posmutnialam pisząc takie rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mama zadnych, mijamy sie bez slowa, jedno drugiemu schodzi z drogi zeby sie nie dotknac, jest dzien ze nie odzywamy sie wcale, czasem jedno drugiemu rzuci tylko krotkie pytanie liczac na krotka odpowiedz i tak oto wygladaja w krotce moje relacje z ojcem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unholy
mimo tego, że zniszczył mi dzieciństwo przez alkohol to wybaczyłam, zapomniałam co się dało i nie mogę powiedzieć, że go nie kocham czy że mamy kiepskie stosunki. są dni kiedy go nienawidzę, ale to znaczna mniejszość, bo widzę jak się teraz stara. i w sumie to najmądrzejszy człowiek jakiego znam, więc nie wyobrażam sobie iść z jakimś życiowym problemem do kogokolwiek innego. a co do ślubu, zakładając że w ogóle kiedykolwiek wyjdę za mąż to chcę, żeby to ojciec prowadził mnie do ołtarza. zawsze tak to sobie wyobrażałam i nic się nie zmieniło :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×