Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nji

Miłość po 28 latach małżeństwa ?!

Polecane posty

"A ich córka przyglądała się w radosnym osłupieniu, że po 28 latach małżeństwa (nie licząc miłości z piaskownicy) nadal potrafią się z sobą przekomarzać, wciąż śmieją się z tych samych żartów, rozumieją w pół słowa dzięki jednemu spojrzeniu, ciagle tak samo się kochają i po prostu lubią swoje towarzystwo. Czasem córka miała wrażenie, że jest w tym gronie zbędna. Że rodzice wystarczają sobie do szczęścia". - fragment powieści "Sklepik z niespodzianką. Bogusia" Katarzyny Michalak. Ja w mojej rodzinie spotykam się jedynie z parami pełnymi niechęci do siebie nawzajem. Czy to zatem jedynie fikcja literacka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ddfdfffgfgg
nie wiem... moi rodzice po ponad 30latach to pewnie pożądania juz do siebie nie czują ale duzo ze soba gadają, o tym co bylo w pracy, no mają wciąż plaszczyzne porozumienia wiec chyba nie jest tak źle. czasem sie klocą ale to chyba normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie po 40 wspólnych latach
z kazdym rokiem jest coraz lepiej, bo do miłosci dochodzi jeszcze przywiazanie, dogranie sie, wspolne wspomnienia, znajomi, dzieci, wspolne sukcesy , nadal plany no i poczucie bezpieczenstwa, brak leku przed samotnoscią, bo skoro tyle lat tak jest to i dalej bedzie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamachichi
mój wujek z ciocią 65lat wielkiej miłości i szacunku, trzymania się za ręce, niestety wujek ostatnio zginął w wypadku, nie wiem jak ciocia sobie z tym poradzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopojjj
moi rodzice sa 26 lat,i moim zdaniem powinni sie rozwieść bo w ogole sie nie dogadują i nie pasują do siebie(nigdy nie widziałam miedzy nimi uczucia), więc przez nich mam trochę skrzywiony obraz małżeństwa,miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W przewazającej większości lejecie miód na moje serce. Opopoj- bardzo Ci współczuję i Cię rozumiem :/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allesi
Nie wydaje mi się, aby rzeczy, o których mówisz były fikcją. Nie czytałam książki, którą przywołałaś, ale widziałam wiele par, które po wielu latach, czasem liczonych w dziesiątkach, nadal patrzą sobie w oczy, trzymają się za ręce, mają wspólne marzenia i plany. Oczywiście widziałam tez wiele par, które nie mogą na siebie patrzeć, ale jak to w życiu - różnie bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rodzice mojego chlopaka sa razem 24 lata i szaleją za sobą, jego mama mi kiedys powiedziała "taka stara jestem a dalej tak za nim szaleje " ( za tata) :)))))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chryzilot
ja nie jestem 28 lat po ślubie ale 22 i jeśli wystarczy Ci moje doświadczenie to mogę powiedzieć ,ze nie jest fikcją ,ze są takie małżeństwa :) Oczywiście śą gorsze i lepsze dni ale dzieki temu jesteśmy zahartowani w naszym życiu , które dzieki temu jest nasze wspólne od tylu lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zojkaa
No ja także mogę potwierdzić, że takie małżeństwa się zdarzają - ja jestem po ślubie tak jak koleżanka powyżej 22 lata i też w dalszym ciągu szalejemy za sobą, kochamy się bardzo i nie wyobrażamy sobie życia bez siebie - więc to nie tylko fikcja literacka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rjvrhvbiibifr
czyli warto szukac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gerra
Rzeczywiscie, pozazdrościć Moje 27 letnie małżeństwo jest katastrofą uczuciową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zelowka
znam takie pary w rodzinie, ale niewiele. Najczęściej jednak wśród znajomych i krewnych widzę związki kiepskie, trzymające się na siłę. i zaznaczam, że to nie jest żadna patologia. To tzw dobre rodziny. Na zewnątrz nawet bardzo dobre, ale... żyją każdy sobie, nie wiele mają wspólnych tematów, nie dzielą swoich zainteresowań i kiedy nikt nie widzi wsadzają sobie szpile. Mąż potrafi powiedzieć do dzieci: nie słuchajcie matki, to klimakterium wali jej na mozg.../tatuś psycholog/. A przy swoim przyjacielu i uczniu ten sam mąż odpala do 'wtrącającej się' żony: nie wtrącaj się, ty czytasz tylko literaturę dla kucharek. Zdecydowanie więcej znam par złych lub już nie-par.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allesi
Nie ma nic gorszego niż tzw. dobre rodziny - dulszczyzna kłania się w pas na każdym kroku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAX 22
Wszystkie starsze pary które znam ledwo mogą siebie znieść. Często na zewnątrz udają swoje wielkie szczęście ale gdyby ściany mogły mówić to dopiero byśmy się zdziwili, starsi znają się lepiej i wiedzą jak sięgnąć partnera aby poczuł kto tu rządzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zelowka
przypomniało mi się jeszcze ... Mam kolegę, jeszcze z czasów LO, znam jego rodziców, a on moich. Kiedyś powiedziałam mu, z wielka nostalgia w glosie: ech... ty masz takich wspaniałych rodziców. Popatrzył na mnie dziwnie i odparł: to się tylko tak wydaje, ale za to ty masz świetnych rodziców.... Pozory... Ale mam też koleżankę, która ma takie poczucie jak bohaterka książki, Bogusia: oni są ze sobą tacy szczęśliwi, że że aż zabrakło im miłości dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allesi
Ale, tak się zastanawiam nad tym, co napisałaś - to chyba nie najlepiej dla dziecka jeśli rodzice je "pomijają" w swojej miłości, nawet, jeśli powodem jest tak ogromną miłość miedzy nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zelowka
Ależ oczywiście, że dla dziecka to mniej komfortowa sytuacja, chociaż...Każdy psycholog Ci powie, ze najważniejsze by dziecko wyrastało w atmosferze miłości i wzajemnego szacunku. Być może skutkuje to tym, że jako dorosły wie na co się nie może w swoim związku zgadzać i ma większą siłę do działań. Ma oparcie, podstawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja Wam powiem ,że
30 lat po slubie ,dzieci już na swoim a my kwitniemy ,kochamy się i teraz wiemy ,że zyjemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale mam też koleżankę, która ma takie poczucie jak bohaterka książki, Bogusia: oni są ze sobą tacy szczęśliwi, że że aż zabrakło im miłości dla mnie." Każdy człowiek, który wyrastał w atmosferze poniżania, krzyków, zimnych wojen, cichych dni i awantur marzy o tym, by jego rodzice się kochali. Wybaczcie, ale ta zacytowana powyzej postawa jest dla mnie fanaberią rozpieszczonego bachora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allesi
no ale jak się ma "rozpieszczenie" do "pomijania w miłości"? Gdzie tu miejsce na fanaberie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
allesi, a przeczytałaś "Sklepik z niespodzianką"? Bo jeśli przeczytałaś- zrozumiesz. Bogusia dorastała w cudownej, pełnej ciepła i miłości atmosferze. A to, że ją to uwierało i szukała sobie problemów w stylu "rodzice się za bardzo kochali"- to już fanaberia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allesi
Nie, nie czytałam - wyciągnęłam tylko wnioski z tego, co napisałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To może powinnaś przeczytać? Bo przecież powołujemy się w tej dyskusji na konkretny przypadek- Bogusi ;). Być może, zrozumiesz wtedy, dlaczego nazywam jej postawę fanaberią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zelowka
Bogusia zresztą po pewnym czasie sama doszła do tego wniosku. Zrozumiała, że miała niewyobrażalne szczęście, że urodziła się i dorastała w tej właśnie rodzinie, przy tych właśnie rodzicach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kto by nie chciał wychowywać się w atmosferze miłości? Bez awantur i tragedii? Bez borykania się w dzieciństwie z półsieroctwem? Szkoda, że dzieci nie często doceniają swoje szczęście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zelowka
nji... Taka sytuacja kiedy wszystko jest ok, kiedy rodzice sie kochają, dzieci wyrastają w miłości i od rodziców uczą się szacunku do siebie i świata, jest teraz coraz rzadsza. Pytałaś na początku czy znamy takie pary. Tak, ale warto spytać ile znamy młodych małżeństw, o których za 30 lat będziemy mogli to samo powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to teraz pytam... Choć kto to przewidzi? Najwspanialsze małżeństwa rozpadają się nagle. A te czasem trudne trwają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×