Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fleaa

Miłość, mezalians, ale jak żyć?

Polecane posty

Gość Daisyy
Wiedziałaś w takim razie jak wygląda jego tryb życia. Czy rozmawiałaś z nim przed ślubem na temat stałej pracy? czy miał zamiar taką znaleźć czy też od początku nie okłamywał Cię mówiąc , że tak mu dobrze i nie chce tego zmienić. Swoją drogą mogłabyś z nim szczerze porozmawiać żeby poszukał stałej pracy dla Ciebie, żebyś mogła czuć się przy nim bezpiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleaa
Daisy, szczerze mówiąc mało rozmawialiśmy o tym przed ślubem - nie mieszkaliśmy razem, spotykalismy się wieczorami, opowiadał, że robił np. jakieś meble, jakiś remont, nie wypytywałam zbyt nachalnie na jakich zasadach pracuje, ile zarabia itd. A tak przy okazji, pisząc tutaj używam normalnej, potocznej polszczyzny; nie wiem, czego się po mnie spodziewałaś, że będę każde słowo czerpać ze słownika wyrazów obcych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleaa
o pracy rozmawiałam z nim już wiele razy, dziś mi powiedział, że do tego "dojrzewa" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga autorko...
doskonale Cię rozumiem- mam ten sam problem. mam faceta, który mnie kocha i jest dla mnie dobry, ale....tak jak w Twoim przypadku jest między nami przepaść intelektualna, mam wrażenie, ze nie do pogodzenia:( też brakuje mi tej intelektualnej atmosfery, dyskusji do rana na przeróżne tematy...on niczego nie czyta, interesują go tylko rowery i samochody, na wiele tematów nie ma zdania- w ogóle ma niewiele do powiedzenia. to mnie frustruje:( tez muszę mu tłumaczyć znaczenie niektórych słów albo ironiczne żarty, których nie rozumie....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga autorko...
a Ty zawsze szczery jesteś żałosny:O silisz się na dowcip, ale Ci nie wychodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phnx
Droga Autorko, wydaje mi się, że w tym momencie to Ty przewracasz Wasze wspólne życie do góry nogami. Pisałaś, że na początku nie pytałaś co robi i jak żyje Twój (jak się okazało) przyszły mąż. 'Wzięłaś' go takim jakim był i takim też jest nadal. To nie jest tak, że mu się nagle odechciało czy to pracować, czy z Tobą rozmawiać, to Ty zmieniłaś całkowicie swoje podejście do spraw, które On w momencie przysięgi mógł uznać za zaakceptowane, bo zdecydowałaś się dzielić z nim życie. No właśnie: dzielić. Nie żyć cudzym, nie na siłę nadążać, czy ciągnąć do poziomu któregokolwiek z Was. I powiem Ci szczerze, że zupełnie Cię nie rozumiem. Ja i mój narzeczony pracujemy w zupełnie innych branżach, zarówno etatowo jak i dorywczo-hobbystycznie. W zasadzie jest tak, że na tematy zawodowe nie mamy o czym rozmawiać. Nie interesują mnie kwestie związane z jego pracą, bo to nie moja bajka i nie ukrywam tego. To samo jest z jego strony. Aczkolwiek potrafimy się cieszyć wzajemnie z naszych sukcesów - tak samo, jak mąż cieszy się z Twoich. I to jest najważniejsze, dzieli z Tobą smutki i radości, jest z Ciebie dumny i nie jest istotne, że może nie rozumieć tematu jakiejś Twojej publikacji. Ważne że czuje radość z tego, co Tobie daje radość. Nie widzisz tego? Uważasz, że to mało? Nie uzależniaj całego swojego życia od męża. Nie nadąża intelektualnie? To wyjdź, spotkaj się ze znajomymi na 'swoim poziomie', wyżyjcie się intelektualnie w dyskusji na tematy o których innym może być ciężko mieć jakiekolwiek pojęcie, a następnie wróć do domu, przytul się do męża i powiedz że Ci miło minął dzień. Ja o pracy rozmawiam w pracy ze znajomymi z pracy i czuję się doskonale rozumiana, nie muszę nawet nic tłumaczyć, wystarczy temat-hasło i wszyscy wiedzą o co chodzi. Mam przyjaciół, z którymi dzielę hobby i z nimi jest zupełnie tak samo. I to wystarcza by nie czuć potrzeby wałkowania tych samych tematów z narzeczonym, by nie czuć się sfrustrowaną z powodu 'braku zrozumienia' i móc się w pełni cieszyć tym co on ma do zaoferowania - miłością.. Jeśli wymagasz od męża by był męskim odpowiednikiem Ciebie, zawsze z Tobą, myślącym jak Ty, robiącym to co Ty i żyjącym tak jak Ty ciężko Ci będzie odnaleźć szczęście w jakimkolwiek związku. Obyś nie zrozumiała tego zbyt późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phnx
Jest taka teoria, że jeżeli partner nie daje Ci czegoś, czego potrzebujesz w związku, rozmawiałaś z nim o tym i nie widać szansy na zmianę, a mimo tej 'przypadłości' kochasz go i chcesz z nim być, poszukaj tego, czego Ci brakuje gdzieś indziej. W Waszym przypadku jest to trywialnie proste bo nie chodzi o sferę uczuciowo-seksualną. Twój 'skok w bok' na pogawędkę o wpływie zorzy polarnej na miesiączkowanie pingwina cesarskiego nie zrani męża ani nie urazi jego uczuć. Nie wpłynie na Wasze małżeństwo w sposób negatywny (a wręcz może pozytywnie) Pojmowanie małżeństwa jako stanu bliźniactwa syjamskiego, gdzie nie ma 'ja' i 'on' a wieczne 'my' nie jest dla mnie zdrowym poglądem. Chyba, że zasadniczy problem tylko przykrywasz tym o czym piszesz, może czujesz tak podświadomie, że on jest od Ciebie gorszy (wstydzisz się go), że nie jest w stanie należycie Cię docenić (bo nie jest w stanie w pełni zrozumieć trudu i wiedzy potrzebnego by osiągać to co osiągasz), może czujesz, że taki partner godzi w Twoją wartość (bo teoretycznie stać Cię na 'lepszego' - lepiej wykształconego, inteligentnego etc) A może on czuje się niedoceniany przez Ciebie, i wie, że czegokolwiek by nie zrobił zawsze będziesz patrzyła na niego z góry? Może pomału rezygnuje ze starań, skoro czego by nie robił, tak jak piszesz, nosił Cię na rękach to dla Ciebie wciąż mało? Tylko czego szukasz w małżeństwie? Miłości i wsparcia? Czy też traktujesz je ambicjonalnie, jako kolejny projekt, który musi być zrealizowany w stu procentach po Twojej myśli? Nikt nie zna Twojego życia i nikt nie pozna po kilkudziesięciu postach na kafeterii. Nikt nie podejmie za Ciebie decyzji, tak jak i nikt nie wie, co jest dla Ciebie w życiu i małżeństwie najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polak potrafi
oczytany to ciota, robotnik to za głupi. babie nie dogodzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaknietak,tojak?
Proponuję draże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do phnx
mądrze piszesz, ale trochę płytko widzisz problem... to nie chodzi o to, ze ona może się wyżyć intelektualnie ze znajomymi a potem wrócić do swojego niezbyt ogarniętego męża i już. to trochę mało. podejrzewam, ze ona ma wielu znajomych z wyższych sfer intelektualnych, ale tu chodzi o jej męża! a jak pójdą do jej znajomych? o czym będą gadać? on pewnie połowy nie zrozumie!- o to chodzi. o to ze -wg mnie- taka przepaść jest nie do pogodzenia. ona wiecznie będzie sfrustrowana bo najzwyczajniej w świecie jest dla niego zbyt: zbyt mądra, zbyt inteligentna zbyt wykształcona, zbyt oczytana, zbyt ambitna etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abec
a ja tu widzę że problem istnieje od początku związku i po całej tej euforii zauroczenia opadły "łuski" z oczu i nie ma złudzeń. Zauważyć jednak trzeba że, że maz flei był taki od początku i aż chce się powiedzieć "widziały gały co brały". Flea - skoro to dla Ciebie tak wielki problem, że nie możesz się z nim pogodzić, skoro uwazasz że ta sytuacja łamie Tobie życie a jesteś jeszcze młodą kobietą - pomysl nad bardziej konstruktywnymi rozwiązaniami, bo na to że mąz nagle zmieni się tak jak Ty chcesz są marne szanse.. Może lepiej poznaj kogoś kto będzie dorównywać Tobie poziomem intelektualnym, będzie spełniał oczekiwania i wymagania jakie masz wobec partnera. Mam nadzieję że zakładając ten temat nie miałaś na celu szukanie usprawiedliwienia dla swoich odczuć, które nie do końca są fair wobec męża. Zastanawiałaś się nad rozwodem??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleaa
phnx, próbowałam tego, o czym piszesz. Próbowałam rozdzielić moje życie na dwa światy. Ja nie oczekuję, by partner analizował ze mną szczegóły mojego eksperymentu, wręcz przeciwnie, byłoby to przynoszeniem pracy do domu, zupełnie niepotrzebne. Problem jest w sposobie myślenia, wyrażania siebie. jestem zmęczona tłumaczeniem abstrakcyjnych żartów, aluzji, ironii, obcych słów. Mąż spytał mnie niedawno, po raz chyba setny, czy "on" to włączony a "off" wyłączony, czy na odwrót... Gdy słyszę "poszłem" albo "lubiałem" to dostaję gęsiej skórki. Myślałam, że można to zmienić. Myslałam, że on - z miłości do mnie - to zmieni. Czy to takie trudne nauczyć się bardziej poprawnie mówić? Okazuje się, że to niewykonalne. Do rozpaczy doprowadza mnie to, że nasz synek powtarza błędy jezykowe taty. Nie chcę, by moje dziecko tak mówiło, po prostu nie chcę. abec, tak, zastanawiałam sie nad rozejściem się. Gdy kładę na szali to co, mi przeszkadza, wydaje się to tak błahe. Rozwód z kochanym człowiekiem z powodu jego błędów językowych i braków intelektualnych? Nie zrobiłabym tego nikomu z nas trojga. Ale to nie zmienia faktu, że nie jestem szczęśliwa. Daliście mi wszyscy impulsy do przemyśleń, do szukania własnej drogi w tym, co jest. Muszę się odnazleżć w mojej rzeczywistości, muszę złapać równowagę, nigdy nie zgodzę sie na żałosne życie frustratki. Zawsze wszystko robiłam z pasją albo wcale. Tak trudno mi jednak odnaleźć w sobie pasję do mojego męża i do naszego związku. Patrzę w lustro, w moje smutne oczy i widzę, że nie rozkwitam w tym małżeństwie, zbyt dużo żalu, rozczarowań, irytacji. Czy powinnam pracować nad tolerancją, obniżeniem oczekiwań, umiejętnością cieszenia się z tego co jest, czy raczej walczyć o takie życie, jakie naprawdę chciałabym prowadzić, bez żadnych kompromisów? Sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zapomnij , że zawsze możesz trafić z deszczu po rynnę. W poszukiwaniu ideału możesz natrafić w życiu na człowieka intelektualnie rozwiniętego podobnie jak Ty ale o odmiennych wartościach życiowych , na które także nie zwrócisz uwagi w momencie wielkiego zauroczenia a później będziesz cierpieć. Może okazać się, że nagle intelektualne dyskusje przestaną Cię zadowalać ponieważ najzwyczajniej w świecie będzie brakować Ci miłości, troski ze strony partnera jaką wcześniej otrzymywałaś od obecnego niedouczonego męża. Twój mąż daje Ci najważniejsze wartości potrzebne w udanym małżeństwie a Ty skupiasz się na błahych sprawach , które są drugorzędne i nie gwarantują szczęścia. Podam Ci przykład mojej znajomej. Mąż profesor, wykładowca statystyki na prywatnej uczelni. W pracy szanowany i lubiany a w domu obłudnik. Prowadził przez 3 lata podwójne życie i gdyby nie przypadek znajoma do dziś o niczym by nie wiedziała , ponieważ świetnie się kamuflował. Do szczęścia niby wiele nie potrzeba , Ty już to wszystko masz ale podążasz myślami nie w tym kierunku. Mylisz wartości. Po raz kolejny powtórzę ale skupiasz się nie na tym co jest w życiu najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleaa
Daisyy, bardzo możliwe, że masz rację :) Dziękuję Ci za wypowiedź. Gdybym miała jasność, co do swoich uczuć, nie pisałabym tutaj... nie mam z kim porozmawiać, nie chcę obciążać ani martwić mamy, a najlepiej jest wysłuchać zdania kogoś nie związanego z sytuacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehehehe....
to prowo... przy okazji moja siostra ma 2 kierunki studiów, wybierała się nac doktoryzacje szwagier średnie, miał pecha i przerwał studia obecnie po różnych kursach - dzisiajk Ona ma prace tylko dzieki Niemu A On też jest inteligentniejszy, znacznie bardziej rozgarnięty bardziej oczytany od Niej ;) - i pisze to jako Jej brat, :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do flea
Podobne priorytety czy system wartości to podstawa każdego związku. Autorka popełniła błąd jaki popełnia wiele kobiet przed ślubem - zakład że po ślubie on się zmieni. Nic bardziej błędnego. Zamiast zastanawiać się nad rozstaniem może warto szczerze porozmawiać z mężem o swoich oczekiwaniach, ale bez rozmieniania się na drobne. Błędy językowe można wyeliminować, wiele rzeczy można zmienić jak się chce i obie strony mają dobrą wolę. Padło na tym topicu wiele pytań do autorki - niewiele doczekało się odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arssutramandi
akurat akcentowanie tego, że ktoś (mąż ) jest po technikum nie ma wielkiego sensu, ponieważ bywa nie rzadko, że wykształcenie nie idzie w parze z inteligencją. albo to prowokacja albo autorka miała totalne klapki na oczach przed ślubem. pokochałaś, kochasz... może przypomnij sobie jak to było na początku, co Cię w nim urzekło, zafascynowało, że mimo popełnianych przez niego błędów językowych jednak uznałaś, że to On...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czepiacie się wykształcenia
a przecież jej w mniejszym stopniu chodzi o to , ze jest niewykształcony a w większym o to ze jest nieinteligentny! ze nie można z nim pogadać ( o czymś bardziej wyrafinowanym niż: co dziś na obiad albo: gaz opłacony?), ze jest nieoczytany, do tego nie potrafi się poprawnie wypowiedziec i robi irytujące błędy. to naprawdę moze na dłuższą metę wkurzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ze jest nieinteligentny! ze nie można z nim pogadać ( o czymś bardziej wyrafinowanym niż: co dziś na obiad albo: gaz opłacony?), ze jest nieoczytany, do tego nie potrafi się poprawnie wypowiedziec i robi irytujące błędy. to naprawdę moze na dłuższą metę wkurzać i stal sie taki po slubie, tak? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleaa
ZS, naiwnie myślałam, że to da się zmienić, ze przez kilka lat można zastąpić słowo "lubiałem" słowem "lubiłem". Niestety, nie można. Powiedz, czy zapamiętałbyś - jesli nie dla siebie, to dla kobiety swojego zycia - co znaczy "on" a co "off"? czy zechciałbyś zakonotować co oznacza magiczny klawisz "delete"? Na ile wystarczyłoby Ci cierpliwości dla kogoś, kto pyta (znów) co to netto a co to brutto? To tylko kilka przykładów. Mówicie, że to nieistotne, błahe rzeczy - tak, z perspektywy Miłości, z perspektywy Egzystencji to na pewno drobiazgi. W moim domu, w moim codziennym życiu mnie to zwyczajnie wkurza. Łapię sie na tym, że mówiąc do męża, tłumacząc mu cokolwiek, zwykłą umowę ubezpieczeniową robię to powoli, powtarzam kilka razy w prosty sposób. Ech... :( Myślałam, że on przy mnie się nieco ożywi, a tu przeciwnie, ja staram się do niego dopasować. Mam zupełnie inny wzorzec meżczyzny wyniesiony z domu: mój ojciec jest bardzo błyskotliwym człowiekiem, zawsze mnie rozbawiał swoim absurdalnym poczuciem humoru, imponował intelektem. Wstydzę się męża, unikam rodzinnych spotkań, unikam znajomych. Wiem, że to głupie, ale tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goodlaker
Dziwne, ze jemu nie przeszkadza to jaka Ty jestes... Moze zacznij w koncu mowic do niego swoim jezykiem... nie jego... moze go to zmotywuje do samodoskonalenia... a jesli to wez z nim rozwod, bo ten zwiazek nie ma przeciez przyszlosci, prawda? jak tu dziecko mozna wychowac z kims podobnym, a raczej niepodobnym wlasnie... ech, nie zazdroszcze Ci... czasem milosc to za malo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slowem, po ostatnim twoim poscie autorko albo jest to prowo jak przypuszczalem od samego poczatku albo jestes wyksztalcona idiotka innych opcji brak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do flea
fleaa rozumiem co piszesz, rozumiem twoje zarzuty, ale na miłość boską o czym rozmawialiście, co robiliście razem przed podjęciem decyzji o ślubie i założeniu rodziny? Braku inteligencji, braku pewnej wiedzy ogólnej, oczytania, lekkości w posługiwaniu się językiem ojczystym nie da się nie zauważyć. Kobieta z doktoratem i jednocześnie kompletna idiotka. Płakać się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do flea
ZS - widzę, że mnie ubiegłeś w międzyczasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleaa
ZS, zgadzam się, że wykształcenie nie jest tożsame z inteligencją. Pewnie jestem idiotką, można to tak określić. Tylko idiota może znaleźć się w takim położeniu na własne życzenie :) Ale życie ma w zanadrzu całą paletę opcji, a Ty widzisz tylko dwie? Słabo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale życie ma w zanadrzu całą paletę opcji, a Ty widzisz tylko dwie? Słabo... jestes pewna, ze chcesz isc tym tokiem? dobrze sie zastanow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleaa
zs, oczywiście, że chcę - nie interesują mnie kategoryczne stwierdzenia, są zbyt mało konstruktywne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie interesują mnie kategoryczne stwierdzenia, są zbyt mało konstruktywne. jeszcze lepiej slowem wolisz myslec o sobie per naiwna mloda osoba, idealistka wierzaca w cudowne nawrocenie ukochanego mezczyzny, ktory poza przyrodzeniem i noszeniem na "recach" niczym zaimponowac nie mogl - zamiast kolejna idiotka, ktora chce "naprawiac" faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fleaa
zs, to jest to samo, czy nazwę się idiotką, czy, eufemistycznie, idealistką - cóż to zmieni? Nazwa nie ma dla mnie znaczenia, możesz używac jakiej Ci wygodnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×