Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dcdcscvcd

czy jestem materialistka???

Polecane posty

Gość dcdcscvcd

powiedzcie mi, jak to wyglada od waszej strony, czy ja jestem materilistka czy przesadzam z oszczedznem i wogole??Uwazam ze moj maz jest rozrzuttny a on uwaza ze ja jestem materialistka. Oboje pracujemy, ostatnio mamy male problemy finansowe ale jakos sobie radzimy. I on tak, po wyplacie zaraz by chcial kupic to i tamto, nie mowie ze tylko dla siebie ale tez dla nas, chce mnie zabierac na jakies kolacje, albo kupic cos fajnego do jedzenia na wieczor przy swiecach, albo jakies czesci dl siebie np wedkarskie...ja natomiast wole ugotowac cos sama bo wiem ze taniej, rz na jakis czas owszem zamowic pizze czy gdzies wyjsc ale nie ciagle.Po opalceniu rachunkow odkladam reszte kasy na zycie, tak wiadomo na jedzenie i potrzebne inne rzeczy, i nie wydaje ich bez potrzeby tak zeby starczylo do pierwszego,z umiarem ale czsem tez zaszaleje i kupie co drozszego. a on by wzial 50-100zl z tego i jednego dnia wydal tak naprawde nie wiem na co... Przyklad z osttnich dni...mielismy odlozone 2500 na wakcje...osobno pare zl n zycie zanim nie pojedziemy, a wyjezdzamy za 10 dni. Maz wyciagnal z kasy na wakacje njpierw 100, potem 50zl i nie wiem na co mu to poszlo...potem wydal cala kase naa zycie tez na pierdoly, po prostu wzial, kupil dzieciom jakies slodycze, nam pizze i wino, zatankowal za pare zl auto..niestety za grosze wiec i tak bedzie trzeba znowu to zrobic. wkurzylam sie bo nie mialm nawet na bilet, on kazal mi wziasc z tej kasy na wakacje albo z karty kredytowej(czego nie cierpie bo tzrba potem splacac, staram sie nie wycigac, a on by zaraz wyciagnal i wydal)..wychszlo na to ze musze ruszyc pieniadze wakacyjne i bedzie wtedy nam brakowac, a wtedy ruszymy karte...oiz kurwa...a mialam tak wszystko wyliczone, odlozone i bez katy by nam starczylo na wyjazd i spokojnie na teraz....on twierdzi ze przesadzam, ze czasem trzeba troche zbastowac...ja nie pilnuje tego tak doszczetnie, ale to nie on oplaca rchunki, nie on kombinuje tylko wydaje, nic pozatym.... powiedzcie co myslicie, czy faktycznie przesadzam czy to jednak maz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Palihuana
Daj mu parę razy opłacić rachunki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dcdcscvcd
mowilam mu zeby oplacil, chcialm pokazac mu ile na to idzie a on anto ze on wie, ze nie chce bo od tego jestem ja i ze rozsumie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tego wyzej
łatwo mówic jaksie ma kase a jak sie ma wyliczone to nie jest to takie różowe autorko- masz racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joijoi
Zgadzam sie z "do tego wyzej". Jak ktos duzo zarabia, to moze sobie pozwalac na spontaniczne wydawanie. Jednak jak sie ma rodzine, kasy malo i aby pojechac na wakacje to trzeba oszczedzac, to juz zupelnie inna sprawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maturks4
Są ludzie, których "pieniądze się nie trzymają". I najbardziej mnie wkurza to, że tacy właśnie narzekają, że jest źle. Najpierw roztrwoni swoje ciężko zarobione grosze, a potem ma pretensje do całego świata (głównie żony), że na obiad kartoflane placki, a on by wolał kaczkę z jabłkami. Tylko że tę kaczkę "zostawił" w pubie w charakterze piwka. Mówi się "łatwo przyszło - łatwo poszło". Widocznie ten mąż nigdy nie był zmuszony, a przede wszystkim nie nauczony przez matkę, liczyć. No cóż, w ramach treningu przez jeden miesiąc wręczyłabym mu całość kasy i kazała rządzić (tylko niestety, trzeba mieć zaskórniaki jakieś, bo pewne jest, że jemu się kasa skończy 13 dni przed terminem. I oczywiście nie będzie to jego wina!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dcdcscvcd
no wlasnien maz pochodzi z rodziny, gdzie tez sie raczej nie przelewalo ale nie bylo tez bardzo biednie...ale na pewno tez liczyli sie z kazdym groszem.... pisalam ze mamy teraz male klopoty finansowe, ktore mina za jakis rok, nie bede sie rozpisywac. Myslalam tez zeby wreczyc mu calosc kasy na miesiac ale wiem ze by to roztrwonil i w polowie miesiaca zostalibysmy z niczym. Wiec wolalam nie..jesli mamy jakis przyplyw gotowki to maz kupuje sobie jakis sprzety na ryby czy do samochodu, albo razem gdzies idziemy albo on czesc bierze dla siebie i robi z tym co chce, nie mam wcale o to pretensjii...ale jesli nie jest za dobrze z kas to trzeba zacisnac pasa czasami... Ja wolalabym terz oszczedzac, nie kupowac bzdur ale za to na wakacjach pozwolic sobie na wiecej i nie oszczedzac na niczym, chociaz wtedy...ale on woli teraz wydac na przyjemnosci, a potem wyciagnac z karty kredytowej i z wyplaty ja splacic...bledne kolo bo znowu bedziemy bez kasy. Jak mowie mu(co robir raczej zadko zaraz napisze dleczego) zeby poszedl po jakies zakupy do lodowki to owszem, kupi co to trzeba, z kartka nawet, ale wyda doslownie 2 rzy wiecej i polowie kupi niepotrzebnych rzeczy, nie mowie ze dla siebie ale dla nas...a ja wydalabym mnie kasy i mielibysmy tyle samo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość materialistkatojestem
materialistka to jestem ja bo dupcze sie z komandosem mam dostep do jego konta a jego i tak nigdy nie ma wiec przepierdalam jego tysiace a ty po prostu dbasz o rodzine

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jesteś materialistką (sprawdź co to znaczy).Jesteś osobą oszczędną i realnie patrzącą na możliwości finansowe rodziny. Z jednej strony masz rację - jak są kłopoty z kasą to lepiej zacisnąć pasa i odpuścić sobie kupowanie pierdół.Z drugiej - czasami warto pozwolić sobie na coś nieplanowanego. Myślę,że warto poważnie porozmawiać z mężem.Przedstawić mu rachunki: słuchaj tyle zarabiamy, tyle wydajemy na mieszkanie,ok.tyle na jedzenie w ciągu miesiąca, tyle musimy mieć na wakacje.Zostaje suma x - z niej musi nam wystarczyć na resztę.Ustal jasno (jak z dzieckiem i kieszonkowym) - jeśli wyda całą "wolną" pulę, to nie ma brania odłożonej kasy, tylko musi zrezygnować z zakupów.Niech nauczy się myśleć oszczędniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To, że ktoś realnie ocenia swo
swoje możliwości finansowe, to nie znaczy że jest sztywną ciotką-klotką. Co innego mieć pieniądze i sobie szaleć do woli, a co innego roztrwonić kasę na życie a potem nie mieć co do gara wrzucić. Jak mam jeść chleb z margaryną do wypłaty, żeby mieć na szaleństwa, to sorry już wolę być nudną sztywniarą i tak rozporządzić pieniędzmi, żeby starczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady Maverick
Na wakacje jedz z tym co macie. Nie bierz karty kredytowej, a jak bedzie narzekal, ze nie ma kasy, to mu powiedz, ze jak ja wydal na cos innego, to trudno. Nie mozna zjesc ciastka i miec ciastko. fantazje to mozna miec jak sie ma kase. Przez takie bezmyslne wydawanie pieniedzy i korzystanie z kart kredytoych ludzie popadaja w dlugi. Twoj maz powinien sprawdzic co w slowniku oznacza slowo materialista.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 12345u473490
tpo ze kobieta jest realistka i nie daje sie wpedzic w dlugi bo maz do lekkoduch nie mozna powiedziec ze jest nudna tzn ze jest bardz zaradna jak umie odlozyc na waacje przy problemach finansowych ze zadaje sobie tyle trudu zeby wymyslac jak gotowac zeby tlyko sie nie zadluzyc a jednoczesnie poleciec na wakacje nie robcie z zalety wad powinna latac kupowac glupoty i nawet na urlop nie wyjechacm i wtedty by była super spontaniczna itd rewelka dziewczyna ma leb na karku i maz powinien sie cieszyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dcdcscvcd
dziekuje za mile opinie...naprawde myslalam ze jestem materialistka, tak maz mowi ze cigle tylko licze i wydzielam...nawet teraz..mam odlozone pare zl na zycie, mz niewie o tym, pisalam wczesniej ze wydal wszystko co bylo odlozone ale ja jeszcze troche mam...i mu mowie ze dzis wydalam wszystko, nie mam juz nic...a on chce wieczorem jakas kolacje rzem czy cos takiego..i tklumacze mu wlasnie przez smsa ze nie mam kasy to on na to zeby wyciagnac z karty..i ze nic sie nie stane jak te pare zl wyciagne..no ok, moze i bede musialam potem wyciagnac ale nie na glupoty kurde..przyjdzie wyplata i polow pojdzie znowu na splate karty i znowu zostaniemy bez kasy... ja cie nie moge...jak go naprowadzic???Jak prubuje z nim o tym porozmawiac to on jeczy ze ja znowu o pieniadzach chce gadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dcdcscvcd
i nawetv teraz jak mu odmowilam to on na to ze jecze, ze nie to nie i zebym se dala siana...bo postawilam na swoim i zadnej karty nie ruszam:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×