Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Amanda to ja

nie umiem stanąć na nogi...

Polecane posty

Nie potrafie rozpocząć życia od nowa. Mam 20 lat. Nie mieszkam ani nie utrzymuje kontaktu z rodzicami. Żyję z chłopakiem, on pracuje, ja mam spore oszczędności po kilku przepracowanych wakacjach za granicą. Nie potrafię wziąć się w garść. Wiem, że moi rodzice są psychicznie chorzy, że tak jak oni, nie traktuje się dziecka. Nie umiem uwolnic się od przeszłości, szukam pracy którą boję się znaleźć. Rozsyłam cv tu i tam, ale psychicznie jestem zblokowana. Chcę iść na studia, ale rozdarta jestem pomiędzy trzema odmiennymi kierunkami. Nie potrafię, rozpacząć życia bez rodziców. Zrobili mi pranie mózgu. Mam wrażenie, że bez nich bedę w życiu klepać biede, chociaz to nie praawda! Bo przeciez jestem w stanie dorobić się w życiu więcej niz oni oboje razem wzięci! Nie umiem stanąć na nogi... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam dla ciebie 3 rady: 1. jesli masz rodzenstwo to kontakt z nimi 2. napisanie dlugiego listu do rodzicow ze wskazaniem wszystkich swoich uczuc, moze sie ockna 3. wizyta u psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja proponuję w końcu zacząć chcieć , nie ogladać się na innych (zwłaszcza rodziców) bo mam wrażenie ,że takio stan po prostu Tobie odpowiada :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam kontaktu z rodzeństwem i NIE chcę mieć tak jak z rodzicami, tyle samo wyrzadzili mi krzywdy co i oni. pisałam list do rodziców jak odchodziłam, jak grochem o ściane :) byłam na spotkaniu z psychologiem, powiedział że potrzebuje czasu na zregenerowanie psychiki, ze mam znaleźć prace i zyć dalej, ze jestem na tyle silna ze on mi nie jest potrzebny. wiec znalazłam sie w pkt wyjscia :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez sensu te pomysły z psychologiem :o co on mi da? wygadac to sie moge wszedzie. zraziłam sie i wiecej nie pojde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę,że jednak wolisz się nad sobą użalać niż coś robić :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jakie leki? nie mam depresji. ja po prostu nie potrafie uwolnić się od przeszłości, nie umiem zapomnieć, a nie wy wysyłacie mnie po leki... ehhh :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
biedactwo pracy znaleźć nie może:o no to śmigaj ponownie za granicę :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezsens. mam chodzic na terapie do psychologa, który po raz kolejny (ten czy inny) stwierdzi ze go nie potrzebuje :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na lenistwo i brak zapalu psycholog nie pomoze, dobry seks by sie przydal albo czekolada chociaz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo psycholog po prostu wie ,że z Ciebie przypadek beznadziejny :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Młodziutka jeszcze jesteś. Nie bagatelizuję, ale zauważ, że większość twoich rówieśników ma te same problemy, co ty. Problemy w dogadywaniu się z rodzicami, z wyborem kierunku studiów, ze znalezieniem pracy. Teraz to norma. O ile nie byłaś molestowana, fochy na rodziców przejdą ci, gdy skończysz 30-stkę. Albo dorobisz się kilku maluchów. Nawet jeden wystarczy, żeby inaczej patrzeć na życie. A rodzice w jaki sposób zrobili ci krzywdę? Bo jeśli ta krzywda dotyczy np. sprzeciwu wobec wspólnego mieszkania z chłopakiem - nie wieszałabym na nich psów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
problem z rodzicami polegał na tym, że była stosowana wobec mnie przez wiele wiele lat przemoc psychiczna i fizyczna, na KAŻDYM froncie. Patologia... I dzieci czy wiek, mojego nastawienia do nich nie zmienią. Chodzi o coś głębszego niż tylko bunt że nie zgadzają się z moimi decyzjami. To długa historia i dość trudna dla mnie do opowiedzenia, więc daruję ją wszystkim... Moje podejście może zmienić skrucha za wszelkie krzywdy rodziców, ich inne podejście do mnie, przeprosiny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna taranula
Przykro mi ze jestes w takiej sytuacji. A masz moze jeszcze jakas inna rodzine? Ciocie, babcie? Jakas kobiete, ktora Ci dobrze zyczy? Zycie jest jakie jes, rodzicow sie nie wybiera, ale mozna wybrac kogos, kto choc w namiastce ich zastapi. Moze jesli nie masz rodziny to mama jakies dobrej kolezanki? Wiadomo, nie mozna nagle dopasc kogos i opowiadac mu historie swojego zycia ale jesli spotkasz "bratnia dusze " to stopniowo, powoli jak najbardziej mozesz sie przed nia otworzyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tu nie chodzi o bratnie dusze. Mam rodziców mojego chłopaka, na których zawsze mogę liczyć i przed którymi zawsze mogę się wygadać. Mam dwie wspaniałe przyjaciółki, które są dla mnie jak siostry. Mam wspaniałego faceta, który jest dla mnie jakąś podporą. Ale to i tak mi nie pomaga... Nie umiem sie psychicznie pozbierać do kupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×