Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość crypsikant

Błagam, czy możecie to przeczytać i spróbować mnie zrozumieć, współczuć? :(

Polecane posty

Gość crypsikant

BŁAGAM, przeczytajcie to do końca, naprawdę proszę. Poszłam pierwszy rok na studia. Zakończyłam śpiewająco- stypendium. Ale sesja tak mnie zestresowała że nabawiłam się POWROTU nerwicy. Tak, powrotu. Bo jak byłam dzieckiem męczyłam się podobnie przez głupią matematykę w podstawówce :O Wróciłam do domu, rodzice mnie przywieźli i teraz siedzę u siebie w pokoju i to piszę. I tak jest już znacznie lepiej. Jak przyjechałam to miałam gule w gardle, trzęsawki, ogólnie źle się czuła, serce mi kołatało, niepokój itp... Teraz biorę na noc krople na uspokojenie i na sen- pomagają. W dzień biorę lek homeopatyczny i też pomaga. ALE NA BOGA NIE CHCĘ TEGO BRAĆ CAŁE ŻYCIE!! Wiem, że mam nerwicę, ale kiedyś też ją miałam i zniknęła na bardzo długo bo aż do dziś a mam 20 lat. Wczoraj byłam w kinie. I źle się tam poczułam, ale jakoś przeszło. Mój problem polega na tym, że boję się tego że się zacznę bać. Wiem, głupie ale to prawda. Boję się, że się źle poczuje w miejscu gdzie wiem że nie mogłabym sobie pomóc tj. odpocząć, położyć się gdzieś gdzie jestem sama, bo w kinie tylu ludzi. Ostatnio byłam też (ale z rodziną) w innym mieście, to była podróż do rodziny dość długa bo 2h w jedną stronę. I też się zaczęłam bać, że znowu będzie źle. Po 5 minutach siedzenia w aucie mi przeszło. Nie wiem jak się ODBUDOWAĆ. Czy ktoś z was ma nerwicę? Boże...jak widzę na ulicy tych wszystkich uśmiechniętych ludzi, zadowolonych z życia to wyć mi się chce. A do niedawna sama taka byłam. Gdyby nie ten jeden cholerny egzamin w sesji byłabym całkowicie zdrowa. To on mnie tak wpakował w to bagno. Teraz nie wiem jak ja w ogóle pójdę na II rok. Bo to daleko od mojego domu, 300 km (Gdańsk). Boję się, że będę sama i mama mi nie pomoże, nie przytuli. Fakt, że jak jestem w gronie znajomych to zapominam o tym stresie i tym że coś mi jest. Ale...TO zaczęło się u mnie dokładnie 29 MAJA, kiedy to bez przyczyny źle się poczułam w Kościele że aż poszłam do domu w połowie mszy. Potem miałam problemy z przełykaniem śliny, ale nie sądziłam że to chodzi o TO (nerwicę). Potem nadszedł przełom- pewnej nocy czułam się tak strasznie że chciałam zadzwonić na pogotowie, a w dodatku nie miałam nic co mogłoby mnie uspokoić. Jakoś przeżyłam tamtą noc. I od tamtej pory było nienajlepiej, aż do dziś. Ostatnio było tak, że przez 2 tygodnie było ok bez żadnych leków, czułam się jak dawniej. Ale znowu coś się popsuło, nie wiem czemu i teraz żeby to wyleczyć na dobre, zamiast doraźne coś brać, biorę regularnie krople i tabletki pod język bez recepty. BŁAGAM, CZY KTOŚ MOŻE MI COŚ ODPISAĆ, POMÓC? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem jest jeden: za dużo myślisz! Wiercisz sobie dziurę w brzuchu swoimi myślami. Musisz zająć się czymś co cię pochłonie, da radość, np. zacznij biegać, nie zwracaj uwagi na innych ludzi, bo oni nie żyją twoim życiem... Musisz się zdynstansować, to ciężkie, ale powoli uda się. Ja Cię rozumiem bo sama czasem mam ciężkie chwilę jak każdy zresztą, nie da się być szczęśliwym ciągle, ludzie, których mijasz uśmiechniętych na ulicy też mają problemy, nie tylko ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość crypsikant
dziękuję ci, za to że odpisałaś i za twoje słowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vfvrv
przeczytaj zero joe vitale

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma sprawy, sama czasem myślę, że mam nerwicę, bo przesadzam i wyolbrzymiam problemy, które są błahe. Jednak trzeba czasem dac sobie policzek i powiedzieć "co ty do cholery wyprawiasz? życie jest tylko jedno".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość crypsikant
wspaniale piszesz, studiujesz psychologię czy może życie się tak przestudiowało? mama do mnie mówi żebym znalazła sobie chłopaka, albo wpadła w wir imprez to zapomnę o tym gównie za przeproszeniem pewnie ma rację, ale teraz znajomi powyjeżdżali itp. myślisz że mi to przejdzie? kiedyś jak miałam tą nerwicę w podstawówce to było i tak gorzej, bo teraz przynajmniej prześpię całą noc, a jak byłam mała to czasem oka nie zmrużyłam i się strasznie męczyłam, w dodatku schudłam straszliwie, byłam na skraju anoreksji. Przy 165 cm wzrostu ważyłam jakieś 31-32 kg. Bo stres nie pozwalał mi jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie studiuję psychologii, ale chodziłam do liceum o takim profilu i trochę mieliśmy przedmiotów z psychologii, ale moja wiedza raczej jest oparta na własnych doświadczeniach. Co do chłopaka, uważam, że nie rozwiąże to problemu, a po ewentualnym rozstaniu wszystko się pogłębi, lepiej własne lęki zwalczyć samemu. Myślę, że masz w sobie coś z perfekcjonistki, pewnie każda drobnostka jest dla ciebie ważna, i to jest wg. mnie główny powód takich stresów, nie można się wgłębiać we wszystko bo nie ma to sensu. Trzeba się trochę przestawić, zmienić punkt widzenia, na szerszy, przez co mniej szczegółowy. Swego czasu też przeżywałam taki stres (oczywiście wyolbrzymiony), że nie mogłam przez tydzień jeść. W zasadzie kiedyś byłam silniejsza psychicznie, nie zajmowałam się "głupotami", ale powoli z tego wychodzę, skupiam się na przyszłości, i tym, że przecież co mnie nie zabije to mnie wzmocni, a moje problemy są niczym w porównaniu z tym, co mają inni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kto zdiagnozował Ci nerwicę? Powiedz mi, proszę, czy te leki, o których piszesz, przepisał Ci lekarz? Jeśli nie, to lepiej je odstawić. Idź do lekarza psychiatry (nie psychologa), nie musisz mieć skierowania, wizyta jest bezpłatna (NFZ). Psychiatra może Ci dobrać kurację farmakologiczną, jeżeli w ogóle jest potrzebna, albo poleci terapię. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja Droga ja też tak wszystko przeżywam, ale w życiu lekko nie ma niestety, dlaczego tak daleko na studia jedziesz? moja mam zmarła kiedy ja wybrałam studia weterynaryjne i zostałam z tata zrezygnowałam nie byłam gotowa. Musisz chłopaka sobie fajnego znaleść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość crypsikant
czy jesteście jeszcze na kafe? nie było mnie przez chwilę. a jak inaczej to nazwać? miałam wiele sytuacji stresowych w życiu, choćby matura czy choroba i śmierć dziadka a wtedy nie miałam żadnych objawów jak teraz. przed maturą był stres taki, jaki każdy przeżywa. a ja nawet jak mam pozornie dobry dzień, to wystarczy chwila i już jest beznadziejnie, niezależnie ode mnie choć przyznam, że dużo myślę, czasem nasuwają mi się do głowy głupoty (jak się źle czuję to mam ochotę skończyć z tym, ze sobą, ale to chwilowe) to nie jest depresja, wiem jak ona wygląda bo moja mama miała depresję i to nie to. psychiatra z NFZ nic nie pomoże, wiem to z pewnych źródeł, a prywatna kuracja typu rozmowa itp kosztuje majątek bo aż 200 zł za jeden seans, czyli jedną rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość crypsikant
mama ma znajomego w aptece zielarskiej i polecił mi skuteczne krople uspokajające do picia na noc, są ZIOŁOWE i powiedział że można je długo stosować. a te drugie poleciła mi lekarka z przychodni, bo byłam u niej bo myślałam że to nie nerwy tylko coś innego i poszłam na badania krwi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuje :( też tak mam. Mam pełno problemów na głowie z mojej i nie mojej winy i jak sobie o nich przypomnę to mam takie lęki że szkoda gadać :( Czuję że nadchodzi mój czas końca istnienia to mnie dopiero wymęcza psychicznie a fizycznie czuję się dobrze to dziwne ale tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
beznadziejni jestescie, a ty autorko tego dennego topika, wez sie kurwa ogranij i do roboty, od razu ci przejdzie ;/ na produkcji se pozapierdalaj to zobaczysz jak to jest byc czyms zajety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość crypsikant
a czy możliwe jest, że mogłam się tego nabawić również przez otoczenie? Lubię samotność, ale każdy czasem lubi pobyć sam. Tymczasem ja na studiach miałam taką sytuację, że mieszkałam w bursie w ciasnym pokoiku i ciemnym, w ogóle do całego mieszkania NIGDY nie dochodziło słońce i było zimno nawet gdy było 30 stopni na dworze. czasami w tej klitce siedziałam cały dzień i nie miałam się do kogo odezwać, a w całym mieszkaniu cisza jak makiem zasiał. bywało że i przez weekend nie wychodziłam nigdzie, tylko dzień w dzień na kompie w tej psiarni. to mocno wpłynęło na moją psychikę, ale nie wiem czy decydująco na mój stan obecny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola ewenement ola
myślę, że tak. kto by wytrzymał w takim "martwym" otoczeniu? wiesz co ci powiem, jak się czymś człowiek stresuje i ma czas o tym myśleć to się to tylko pogłębia. a jak ty piszesz, że mieszkałaś w takich warunkach to być może to właśnie przez to. ja kiedyś też się stresowałam różnymi rzeczami w liceum, głównie w 2 klasie gdy miałam zagrożenie z chemii. też mnie to dobiło. i mówiłam sobie: Boże, co to będzie za rok, i jeszcze matura dojdzie. a tu przyszedł rok szkolny, przywitałam się z koleżankami i wszystko minęło, nie miałam czasu na stres! postanowiłam zlać sytuację, w ogóle się prawie nie uczyłam a maturę zdałam bdb. bo uczyłam się do matury a nie na lekcje. a ty jak napisałaś, starałaś się o stypendium więc presja była ogromna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość crypsikant
HAHAAAAAAAAAA!!!!!!!! Ale was nabrałam głupie kurfy :D Szczam ze śmiechu czytając was :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możliwe. Tez mam w pokoju ciemno uwielbiam ciemność nie cierpię mocnego słońca tak samo źle się czuję przy mocnym świetle. Mam taki styl grobowy. Nie jestem satanistą ale chętnie słucham Black Metal ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najważniejsze to się temu przeciwstawić. koleżanka studiuje psychologię i miała coś nie coś o nerwicy i z medycznego punktu widzenia jest to w 100% wyleczalne i na zawsze nawet. i można się tego pozbyć bez psychotropów i innych leków. nerwica bywa ciężka, ale ona mówiła że to taki stan która innym mija po godzinie, innym po dniu a innym po roku, trzeba być cierpliwym. po roku podobno w tych skrajnych przypadkach. a ty jak wnioskuję nie jesteś takim przypadkiem. a na następny raz pamiętaj, żeby w czasie sesji dużo jeść i zdrowo, brać witaminy, magnez itp i jak chcesz to też coś na uspokojenie, aby to nie powróciło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość crypsikant
to o 15.00 to podszyw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka mala jędza sobie pisze :)
wiem co czujesz, bo mialam identycznie jakies 5 lat temu,totalna zalamka tez balam sie bac i caly czas oczekiwalam tych wszystkich pbjawow(brak tchu, trzesiawki itp) paradoksalnie przeszlo mi jak poszlam na studia, poznalam nowych ludzi i jakos samo to odeszlo ode mnie (balam sie nawrotu choroby po tym jak chlopak mnie rzucil, ale nic takiego sie nie wydarzylo :)) nie wiem co Ci poradzic, musisz sie mniej przejmowac, mniej myslec, i "zajac czyms rece" bo wtedy nie bedziesz rozmyslac ciagle o klopotach, bo wyolbrzymiasz je (niestety) daj sobie na luz, ciesz sie zyciem, nie przejmuj sie tak wszystkim, bo naprawde zwariujesz, zawsze sobie mowie CO CIE NIE ZABIJE TO CIE WZMOCNI :) to ponno byc twoim mottem ;) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×