Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

28gratka

(złośliwi) otyli a sport

Polecane posty

Hej, mam do Was pytanie nurtujące mnie dzisiaj od rana. Zostałam dzisiaj wyśmiana (lekko mówiąc) przez kobietę, która sama z siebie zaczęła drążyć temat moich treningów - uprawiam różne dyscypliny w wolnym czasie. Nie poruszył mnie sam fakt wyśmiania tylko farmazony, które moim zdaniem wyrzucała z siebie ta kobieta, której gabaryty można określić jako "nadmierną fizyczność";) jej wypowiedzi były wyraźnie złośliwe i wydaje mi się, że przemawiały przez nią pewne kompleksy. W czasie rozmowy dowiedziałam się mianowicie od niej o całej liście chorób, które ją dotykają, z powodu których nie ma możliwości schudnąć. Ok, nic mi do tego jak kto wygląda, nie mój interes. Zjeżyła się dopiero w momencie, kiedy poinformowałam ją, że mam sporą tendencję do tycia, ale na szczęście b. lubię sport i dzięki temu przybieranie na wadze jest mi od dawien dawna obce. Oczywiście oburzona próbowała mi wmówić, że w takim razie nie mam żadnej tendencji do tycia i zaczęła mi lecieć pomiędzy wierszami z epitetami: szczapa, wysuszony chudzielec etc (pomijam fakt, że mam prędzej sporo masy mięśniowej, a nie kości obleczone skórą, chociaż figura wizualnie jest szczupła). Dalsze mądrości poszły w kierunku informacji, że nawet jeśli ćwiczyłaby 5 dni w tygodniu, przez długi okres czasu jej waga by się nie zmniejszyła, czego oczywiście nigdy nie uczyniła. I tutaj zaczyna się moje pytanie: czy znacie osoby, które są otyłe bo są przykładowo rzeczywiście chore, ale równocześnie ćwiczą regularnie (np. 3-5 x tydz)? mam na myśli ćwiczenia dostosowane do możliwości na aktualny stan, nie od razu 30 długości basenu:) Nie wierzę, że nie zmieniłoby to sylwetki nawet osoby chorej, podkreślam - dostosowując intensywność treningu do aktualnego stanu zdrowia/stanu stawów/ etc, zwiększając z czasem poziom. Chodzę regularnie do jednego fitness klubu. Osoby uczęszczające oczywiście się rotują lecz spotkałam nie jeden raz kobiety, które małymi kroczkami dochodziły do dużej poprawy wyglądu, co bardzo mocno wpływało na ich zmianę sposobu myślenia (wiadomo, na siłce zawiera się znajomości, więc można to ocenić). Nie mam na celu krytykowania wyglądu, nie o to mi chodzi. Ale może ktoś potwierdzi, że miał przykładowo otyłego partnera na siłowni/basenie, który mimo chorób "uniemożliwiających schudnięcie" trenował np. dwa lata bez żadnej zmiany w wyglądzie? (piszę o wyglądzie bo z masą może być różnie - wyrobiony mięsień swoje waży). Po prostu osoby, które miałam okazję poznać, tłumaczące nadmiar wagi chorobami raczej nie zażywały ruchu, więc w czym zdziwienie, że diety-cud nie pomagają. Jeśli spotkaliście takie osoby to dajcie znać, pewnie będę zdziwiona ale będę miała powód do zmiany sposobu myślenia o tych latami otyłych osobach, których jedynym sportem jest wyjście na zakupy. Co ciekawe nie spotkałam mężczyzn, którzy z tak wielką pewnością siebie zrzucali ciężar nadwagi na choroby - raczej mają świadomość, że są grubsi i albo się z tym godzą, albo się za to zabierają nie tłumacząc się wszystkim na lewo i prawo, a tym bardziej nie wyśmiewając osób dbających o kondycję i stan zdrowia. Dzięki za przebrnięcie do końca tej wypowiedzi:) proszę o mądre odp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie znajdziesz ludzi otylych na stale witajacych na silowni. sa choroby powodujace nadmierne tycie oczywiscie.. sek w tym, ze ci ludzie wcale nie chca cwiczyc i tym samym poprawiac swojej kondycji i w miare mozliwosci wygladu- wola usiasc na fotelu i sie nad soba uzalac... no przykre ale prawdziwe niestety... pojawiaja sie tez ludzie otyli, ktorzy po chwili znikaja, bo przy cwiczeniach trzeba sie nameczyc i napocic i wogole za duzo zachodu, wiec lepiej sobie odpuscic. sa tez tacy, ktorzy przychodza i naprawde trenuja i oni OSIAGAJA mniejsze badz wieksze sukcesy!! i zostaja juz na stale, bo wybrali nowy styl zycia- nowy styl bycia a kobiety takie jak ta- godne pozalowania- ja od najmlodszych lat mialamn problemy z utrzymaniem odpowiedniej wagi. jestem typowym przykladem endomorfika, ale to nie znaczy, ze musze byc tlusta- wszystko da sie przelozyc na pozytyw p.s. co do trenowania i glupich komentarzy pod tym katem- ja mam to na codzien w pracy- a wiesz co odpowiadam? ze zal mi ludzi nie posiadajacych pasji i niczego nie pragnacych (wolacych isc po pracy do domu usiasc przed tv i pic piwo przegryzane kebabem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bel - ka
jestem kobietę po 40 , niską ale szeroką :) Ale nie zawsze taka byłam .Zaczełam wiec chodzić na siłownię , basen , na rózne zjęcia grupowe które oferuje siłownia .Poznałam panią , która przeciągu prawie 2 lat schudła prawie 40 kg :) I* jest tak jak mówisz , do odchudzania trzeba dojrzeć , trzeba samaego siebie , wewnątrz przekonać ,ze ten wysiłek się opłaci . Ale , szczególnie panie widzą w odchudzonej koleżance oskarżenie dla samej siebie to wolą ten wysiłek deprecjonować ,żeby mieć spokojniejsze sumienie . A prawda jest taka ,ze to ich życie , ich waga i ich zdrowie .A włsciwie nasze . I choćbym nie wiem jak " słuszne " argumenty podawała - tyłek mi sie od tego nie zmniejszy :D Znam dziewczynę chorą , coś z tarczycą ,nawet nie jest gruba raczej spuchnięta ,ale jak zakończy leczenie weźmie sieza siebie - znam ją :) Ale ona zdaje sobie sprawę z leczenia , z konsekwencji i nigdy nie słyszałam ,jakiś głupich komentarzy w stroną odchudzających sie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki dziewczyny za odpowiedzi. zasadniczo tym doczepianiem się nie martwię bo jestem osobą asertywną, poza tym nie ćwiczę dla wyglądu tylko właśnie dla pasji plus odpoczywam męcząc się (kobitki, które ćwiczą wiedzą, o czym mówię). Wygląd to skutek uboczny, że tak powiem;) raczej zastanawiałam się od str pseudo-medycznej czy jest możliwe bycie grubaskiem przy stałych treningach (nie przez m-c tylko po włączeniu sportu na stałe do życia) nawet jeśli ma się jakieś tam choroby. Mam tyle lat ile podałam w nicku i wiem, że to brzmi jak pytanie trzylatka, ale choler.cia te "duże" osoby tak często i wszędzie na forach głoszą brak możliwości bycia szczupłą przez dolegliwości, że aż zgłupiałam na dzień dzisiejszy. Moim skromnym zdaniem to niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bel - ka
pewna jestem ,ze systematyczny ruch , jakieś obciazajaće ćwiczenia dobrane do rodzaju schorzeń ale progresywne muszą dać efekt . Może nie jakieś spektakularne ,ale z pewnościa poprawiające kondycję, naciągnięcie mięśni, poprawę wydolności . Podejrzewam jednak ,że sama choroba ,leki i skutki uboczne tych leków są na tyle zniechęcajaće do fizycznej aktywności, ą tu koleżanki chudną ...No i lustro mozę i okłamie ale spódnica z wiosny już nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uśmiech jak kombinerki
To normalne to zazdrość , że masz czas i pasje Przechodziłem dokładnie to samo Po latach powróciłem do intensywnego treningu bo chciałem zgubić trochę z brzucha Ile się nasłuchałem narzekań , ile usprawiedliwień ile żarcików typu " kto nie ma brzucha ten słabo r..a", "dobry gospodarz ptaszka pod daszkiem trzyma" itd. itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazdroszczę wam dziewczyny, w pozytywnym sensie, że tak wytrwale coś trenujecie. Naprawdę. Ja tylko ciągle czekam na karnet na siłkę i się doczekać nie mogę. Teraz tylko coś własnymi sposobami próbuję wskórać. W każdym razie wracając do tematu: chodziłam na aerobik i tam była jedna pani (już mocno starsza), która od ok. 10-15 lat regularnie chodziła na zajęcia i miała szeroki obwód w pasie niestety, ale mimo wszystko kondycję miała niesamowitą! A babka spokojnie po 60. Figury chyba niestety już nie poprawi jakoś efektownie, ale właśnie ta kondycja - tego zazdroszczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bel - ka
zgadza sie :) odkąd chodzę na siłownię widzę ,zę człowiek gruby nie znaczy słaby czy mało giętki . Chodzę min na stretching czyli rozciąganie mięśni i stawów i czasmi mi kapcie z nóg spadają :D Babeczka w moim wieku, w pasie jak beczułka ale ja trener mówi " klękamy i staramy sie położyć na plecach " to ona robi to bez wysiłku :D A mnie mięśnie na nogach chcą popękać. Albo pani i grubawa i starszawa , która na basenie " wykosiła " takich mlodych byczków , którzy pływali jak hipopotamy , opryskująć wszystkich do okoła a darli sie jak na boisku . Przepłynęla obok jednego z nich z taka łatwością z jaką rowerzysta wymija furmankę i nawet nie przyśpieszyła ani sie nie zmęczyła :) Zuch babka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
btw- wiecie co ja wam cos powiem z wlasnego doswiadczenia ponadto- ja po kontuzji kregoslupa, po ktorej musialam zakonczyc przygode z siatkowka, na dwa lata kompletnie zrezygnowalam ze sportu- bo kregoslup to, bo kregoslup tamto, a bo sie boje powrotu bolu itd itp... rozpaslam sie jak wieprz, ze tak brzydko powiem, az pewnego dnia juz bylo tego za duzo (od zawsze sport byl moja najwieksza miloscia, a przez te dwa lata nie robilam nic- totalnie nic!) wrocilam do czynnego uprawiania sportu- nowa pasje, ktora poniekad zastepuje mi moja milosc (siatkowke)- jedyne czego w miare mozliwosci unikam to skakania i biegania (bieganie zastapilam rowerem i cross trainerem). podnosze dosc duze ciezary- ostatnio nawet dolaczylam do treningow martwy ciag... i wiecie co? od kiedy cwicze- miesnie otaczajace kontuzjowana partie znacznie sie wzmocnily- wzmocnilam brzuch i prostowniki i BOLU OD TAMTEGO CZASU NIE MA! jakbym nigdy nie miala z nim problemow! Tak wiec nie ma co szukac wymowek- trzeba dzialac- co nas nie zabije to nas wzmocni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok, czyli znacie większe osoby, które nie chudną od sportu no ładnie, mój świat zaraz legnie w gruzach;););) Zasadniczo patrzę też na estetykę. Nie wynika to z tego, że jestem zarozumiała ale uważam, że nadmiar ciała nie jest sexy:( wiem, że są amatorzy puszystych i pań i panów. Pewnie mnie zaraz pojedziecie, że jestem pusta (na usprawiedliwienie dodam, że rozważam to na podobnej zasadzie jak to, że jeden lubi sportowe samochody, a drugi pick up'y). Jako gwóźdź do trumny dla siebie w odważnych stwierdzeniach powiem więcej - osoby otyłe komentujące złośliwie mój tryb życia w wolnym czasie wydają mi się w jednej chwili jeszcze mniej atrakcyjne (plus wyraźniej dostrzegam zwisające tu i ówdzie mankamenty figury). Jestem potworem:P ale przynajmniej zmniejszam ryzyko doświadczenia niezbyt urokliwego życia z całym bagażem chorób na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bel - ka
mnie cudze " wały " nie przeszkadzają:) Z reacji wieku i doświadczeń życiowych porzuciłam postrzeganie ludzi na seksownych i nie , ale musze przyznać ,ze żąłość moją wzbudza jeśli moja grubsza znajoma dopatruje siew moim odchudzaniu oznak nadchodzących kontuzji czy złamań . Jeszcze raz powtórzę , każdy dojrzewa do odchudzania indywidualnie, no , fakt ,że czasami za późno, ale to już sprawa indywidualna .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bel - ka
jak widzę " indywidualny " jest moim słowm na dziś :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bel - ka
Ale , tak nawiązując do tematu wątku w moim otoczeniu spotykam raczej kobiety potrafiące zobaczyć " braki w wadze " i życzliwie sie zinteresować a nawet wykonywać jakieś próby w tym kierunku . Z jedna panią chodzimy na spcery z psami i zawsze jak zadzwonię czy chce iść - idzie :) I gdyby nie różne godziny pracy jeżdziłaby ze mną na basen .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, ja po prostu myślę, że osobom w pewnym wieku naprawdę jest ciężko schudnąć i to nie dlatego, że nie ćwiczą. Zresztą, tej kobitki z aerobiku nie widziałam przedtem, więc może osiągnęła już taki punkt, w którym więcej nie schudnie. Mnie innych wałki też średnio obchodzą, nigdy żadnych uwag nie słyszałam pod moim adresem, kiedy biorę się za siebie. Chociaż nie, słyszałam "po co? i tak chuda jesteś", raz miałam konto na vitali czy jakoś tak, to babka mnie tak zjechała... :D No fakt, może nie jestem grubasem, ale nie podobam się sobie, więc coś z tym robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bel - ka
oczywiście ,ze wiek ma znaczenie w odchudzaniu . Inaczej przebiega metabolizm u kobiety młodej , dziewczyny a inaczej u paniu w wieku ... balzakowskim :) Ale siłownia czy basen to nie tylko odchudzanie . Dla wielu jest to swoista rehabilitacja , pewna forma dochodzenia po np, zabiegu , do formy i sprawności . Ja raczej spotykam sie ż życzlwośćią , choć zdaję sobie sprawę z istnienia osób , którym cudze sukcesy , choćby w dziedzinie odchudzania przeszkadzają :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kfkfkklflflflf
To są brednie notorycznych grubasów. Samo-okłamywania i samo-usprawiedliwienia. Będę cię zapewniać, że nic nie jedzą, a tyją od mitycznych chorób i leków. Tymczasem podpatrz ich czasami. Nie przepuszczą ostatniemu smętnemu herbatnikowi na stole, którego nikt już nie chciał, zmiotą dosłownie wszystko, Zaglądnij czasami do wózka otyłej osoby w supermarkecie. I wszystko jasne. Owszem, takie osoby mają skłonności do tycia, mają pecha, inni jedzą tyle samo i nie tyją. Niesprawiedliwe, ale tak już jest. I wiem, co mówię, bo przez całe życie walczę z wagą i sama wiem, co to znaczy mieć skłonności do tycia. Ja tyję jedząc tyle, ile kto inny jedząc by chudł. No trudno, tak mam i muszę jeść w takim razie mniej. Chudnę z trudem, ale chudnę. Zgoda - czasami potrafiło mnie nie ruszyć na diecie przez miesiąc. Ale to nie znaczy, że po miesiącu zrezygnowałam. Ciągnęłam dietę dalej i po trzech miesiącach spektakularnie schudłam. Mam tak samo z ćwiczeniami. Mogłam chodzić przez dwa miesiące codziennie na aerobik - nie schudła ani grama. Ale potem poleciało, tylko trzeba było poczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja od większości swoich znajomych słyszę, że nie mogą się odchudzać bo - mają urazy: kolana, kostki, kręgosłupa (do wyboru) - diety absolutnie nie działają, więc nie warto próbować - a ich waga to wynik: złego metabolizmu, leków albo genów tylko jak się pytam jakich leków to najczęściej nie wiedzą, a jedna znajoma próbowała mi wmówić, że to wina antybiotyków:) Niestety ale to są tylko wymówki, a jak jesteśmy na imprezie to potrafią wciągnąć 3 razy tyle co ja i to samo śmieciowe jedzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@czarna anielica przyznaję, że też czasem mam "spusta" na śmieciowe jedzenie:) ale na szczęście od wielkiego dzwona bo mnie mdli od nadmiaru tłuszczu. Jednorazowe wybryki tego rodzaju nie mają wpływu na moją wagę, ale na zgagę owszem:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja też czasem lubię zjeść chipsy, napić się coli tylko jak idę na imprezę to zjem trochę sałatki trochę czegoś innego nie siadam przed stołem i nie wpieprzam samych chipsów do momentu aż widać dno przyjdzie taka osoba, podczas imprezy zje 3 duże paczki chipsów zapije coca colą a później się dziwi, że tyje to co jemy ma na nas duży wpływ, a jak ktos ma skłonności do tycia, to takie wpadki dużo kosztują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość le jaja
są takie osoby. np. ja mam insulinoopornosc. mimo, ze jem to moje miesnie umieraja z głodu, a tłuszcz sie odklada. Ale nigdy nie powiem, ze cwiczenia nie poprawiaja sylwetki. W tej chwili chodze na aerobik prawie codziennie i juz wize poprawe kondycji, bo waga spada bardzo opornie. Nie od razu jednak Rzym zbudowano. U mnie w pracy otyla szefowa, ktora co rusz jest na jakiejs diecie takze mi starala sie dopiec. odnioslam wrazenie, ze probuje mnie zniechecic do cwiczen, aby ona miala razniej w swojej tuszy i tym, ze nie chce jej sie ruszyc dupska. Najgorsze jest to, ze swoja 12 letnia corke juz doprowadzila do takiej otylosci, ze wyglada jak ludzik michelin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O MATKO ODPORNOSC NA INSULINE- NIECIEKAWIE....;/ WSPOLCZUJE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam pytanie czy do odpornosci na ten hormon nie doprowadzila czasem otylosc? to nie jest pytanie uszczypliwe- typowo naukowe raczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NA MARGINESIE- DZIEKI KOLEZANCE DOKSZTALCILAM SIE NIECO W KWESTII INSULINY I AZ SOBIE MUSZE ZBADAC JEJ POZIOM- TRZEBA DMUCHAC NA ZIMNE:p:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja dziewczyna ma astmę i ćwiczy regularnie, codziennie praktycznie, nie unika aerobów ani interwałów. Wiem, że czasem choroby czy dolegliwości są poważne i nie można ćwiczyć, ale niektórzy wykorzystują je jako wymówkę. Mnie często bolą kolana, ale mimo to biegam i ćwiczę dalej, wiem kiedy ból jest sygnałem do skończenia treningu, wiem kiedy natomiast jest pożądanym efektem ćwiczeń - po prostu znam swoje ciało i nie szukam wymówek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość le jaja
Nie koleżanko, jest to wynik przypadłości pt. PCOS - syndrom policystycznych jajników. Pytania nie uważam za uszczypliwe, było ono bardzo zasadne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ahhh... o tym tez czytalam, wiec rozumiem.... ciezka sprawa... a jak sie czujesz? jestes oslabiona, senna itd? jak z tym zyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LE JAJA
o tak..senność to moje drugie imię. generalnie nie jest to jakieś straszne, tyle że czasem bardzo źle się czuję fizycznie i psychicznie. taka jakby hmm..rozmemłana. A dzięki ćwiczeniom jakoś staję na nogi. Szkoda, że się wcześniej za to nie zabrałam. No i dodatkowo podwyższony testosteron sprawia, że porastam bujnym włosiem w dziwnych miejscach. To mnie wpędza w stres, stres podobno powoduje odkładanie się tkanki tłuszczowej na brzuchu, co z kolei sprzyja insulinoooporności i nadmiernej produkcji testosteronu, itp, itd. Błędne koło. Dlatego staram się przede wszystkim nabrać dystansu i nie spieszyć z niczym, a w szczególności z utratą wagi. A nie powiem, pokus typu Dukan jest wiele. Moja koleżanka schudła na diecie proteinowej 30 kg i w pierwszym odruchu też się chciałam na nią rzucić. Ale myślę, że zrobiłabym tym sobie krzywdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm dieta niskoweglowqodanowa jak najbardziej wskazana, ale moj ty Boze nie dukan!!!!!!!!! no masz racje... bledne kolo.... masakra jakas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×