dlaczego dzieci nie wyjeżdżają?

Nie rozumiem, jest środek wakacji, dlaczego tyle dzieci kisi się w mieście? Mieszkam na dużym osiedlu, jest tu pełno dzieci, kilka placów zabaw, jakieś tereny zielone, park, górka itp. I całymi dniami słyszę wrzaski dzieci, całe czeredy latają po osiedlu. Czy dziś już nikt nie posyła dzieci na kolonie, obozy? Co te dzieci napiszą potem w wypracowaniu "Wspomnienia z wakacji" (u mnie taki temat był obowiązkowy chyba przez całą podstawówkę)? Wkurza mnie to, bo wrzask jest nieziemski, czy rodzice w ogóle się nie interesują tym, że ich dzieci zakłócają spokój innych mieszkańców? Wiem, że zaraz mnie zjedziecie od bezdusznych, bezdzietnych itp., ale musiałam się wyżalić.

wszystkie naraz niestety chyba nie wyjadą

Ale one chyba wcale nie wyjeżdżają, bo od początku wakacji sytuacja jest bez zmian. Kojarzę mniej więcej dzieciaki z mojego bloku i ciągle je widzę na osiedlu. Wiem, że wszystkie na raz nie znikną, ale już się nie mogę doczekać września i błogiej ciszy za oknem :)

oby do września, wypij sobie meliskę bo nic nie poradzisz

wiem :)

Na moim osiedlu, to chyba wszystkie dzieciaki są głuchawe, bo zamiast mówić, to się drą. :(

To już nie te czasy, gdy się wyjeżdżało na kolonie z zakładu pracy rodziców (tanie, bo refundowane przez zakład pracy właśnie). Albo do dziadków na wsi lub w małych miasteczkach. Kolonie i obozy dla dzieci są bardzo drogie. Nie każdego rodzica stać, by zapłacić ok. 1000 zł za jedno dziecko. A imało które dziecko ma dziadków na wsi, i dziadkowie już nie tacy chętni, by gościć wnuki. Sami wolą gdzieś wyjechać;)

Moje wyjechały :-P Ale to dopiero połowa wakacji, może wyjadą w sierpniu? Tylko wtedy wrócą te, co teraz wyjechały;-)

Znów _Mama - niezła gromadka :) No właśnie, kaszana z tymi wakacjami. Ja wyjeżdżałam co roku, najpierw na kolonie, potem na różne obozy (te już nie były z zakładów pracy, tylko normalnie przez biura typu almatur, więc też kosztowały), poza tym mieliśmy dziadków na wsi i dom w lesie, gdzie druga babcia z nami siedziała, więc praktycznie całe wakacje nie było nas w domu. To były czasy...