Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kiinga84

ślub - i co dalej

Polecane posty

Gość kiinga84

Nie wiem od czego w zasadzie zaczac. Do slubu coraz blizej i z kazdym dniem czuje sie coraz bardziej nieszczesliwa. Moj narzeczony jest pracoholikiem-fakt wiedzialam o tym od poczatku. Niewiem,moze myslalam-jakos to bedzie. Nim zamieszkalismy razem spotykalismy sie 2razy w tyg.czasem czesciej. I zwykle przyjezdzal do mnie i po prostu zasypial. Rzadko jakies kino czy knajpa. Od 2 lat mieszkamy razem. I to chyba byl blad. On zawsze znajdzie sobie cos do pracy poza domem-prowadza z ojcem firme,a wiadomo ze na swoim czlowiek bardziej sie stara. Ja wracam po pracy jego nie ma. Przychodzi o 20,dzis np 22. I co?komputer,tv i spac. Wczoraj zrobilam mu awanture,poplakalam sie i nic. Jak grochem o sciane. Za miesiac slub-z jego strony zero pomocy. Cos ma zalatwic zadzwonic-zapomina. Nie z lenistwa-ma mase spraw na glowie. Prosze go by wymienil uszczelke-tydzien,dwa. W koncu pytam kiedy w koncu to zrobi. Odpowiada- do srody. Zaznaczam w kalendarzu-oczywiscie sroda minela-nic. Na poczatku imponowalo mi ze jest zaradny,pracowity. Nie wymagalam by poswiecal mi multum czasu,ale niech to bedzie w 100% poswiecony czas. A on przychodzi i za chwile kladzie sie spac. A ja chcialabym pogadac,pobyc razem. Akazdy dzien taki sam. Druga sprawa, oni z ojce, zawsze duzo pracowali,wiec matka u nich prowadzila dom. Dbala by mieli co zjesc i w co sie ubrac. No ok. Fajnie. Ale teraz on mieszka ze mna,a jej zostaly przyzwyczjenia. Dzisiaj przyniosl skarpetki,bo mamusia kupila. Wkurz mnie to bo nie rozuniem intencji. Przyzwyczajenie czy mysli ze ja sie nie sprawdzam. Ona w ogole chce stawiac na swoim, nawet jesli chodzi o nasz slub. Niby dobre rady,robci e jak wam sie podoba ale daje do zrozumienia ze jej pomysk jest najlepszy. A on,oczywiscie przytakuje. Jestem nieszczesliwa,waham sie bo jak pomysle ze juz teraz zyjemy jak stare dziady,wiecznie w domu,sama,smutna wszystkiego sie odechciewa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli on chce z
ciebie zrobić swoją mamusię. Wychował się w takim domu i te nawyki będzie chciał wprowadzić u was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
Z drugiej strony-wiem ze sie stara. Czasem w domu posprzata,czy rano po bulki mi skoczy. Ale mimo to ja nie czuje sie jak kobieta. Nie wiem jak okreslic-nie ma magii. W zasadzie nigdy jej nie bylo. Nie ma emocji. A ja nie chce spokojnego,szarego zycia. Kiedys duzo na rowerze jezdzilam,latem nad wode,na spacery. Z nim nie pojde bo nie ma czasu,i nie lubi,a samej mi sie nie chce. Niczego mi nie zabrania. Nawet zazdrosny nie jest. A ja chce by facet mnie uwodzil,chce widziec ten blysk w oku,romantyzm,namietnosc,spontan. Tego nie ma. Wszystko jest takie przewidywalne. Boje sie ze moje zycie przy nim juz sie skonczylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co tera??????
boze...tak jakbym przeczytala moja historje...ja mam to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
U mnie w domu moj tata potrafil sprzatac,gotowac,prasowac,chodzil z nami na rower,lodowisko itp. I ja chce dziecku zapewnic takie dziecinstwo jakie zapewnili mi rodzice. A on co pokaze?jak wiecznie nie ma go w domu. Nie robi mi awantury bo nie ugotuje czy nie posprzatam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
No i co tera??- jestescie po slubie?macie dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i co tera??????
nie mamy ani slubu ani dzieci....i nie sadze ze wyjde za maz .... po malu zdaje sobie sprawe ze to nie jest zycie dla mnie....a jezeli nie jestes szczesliwa to znaczy ze to nie jest ta twoja polowka....ludzie powinni sie rozumiec jeden drugiego...nie myslec tylko o swoich sprawach lub potrzebach....jak sie jest w dwoje to trzeba zawsze z czegos zrezygnowac dla drugiej osoby...jesli tak nie jest chodzby z jednej ze stron to znaczy ze to nie to...i trzeba sie z tym pogodzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolalojalna
dziewczyno, jeszcze nie było ślubu, jeszcze nie jest za późno. chcesz zeby całe życie Twoje tak wygladało? bo na to sie zanosi. nie dosc ze ciagle pracuuje to jeszcze mama najważniejsza dla niego. tak nie może być. potem co, imię wam dla dziecka które praktycznie sama będziesz wychowywać będzie wybierała. pomyśl czy chcesz tak żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli masz wątpliwości, pod żadnym pozorem nie wychodź za mąż. rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj, aż w końcu podejmiesz decyzję. najlepiej z mamą i oczywiście z narzeczonym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolalojalna
pozdrawiam, i życzę dobrego wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
Rozmawiam. W zasadzie nie-krzycze. Dzisiaj w pracy dostaje sms-w ktorej sukience idziesz to koszule kupie. W sobote idziemy na wesele. I wszystko byloby ok,gdyby nie to,ze z mama byl. I oczywiscie kupila mu nie ten kolor co chcialam. Teraz nie wiem co zrobic-kupic nowa,czy pozwolic isc w tej. Jesli kupie,obrazi sie,jesli nie-pokaze ze na to sie godze. Nie wiem co robic,matke moglabym przezyc po prostu olac niektore akcje,bo wiem ze zle nie chce. Ale tych emocji mi brakuje. Wszuyscy mi mowia,ze to ideal,mily,grzeczny,dobry,zaradny. Nie pije,nie pali. Ale ja moglabym znalezc sobie fuckfrienda a on i tak by sie nie zorientowal. Wierzy w milosc do grobowej deski. W ub sobote spotkalam sie o z kolezankami,troche potanczyc,wypic. O 3 w nocy zadzwonila, zeby przyjechal. On odwiozl jeszcze moje kolezanki. One zachwycone,bo ich faceci kazali by im taryfe zamowic. A ja zastanawiam sie w takich momentach czy nie przesadzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
Mama mowi-zastanow sie. Strasznie go lubi,ale wiadomo -potrafi spojrzec krytycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolalojalna
aha, jak taki dobry, to faktycznie szkoda go stracić... pomysl tylko , zeby być szczęsliwa musiałabys go zdradzać, bo bez iskier, bez romantyzmu to nie wytrzyma długo. a on jest stary? może własnie on szuka takiego spokoju, stabilnosci zupełnie już? co do sukienki na wesele to kaz mu kupić drugą, ty z nim idziesz na weselw, nie mamusia. albo moze zadzwon do niej i podziekuj zeby relacja byla troche lepsza wasza, i zapytaj czy byly inne kolorki zeby moc wymienic. pomysl dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też miałam podobnie mąż pracoholik to żaden mąż całe życie jesteś sama rzuci ci kasę na stół, albo i nie i tyle z niego pozytku jestem juz dawno po rozwodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężki orzech do zgryzienia. Początkowo chciałam napisać,że w związku zawsze przychodzi czas "szarego", codziennego życia;) Przychodzą obowiązki, praca, dom i wszystko powszednieje i wiadomo,że nie jest tak jak na pierwszych randkach. Druga sprawa to to,ze przeważnie to my kobiety jesteśmy bardziej romantyczne, faceci (zwłaszcza w długim związku) nie potrzebują tych wszystkich ceregieli, oni inaczej okazują miłość, czasami właśnie przez przyniesienie bułek ;) Po głębszym zastanowieniu martwi mnie to,że tak blisko ślubu faktycznie mało jest chemii miedzy wami... To mimo mnóstwa rzeczy do załatwieni powinien być magiczny czas. Alle trudno oceniać po kilku zdaniach. Niepokojące są tez takie wątpliwości przed ślubem...więc musisz wszystko dokładnie przeanalizować pamiętając,że czasami jest coś za coś...Może skoro dużo pracuje, to pewnie nie narzekacie na brak kasy, no to niech znajdzie ci "Pana złotą rączkę" do którego będziesz mogła dzwoni w awaryjnych sprawach typu: żarówka się przepaliła";) A Ty pracujesz? Tak czy owak ja porozmawiałbym z nim i powiedział,że nie zgadzam się na samodzielne prowadzenie domu, on tez musi coś zrobi, albo zorganizować osobę,która to zrobi za niego. Co do jego mamy...ja zawsze uważam,że mama przecież ważna osoba w życiu mojego męża, więc należny jej się szacunek i nigdy nie popierałam wojny teściowa-synowa, takiej dla zasady...Mam to szczęście, że mamy cudownych rodziców, którzy traktują nas raczej jak dzieci a nie synowa czy zieńcia...Ale oczywiście w Twoje sytuacji musisz sobie wyrobi własną pozycję. W końcu jesteś narzeczoną, krotko przed ślubem. Z tą koszulą to ja bym jednak postawiła na swoim, "bo ma by w kolorze sukienki, przecież to uzgodniliśmy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i ważne, jak nie najważniejsze jest to,że macie rożne charaktery... Ty chcesz wychodzić a on nie lubi... Masz już świadomość,że to się nie zmieni...raczej na gorsze im będzie starszy. To może się wydawać trywialne, ale jest istotne w związku...Rozumiem dużo pracy. My z mężem dużo pracujemy, wczoraj np. z lądowaliśmy w domu o 19 od wczesnego rana i co... poszliśmy na piwko ze znajomymi a rano o 6 do pracy...Właściwie ciągle gdzieś wychodzimy/wyjeżdżamy, weekend tez mamy już zaplanowany...A pisze to dlatego,żeby ci uzmysłowić, że to nie wina zapracowania, bo przecież moglibyście nadrabiać wypadami w weekend,ale problem w tym,ze on tego nie chce...i czy ty to wytrzymasz? Każdy dzień będzie taki sam....A jeszcze jeżeli może będziecie mieli dziecko...czy podołasz sama,ze wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
Dziekuje za odpowiedzi. Caly niepotrafilam sie skupic. Bo tak jak mowie-z jednej strony,wiem ze dobry chlopak,a z drugiej-pracoholik. I tak po dluzszym namysle-do idealu mi daleko,wiec moge zaakceptowac te wieczne nieobecnosci,tesciowa. Ale braku chemii juz chyba nie. Weekendow tez wolnych nie mamy. Jak juz jakis wolny dzien-wstaje,jego juz nie ma. Jesli chodzi o rady typu-niech wynajmie fachowca-odpada. Funduszy brak. Mimo ze tyle pracuje kasy z tego bezposrednio nie ma. Twierdzi ze rodzice zaplaca za wesele. Pomijam fakt ze my tez ponosimy czesc kosztow. Po slubie chce bysmy zamieszkali u jego rodzicow-a gdzies tam potem jakis dom kupili niedaleko,albo np pobudowali sie na ich dzialce. Jeszcze nie wie,ze ja nie mysle sie na to godzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
Dziekuje za odpowiedzi. Caly niepotrafilam sie skupic. Bo tak jak mowie-z jednej strony,wiem ze dobry chlopak,a z drugiej-pracoholik. I tak po dluzszym namysle-do idealu mi daleko,wiec moge zaakceptowac te wieczne nieobecnosci,tesciowa. Ale braku chemii juz chyba nie. Weekendow tez wolnych nie mamy. Jak juz jakis wolny dzien-wstaje,jego juz nie ma. Jesli chodzi o rady typu-niech wynajmie fachowca-odpada. Funduszy brak. Mimo ze tyle pracuje kasy z tego bezposrednio nie ma. Twierdzi ze rodzice zaplaca za wesele. Pomijam fakt ze my tez ponosimy czesc kosztow. Po slubie chce bysmy zamieszkali u jego rodzicow-a gdzies tam potem jakis dom kupili niedaleko,albo np pobudowali sie na ich dzialce. Jeszcze nie wie,ze ja nie mysle sie na to godzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takiej sytuacji masz prawo żadać, żeby cos zmienił...Gdyby zarabiał full kasy miałby argument... a tak ... On tez ma obowiązki w domu! coraz bardziej mi się facet nie podoba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
Na kase nie narzekamy-wiadomo ze fajnie jakby wiecej bylo,ale do 1 starcza. Jesli chodzi o dom-mieszkamy sami i nie ma kto brudzic. Rzadko gotuje,bo zwykle je u mamy,a ja moge zjesc warzywa na parze np. Zastanawiam sie czy to nie jest tez moja wina. Nie wiem, moze ja nudna jestem. Ale co ja wiecej moge zrobix? W lozku,niby jest ok,dba o to by bylo mi dobrze. Ale czegos brakuje... Rozmawialam z mama,ona chyba nie do konca mnie rozumie-dla niej wazne ze nie pije i stara sie dbac o mnie. Takie bzdety jak romantyzm ja nie interesuja-nie wiem,staz albo takie pokolenie. Jest 21-znow go nie ma. Znowu zaczyna, sie wsciekac. Nie wiem juz-moze niedoceniam tego spokoju. On nie robi mi awantur,w zasadzie o nic..a moze ma to jakis zwiazek z tym,ze byl niejako klinem, ze sie tak wyraze. Moj poprzedni chlopak byl spontaniczny,seksowny, pewny siebie ale i egoistyczny i chamski. Ciagle cos sie dzialo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiinga84, przede wszystkim nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji. Zacznij od rozmowy z narzeczonym, ale takiej spokojnej, rzeczowej, bez krzyków, emocji. Postarajcie się obydwoje obgadać to, co każdego z Was w waszym związku boli. Pamiętaj, że jesteście teraz dodatkowo zestresowani, bo przed Wami ważna, życiowa decyzja - ślub. I pewnie na głowie też macie wiele spraw z nim związanych. To zawsze rodzi napięcie, frustrację, po prostu tak to jest:) Piszesz, że to wartościowy, uczciwy człowiek - a czy go kochasz? Jest pracoholikiem, więc może potrzebna mu pomoc, terapia? Spróbujcie razem nad tym popracować. Nie bój się walczyć o związek, najłatwiej powiedzieć "Rzuć go", sztuką jest próbować i starać się poprawić to, co się da. Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
Rozmawialam. To naprawde dobry czlowiek. Ja po prostu boje sie nudy. I stad moje watpliwosci. Bo jakby sie zastanowic-nie pije,nie wloczy sie,nie bije,nie zneca sie psychicznie,nie klamie... Jestem dla niego najpiekniejsza.. Nie robi mi wyrzutow jak wydam pol wyplaty na ciuchy. Nie mialam jeszcze go okazji sprawdzic w trudnej sytuacji,nie wiem np. choroba,ale wiem ze nie stchorzy,bedzie ze mna. On po prostu ma inne myslenie-wszystko jest proste,nie ma co sie stresowac. Jest otwarty na ludzi. Tylko ten ciagly dzien swistaka i jego wieczne zmeczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To może po prostu dla Ciebie jest jeszcze za wcześnie na stabilizację, stały związek? Wiesz, codzienne życie ma mało wspólnego z romantycznymi porywami, spontanicznością, szaleństwem:) Szczególnie, że Twój partner raczej nie jest typem szalonego romantyka:) Może musisz dojrzeć do małżeństwa? Dać sobie trochę czasu, wyszaleć się, wyszumieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buhahahahahha
Ewa 33, co za głupia suka z ciebie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiinga84
Mamy po 27lat. Nie jestesmy podlotkami. Wyszumiec-wiesz,a poimprezowalam juz w zyciu troche,swiata tez troszke zwiedzilam. Nie wiem,moze gorsze dni-stres,zmeczenie... Kocham go,nie wyobrazam sobie ze jego nie ma. Zareczylismy sie po 1.5 roku. Niebylo oswiadczyn,po prostu ustalilismy date. Dziwne-jak go poznalam spodobalo mi sie jego poczucie humoru i pomyslalam ze to rozrywkowy facet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszesz, że go kochasz, że nie wyobrażasz sobie, żeby go nie było...czyli to chyba TEN, prawda? Może on ma jakiś problem, o którym nie chce powiedzieć, a może po prostu nastąpiła u niego przemiana z wilka w niedźwiedzia? Może uznał, że teraz jego obowiązkiem jest przede wszystkim zapewnienie bytu swojej kobiecie, może w ten sposób pojmuje stały związek i małżeństwo? Spróbuj go sprowokować do jakiegoś wspólnego wypadu, zaproś go na randkę, wyciągnij gdzieś, Ty wyjdź z inicjatywą skoro on tego nie robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buhahahahahha
pewnie ma kochankę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×