Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

hrvat il

Popęd seksualny nie daje mi żyć

Polecane posty

Gość jevorilist
o mnie nikt nie wie co lubie robic ze swoi cialem, o czym mysle, i pewnie sie nie dowie, dla mnie to obrzydlwie i zalosne ale silniejsze ode mnie nie powiedzialabym nawet o tym komus jesli mialabym gwarancje ze nikomu nie powie taki wstyd mna zawladnal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co inni myślą o masturbacji nie ma tu nic hiper zdrożnego o wiele lepiej jest z kimś do kogo ma się zaufanie ale gdy się nie ma jest dziwny nawyk. Nie musisz się tym chwalić, myślę że jak się ktoś przypadkiem o tym dowie zaakceptuje to, sam mam za duże libido. Ostatnio czytałem książkę jednej pani psycholog i wynika w niej że osoby związku częściej się masturbują niż osoby same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jevorilist
nie chodzi o sama msturbacje ale o to jakie rzeczy mnie podniecaja,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna grabaza
w filmach lubie ogladac pedofilskie porno, lubie zwierzeta lubie brutalny anal, w ogole brutalnosc i bark szacunku dla kobiet na tych filmach, mysle o ososbach ktore znam lub z mojej rodziny w sposb erotyczny, gdy mam okazje to podgladac, lubie wkladac sobie przerozne rzeczy do pochwy, uwielbiam gdy pies mi lize, lubie wachac czyjas bielizne, a normalnie jestem niesmala jak dobrze ze jestem anonimowa a to i tak nie wszystko mimo to sie wstydze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jevorilist
a mowilam a to tylko ogladanie a normalnie nigdy nie bylam z nikim w zyciu na co dzien jestem bardzo niesmiala tylko gdy jestem sama t takie rzeczy ogladam, robie, o takich mysle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jevorilist
ja siebie tez nigdy kto ma wiekszy problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@jevorilist chciałem ci napisać, że mój mail hrvatil@gmail.com jest dobry ale naprawdę z tymi filmami to walnełaś. OMG! tu niechodzi nawet o to co kto lubi tylko ja jestem nieszkodliwym wariatem ale na ciebie to jest paragraf. @Patrycja888 jestem gadatliwy tylko wtedy gdy zaczne gadać. Patrycja którą ja znam określiła by mnie pewnie jako nieśmiałą i małomówną osobę z niską siłą przebicia. Nie jestem tym kim jestem w oczach innych ludzi. A przecież jak wiadomo z socjologii społeczność to lustro w którym odnajdujemy samych siebie. Ja odnajduje kogoś innego we własnym odbiciu. Swoją drogą nigdy nie lubiłem na siebie patrzeć. Zawsze widziałem różne wady. Miałem kompleksy. Dopiero od paru miesiący to się zmienia równocześnie jak zmienia mój charakter. Pisałem, że jestem inteligenty, kultularny, bo tak właśnie ludzie mnie postrzegają. Tak czystą i gładką mam skoróbkę w której siedzie, że nigdy nie chciałem nikogo skrzywdzić, obrazić czy zranić, że ludzie widzą we mnie kogoś dobrego, miłego i uczynnego. A to że zaczynam pękać od środka, żę czuje ból to inna sprawa. @Maszproblem Raczej wątpię abym miał schizofrenie. Już prędzej nerwicę. Pozwolę ci jednak ocenić i opowiem o dniu w którym rzeczywiście myślałem, że zwariowałem. Strach z którym się wtedy zmierzyłem doprowadził mnie do parteru, wycisnął łzy i wydobył krzyk. Prawie o tym zapomniałem ale gdy zaczałeś mówić o hormonach to wspomnienie wróciło. Około 3 lata temu byłem znacznie bardziej nieśmiały niż dzisiaj . Serio.Wtedy nie myślałem jeszcze o wibratorach , a epizody z damskimi ciuszkami zdażały mi się raz na 3 miesiące. Pare razy znajomi ze studiów pozapraszali mnie na swoje urodziny i imprezy do klubów. Bałem się wszystkiego począwszy od miejsca spotkania przez rozmowy po samą imprezę i taniec przedewszystkim. Wtedy to zapragnąłem, że muszę się nauczyć tańczyć. W tamtym czasie bałem się nawet jak dziewczyna na mnie skojrzy, dziwne dopiero dzisiaj sobie to przypomniałem. Tak czy inaczej imprezy się pokończyły, nikt mnie nie już nie zapraszał, bo pewnie nawet nie wiedzieli, że mam ochotę a ja zostałem sam. Pewnego dnia postanowiłem, że pójdę do klubu sam, zupełnie jak wczoraj. Pamiętam jak przygotowywałem się do tego miesiącami. Wychodziłem z domu i chodziłęm i patrzyłem na tych ludzi wchodzących i wychodzących. Miałem wrażenie, żę ktoś z nich na mnie patrzy, że coś powie, obrazi może zaatakuje. Wiedziałem wtedy bo dużo studiowałem z psychologii, że te "idee odniesienia" gdyż tak to się nazywa są iluzoryczne, bezpodstawne ale ciągle je czułem i postanowiłem walczyć. Boże było to tak dawno temu, że prawie zapomniałem. Pewnego dnia jak zwykle poszedłem na patrol i naglę impuls zwyciężył i wszedłem do klubu łapiąc spojrzenia. Serce młotem po klacie wali na twarzy Poker face i idę. Wytrzymałem tam może 40 sekund i szybko wyszedłem. W porównaniu do wczorajszej 4 godzinnej samotnej imprezy to było nic. Wtedy jednak ogarneła mnie panika, nie wiem czy radość, że się udało czy co. Ale wracając przez miasto szybkim krokiem zacząłem dziwnie się trząść i łapać oddech. Moje myśli przyśieszyły i ogarneła mnie porzeba ukrycia się, zapadnięcia się pod ziemie. Byłem w szoku. Gdy niedaleko mojego mieszkania wszedłem na pustą ulicę gdzieś w jej połowie padłem na kolana . Czułem wielką potrzeba puszczenia swojego ciała, uwolenia emocji. Chciałem ambilalętnie ukryć się i pokazać w szaleństwie. PObiegłem w krzaki koło domu i przez godzinę telepałem się cicho szepcząc "zwariowałem, zwariowałem". . Było mi obojętnie czy ktośby mnie znalazł czy nie . Uwolniony strumień frustacji płynął a ja nie mogłem się opanować. Gdy wracałem do domu zataczałem się jak pijany. Wpadłem roztrzęsiony krzycząc, że zwariowałem. Padłem w swoim pokoju ciągle się telepiąc a moja matka ten sam demon który nie raz życzył mi śmierci, przytuliła mnie i po kolejnej godzinie uspokoiłem się, a wkrótce usnąłem. Nigdy więcej to się nie potwórzyło. Boże nie pamiętam kiedy ostatnio o tym myślałem to ta dyskusja przywowała to wspomnienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesze sie, że wróciłes na forum i piszesz dalej. Czy to pisanie, zwierzanie sie przynosi Ci jakąś ulgę? Wygląda na to że jestes bardzo wrazliwym człowiekiem. Tak wrazliwym, że kazdy najmniejszy bodziec przyprawia Cie o palpitacje serca. Co do ludzkiej zawiści: masz swieta rację, świat pełen jest ludzi, ktorzy wbiliby Ci nóż w plecy gdybys tylko sie na moment odwrócił. zwłaszcza tak wrazliwe osoby jak Ty sa na to narażone, całym swoim jestestwem promieniujesz pewnie wokół takimi dziwnymi emocjami, co sprawia, że ludzie Cie nie rozumieja lub nawet sie Ciebie obawiają. Z wrazliwościa jest tak, że trzeba jej miec w sam raz. Nie mozna byc ani zimnym skrurwysynem ani odbierać każdy najmniejszy sygnał z otoczenia. Trzeba sie nauczyc wybierac sygnały wazne od niewaznych, czyjes slowa jedne wziąć do siebie drugie olać. Ktos tu zastanawiał się, czy nie masz jakiegos urazu głowy, może warto byłoby to sprawdzić? I nie podchodź prosze do siebie, że jestes ciota debilem wariatem psycholem czy czymkolwiek. Podejdz do tego w ten sposób, że masz problem, który trzeba rozwiązac. pewnie nie musze Ci mówić, że do celu najlepiej małymi krokami i nie wymagac od siebie za wiele ani tez nie poddawać sie. wbrew temu co myslisz życie potrafi czasem byc piękne i choć większość ludzi powie, że niewiele takich pieknych chwil w zyciu zaznało, to jednak waro życ, by czasem cos takiego przezyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jevorilist
wiem..... :(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minął ponad miesiąc od kiedy wyjechałem na obóz i przestałem pisać. Nic się nie zmieniło, nawet nie wierze, że się zmieni. Poziom złości który teraz odczuwam jest niedoopisania. Nic nie spałem, na niczym nie mogę się skupić, ani przestać myśleć. Muszę się pozbyć tego odczucia za wszelką cenę, a może tylko tak mówię bo naprawdę cierpię. Źle mi, bardzo mi źle, może gdy wyrzuce to tutaj na ten śmietnik to poczuje chociąż lekką ulgę. Cięzko mi zrozumieć dlaczego. Naprawdę nierozumiem dlaczego nie potrafię, nigdy się nie nauczyłem, nigdy nie starałem się walczyć ze swoją samotnością. A może wręcz przeciwnie te wszystkie lata prowadziły do tego aby wkońcu się z tym zmierzyć. Stąd ten taniec, podchody, książki i filmy o podrywaniu, fora, coraz śmielsze fantazje, samotne wyjścia na miasto itd. Nie mogę się doczekać dnia w którym no sami więcie, nawet głupi pocałunek czy dotyk jest mi obcy. Czuje się jak kaleka a nie mężczyzna. Zwłaszcza dzisiaj gdy wiem, ile lat już straciłem. Na obozie mieliśmy zajęcia z tańca. Ja zawsze dawałem sobą przez swoją partnerkę pomiatać. Zgadzałem się na wszystko co tańczyć jak tańczyć. Nie mieśmy dobrego kontaktu. Ona nigdy nie traktowała mnie tak jak powinno się traktować partnera. Nigdy nie rozmawialiśmy po zajęciach, nie było żartów i uśmiechów. Z miesiąca na miesiąc moja irytacja rosła i zrozumiałem, że kobieta cię zniszczy gdy pozwolisz się zdominować. Zacząłem się buntować, niechęć którą do niej czułem sprawiła, że znalazłem na obozie w sobie siłę i zakończyłem ten "związek". Piszę w cudzysłowiu bo naprawdę często zdarza się, że tańczący towarzystki to chłopak z dziewczyną i to widać gdy partnerzy coś do siebie czują a nie tańczą razem ale osobno. U nas na to nigdy nie było szansy. Ona mi się nie podobała, ja jej pewnie też za tą swoją niemęskość i ustępliwość. Z tego że wkońcu się uwolniłem jestem niezmiernie dumny. Nawet dla niej był to szok i widać było, że chciała się zmienić. Ja jednak, jeżeli mam być ze sobą szczerzy nie chce tańczyć z kimś do kogo czuję głęboką niechęć a nawet odraze. To zdarzenie mnie podbudowało i obecałem sobie, że jednak muszę wkońcu zacząć działać a nie myśleć . Był początek września na ja naglę zacząłem fantazjować o mojej koleżancę z grupy. Od lat dawała mi do zrozumienia, że mnie lubi. Przypomiałem sobię jak zabierała mnie a to do sklepu po wodę, a to do windy aby gdzieś pojechać. Ostatnio, zdarzało się nawet, że dotykała mnie a to za ramię czy dłonie. Pamiętam jak pół roku temu odprowadziła mnie do czytelni i w przejściu rozmawialiśmy a ja widziałem, że ona czegoś oczekuje jakiegoś zaproszenia czy coś. Choć może tylko mi się wydawało. Byłem wtedy jednak zbyt słaby aby cokolwiek zdziałać. Nigdy nawet nie próbowałem pederwać dziewczyny! Stchórzyłem i odeszła. Nie widziałem jej prawie całe wakacje a tu nagle po obozie jak piorun z jasnego nieba zacząłem sobie wkręcać, że będzie moją dziewczyną. Wkońcu nie wytrzymałem i napisałem do niej sms-a czy jest w mieście. Odpisała, że jej nie ma, że wraca pod koniec. Wymieniliśmy jeszcze parę wiadomości, było dużo uśmieszków i innych emotek. Aż wkońcu nie wiedziałem co mam jej napisać. Może " hej kochanie mimo, że przez 4 lata nie zwracałem na ciebie uwagi, bo uważałem, że zasługuje na kogoś lepszego to z desperacji się w tobie zakochałem nawet ciebie nie widząc, myślę o tobie zasypiając i w ogóle co słychać? WTF!?! W między czasie odezwała się do mnie dawna koleżanka która od tego roku bedzie studiować na moim wydziale. Ta zawsze bardzo mnie pociągała i niezmiernię się ucieszyłem gdy umówiliśmy się na piwo. Pomyślałem, pierwszy raz w życiu idę na spotkanie sam na sam z dziewczyną! Prawie jak randka, choć wiedziałem z face'a , że ma chłopaka. Rozmawialiśmy ponad 2 godziny i opowiadała mi jak to się boji egzaminów wstępnych itd. Ale też jak kocha tego swojego i że planują wspólne mieszkanie i narzeczeństwo. Gdy pomyślę, że 6 lat temu mogła byc moja, bo był i dotyk i szkolne zaczepianie i nawet kiedyś zapytała mnie " czy kiedyś się całowałem i czy ją lubie" to mnie szlag jasny trafia! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Na pocieszenie wiem, że będę ją teraz często widywał :) Lata mijają koledzy nawet młodsi mieli już po wiele dziewczyn i przygód a ja ciągle z ręką w nocniku jak mały chłopczyk bujam się w kokonie własnych leków , czekając z miłością na greckie kalendy, żżerając się od środka z zazdrości. Jak widzę całujące się w parku pary to mam ochotę rozjebać swój łeb o najbliższą ścianę, tak mnie skręca! Tydzień temu zaczął się semestr. Ubrałem się najlepiej jak umiałem i poszedłem na zajęcia. Nie pytała czego to chciałem wysyłając te smsy wcześniej. Poprostu odprowadziłem na przystanek i gadaliśmy o pierdołach. Zainteresowanie było bo i ściesneliśmy się za ręce i nie przeszkadzało jej, że stoje bardzo blisko i pewnie widzi, że coś się w mnie gotuje. Dzień później z duchem na ramieniu wysłałem jej wiadomość, że zapraszam na kawę, pierwszy raz w życiu zresztą kogoś zaprosiłem. Opowiedziała, żę chętnie, ja napisałem gdzie się spotkamy, a ta nad ranem, że jednak po co się umawiać, ze pójdziemy jak będzie jakieś okienko. Kolejnego dnia okienko się zdarzyło a ta uciekła gdzieś z koleżankami. Odprowadzając ją na przystanek czułem lekki dystans i tym razem żadnego dotyku. Jestem tym tak zły, nie wiem przestraszyła się, czy coś. Sam nie wiem co już o niej myśleć. Zły i Załamany poszedłem wczoraj na imprezę organizowaną przez znajomych do klubu. Impreza nudna jak flaki z olejem . Tańczyć nawet nie chcieli. To tańczyłem sam i z trudem i strachem po 2 piwach i może też, że czułem się bezpiecznie zacząłem z desperacji nieznajome na parkiecie "prosić" do tańca. Dokładnie nie liczyłem ale coś 5 na 20 dziewczyn dało mi szansę. Za wiele z tego nie wyszło poza jedną która już od początku zaczeła coś do mnie mówić itp. Dobrze się nam tańczyło więc zabrałem ją gdzieś na kanapę i gadaliśmy może z 10 minut. Dowiedziałem się, że to studentka, tancerka hiphopu. Powiedziała mi, że fajnie tańczę, że widać, ze się uczyłem, że zazdrości mi energi itp. ale coś musiałem spieprzyć bo powiedziała, że musi poszukać swojego kolegii i już więcej jej nie widziałem i pewnie nie zobacze. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji więc nie wiedziałem co miałem zrobić :/ Tańcząc dalej nagle zaczepił mnie jakiś koleś przy barze i powiedział coś co mnie dobiło. Powiedział, że tu cytat" że jeżeli już wyrywasz panienki to nie ruszał się w ten sposób, bo to wygląda gejowato". Normalnie Padłem. Powiedział jeszcze, żebym to robił normalnie bo dziewczyny się mnie boją i dlatego uciekają, , i że Jak to poprawię to "będzie efekt". Podziekowałem i wyszedłem. Ja już nie wiem co o sobie myśleć . Ciągle tli się we mnie biseksualizm ale nie wiedziałem, że to widać. Jak to kurde zmienić. Może i z czasem mnie to podnieca ale nie potrafiłbym się chyba zakochać w mężczyźnie. Kim ja jestem? dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj :) Widze duże zmiany... sms-y, zaproszenie na kawę, odprowadzanie na kawe i rozmowa. To bardzo duzy progres. Czy te kontakty sprawiły Ci przyjemnośc? Takie zwykle obcowanie z kobietą nie było z tego co piszesz wcześniej zbyt częstym wydarzeniem. Nie przejmuj sie niepowodzeniami, ja niby nie mam problemów sama z sobą, ale mimo tego nie potrafie zbudowac poprawnych relacji z facetami... nie wiem dlaczego i co robie źle. W żadnym związku do tej pory mi nie wyszlo, mimo tego nie wale głowa w mur jak widzę całujące się pary... może i mnie kiedyś wreszcie sie uda. A kim jesteś? Zagubionym człowiekiem po prostu. Najważniejsze, że próbujesz sie odnaleźc i pewnie predzej czy później Ci sie to uda. Nie da się wysłac kilku sms-ów i od razu trafić w cel, nieliczni maja takie szczęście, że w młodym wieku przypadkiem trafia na kogoś i razem szczęśliwie sie zestarzeją. W Twoim przypadku pewnie bedzie nieco trudniej, musisz wiele nadrobić, poczuc sie wartościowym człowiekiem sam dla siebie. Jeśli ktos urodzil sie niewidomy i w dorosłym zyciu szczęściem odzyskał wzrok musi sie uczyć wszystkiego od nowa. Obce sa dla niego kolory, trójwymiar, nie wie co jest blisko a co daleko, nie wie jak wchodzic po schodasch widząc je i woli czasem po staremu zamknąc oczy i korzystac z tych zmysłów, którymi posługiwał sie wczesniej. Ty tez musisz sie wielu rzeczy nauczyc i jak widze, odnosisz juz pewne sukcesy :) A jak z Twoimi praktykami erotycznymi? Cos sie zmienilo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do biseksualizmu... to może tylko go sobie wmawiasz? Z tego ostatniego wpisu emanuje pożądanie wyłącznie do kobiet. Piszesz o miłości, o całujących sie parach i nawet słowem nie wspminasz o jakichkolwiek odczuciach do mężczyzn, jedynie o kobietach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Urzekla mnie ta historia ;) po co ty się chcesz zmieniac? Tylko nie uciekaj przed ludzmi i nie boj się być soba ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie też urzekła ta historia, jestem do tego stopnia urzeknięta, że aż muszę stwierdzić, że jeżeli faktycznie jest prawdziwa, to chyba zostałbyś mężczyzną mego życia. A poważnie, naprawdę nie sądziłam, że spodoba mi się człowiek po jego pisaninie. Mieć takiego u boku! Biednam, cholera, że takiego nie spotkałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę, kobiece serce czyta te ściany z przyjemnością. Chyba porzucę swój kodeks kafeteryjnego samuraja i zacznę żebrać o namiary.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uno_dos_tres
cholera siebie nie poznaję, że czytam takie elaboraty. masakra faceci co tak piszą :O nie masz z kim pogadać w realu, jestes za bardzo nieśmiały i masz niskie poczucie wartości? weź odłóż kasę i idź do burdelu, tak jak niektórzy tu radzą. osobiście znam przypadek wybitnej niesmiałości wyleczony właśnie przez kurwę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hrvat il super że jesteś znów na forum. Tylko zadaje sobie pytanie po co się cały czas użalasz nad sobą rozmyślasz analizujesz i myślisz i jeszcze raz analizujesz masturbujesz swój umysł niepotrzebnymi myślami o własnych myślach zainfekowanymi myślami na temat własnych myśli o myślach własnych podszytymi myślami o myślach w myślach. Nakręcasz się niepotrzebnymi emocjami robiąc sobie cały czas kuku. Brakuje ci ciekawości oraz entuzjazmu gdy się kierujesz w życiu do nowych wyzwań. Ten koleś mówiąc ci że zachowujesz się jak gej nie miał na myśli że jesteś gejem tylko to że dziwnie się ruszasz zrobił to by pomóc mogłeś z nim pogadać na temat tańca a nie tworzyć dziwne historie w swej głowie za dużo halucynujesz. właściwie na moje oko nic ci nie jest prócz tego że wkręcasz sobie że jesteś miernotą przez co w efekcie sabotujesz sobie sam swoje plany i znów się użalasz nad sobą zamiast ruszyć dupsko i coś zrobić konstruktywnego bo przecież świat jest twój i to jak wygląda wokół ciebie zależy wyłącznie od ciebie. Pewność siebie jest kompetencją na którą się pracuje wiec brak pewności siebie też jest kompetencją którą się zapracowuje całymi latami. I jeszcze jedno co cię interesuje czyjeś szczęście zamij się sobą i nie bądź zawistny bo co ci to lepiej się przez to nie poczujesz zazdroszcząc czy wyśmiewając kogoś. Jesteś desperatem nic w tym złego to dobry katalizator by się rozwijać popychać się do przodu drugi dobry katalizator to inspiracja choć właściwie są bardzo podobne do siebie. P.S. Co tańczyłeś z tamtą dziewczyną na początku twojego tekstu. Uczyłeś się tańczyć i tańczyłeś każda ci dziewczyna powie że dobry tancerz to taki który umie prowadzić wiec nie bój się tego że ci nie wyjdzie. Podziwiam cię bo nie umiem tańczyć. I czekam na twoje kolejne wpisy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
drogi autorze nie poddawaj się. Czasami różne czynniki jak samotność, wady charakteru, problemy rodzinne sprawiają, że bardzo pożądni ludzie robią rzeczy o których się nikomu nie śniło. Jak już ktoś wcześniej pisał - najważniejsze oie poddawać się. Po drugie wspomóż się farmakologicznie. Przykładowo valeriana cię uspokoi. I ostatnie nie izoluj się od ludzi, samemu nawet umierać jest strasznie a co dopiero żyć. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kapitanie Dupa, ja Ci objasnie. Masturbacja zwykle to włożenie sporego wysilku w drażnienie swoich narządów rozrodczych do momentu, az osiągnie sie przyjemnośc w postaci orgazmu. Zatem analogicznie masturbacja mózgu to: męczenie swojego mózgu pewnymi myslami do czasu, az osiagnie się niebywałą przyjemność z tego, co sie wymysliło :) Flapjack napisał, że masturbacja mózgu (...) w przypadku autora jest niepotrzebna, wiec pewnie miał na mysli, że nie zakończy sie ona wyczekiwaną przyjemnością i nie ma sensu jej uskuteczniac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kapitanie używając słowa umysłowa masturbacja chciałem wizualizować proces sugestywnie zarzucania sobie czegoś wyrzucania sobie coś emocjonalnego w tym wypadku chodzi o zadręczanie się tym jakim się jest kiepskim człowiekiem. Tak jak masturbacja jest cyklicznym procesem tak zadręczanie jest bardzo podobne i wciąż powtarzane aż staje się nałogiem i przysłania sprawy istotne... . Przeszłość już minęła nie ważne kto i w jaki sposób zrobił nam krzywdę i jak to na nas wpłynęło żyjemy w teraźniejszości i nie mamy wpływu na przeszłość ale przed nami jest przyszłość i możemy o nią zadbać jeśli widzimy rzeczywistość taką jaką jest nie urojoną. Autor halucynuje nie sądzie by jakiś uśmierzacz emocji miał mu pomóc może to zrobić sam mierząc się ze swoimi problemami obawami lękami. Istnieje coś takiego jak strefa komfortu czyli nasze otoczenie w którym czujemy się bezpiecznie przyzwyczajenia nawyki i inne rzeczy które niestety także gwarantują to że się nie rozwijamy wegetujemy wiec trzeba się przełamywać czyli poszerzacz strefę komfortu by czuć się dobrze ktoś wymyślił równanie na to ja je troszkę zmodyfikowałem schemat pewności siebie by poszerzać strefę komfortu: strach : działanie = pewność siebie, reszta z dzielenia jaką dostajemy w sposób nie zamierzony to odwaga. Lepsze to niż droga na skróty w postaci jakiś farmaceutyków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednak nie trafiłam z interpretacją Flapjack :) Może nie tyle nie trafilam co chyba bardzo spłaszczylam to, co chciales powiedziec. Zgadzam się, że zadręczanie siebie myslami powoduje, ze tracimy czas, energię i zdrowie psychiczne. Lepiej jest działac, zamiast myslec i to autorowi sie udało. Najtrudniej jest sie zebrac w sobie by zrobic ten pierwszy krok. Sama mysl o tym, że trzeba go zrobic powoduje panike i przerażenie, bo nie wiadomo czy sie nie upadnie i nie zrobi sobie krzywdy. Drugi krok stawia sie z niedowierzaniem a trzeci z euforią. Jeśli przy pierwszym kroku człowiek sie przewróci, to tragedia, nie wiadomo, czy kiedykolwiek znów odwazy sie na taki wyczyn. Upadek po trzecim to już pikus, czlowiek zdążył juz zaznac euforii, że dokonał niemozliwego i jest w stanie uwierzyć, że potrafi to zrobic jeszcze raz. Autor wykonał ten najtrudniejszy krok, pierwszy raz zaproponował spotkanie kobiecie, która mu sie podoba i ona przyszła, a on nie upadł... Z jednym sie tylko z Toba nie zgodzę, o przeszlości nie należy zapominać. Ona nas kształtuje na przyszłość, zawiera zbiór cennych danych, które mozemy analizowac i wykorzystać jako ostrzeżenie przed popełnianiem będów lub motywację do rozwoju. Jesli zapomnę, że się rok temu oparzyłam to w jutro znów wsadzę rekę w ogień. Zatem nie nalezy w przeszłości tkwić i sie nia katować, ale należy z niej czerpac, tak uważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hrvat il skąd jesteś chce się z tobą umówić na piwo na pewno poprawie ci humor. polecam ci książkę Anthony de Mello - Przebudzenie tylko 87 stron autor bardzo dobrze opisuje świat. Bylem zakochany moja luba wyjechała na wakacje do domu od czasu do czasu ze sobą pisaliśmy wróciła i mi napisała że jest w kimś zakochana załamało mnie to postanowiłem że coś z tym zrobię i natknąłem się na tą książkę bardzo szybko mnie uspokoiła wewnętrznie, tobie tez pomoże. Nie ma tu nic związanego z uwodzeniem a raczej treść dotyczy przekonań tak jak wcześniej pisałem sami się pokonujemy. trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×