Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość an2anet

poród w uk

Polecane posty

Gość an2anet

poszukuję kobitek które rodziły w uk i miały wywoływany poród

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja rodzilam w UK
Nie zgodzilam sie na wywolanie ,ale moze cos pomoge ? Gdzie mieszkasz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość an2anet
ja to yorshire,a czemu sie nie zgodziłąs?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2latki
ja tez w yorkshire a dokładniej w yorku ja mialam miec wywołany ale sam sie zaczoł jednak ze względu a brak postępu dostałam końskie dawki oksy. a i tak skonczyło sie cc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość an2anet
ja w selby czyli bardzo blisko siebie mieszkamy:), mi wczoraj sprawdzali czy jakieś rozwarcie jest ale okazalo sie ze daleko w lesie jestem i nic nie pomoze zadne wywoływanie a do terminu tydzień,nawet psychicznie mnie do cc juz przygotowywali, ogolnie wszystko tak jakos sie potoczylo ze jednak mnie wypisali do domu a jeszcze z rana mowili ze duze prawdopodobienstwo ze dzis bedzie cesarka a za 2 g wracaja ze jednak do domu mnie puszczaja i ja juz nic z tego nie rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2latki
ej to ja tez nie rozumiem to czemu miałas miec ta cc .. jakos tak dziwnie u mnie było tak ze tydzien tydzien po terminie byłam na badaniu i powiedzieli ze jak sie nie zacznie w ciagu tygodnia ( a wg. połoznej raczej nie ma szan) to na wywolanie mam sie zglosic o 8 rano.... ja sie tak naczytalam o tym wywolaniu porodu ze tylko łaziłam po schodach tam i z powrotem bo a nóż cos pomoże i faktycznie w środe ano mnie wzieło ( a w czwartek rano mialam sie u nich stawic) popołudniu juz byłam w szpitalu a urodzilam dopiero w piatek rano ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 2latki
a ty to chyba bedziesz w york rodzić ? bo w selby to porodówki nie ma jeszcze chyba ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość an2anet
ogolnie mam problemy z cisnieniem i to własnie ze wzgledu na nie wszystko, dwa dni mi zbijali i nie udało im sie no i zaczeli mówic o tym wywyoływaniu ale po "sprawdzeniu" stwierdzili ze nic mi nie pomoze i ze cesarka, ale gdy zmienili mi dawki leków tzn wiecej i czesciej to cisnienie mi spadło i zaraz wypisali do domu, kazali jutro isc do poloznej sprawdzic cisnienie i w piatek mam donich wrocic na day unit

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja miałam wywołanie z powodu cukrzycy w 38 tygodniu.lekarka stwierdziła że nia ma sensu narazać dziecko na to środowisko o 31/03 poszlam na oddział.Podali mi 3x żel,rozwarcie 0,skurcze jakieś były.W piątek puścili do domu bo powiedzieli że więcej nie dadzą żelu,musi być przerwa,w sobotę rano znów oddział,żel,znów żadnego postępu z rozwarciem,skurcze silne.Przyszedł lekarz,ja już zmęczona tymi ćwiczeniami a on powiedział że cc nie zrobią,bo to 1 ciąża,bo cc to bardzo poważna operacja,bo będą problemy z karmieniem i kiedyś kolejną ciążą(swoją drogą pomyślałam że jakby inni lekarze mieli tok myślenia to połowa dzieci by chyba rodziła się w złym stanie zdrowia,przecież cc bardzo często jest nieunikniona)no i w sobotę tylko 1x żelm,skurcze,bez rozwarcia,wściekłam się i chciałam jechać do domu,ale nie pozwolili,kazali zostać na obserwacji.Wieczorem odeszły wody,skurcze już bardzo dokuczliwe,rozwarcie na 0.I tak cala nocka zarwana z powodu skurczów.W niedzielę rano przyszedł lekarz,zbadał i o Boże rozwarcie aż na 2cm,ja już szczęśliwa zabieram torby na porodówkę a tu mówią,że mojemu porodowi muszą poświęcić większą uwagę,bo dziecko mogłoby być zagrożone jakimś wstrząsem z powodu odcięcia go od tego całego cukru(mówili mi o tym w klinice diabetycznej,z tego powodu miałam 3 nadprogramowe usg) no i pozatym są busy,bo cały czas mieli rodzące z mocno rozwiniętą akcją,więc obijałam się jeszcze na oddziale do 17,potem mnie łaskawie zaprosili na porodówkę.Podali oxy,epidural.Zbadali rozwarcie,lekarka jeszcze 2 godziny kazała wstrzymywać parte,bo rozw było na 9 a ona uparła się na 10.I jak mnie męczyli od rana od czwartku to urodziłam dopiero w poniedziałek 4:30 rano.Udało się jednak naturalnie,ale w pewnym momencie już byłam tak wykończona, że byłam im gotowa stopy lizać za zrobienie cesarki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuuttka__mama
Ja co prawda jestem dopiero w 14tc ale także będę rodziła w Uk.. to prawda że zaraz po porodzie wypuszczają matkę razem z dzieckiem do domu?? A co jesli matka żle się czuje? Co jeśli dziecko ma żółtaczkę??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gnębie prostactwo
Nutka prawda ale tylko i wyłącznie jak matka i dziecko czują się i dobrze i w 100% im nic nie zagraża! Jak ma żółtaczkę albo matka nie doszła do siebie to oczywiscie nie wystawiaja za drzwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuuttka__mama
Czytam różne fora i przeraziło mnie to trochę.. Moja mama w pierwszy dzień po porodzie była tak słaba nie nie mogła chodzic o własnych siłach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rodziłam w UK, miała poród wywoływany 12 dni po terminie. W niedziele o 15 dostałam zel, o 2 w nocy skurcze co 4minuty, ale ktrótkie, o 7 przyszla połozna, miałam 1cm rozwarcia, zabrali mnie na porodówke, rozwarcie 2 cm, przebili mi pecherz płodowy, odeszły wody i kazali chodzic, więc chodziłam, skurcze dalej co 4 minuty tyle że dłuższe. O godz 13 mieli mi dac oksytocyne ale stwierdzili, że jeszcze troche poczekasja bo rozwarcie dalej na 2 cm, o 15 dali mi oksy i juz musiałam leżec bo mi sie wody zielone zrobiły i cały czas pod CTG byłam podłączona. Ok 17.00 wziełam epidural bo juz nie dawałam rady ze skurczami i po 18.00 padanie i tylko 3 cm, dziecvcku tetno skakało i decyzja o cc, tyle że ja miałam w zniecvzuleniu ogólnym, bo twierdziłam że mnie boli, jak mnie rozcinli, ale teraz nie wiem czy naprawde mnie bolalo czy tylko spanikowalam. No i tak to u mnie wyglądało. Każdy przypadek jest inny i nie ma sie co nastawiac na to jak bedzie.Ja w ogóle nie myslałam, że bedę miała cesarkę, nawet o tym w ciąży nie czytałam, a tu proszę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja niestety nie miałam tyle szczęścia,aby mieć CC.A już byłam tak wykończona że wtedy CC była moim największym marzeniem,ale tętno dziecka było stabilne,wody prawidłowe(przed terminem) więc nie chcieli zrobić,aczkolwiek być może ktoś to brał pod uwagę,bo w sobotę rano jak wróciłam na oddział,to kazali zjeść tylkpo obfite śniadanie i już nic więcej-nie wiem czy to miało akurat związek z cesarką,ale nie pozwolili jeść.na samym końcu jak już mały wychodził,tzn miał główkę w połowie drogi,to ja przestałam przeć,powiedziałam że nie dam rady,nie chcę rodzić bo mnie boli,dziecko urodziło się lekko przyduszone,dziś ma 4 miesiące i to przyduszenie nie miało wpływu na jego rozwój,przynajmniej teraz,dostał 9/10.Ale wtedy przyszła położna,taka starsza babka,złapała mnie za nogę,wygięla, i chyba z bólu próbowałam przeć,ale widocznie za słabo,bo pomogła małemu wyjść na świat-wsadziła ręce do środka i złapała małego za ramiona.Mąż widział cały poród,stał tam gdzie położna(na początku zanim zaczęli wywołanie,to suszyłam mu głowę,aby siedział na krześle za głową) ale potem jak mnie tak wymęczyli to było mi wszystko jedno gdzie kto stoi i co widzi.Ja bardzo dobrze czułam się po porodzie,wyszłam we wtorek popołudniu,z dzieckiem wszystko ok.Zółtaczki dostał o ile dobrze paMIĘtam jakoś na 4 dzień życia,trwała chyba 2 dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie również wlewali końskie dawki oxy,co przylazła położna czy lekarz,patrzyli na takie urządzenie (o ile pamiętam tam pisało ile płynu leci na godzinę) więc czytali urządzenie,zaglądali w kartę i co chwilę ktoś podkręcał.Bardzo chciało mi się wymiotować ale nie miałam nawet czym,bo od sobotry od rana na głodzie byłam.Na porodówkę zeszłam ok 17,formalności,ok 18 podpięli mi oxy i epidural i tak czekałam na cokolwiek,zaczęłam dopiero czuc skurcze ok 70%,one zaczęły się oo...około północy,potem rosły,potem miałam parte które jak pisałam-musiałam 2 godziny wstrzymywać, potem jak już miałam rozwarcie na 9,to chyba ze strachu nagle skurcze ustały:D ale czekaliśmy tak z godzinę na ich pojawienie się,przyszły,rozwarcie na 10 i jedziemy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej u mnie wywoływanie porodu to jedna wielka masakra. Nie będę kłamać. Najpierw dobę w szpitalu spędziłam na oddziale patologii, próbowano wywołać poród żelem, masażem szyjki-nic nie pomagało. Ktg co kilka godzin, mierzenie ciśnienia, temperatury. Straszna nuda. Po dobie w szpitalu zabrano mnie już na porodówkę. Podpięto mi oxy oraz nawodnienie. Ja się bardzo stresowałam, trzęsłam się jak galaretka. Zaczęli wlew o godzinie 20:00. Mała reagowała na początku dobrze. U mnie skurcze zaczęły się tak mniej więcej godzinę po rozpoczęciu wlewu. Były znośne, ale po 3 godzinach skurcze były okropnie mocne i częste. Położna tez to zauwazyla, nie było to dobre dla dziecka, któremu zaczęło spadać tętno. Zmieniłam pozycje, odłączyli kroplówkę. Przyszli lekarze, sprawdzali rozwarcie, próbowali przebić wody, masakra. Ból i stres. Do tego skurcze nie robiły żadnego rozwarcia: były koszmarne a po badaniu okazało się, ze to tylko 3-4cm, az mi się płakać chciało. Po jakimś czasie podłączono kroplówkę ponownie i podano mi od razu epidural. Jak tylko znieczulenie zaczęło działać poszłam spać. Spałam kilka godzin, położna cały czas obserwowała moje ktg. W zasadzie to Monitorowali tętno małej bezpośrednio z jej główki we mnie. Jak spałam to o godzinie 5 rano tętno małej znów spadło, położna obudziła mnie i kazała się przewrócić na drugi bok. Znowu to samo, odłączanie kroplówki, kolejni lekarze... zaczęło się robić nerwowo, zostałam poinformowana o możliwej cesarce emergency, po czym z główki małej pobrali krew aby sprawdzić czy wszystki gra. Okazało się, ze jest okej. Tętno się uspokoiło i znowu oxy oxy oxy. Plus taki, ze nie czułam w ogóle żadnego bólu. Jedynie stres. Przed 10 tętno znowu zaczęło wariować, przyszła lekarz i zbadała rozwarcie. 10 cm. Ekspresowo przygotowali mnie do rodzenia, znieczulona byłam jak do cesarki. Tak mysle, bo nie czułam nic poniżej mostka ;) kazano mi przeć w danym momencie, jednak po każdym skurczu tętno małej wariowało. Wiec finalnie skończyło się na kleszczach ale faza parcia trwała przynajmniej jakieś 10 minut. Jak zobaczyłam mała to tak mi ulżyło, ze już mam to za sobą.. wywoływanie porodu to koszmar, przynajmniej moim zdaniem... komplikacje zdarzają się bardzo często, a glownie dotykają biednego dzieciątka. Moja córeczka bardzo się wycierpiała..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×