Te ekspedientki to niemiłe krowy w sklepach. Patrzą tak dziwnie

Niektóre są miłe, potrafią się uśmiechnąc...a ja wchodząc do sklepu, chcąc kupic ubranie czuję się niekomfortowo, patrzą krzywo, ostatnio w jednym jedna szła do jakis wieszaków i wpadła na mnie. Naprawdę odechciewa mi się kupować, stoją i patrzą wymalowane paniusie. I najlepsze jest to ,ze najczesciej zdarza mi się tak w Orsay-u. Np dzisiaj chciałam sobie kupic oklulary przeciwsłoneczne, oglądałam i naprawdę poczułam się jak intruz, dziwne to uczucie. oczywiscie nie w kazdym sklepie tak jest.

np. w Castoramie jest przyjemnie bo nikogo prawie nie ma a są duże przestrzenie a co jakiś czas trafi sie tylko jakiś wyświechtany magazynier i wtedy kłade się między donicami z palmami i popijąc wyjęte z torby nestea wyobrażam sobię że opalam sie na malediwach

W kazdym, nawet w spozywczaku:)

no przecież te w sieciówkach mają się za gwiazdy hollywood któym śmiesz zakłócać spokój, ja też trafiam na takie jędze

oj podszywku, masz racje w Castoramie jest bardzo miło:-) zawsze ktoś doradzi itp.

kaśka-dokładnie:-) a w spozywczaku są milsze, nawet na kasie które mają niewdzięczną stresującą robotę w supermarkecie

fo fakt czasami w sklepach jest prawdziwe maseczjusets aż zakupów sie odechciewa

Tam są przeważnie fajne laski, mile i usmiechniete. Ostatnio jedna taka poswiecila mi chyba z pol godziny, mimo ze bylo widac, ze ma duzo roboty do zrobienia. i do tego z poczuciem humoru, az chce sie wracac do takiego sklepu.

i ten wzrok na dzień dobry jakbys była złodziejka i przyszła cos ukraść, naprawdę rzadko się zdarza szczery uśmiech ekspedientki. Już nawet niech się nie uśmiecha ale nich nie ma tak zaciętej i złośliwej miny.

Mi nie chodzi o to,zeby od razu do mnie leciały i się mna zajmowały, chodzi o zwykły uśmiech, gest i tyle. Albo nawet nie, niech tak nie patrzą, nie mierzą, latają miedzy tymi półkami jak na ostrym dyzurze:-O chce się czuć w sklepie swobodnie,a nie niemile widziana;P

Pilnują towaru , żeby ktoś czegoś nie zajumał !

tez tak mam :O ostatnio ekspedientka z NATURY za mna łaziła i pyta czy w czyms pomoc :O

takie rzeczy tylko w pl. :O

jynka-dokładnie:-) Myślałam,ze tylko ja tak mam. No stoja i się gapią i to nie chodzi o kradzieze, przecież są bramki. Staną takie pod przymierzalnią i nie wiedzą co mają robić. To pewnie nie zależy od sklepu,ale np w kappahlu czuję się swobodnie.

dla mnie baby w sklepach to alboe po zawodówce lub bez matury, jak z urodą to jeszcze ujdzie bo cyc wystawia lokal wyperfumuje i jechana zbiera punkty do facetów którzy przychodzą z kobietami :P to sa zwykłe szmatki, nie wszystkie, ale przewaga, sa przemądrzałe, zadzierają nosa, myslą że jak pracuja wsklepie z markową odzieżą to są lepsze od "lumpa " haha a się mylą, puste pindy

jak tak się na mnie gapią to mam wrażenie że mnie obgadują albo sie w duchu ze mnie śmieją, dziwne uczucie :/ Dlatego zawsze wolę z kimś chodzic do takich sklepów czuję się lepiej. Bo jak sama jestem to nawet nie mam ochoty nic mierzyć tylko wychodze po 10 sekundach

uff... a myślałam że to ja jakaś dziwna jestem.....

Najlepsze to są takie w h&m w moim mieście :D no jaką ja mam znich polewkę :D głowe zadarta, zero usmiechu łaskę zrobią że ci odpowiedzą. I w naturze też takie są, łażą za mnie i pytają czy na pewno niczego nie chce, czy w czymś pomóc a może jednak, nosz kur*wa mam ochotę walnąc je w łeb!

* za mną

szkoda ,że w kasach zrobili pokazywanie "wydawanie reszty" bo wtedy by się tak tępaki nie smiały, poł godz liczyłby ile reszty wydac klientowi, aaaj szkoda zawsze miałem beke z takich

to prawda, wyglądaja dość wyzywająco i sprawiaja wrazenie ze ten sklep to jest najwazniejszy. Własnie wybieram sie w sobote z kolezanką na zakupy, w kupie raźniej:-) One z taką łachą odbierają te ubrania przymierzone, które nie pasują. Ostatnio chciałam się do jednej usmiechnąc oczywiscie w Orsay-u i [mówie: te jednak nie a ona Mumia egipska wzieła i nic, przy kasie jej kolezanka pyta tak dziwnie: karta klienta? zapakowała kase wziela, paragon dała mówie dziekuje,a ona NIC uwazam, ze to one sa wizytówką sklepu, ze klient powinien wyjsc zadowolony z wrócic z checią za jakis czas

trochę z innej beczki, ale ostatnio trafiłam na jakąs pojebaną fryzjerkę :O była tak nieprzyjemna że załowałam ze przyszłam tam do fryzjera. Pytała jak ściąć-odpowiedziałam. A ona jakieś wątki, ciągle jakieś "ale" miała. I jeszcze tak nieprzyjemnym tonem mówiła ze miałam ochotę wyjść stamtąd i sama dokończyć ścinanie. na dodatek cały czas wzdychała i sapała jakby miała żal do mnie że przyszłam do nie..... głupia pipa, juz wiecej tam nie pojde bo ścina jakby zeza miała.

lewej stronie i wychodzę , za coś wypłatę dostaja, może jeszczce mam im wieszac na wieszaczki, obrazone od razu jak nic, w dupie to mam czy sie gapia czy nie

u fryzjera to powinna doradzic co i jak może się po prostu nie znała:-( a tak jak kolezanka wyżej napisała z tą lada to trzeba tak robic i jebac te krowy a jak nie to poprosic kierownika sklepu i powiedziec ze to bardzo zenujace taka niemiła obsługa

a jak się nie podoba to na ich miejsce jest 30 chętnych od zaraz :P

że w kasach zrobili pokazywanie "wydawanie reszty" a co to znaczy ?

czyli pokazuje Ci ile ma Ci wydac reszty krowa. Nie musi liczyć ze jak dałas jej 100zł a bluzka kosztowała 36, 99 to nie musi sama biedna liczyc ile musi oddac

o to,że jak wbijesz kwotę którą Ci zapłacono np. 200zł a rzecz kosztowała np. 138zł to kasa pokazuje ile reszty wydać , w tym przypadku reszta 62 zł jak tego nie było to się motały pindy juz nie były takie mądre :P

dokładnie, chętnych jest dużo szkoda,ze zatrudnija takie młode siksy:-( ale pewnie dlatego,ze one bardziej "doradzą" a gówno prawda stoją jak muły i obcinają.

aa to ja nie wiedziałam że w kasach im wybija ile mają wydać :D:D:D