Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Bleufille

Czy Wasi mężowie (nie)zajmują się dziećmi?

Polecane posty

Gość Karolinakarolinakarolina
mogę wtrącić słówko i tak powinno byc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beznadziejny maż i ojciec
A mój to przechodzi ostatnio samego siebie. Raczej jestem zdecydowana od niego odejść tylko muszę sobie sprawy poukładać tak żeby z dzieckiem żyło nam się dobrze. Oboje chcieliśmy dziecka ja zaszłam w ciąże a u męża wykryto ciężką chorobę. W ciąży z brzucholem latałam do niego do szpitala (leżał 2 miesiące) martwiłam się i przeżywałam stres. Jednak jak wyszedł ze szpitala (do porodu zostało 4 m-ce) to coś tam pomagał w domu tyle na ile był w stanie. Teraz całkowicie wrócił do formy a jak urodziłam córeczkę to zauważyłam że dziecko zaczęło mu przeszkadzać. Mąż nie pracuje bo najpierw był na L4 a teraz na świadczeniu rehabilitacyjnym pół roku ale z tego siedzenia w domu w łebie mu się poprzestawiało. Nie dość że poprosić go żeby coś zrobił to jak grochem o ścianę to jeszcze dzieckiem się nie chce zajmować. Całymi dniami zalega mi na kanapie i gra w gry siedzi na necie i ogląda tv. Czasami jak mu każę to zrobi obiad i zapakuje zmywarkę to wszystko. Nasza córka jest bardzo absorbującym dzieckiem (ma 2 miesiące) ze względu na problemy z brzuszkiem często długo marudzi i płacze. Ja rozumiem że to bywa męczące ale to nasze dziecko. A na tych świętach kiedy kazałam mu się Małą zająć kiedy ja przygotowywałam potrawy na święta to nie dość że tak się nią zajmował że mała ciągle płakała a ten siedzi przy kompie. Normalnie krew mnie zalewała kiedy to widziałam. Na koniec dnia powiedział mi że ma jej dość że "łep mu pęka od tego darcia gęby" i żebym sobie raz na całe życie zapamiętała że on nie chce więcej dzieci i jeśli kiedykolwiek bym go namawiała to on dziecka nie będzie chciał. Bardzo mnie to zabolało bo sama jestem jedynaczką i wiem jak to jest beznadziejnie bez rodzeństwa a kiedy rozmawialiśmy na temat potomstwa nawet przed ślubem to zgadzaliśmy się że chcemy dwójkę. W wigilię potrafił wszystkim dookoła mówić jak to mała drze gębę (mąż jest chamem i prostakiem i używa takiego języka) ja nie potrafiłabym nigdy nadawać na własne dziecko choćby było najbardziej niegrzecznym. Nie wspomnę już nawet o tym że w nocy do dziecka wstaję ja bo on później cały dzień pokazuje jaki to niewyspany i robi mi na złość. A Malutka zauważyłam chyba za nim nie przepada bo przy mnie szybko się uspokaja dużo się uśmiecha do mnie i sobie gaworzy a jak on do niej tylko podejdzie to mała w ryk i długo nie daje się uspokoić. Na pewno też przez to że M często małej dokucza np. dmucha jej w twarzyczkę a kiedy się złości to się głupio śmieje. Zawsze wtedy reaguję i mam ochotę mu h**ja urwać za to. Dlatego to ja wolę się dzieckiem sama zajmować żeby ją przed nim chronić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już ja bym dała mojemu staremu nie zajmować się dzieckiem własnym :O z resztą na początku też twierdził, że takie rzeczy to do kobiet należą.... szybko mu się poprzestawiały priorytety :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój się zajmuje bo jest w takim samym stopniu rodzicem jak ja. On wstaje w nocy do małej,za to ja więcej robię w dzień,ale on tez normalnie przewija,usypia tylko karmienie ciąży na mnie..generalnie gdybym od niego nie wymagała to też więcej roboty spadloby na mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adakornelka
ja jestem chyba najmlodsza matka na tym poscie, mam 18 lat chlopak 21.nie jestesmy malzenstwem mi sie do tego nie pali nawet pomimo dziecka. W kazdym razie On zawsze znajdzie wymowke zeby nie zajmowac sie nasza 6 miesieczna coreczka. Pobawi sie z nia 2-3 razy w tygodniu. Wraca pozno np konczy o 16-17 a wraca o 22 nawet bo jeszcze koledzy i tak conajmniej 2 razy w tygodniu. A gdy wraca prosto do domu to spi. Gdy ma wolne to zajmuje sie wszystkim byle nie zajmowac sie dzidzia. Sprzata auto naprawia cos co nie jest wazne itd albo jedzie do sklepu i wraca kilka godzin pozniej ostatnio mala miala kolke strasznie krzyczala bo wiadomo boli, ja sppokojnie zareagowalam a chlopak wydarl sie na mnie jakbym cos jej zrobila i gdybym nie miala dziecka na rekach chyba oberwalabym butelka od mleka w glowe. Zupelnie nie wiem co robic...od czasu do czasu przygotuje mi wanienke z woda dlamalej,ale zeby facet kapal karmil przebieral ubieral wstawal w nocy czy w dzien czy co kolwiek z tych rzeczy to slyszalam tylko z opowiadan rodzicow i znajomych. Moje slonce na szczescie w nocy spi i nie budzi sie od 3 msc zycia. Kiedys zostawilam ja z ojcem na chwile chcialam sie umyc, slyszalam jak mala plakala,ale myslalam ze facet sobie poradzi...zaczela coraz glosniej,wiec wybieglam okazalo sie ze on spi a mala lezy na lozku obok niego. Nawet jej nie slyszal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlejka
Ja właściwie nie jestem matką. Nie mamy swoich dzieci pomimo 6 lat starań. Wydaje mi się że mój mąż byłby wspaniałym ojcem. Mój mąż nie może zrozumieć zachowania swojego brata i jego stosunek do własnych biologicznych dzieci. Traktuje ich jak kulę u nogi. Na początku jak nie mieli dziecka to szwagier miał nacisk że chce syna itd. A jak mu się syn urodził i miał tego swojego pierworodnego to dosłownie g***o to go obchodziło. Szwagierka sama się zajmowała dzieckiem. Ani razu nie wstał w nocy do dziecka.Nie przewinął bo g***o mu śmierdzi. Nie zabawił nawet na moment żeby spokojnie mogła się umyć. Nawet nie wie jak się dziecko ośmiomiesięczne na rękach trzyma bo tego nie robił. Nie pomagał kąpać. Przeniósł się do innego pokoju spać i śpi już pięć lat osobno bo hrabia się do pracy nie wysypia. Dosłownie jest ojcem tylko na papierze i jego wkład skończył się tylko na spłodzeniu dziecka. Szwagierka nie chciała drugiego dziecka bo nie miała żadnej pomocy i oparcia ze strony męża. No niestety pomimo tabletek antykoncepcyjnych zaszła w drugą ciąże i teraz ma dwójkę dzieci i jest sama jak palec. Zero pomocy ze strony męża. Szwagier rzyga jej każdy grosz który wydaje na leki dla dziecka. Twierdzi że ona nic w domu nie robi i czym jest zmęczona. Jakby poszła do roboty to by się przekonała jaki ma raj. Dla niego szwagierka powinna być wypoczęta bo przy dzieciach zostać jest bajka ale on boi się jak ognia zostać z dziećmi i się nimi nie zajmuje. Po robocie hrabia jest zmęczony i albo siedzi przed kompem i pije piwo albo przed telewizorem. W sobotę urywa się z domu i wszelkie prace żeby dziećmi się nie zajmować a w niedzielę na cały dzień z kumplami na rybki. Nawet ze synami w piłkę przez chwilę nie pokopie. Moja kumpela też ma podobny problem tylko jej mąż nie jest taki jak szwagier bo coś się dzieckiem zajmuję ale też mówi że jak dziecka nie było to było wielkie parcie że chce zostać ojcem. A jak córa się urodziła to wszystko robił żeby tylko dzieckiem się nie zajmować. Ale na szczęście nie wszyscy mężczyźni tacy są bo znam paru którzy są wspaniałymi ojcami, pomagają żoną w opiece przy dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chryste Panie, dziewczyny, gdzie Wy tych troglodytow znajdujecie??? Moj maz jest niemcem. Dzieci mielismy pozno ale to jest prawdziwy tato :) Przy dziecku zrobi wszystko, w domu tez, umie nawet gotowac. Nie wyobrazams obie lepszego ojca i partnera. Jestem zazdrosna ze sama takiego taty nie mialam :) Wy jakies horrory opowiadacie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hibi
Mój też taki był zero pomocy, dziecko go nic nie interesowało. Znosiłam to do czasu. Czara się przebrała gdy synek wylądował w szpitalu i miał operacje. On zamiast być przy mnie i dziecku w szpitalu poszedł do roboty i powiedział że ktoś musi pracować. Ja przez trzy doby nie spałam i nosiłam synka na rękach w siódmym miesiącu ciąży (gdzie ciąże miałam wysokiego ryzyka i zagrożoną z plamieniami , skurczami i sączącymi się wodami ) a ten tylko przywiózł rzeczy pod wieczór i wio do domu i nic go nie interesowało. Raz przyjechał pod wieczór z rzeczami i nie było akurat jeszcze obchodu (wyjątkowo mieli jakieś opóźnienie) i po 30 minutach z ryjem do mnie że on nie będzie czekał bo się do pracy nie wyśpi. A ja mu '' A ja się tu k***a wyśpię na krześle z dzieckiem na ręku w 7 miesiącu ciąży'' Nie poczekał na obchód tylko pojechał do domu. Po wyjściu że szpitala. W domu spakowałam synka i mój ojciec po nas przyjechał. Przeprowadziłam się do rodziców. Nie donosiłam ciąży do końca urodziłam w ósmym miesiącu. Córka urodziła się jako wcześniak i w związku z tym nie jest bezproblemowym dzieckiem. Do męża nie wróciłam- mamy rozwód. Pierwsze dwa lata były naprawdę ciężkie dla mnie ale dzięki moim rodzicom stanęłam na nogi.Teraz już wszystko zaczęło się układać. Wróciłam do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo faceta trzeba krótko postawić przed faktem dokonanym. Idę się myć i mówię to krótko - idę się myć, patrz na małego. Po czym zamykasz się w łazience i odkręczasz wodę by nie słyszeć co tam się dzieje :) Albo - wieczór on jest w domu, wyskoczę na zakupy kochanie i wracasz po 2 godzinach. Albo / przebierz małego, ja zrobię kolację...coś do picia..muszę zadzwonić. W nocy płacz? Zakrywasz głowę poduszką :) kiedyś się podniesie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko widocznie Twój facet nie nadaje się na ojca..ja urodzłam 3 tygodnie temu, ale mój mąż super sprawdził się w roli taty, pomaga mi we wszystkim :) nie raz od niego słyszę: "Kochanie idź się wykąp, połóż spać, ja się dzieckiem zajmę" itp. :) wiem, że mogę go zostawić nawet na cały dzień z nią bez żadnych obaw :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas super :-) Mąż wszystko robi przy synku, właściwie w weekendy to on się głównie synusiem zajmuje :-) Ma więcej cierpliwości niż ja. On wstaje do Malucha w nocy, rano go myje, ubiera i odprowadza do żłobka - super tata :-) Fakt, ja gotuję, piorę , prasuję i zajmuje się domem, ale na szczęście mamy panią do sprzątania, więc luz z takim generalnym sprzątaniem, ja zresztą lubię porządek więc sama od siebie też sprzątam :-) Teraz będzie kolejne dziecko, ale mogę polegać na Mężu, więc się nie boję :-) Nie widzę powodu, by wszystko brać na siebie, jestem ambitna, realizuję się zawodowo (Mąż też), lubię dobrze wyglądać, wyjść z koleżankami czy np. na basen, trzeba sprawiedliwie wszystko podzielić :-) Nie mam też np. problemu, by Mąż w zamian wyjechał z kolegami na narty, niech się odpręży :-) Poza tym zostawialiśmy już synusia (ma 1,5 roku) na weekendy dziadkom, by razem wyjechać i trochę poszaleć :-) Dziadkowie poradzili sobie na medal, a u nas w małżeństwie nie ma rutyny i poczucia, że wszystko podporządkowujemy dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×