schudłam 20 kg...

Jeszcze w styczniu tego roku ważyłam 84 kg, dziś ważę 64 kg... Kosztowało mnie to dużo zdrowia(psychicznego) i pieniędzy(cała wymiana garderoby) I wiecie co... Wcale nie jestem szczęśliwa odmawiając sobie moich ulubionych batoników, lodów czy frytek :(

No bo nie wygląd uszczęśliwia. Szkoda, że tak mało ludzi zdaje sobie z tego sprawę. Ale czemu sobie odmawiasz? Wagę masz świetną, sukces duży - bo schudłaś naprawdę sporo. Czasami możesz zjeść to co lubisz. Od tego jeszcze nikt nie przytył :)

Więc może dopaść Cię jojo.

ale na bank wyglądasz lepiej, nie czujesz się lepiej? Nie jesteś z siebie dumna? nie jest Ci lżej? głupie słodycze czy inne zakąski aż tak Cie uszczęśliwiają?

A tam, zaraz jojo. Nie wiem na jakiej diecie była autorka, ale o ile zacznie rozsądnie dodawać po 100 czy 200 kcal tygodniowo do jadłospisu to powinno być wszystko dobrze. I ulubione potrawy też może jeść. Czasem dobrze zjeść lody czy batonika, choćby w ramach podwieczorku. Inaczej ciężko utrzymać motywację do diety.

Ja schudłam ponad 20kg przez rok, dzięki temu, że sobie odmawiałam moich ulubionych rzeczy a potem jak miałam chęć to jadłam i 1/3 przytyłam w miesiąc :) A wcale nie jadłam tego dużo, tylko organizm przeżył szok, bo dostawał cukier lub tłuszcz i zbuntował się.

Znaczy, na diecie nie należy się całkowicie wyrzekać słodkich rzeczy :)

ale czarny scenariusz, zależy od tego jak się zgubiło kilogramy, ja kiedyś schudłam i to dawno temu bo już nawet nie pamiętam, ale waga mi się trzyma, ale to zdziałałam ćwiczeniami, a nie dietą

No właśnie :) Ja ograniczyłam do minimum, mimo, że wcześniej głównie je jadłam i stąd moje jojo :)

A ćwiczyłam od cholery i ciut ciut. Tylko na mnie ćwiczenia działają jakby chciały a nie mogły.

i mam wieksze kompleksy niz jak wazylem te 120 kg :P stan mojej skory jest tragiczny, zwisy sa wszedzie, wyglada to paskudnie :(