Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wyprowadzilam sie....

Camilla F.

Polecane posty

Gość Wyprowadzilam sie....

Mieszkalam z mezem i dzieckiem za granica. Wyjechalismy jeszcze przed slubem, tu po slubie urodzil sie nasz synek. Zle sie nam ukladalo teraz od roku , nie moglismy sie dogadac, seksu zero. Maz chcial, zebym jego sluzaca byla-posprzatane, ugotowane a w zamian zadnego milego slowa (o kocham cie nie wspomne), nie czulam sie jak kobieta. Zadne rozmowy nie pomagaly, prosby, nawet klotnie (maz twierdzil, ze taki jest, nie zmieni sie i nie staral sie ratowac malzenstwa). Tez pracowalam na pol etatu ale w koncu postanowilam wyprowadzic sie od meza i wrocilam do kraju z dzieckiem. Zeby dac na wstrzymanie, odetchnac i zobaczyc, czy maz bedzie sie staral nas odzyskac, zanim podejme ostateczna decyzje o rozwodzie... Mam gdzie mieszkac, znalazlam prace i jest ok, dziecko do przedszkola chodzi. A maz? Zaparl sie i nic. Jest obrazony, ze zwinelam manatki. Bo poki przyklaskiwalam jego decyzjom, to bylo ok-zawsze musialo byc, jak on che. Ale najwiekszy problem mam z tesciami... Nie znaja sytuacji w zasadzie, a zarzucaja mi, ze zostawilam meza samego, ze niszcze nasze malzenstwo... Nie tlumaczylam im szczegolowo, dlaczego zdecydowalam sie na ten krok, bo oni by nie zrozumieli. Tesciowa cale zycie nie pracowala, uslugiwala mezowi, zajmowala sie dziecmi, nie miala nic do gadania, bo rzadzil tesc-i oni uznaja to za normalny podzial rol w malzenstwie. Truja mi teraz dupe. Jezdze do nich ze wzgledu na to, zeby mieli kontakt z wnukiem. I dla mnie to katorga-rozpieszczaja mlodego, zachwycaja sie nim a mnie traktuja jak powietrze-siedze u nich i patrze w sciane. A maly sam u nich zostac nie chce-wiec musze z nim siedziec... Wszyscy patrza na mnie jak na najgorsza-i tesciowie i szwagierka z mezem. Twierdza, ze rozbilam rodzine i zmarnowalam szanse zycia-czyli zagranice. A ja w PL nie narzekam, mam dobra prace. Za granica zylo nam sie ok, ale tez bez szalu-to samo mam tu-ale moj maz wracac nie chcial (tez mu proponowalam), bo ma prace, w ktorej sie nie narobi i on nie zamierza w Polsce zapierdalac. wizyty u tesciow wiele nerwow mnie kosztuja, ale co mam zrobic? Ograniczyc je do minimum? Czy czekac az maz przyjedzie na urlop (jeszcze razem srednio 3 razy w roku) i wtedy wezmie malego do tesciow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyprowadzilam sie....
*jeszcze razem to 3 razy w roku jezdzilismy do kraju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×