Grill

Znajomi zapraszają na weekend parę osób do domku za miastem. Wiadomo, grill, piwko. Tylko, że nie zaproponowali żadnej zrzutki na jedzenie (a to prawie 3 dni). Każdy ma przywieźć jedzenie dla siebie. Powiedzcie mi, czy ja jestem jakaś zacofana? Teraz robi się tak grilla, że każdy troszczy się o własny tyłek? I jeszcze jedno, wiadomo, że cały weekend nie będziemy wcinać kiełbas, wypadałoby zrobić jakiś obiad (kiedyś byliśmy, to gospodarze wcinali zupki chińskie...) To mam go zrobić tylko dla mnie i mojego TŻ? Reszta ma patrzeć jak jemy? Bo przecież nie będę karmiła ok. 10 osób za swoją kasę...

a nie prościej zapytać znajomych czy każdy przywozi co może i wrzucacie do wspólnego wora? No bo chyba nie oczekujesz, ze oni będą ciebie i męża żywic przez te 3 dni.

no rzeczywiście jakoś dziwnie ....w moim towarzystwie zawsze było i jest tak że albo umawiamy się co kto kupuje albo robimy listę co będzie potrzebne i jedna lub dwie osoby które akurat mają czas robią zakupy i rozliczamy koszty na ilość osób ...może pogadaj ze znajomymi którzy jadą

możesz po prostu spytac znajomych? 3 dni macie wspólnie spędzić i nie rozmawiacie ze sobą?:O

chyba na wizażu tylko normalne. uwierz mi, że towarzysz życia brzmi sztucznie i beznadziejnie. lepiej napisać po prostu chłopak lub facet

No właśnie pytałamgospodarzy i oni powiedzieli, że każdy przywozi jedzenie dla siebie. Dla mnie to dziwne

no a co w tym dziwne, to, że każdy przywozi jedzenie dla siebie nie znaczy chyba, że sam ma je jeść, tylko włoży się razem do lodowki i z tego będzie się kombinowac menu. To ty jakas dziwna jesteś. szukasz dziury w całym.

udooooooooooo czepiasz się szczególów I stąd moje 2 pytania: 1. Czy to normalne 2. Jeśli zrobię jedzenie dla siebie i mojego faceta (faceta nie TŻ) :P czy nie wyjdzie głupio, ale nie mam zamiaru jeść zupek chińskich...

W takim razie na Twoim miejscu wzięłabym wszystko, co będziecie chcieli zjeść w weekend, przecież gospodarze tak mówili. Najwyżej im będzie głupio.

ale diabeł tkwi w szczegółach :P

Nie zrozumiałaś, chodzi o to, że co przywieziesz, to będziesz jadła. Nie ma wspólnego wora. Z alko tak samo, każdy pije to co sam przywiózł, nie ma zrzuty.

myślałam, że tylko mnie wkurwia ten debilny skrót TŻ. TYLE ŻRESZ??? :D A co do jedzenia, faktycznie ja bym pogadała i sie dowiedziała. Jesli faktycznie każdy sobie, to 3 dni bez obiadu porzadnego da sie wytrzymać, nie gotowałabym, co najwyzej jakiś omlet czy coś w tym stylu.

a jak ci nie pasuje taki układ, że zjesz o 5 zł mniej niż przywiozlaś to po prostu nie jedź.

szczerze mówiąc nie wiem co mam Ci poradzić w takiej sytuacji bo nigdy w takiej nie byłam ....mamy bardzo zgraną paczkę i nie na jednym takim wyjeździe już byliśmy i zawsze potrafiliśmy się zorganizować tak jak pisałam wcześniej jedynie co to alkohol każdy przywoził ze sobą we własnym zakresie bo wiadomo tutaj gusta są różne ....ale skoro tak to kup tylko dla siebie i faceta jedzenie i już

zuzizak mam wrażenie, że nie czytasz ze zrozumieniem... Do reszty: pewnie zrobię tak jak mówicie, tylko boję się, że to mnie będzie głupio nie im.