Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aniaeg

histerie, płacze, ciężko zabrac do domu

Polecane posty

witam. wiem, że najlepiej niby nie reagować, ale juz sama zwątpiłam. dwulatek-histeria o wszystko, co nie po jego myśli. zabranie z placu zabaw-histeria, zabranie ze spaceru-histeria, ubieranie-histeria. juz nie wiem w sumie co robic, raczej jestem opanowana, krzyki nic nie daadzą, tłumaczenie - zero skutku. co mam zrobic jak przychodzi pora spania, mały ledwo przytomny, potyka się, ale jak tylko usłyszy "do domu" to wielki płacz, musze go nieść na rękach. czasem próbuję go przekonać, że np idziemy do domku bo kotka trzeba nakarmić, bo misie czekają, że cos fajnego czeka ale takie przekupywanie to chyba tez nie halo, dziecko musi wiedzieć, że ma iść i koniec...czy jestem w błędzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gacie taty
moja siora ma to samo,tj tzw bunt dwulatka. i powiedz,ze jeszcze do tego wszystko chce robic sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie. ale taka "mądra" byłam, tak się naczytałam, jak postepować, a w praktyce dup.... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gacie taty
no trzeba to przetrwac.wiadomo teoria i praktyka czesto nie ida w parze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje zdanieeeeeeeee
tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć -choć w 90 % to jak grochem o ścianę, ale w 10% zostaje i przyniesie efekty:)) i choć tobardziej trudne - musicie być konsekwentni jak do domu - to do domu i niech sie drze całą drogę - trudno. musisz mu pokazać,że krzykiem, gniewem czy wrzaskiem nic nie osiągnie twoje dziecko. choć zawsze będzie próbował. jak ustąpisz raz - to po tobie. A przekupstwa są dobre alena chwilke , bo dziecko zaczyna mieć coraz wieksze wymaqgania i...kółko sie zamyka. fajny,m "przekupstwem" i skutecznym jest spędzenie wiecej czasu z dzieckiem, zabawa, wspólny spacer,itd. i wcale sie nie wymądrzam -po prostu dziele sie swoimidoświadczeniami. a czasami szlak mnie trafiał i miałam ochote "paskude" wyrzucić przez okno - uwierzcie mi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brzydota
moje dziecko tez przez to przechodzilo. tyle razy mialam zwyczajnie ochote przylac mu w dupe ale wiedzialam, ze to nic nie przyniesie, a na pewno nic dobrego:P trzeba zacisnac zeby i robic swoje. nie ustepowac dziecku bo sie nauczy, ze placzem i krzykiem wyjdzie na swoje. ja mojego dwulatka juz troche karalam tzn gdy robil scene w domu na dwie minuty siedzial w swoim pokoju. teraz ma 4 lata i po dawnym zachowaniu nie ma sladu. grunt to byc konsekwentna, niech placze, krzyczy rzuca sie jesli chce, ty rob swoje i tlumacz mu, ze kochasz go bardzo ale jest niegrzeczny i za to musi byc ukarany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniolek w kropki
a jak niby masz to przetrwac? no jakos to bedzie... tyle co ja sie naplakalam przez mojego to tylko ja wiem! on szlal a ja plakalam z nerwów, ale w taki sposób czasem sie wyładowalam bo inaczej latałby po calym mieszkaniu chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje zdanieeeeeeeee
nie ma sposobu - bądż cierpliwa i konsekwentna. jest ciężko nie bede ukrywać, ale wiekszość rodziców przez to przeszło i żyją :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje zdanieeeeeeeee
i chwal za wszystko, nawet jak jest to powiedzenie dziękuje 10000 raz z kolei.pochwaly, to dla dziecka jak lep na mchy :) super działa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli trzeba przetrwać...wiem. a co jeśli dziadki/ojciec robią że tak powiem nie po "mojemu? ? a później się dziwią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość staromodnna
"moje dziecko tez przez to przechodzilo. tyle razy mialam zwyczajnie ochote przylac mu w d**e ale wiedzialam, ze to nic nie przyniesie, a na pewno nic dobrego" Kiedyś nie było takich dylematów i bunt 2-, 3-, 4-latków trwał do pierwszego-drugiego klapsa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brzydota
staromodna wiem:) ja pamietam ze za dzieciaka kilka razy dostalam w dupsko i zyje do dzis i kocham moich rodzicow szalenie:) nie mam do nich zalu za klapsy, kiedys nawet dostawalam paskiem i zyje, mam sie swietnie:) niestety teraz balabym sie, ze ktos sie dowie, ze dalam dziecku klapsa i ze mi synka zabiora. moja znajoma juz sie musiala tlumaczyc przed dzielnicowym bo ktos doniosl, ze trzymajac dziecko za nadgarstek ciaglela je do domu z placu zabaw:/ w takich czasach zyjemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem. ciągły strach o sąsiadów i ludzi dookoła. bo też jak dziecko płaczem to "dzieje mu się krzywda". a wcześniej, kiedyś, dziecko wiedziało " gdzie jego miejsce". czyli trzeba ostrzej. ale ja kontra tata i dziadkowie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem. ciągły strach o sąsiadów i ludzi dookoła. bo też jak dziecko płaczem to "dzieje mu się krzywda". a wcześniej, kiedyś, dziecko wiedziało " gdzie jego miejsce". czyli trzeba ostrzej. ale ja kontra tata i dziadkowie...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako mama dwulatka
moge ci poradzic tyle, zebys ignorowala te jego placze i histerie i konsekwentnie robila to, co masz w tej chwili robic krotko tlumaczac co i dlaczego, ale bez dlugich wywodow, ani przekonywania, ani przkupywania, bo jak sama widzisz to nic nie da. Przynajmniej ja tak robie i u mnie raczej wymuszanie krzykiem juz minelo, bo maly sie nauczyl, ze i tak nic nie wskora, a w momentach naprawde kryzysowych, ktore zdarzaja sie sporadycznie gdy on faktycznie nie chce sie uspokoic i kompletnie nie slucha zadnych tlumaczen to po powrocie do domu sadzam go w holu na schodach i mowie: Jak sie uspokoisz to przyjdziesz do mamusi do pokoju. Zostawiam go na schodach, wychodze do salonu i zamykam drzwi oczywiscie caly czas sluchajac co on robi, czy placze, czy przypadkiem nie wchodzi po schodach do gory itd.. Do tej pory siedzial na nich 4 razy i jeszcze nigdy nie poszedl do gory. Przez pierwsze dwa razy ryczal chyba z pol godziny, ja do niego tak co 5 min chodzilam i pytalam czy juz, a on wtedy w jeszcze wiekszy krzyk wpadal, wiec mowilam: Jak przestaniesz plakac to pojdziemy sie bawic. I znow wychodzilam. Za drugim razem tez dlugo plakal, ale troche krocej. Za 3 i 4 doslownie kilka minut, a teraz wystarczy, ze czasem powiem: Chcesz pojsc na schody? To zaczyna krecic glowka, wolac nie, smiac sie i jest spokoj :) Nie wiem czy to dobra metoda, ale u mnie dziala. Dwulatek jest juz na swoj sposob cwany i naprawde potrafi pewne rzeczy wymuszac, a przynajmniej probouje wymuszac. W krzyki nie wierze, bo u mnie one w ogole nie dzialaja, choc czasem powiem cos ostrzejszym tonem, ale nie krzycze. Klapsy w ogole odpadaja, bo uwazam, ze to zwyczajny przejaw bezsilnosci rodzica i braku jakiejkolwiek kontroli (rowniez samokontroli), wiec taka metoda jaka opisalam wyzej u mnie dziala, ale kluczem do tego jest konsekwencja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×