Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Lena9087

Czy można być "zbyt inteligentnym"?

Polecane posty

Gość Lena9087

Przepraszam, że taki długi post, mam nadzieję, że ktoś go przeczyta... Mam 22 lata. Od ośmiu miesięcy jestem tzw. singlem, choć raczej czuję się osobą samotną. Byłam w dwuletnim związku, był to mój pierwszy w życiu chłopak. Skończyło się wszystko bardzo, bardzo źle, bo stałam się ofiarą poważnej przemocy z jego strony. Maltretował mnie fizycznie, ale również znęcał się psychicznie, poniżając słownie, grożąc, obrażając moją rodzinę... Wyszłam z tego związku bardzo poraniona psychicznie, ale z wielką determinacją, żeby coś w swoim życiu zmienić. Wcześniej byłam osobą dość introwertyczną, co kładę na karb kolejnych złych doświadczeń z domu rodzinnego: moja mama jest alkoholiczką i mam niepełnosprawną umysłowo młodszą siostrę, którą musiałam się całe życie zajmować. Po zerwaniu kontaktów z byłym facetem postanowiłam wziąć życie za rogi, postarać się o wszystkim zapomnieć. Od razu wokół mnie zaroiło się od mężczyzn, gdyż jestem uznawana za dość atrakcyjną kobietę. I tu się pojawia problem. Jestem osobą bardzo zaangażowaną w życie kulturalne, staram się uczestniczyć w pokazach, wystawach, koncertach, oglądać premiery filmowe. Jednocześnie, jako że studiuję polonistykę, moja fascynacja literaturą jest uznawana za obsesję (czytam dwie/trzy książki tygodniowo poza kanonem akademickim). Do tego mam różne dziedziny wiedzy, które staram się zgłębiać, np.: architektura XIX wieku, ludobójstwa, teorie postkolonialne, malarstwo i sztuka secesyjna, historia Rosji, ogólna historia średniowiecza. Z literatury zajmuję się szczególnie literaturą rosyjską, lubię też bardzo polską szkołę reportażu, oraz poezję turpistyczną i dziewiętnastowieczne opowiadania. Fascynuje mnie też teoria i historia kinematografii, szczególnie hollywoodzkie produkcje lat 70/80, kino skandynawskie, filmy noir. Lubię też spojrzeć na różne ujęcia od strony technicznej, interesuje mnie sztuka montażu i planowania zdjęć. Z muzyki nałogowo słucham starego, klasycznego rocka, poezji śpiewanej, ale też muzyki elektronicznej i dubstepu oraz muzyki filmowej i klasycznej, choć akurat muzyka jako taka nie jest moją pasją. Z zupełnych dziwactw, to wiem sporo o samochodach, budowie silnika, znam się na markach, modelach. A, no i jeszcze intrygują mnie badania kosmosu, ale pomijając zupełnie stronę matematyczną. Lubię oglądać piłkę nożną (kibicuję Realowi) i ręczną, sporo jeżdżę na rowerze, trochę biegam. Uff... Jest tego bardzo dużo, a i tak nie wypisałam wszystkiego. Ogólnie, jestem osobą bardzo żądną wiedzy, którą po prostu przyswajam z tych wszystkich książek, które czytam. Nie jestem jednak nerdem, nie zakuwam niczego, bo jestem na studiach, które są moją pasją. Dużo imprezuję, bardzo lubię tańczyć, choć mało piję, wcale nie palę. Jak już wspomniałam, jestem sama od ośmiu miesięcy. Od tego czasu miałam paręnaście randek. Bardzo nieudanych, lub średnio udanych. Większość znajomości kończyła się na dwóch/trzech spotkaniach. Od prawie każdego faceta, z którym się spotykałam słyszałam zdania typu: "masz strasznie dużą wiedzę", "wow, jesteś mega inteligentna", "skąd ty to wszystko wiesz?". Chcę tylko dodać, że randki nie polegały na moim słowotoku, tak jak się może wydawać po tym co Wam napisałam. Przeciwnie, lubię słuchać innych ludzi i nie męczę nikogo moją "wiedzą". Trochę to przykre, ale większość facetów, z którymi gdzieś byłam nie interesowało się niczym specjalnym poza sportem i samochodami. Jeden z dumą stwierdził, że czyta tylko "Auto-świat", drugi z kolei pracował jako poważny finansista i pokazywał mi wykresy giełdy - i było to ciekawe, bo przynajmniej zrozumiałam na jakiej zasadzie działa giełda, no ale, na Boga, nie wymagało to dwugodzinnego wykładu. Inny wprost powiedział mi, kiedy go zaprosiłam do kina na przegląd filmów Kieślowskiego, że to są "same nudy", a ja jestem "za mądra" i on się ze mną umawiać nie będzie, bo go to trochę przeraża. Koleżanka stwierdziła, że powinnam udawać głupszą niż jestem. Że facet musi czuć się mądrzejszy, lepszy bo chce dominować. I tu pytanie do Was. CZY NAPRAWDĘ TAK TRZEBA? Czy kobieta, którą fascynuje świat, która ma za sobą dość traumatyczne przeżycia, ale która pragnie miłości i wie, że byłaby dobrą dziewczyną, musi udawać głupszą, płytszą, mniej refleksyjną, żeby kogoś "złapać". Czy można być "zbyt inteligentnym" (jeden koleś zapytał mnie czy należę do Mensy...)? Panie, czy byłyście w takiej sytuacji? Panowie, czy przerażają Was inteligentne kobiety? Dajcie mi odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podziwiam. Nie można być zbyt inteligentnym, inteligentne kobiety, które jeszcze umieją "zarazić" swymi zainteresowaniami, wyjaśnić coś, czego nie rozumiem...WSPANIAŁE!!! Cóż mogę powiedzieć, przyjdzie Ci czekać na inteligentnego Dżentelmena i unikać płycizn życiowych, pułapek pseudowytwornych "kłusowników seksualnych"- tragedią byłoby, gdyby jakiś "niezwykleprzystojnydupek" odniósł "sukces" i sprowadził Cię do roli "ptactwa domowego". A sam zrobił-na przykład- karierę zawodową, której Ciebie byłby "łaskaw" pozbawić (no- KTOŚ musi te dzieci wychować, ugotować, zadbać o to ognisko...) Piszę to na podstawie autentycznej historii, mam takie zaprzyjaźnione małżeństwo, obecnie w trakcie rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×