Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość górskie rozterki

wieloletni związek ma szanse?

Polecane posty

Gość górskie rozterki

Czy można być szczęsliwą po 4 latach związku? Ja zaczynam się zastanawiać, czy jestem z nim bo mi tak wygodnie, bo się przyzwyczaiłam, bo nie chce mi się niczego zmieniac...? czy można po tylu latach nadal czuć motylki w brzuchu i cieszyc się na każdą chwilę spędzona z tą osobą? A może to ja nie nadaje się na takie trwałe związki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajkkka
W każdym związku prędzej czy później wszystko umiera. Pożadanie, ekscytacja, motylki, tęsknota. Zostaje szara rzeczywistość, nuda, przywiązanie się, obawa przed zmianami. To chyba spotyka każdego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość górskie rozterki
A są szczęsliwe związki? kurcze, mam takich znajomych co są ze sobą od 14 lat i kiedy na nich patzre wydaje mi się, ze są szczęsliwi... a ja nie potrafię. Nie czuję się wyjątkowo, nie czuję się kochana, pożądana. Wszystko wygląda tak normalnie, rutyna mnie zabija. Jak sprawić by związek nie umarł po tylu latach wspólnego bycia? czy jest jakaś recepta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteśmy razem od 11 lat.Wciąż się kochamy, pożądamy, nie wyobrażamy sobie życie osobno.Mimo zmian w charakterach i wyglądzie nadal jesteśmy dla siebie atrakcyjni (umysłowo i fizycznie).Cieszymy się wspólnymi chwilami, wspieramy w troskach.Lubimy sobie podokuczać, iść na długi spacer, posiedzieć w ciszy - byle razem. Związek się zmieniał - od jakiejś początkowej fascynacji, szału :) przeszedł do stabilizacji.Codzienność i jej troski dają się trochę we znaki, wiadomo.Ale idziemy dalej razem trzymając się za ręce i uśmiechając.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm cztery lata to nie jestjeszcze chyba taki wieloetni związek ? zresztą ja z moim partnerem czuję się tak jak na początku, codziennie mi mówi,że mnie kocha, przytula mnie,pieści, mówi komplementy i patrzy sie na mnie wciaz w ten sam sposób. moze to kwestia Twojego partneraa? może przestał się starać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do salianka
a świstak siedzi i zawija...... ;-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma żadnej recepty czy patentu. Moim zdaniem to jest (lub nie) w was :) Jak zaczynaliśmy się spotykać wszyscy znajomi męża zastanawiali się jak szybko mnie oleje,bo nigdy nie zawracał sobie głowy dziewczynami - to one zabiegały o spotkanie, wyjście itp.On to typ wygadanego,pewnego siebie samca, a ja byłam taka cichutka...Okazało, że mamy podobne ironiczne poczucie humoru, uwielbiamy docinki, cieszymy się drobiazgami, doceniamy otaczające nas piękno.Znajomi przecierali oczy, bo zaczął kupować kwiaty (nawet bez okazji), zabierał mnie na każde spotkanie czy koncert... Choć on kocha góry - ja wodę; on lubi piłkę nożną - ja siatkówkę; on lubi grać na kompie - ja malować pastelami to nie możemy żyć bez siebie.Każda rozłąka spowodowana pracą to koszmarne rachunki telefoniczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość górskie rozterki
To fakt, przestal sie starac. Nie mowi mi komplementow, nie mowi ze teskni, nie przytula tak sam od siebie, nie czuje sie adorowana i pożadana. Czasami mam wrażenie, ze on sie nie stara bo po co, skoro i tak nie odejde? Z drugiej strony nigdy mu nie wypominalam, ze jest za malo tej czulosci, pieszczot itp - moze to moja wina? moze powinnam od poczatku zwiazku mu przypominac o swoich potrzebach? nie robilam tego wiec on sie przyzwyczail ze tak po prostu ma byc... on nie jest typem romantyka, nie zmieni sie jesli go o to poprosze. Ma tez swoje lata wiec tym bardziej cięzko mi bedzie do niego dotrzec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---->do salianka Wierz lub nie. Mnie to wisi :P Da się i tyle.Może to kwestia dobrania się ludzi, nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A próbowałaś szczerej rozmowy? Wiele czasu zajęło mi otwarcie się i mówienie o tym co mi jest/ co mnie dręczy (jestem introwertyczką).Ale zdecydowanie nasz związek zyskał na najzwyklejszych w świecie rozmowach - nie ma cichych dni, wyjaśniamy tu i teraz, czasem się pokłócimy - ale zawsze można w ten sposób do czegoś dojść. Nikt w myślach nie czyta - jak nie zakomunikujesz swoich potrzeb to możesz czekać do śmierci na ich realizację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to sama mów mu ,że go kochasz, przytulaj mów miłe rzeczy. może odwdzięczy ci się tym samym ;) zresztą zawsze możesz spróbować o tym porozmawiać z nim, powiedzieć ,że potrzebujesz więcej czułości, uwagi. mój facet też nie jest typem romantyka, zadnych kolacji przy świecach czy tym podobnych rzeczy, on lubi piłke nożna, silownie itp a jednak jest dla mnie bardzo czuly i ciagle mi powtarza ze jestem piekna itp nawet dzisiaj rano gdy wstawal do pracy obudzil mnie tylko po to zeby mi powiedziec ze je jestem jego "wszystkim". ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nam minęło na początku sierpnia 5 lat, więc idzie 6 rok i jestem bardzo szczęśliwa. Dotarliśmy się i bardzo dobrze się dogadujemy. Znamy się jak łyse konie:D wiadomo, że fajnie jest na poczatka związku się poznawac, itp ale to nie może trwać wiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może nie jesteście dla siebie stworzeni :P. Jak dla mnie to średnie perspektywy ma Wasz związek...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
ale cztery lata to nie jest taki długotrwały związek:P To co będzie potem? My jestesmy razem 9lat, mamy dziecko- a mąż przytula mnie, mówi, że mam fajny tyłeczek, że nie wyobraża sobie życia bez nas. Ale np. o kwiatach bez okazji musiałam mu powiedziec, bo sam nie widział takiej potrzeby:) W ogóle staramy się rozmawiać o swoich potrzebach- bez tego nijak ani ja się nie domyślę ani tym bardziej on, co nam przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---->iwonka... Zamordowałabym, gdyby mnie rano obudził :)) Czasami trzeba nieco spuścić z tonu, by się dogadać.Nie dostaję często kwiatów czy upominków, nie ma kolacji przy świecach (chociaż to akurat nie w moim typie). Ale na co dzień otrzymuję sygnały,że nadal mnie kocha, pożąda, że jestem atrakcyjna. Staram się odwdzięczać tym samym i wiem, że sprawia mu to przyjemność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość górskie rozterki
rozmowy probowalam ale nic nie dalo, nawet uslyszalam, ze skoro tak bardzo sie roznimy teraz to co bedzie za jakis czas? ze po co ze soba jestesmy skoro nie pasujemy do siebie? w 1 chwili bylam w szoku a pozniej stwierdzilam, ze moze ja przesadzam? ze skoro byl taki od tylu lat to dlaczego mialby sie zmieniac? zrezygnowalam z jakichkolwiek prob dotarcia do niego. On jest jedynakiem, mam 31 lat i nie chce sie zmieniac. Moj mnie buziakami nie budzi, mimo ze co chwile go o to prosze. Postara sie na 2 dni i znow to samo. Nie robi mi niespodzianek, nie mowi mi nic milego oprocz "tesknilas" ja odp ze tak, a on "ja tez" i to wszystko. Nie mowi, ze jestem piekna, ze mnie kocha, ze jestem jego calym swiatem. doslownie nic... Moje kolezanki moglyby mi pozazdroscic faceta, bo mimo tego nie mamy zadnych problemow... ale zar sie wypalił, motylki uciekły a pożadanie się skonczyło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to faktycznie kiepsko....Nie wiem czy dałabym radę wytrzymać w związku bez tych drobnych oznak czułości... Łatwo się pisze "to się rozstańcie", gorzej wprowadzić to w życie - przyzwyczajamy się do ludzi, ale czasem nie warto... Wydaje mi się,że będziesz się męczyć, ponieważ twoje oczekiwania są odmienne od oczekiwań i potrzeb partnera.Trudna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość górskie rozterki
Mogę na niego liczyc, nie zdradza mnie, nie pali, nie pije, nie imprezuje, nie ma dziwnych znajomych, duzo pracuje zeby zarobic na mieszkanie, na nas, zawsze moge na niego liczyc w kwestiach pieniedzy, czy innej pomocy... ale o slubie, zareczynach, dzieciach, wspolnym mieszkaniu nie ma mowy. Czasem mam wrazenie, ze jestem z nim na pokaz, ze majac tyle lat powinien kogos miec, ze skoro jego rodzice mnie lubia, znajomi, ja gotuje, prasuje, sprzatam to po co mnie na inna wymieniac? skoro inna moze okazac sie gorsza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do kwiatów ja tez ich za czesto nie dostaje;p ale akurat jesli o mnie chodzi to do mnie taka forma adoracji nie przemawia. nie lubie dostawac kwiatow. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo to samo
salianka - wystarczyłaby jakaś atrakcyjna kobieta, która wzięłaby twojego męża w obroty i czar pryśnie, są faceci którzy sami szukają i tacy , którzy chcą być znalezieni, taki ich podział, nie ma wiernych, każdy facet ulegnie innej kobiecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość górskie rozterki
własnie tu jest problem... przyzwyczajenie... tyle lat razem, wspolne wakacje, znajomi, wpomnienia... latwo sie rozstac - trudniej odnaleźć w samotnym swiecie, bez tego wszystkiego co sie mialo na codzien...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
---->to samo to samo To znaczy, że mam się z nikim nie wiązać, nie cieszyć szczęściem i wspólnymi chwilami, bo mi jakaś laska faceta odbije? Bez sensu. Równie dobrze mnie kiedyś zawróci w głowie jakiś przystojniak i pójdę w tango. Przyszłości się nigdy nie przewidzi - przynajmniej ja w to nie wierzę. A skoro tak - to cieszę sie tym co mam, naszą bliskością, rodziną, mieszkaniem, zdrowiem. A co będzie to będzie :) Przeminąć może wszystko - nie zamierzam jednak myśleć tym torem. Życzę wszystkim powodzenia - zmykam do domciu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozbroil mnie komenatarz ze kazdy facet ulegnie innej kobiecie. ;/ osobiscie sie z tym nie zgadzam to jest glupie szufladkowanie. jesli ktos jest szczesliwy w zwiazku to czemu mialby zdradzac ? moj partner zostal kiedys zdradzony i chociaz byl to tylko kilkumiesieczny zwiazek to bardzo go to zabolalo. kiedy zaczynalismy ze soba byc to duzo rozmawialismy na temat zdrady itp i wiem ze on by sie do tego nigdy nie posunal. moze ktos powie ze jestem naiwna ale ja w to wierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajajkkka
nie kazdy facet zdradzi, a to ze rutyna sie pojawila, nie znaczy, ze nagle oboje partnerow zacznie skakac na boki. Wielu tego nie robi, bo dobrze im tak jak jest. Nie ma tych wszystkich fajerwerkow ale jest stabilizacja i spokoj. Nie chca tego tracic dla przygodniego zwiazku, wiec zostaja, tkwia w tym gownie, wyobrazaja sobie ze jest dobrze i licza ze sie cos zmieni. A zazwyczaj nic sie nie zmienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×