Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Znerwicowana PM

Wkurzam się już sama organizacją slubu...

Polecane posty

Gość Znerwicowana PM

Ciągła latanina, od księdza do kwiaciarni, od kwiaciarni do restauracji, od restauracji do salonu sukien, od salonu do hurtowni, od jednych gości do drugich z zaproszeniami, potem do jubilera itd. Never ending story.:O Do mojego ślubu i wesela 1,5 mca a ja najchetniej bym sie zebrała i uciekła gdzieś daleko:O Chyba mi już nerwy puszczają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak miałam na szczescie
juz po:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Była panna młoda
Mogłas wynajac firme organizujaca slub i wesele i teraz nie narzekac, albo nie orbic tego calego cyrku. Samo sie nie zorghanizuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znerwicowana PM
Wiadomo cieszyłam się i ciesze się z samego slubu, a tak naprawde przyjecie robie dla rodziny i przyjaciół, nie odpuscili by gdyby nie było hucznego wesela. Ja to najchetniej wziełabym ślub- ja, mój mąż i świadkowie, bez całej szopki. Na początku było spoko, a etraz im blizej ślubu tym bardziej, mnie wszystko wkurza, ta cała latanina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj znam ten bol... moja rodzina - a wlasciwie to rodzice meza maurdzili o wesele itd. i wkoncu sie zgodzilismy na maly uroczysty obiad weslelny w knajpie... jakbym mogla cofnac czas postawilabym na swoim !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poweselna
Ja miałam dokładnie tak samo, również z niechęcią co wesela. Uległam narzeczonemu, bo on chciał małe wesele dla najbliższej rodziny. Teraz się cieszę, że zgodziłam się na to. Zamieszania było mnóstwo, bo ślub i wesele odbywały się 300 km od naszego miejsca zamieszkania, nie jest łatwo załatwić wszystko na odległość, ale udało się. Teraz z jednej strony cieszę się, że jest już po, a z drugiej czasem tęsknię za tym zamieszaniem, ale właśnie zaczynamy urządzać swoje gniazdko, więc wir zaczyna się na nowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znerwicowana PM
Mysle, ze ogólnie po juz bede zadowolona i szczesliwa, i pewnie pomyslę, że było fajnie, ale juz powoli trace siłe na załatwianie tych wszystkich pierdół i formalności ślubnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znerwicowana PM
A pozatym jestem osobą, która lubi mięc wszystko zapięte na ostatni guzik i jednioczesnie szybko i sprawnie, tak więc wkurza mnie jak coś się przedłuza albo nie mogę załatwic tego co chce w czasie dogodnym dla mnie. Choćby nawet zaproszenie gości- tego nie ma, tamten wyjechał itd itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna wrzesniowka
Autorko, miałam tak samo, teraz zaczynamy już zwalniać z tą bieganiną bo ślub za tydzień i trzeba trochę przed nim wypocząć ale w sierpniu praktycznie nie było dnia, żebym za czymś nie biegała. Najgorsze było to, że oprócz zajmowania się sprawami swoimi i ślubno- weselnymi, musiałam biegać też ze wszystkimi bo a to siostra chciała żeby wybrać z nią sukienkę, a to mama, z ojcem po garnitur, potem krawat, spinki, a to dziadki narzeczonego żeby jechać z nimi po stroje, potem znów siostra mnie ciągnie na zakupy bo " tylko ja będę jej w stanie dobrać dobrze dodatki" i powiem szczerze, że to mnie też wykończyło, gdyby każdy zajął się sobą byłoby mi dużo lżej. Moja rada jest więc taka, żeby delikatnie uświadomić otoczeniu, że przyszła panna młoda i tak ma mnóstwo na głowie i nie powinno się na jej barki spychać również swoich spraw ( ale ja niestety jestem mało asertywna) Tak sobie myślę, że skoro jednak tyle panien młodych dało rade to i my damy :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znerwicowana PM
Super masz, że masz już końcówke:P Ja dodatkowo mam wesele na dwa dni, wiec jeszcze bieganina była za suknia na drugi dzien itp. A najbardziej wkurza mnie mój narzeczony, który wychodzi z założenia "spokojnie, jest jeszcze czas":O wrrrr:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna wrzesniowka
U nas też są w planie takie mini-poprawiny: obiad dla gości którzy nocują w hotelu więc też niestety wszyscy kupowaliśmy ciuchy, buty i dodatki podwójnie. Powiem tak: im mniej zostawicie sobie na końcówkę przygotowań tym lepiej i nie sugerujcie się tym, że macie czas bo on ucieka błyskawicznie przez palce. Na ostatni tydzień czy dwa postarajcie się zostawić tylko to, czego nie można było zrobić wcześniej: dekoracja sali, ostatnie poprawki sukni, farbowanie włosów, paznokcie, rozsadzanie gości bo tego i tak jest dużo i ciągle coś dochodzi. Faceci już tacy są, lekkoduchy i zawsze o wszystkim musi myśleć narzeczona dlatego to MY jesteśmy przed ślubem najbardziej zmęczone i zestresowane i coś mi sie wydaje że panne młodą zrozumie dobrze tylko inna panna młoda ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Znerwicowana PM
Dokładnie, chce zrobić to wcześniej, żeby mieć z głowy i odhaczony kolejny punkt, a jak widzę jak mój misiek się do tego kwapi to masakra:P Mam andzieje, że chociaż dzien wczesniej poczuje to co ja teraz przeżywam, nie mogąc zasnąć, bo myślę, czy dobrą suknię wybrałam, jak rozsadzimy gości itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×