Gość marakuja9219 Napisano Wrzesień 1, 2011 cześć mam 18 lat i chodzę do szkoły zawodowej. w tej szkole jest jak najbardziej wszystko w porządku, podobnie jak praktyki, ma jednak jeden feler - kursy zawodowe. w pierwszym roku dali nam 2 tygodniowy, jednak w zeszłym i tym roku musimy wyjeżdżać na miesiąc. Mój problem polega na tym, że dla mnie wyjazd na kurs to istne piekło. Nie mam problemu, żeby wyjechać gdziekolwiek, choćby i 400 km, z własnej inicjatywy i być poza domem parę dni. Nie mam też problemu, by dzielić pokój z kimś, kogo znam i lubię. Ale kurs zawodowy to taka sprawa, że wyjeżdża się daleko (z reguły 200 km), dzieli się pokój z 1 - 3 osób. Dla mnie taka sytuacja nie jest możliwa do przywyknięcia. Były próby, jak najbardziej - wielokrotne nawet z udziałem psychologa. Ten jednak nie potrafił mi pomóc :( Nie miałbym problemu, gdybym nie musiał dzielić pokoju z inną osobą - spędzanie czasu w samotności to dla mnie bardzo ważny element życia. Książka, jakieś czasopismo, gra komputerowa lub film - i byłoby świetnie... Ale niestety, w internacie nie jestem w stanie tego osiągnąć. I dlatego właśnie jest to dla mnie piekłem i nikt nie może mnie od tego uwolnić. Rodzice zamordowaliby mnie, gdybym opuścił szkołę na trzecim roku, ale nie mogę zdać bez zaliczenia kursu... I na tym polega problem - brakuje dobrego wyjścia z sytuacji, które zapewniłoby mi normalne przeżycie do końca szkoły. Każdego dnia zadręczam się myślami, dokąd tym razem mnie wyślą i z jakimi rówieśnikami będę musiał przebywać. Nie jestem kompletnie w ich stylu - ciągle gadają o tym, jak to się "upie**olą" na najbliższej imprezie w weekend, o ru**aniu, o trawce, papierosach i żadne zaprzyjaźnienie czy zakolegowanie nie wchodzi w grę. Jestem statecznym chłopakiem - mam jednego bliskiego kumpla, cudowną dziewczynę, nie palę, czasem wypiję piwo i raz czy dwa w roku mocno się upiję. Oczywiście wpadłem na pomysł, żeby wynająć pokój - w zeszłym roku było mnóstwo ofert, ale kto wynająłby pokój na jeden miesiąc? Nie ma dnia, bym nie zamartwiał się tym tematem. Nie wiem, z kim powinienem porozmawiać, u kogo szukać pomocy. Bezradność sprawia, że żyję cały czas w stresie, powiększającym się z każdym dniem, im bliżej tego cholernego kursu. Zrobiłbym wiele, żeby nie musieć wyjeżdżać na ten kurs. Nierzadko pojawiają się nawet myśli samobójcze i to dość poważne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach