Gość BladaPala Napisano Wrzesień 12, 2011 Witam. W skrocie, bo nie chce mi sie pisac. Tym bardziej ,ze malo co widze, bo ciagle jestem w "szoku". Mam fobie spoleczna. Dzisiaj rzucila mnie dziewczyna, powiedziala, ze bycie ze mna jest nudne. Ze ona dluzej tak nie moze, ze chce normalnie zyc, a przy mnie staje sie taka jak ja. Zgadzam sie z nia, ze zwiazek ze mna jest trudny, sam nieraz zastanawialem sie nad tym ,zeby ja "uratowac" odemnie i uciec... Bo wiem ,ze z kims innym bedzie szczesliwa. Wiem ,ze przy mnie nabawila sie kompleksow przez moje poczucie humoru. Wiem ,ze jest w stanie szybko znalezc sobie chlopaka duzo lepszego niz ja, jest bystra, ladna ,tylko boi sie otworzyc, nawet przy mnie sie tego bala, choc probowalem robic wszystko co w mojej mocy ,zeby czula sie przy mnie tak swobodnie jak ja przy niej. I tu jest pytanie... czy dlugo trzeba sie z tym pogadzac, ze ona juz nie wroci? Ze znajdzie lepszego - mimo ,ze z jednej strony chce ,zeby byla szczesliwa - wiem ,ze brzmi to banalnie, ale chce zeby zyla tak jak chciala zyc... Najchetniej bylbym egoista i znow probowal ja do siebie przyciagnac, bo wiem ,ze ona raczej pierwszego kroku nie zrobi, przynajmniej tak mi sie wydaje... Chcialbym zeby wrocila, tak bardzo kocham. .. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach