Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość uczykijjjj

mój mąż nie umie oszczędzać - jak go do tego nakłonić? On sie śmieje ze mnie :/

Polecane posty

Gość niewiem co ty tam
niewiem co ty tam jescze z nim robisz mój był taki sam sobie kupował buty za 200-300 euro ( pracował za granicą) , piąta pare okularów za 200 euro bo stłukł a ja nosiłam sowje okulary 10 lat mimo ogromnej wady wzroku, przepił wszystko nei mial kasy wysyłałam mu, on zarabial 10 tysiecy na nasze, ja zarabialam 1300 brutto ... po 4 latach sam odszedł, na sczzescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
I dlaczego nikt nie skupi się na tym, że ona "musi ładnie wyglądać na produkcji"? Mój facet akurat jest dyrektorem na "takiej produkcji" zatem wiem, że firma musi zapewnić ubranie odpowiednie do pracy do produkcji. Zarówno strój, jak i obuwie, rękawice itd. w zależności jaka praca. Zwyczajnie musi!!!! Nie ma czegoś takiego, że musi mieć ładne buty na produkcji!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krescencja ewa
A ja Cię autorko tematu rozumiem i popieram. Sama mam 25 lat i faceta podobnego do Twojego pod względem 'gospodarności'. Ja jestem po studiach, pracuję w zawodzie, zarabiam 2000 brutto na razie, ale z szansą wyższych zarobków w przyszłości. Mój facet (na szczęście nie mąż) też ma lekką rękę do wydawania wg mnie, co mnie bardzo denerwuje. Nie mieszkamy razem, ja teraz mieszkam z rodzicami, dzięki czemu mogę odkładać więcej pieniędzy niż jakbym miała wynajmować, a on mieszka w mieszkaniu po babci w dużym mieście. Ne pracuje, kończy studia dzienne i jest na utrzymaniu rodziców. Mieszkałam z nim przez pół roku i szczerze odechciało mi się wspólnego życia. Stwierdziłam, że jak się nie zmieni to w życiu za niego nie wyjdę :( Przykłady: -gotować nie umie i nie chce się nauczyć, jest pod tym względem totalnie leniwy i bez motywacji; najlepiej jest zamawiać pizzę albo stołować się w barach; -śniadań nie je, za to namiętnie chla kawy, próbowałam dawać kanapki, jakieś jajecznice, płatki z mlekiem, to słyszałam, że on musi kawę i nic jeść nie będzie, bo "się porzyga" - i tak chodził czy to na uczelnię czy gdzie indziej, a po paru godzinach on mega głodny i musi do baru na hamburgera a najlepiej dwa; -od kaw uzależniony, potrafił wypić w domu rano duży kubek kawy, po czym musieliśmy jechać do innego miasta autobusem, po 15 minutach od wyjścia z domu dotarliśmy na dworzec autobusowy, autobus już stoi, a on biegnie do automatu i kawę kupuję, bo 'nie wytrzyma', po to tylko by zrobić 1 łyk tej lury i resztę wywalić, bo zaraz autobus odjeżdża; -kupić do np. obiadu sok w kartonie, to już stale by tak chciał, albo jakiś napój; -kupuje przeróżne rzeczy, jogurty, keczupy itd. ogólnie spożywcze rzeczy, bo czym ich nie zjada i one mogą leżeć w lodówce i się psuć; albo nie dojada do końca- jak jogurt je to tak zje, że jeszcze parę łyżek można wyjąć, albo jak mrożonkę do garnka sypie to tak, że jeszcze warzywa na dnie zostawia i już by chciał wywalać; -przywoziłam mu jajka, dużo jajek niech sobie robi jajecznice i żeby nie kupował bo my mieliśmy dużo itd. to nie zjadał i one leżały w lodówce kilka tygodni. W końcu stwierdził, że on ich jeść nie będzie, bo już pewnie są stare i zepsute. Wkurzyłam się tylko i powiedziałam, że jajka to mogą dość długo leżeć w dobrych warunkach i że to czy są zepsute to się poznaje po zapachu a raczej smrodzie i brzydkim wyglądzie po rozbiciu jajka a nie ot tak. I że więcej mu ich nie przywiozę.; -matka zawsze próbuje mu w domu dawać jakieś jedzenia żeby wziął do siebie, to zawsze tylko się zapiera, że nie, że w lodówce nie ma miejsca, a to gówno prawda, tylko mu się nie chce tego brać, a potem i tak najlepiej pizzę zamówić itd.; -kota ma (kotkę), którego to przez całe 3 lata jego życia karmi/ł wyłącznie mokrymi Whiskasami i to jeszcze saszetkami i suchymi bobkami. Kot jest uzależniony od tego jedzenia i na żadne inne nie spojrzy!!!! Podsunąć mu jakiekolwiek inne jedzenie typu filet z ryby, wołowina, drób, czy to gotowane czy surowe, kot powącha i się wypnie!!!!! Żre tylko określonego Whiskasa. Tysiące razy tłumaczyłam, że to nie jest zdrowe żarcie, że robi kotu tym krzywdę, że nie jest to ekonomiczne i za każdym razem bez rezultatu. Mówiłam daj jej normalne jedzenie, odzwyczajaj od tych Whiskasów, będzie i zdrowiej i taniej, ale nie. Zawsze musi kupować pojedyncze saszetki i to koniecznie w najdroższym sklepie, bo najbliżej, gdzie jedna kosztuje ponad 2,50 zł, a takich musi kupić ze 2-4 na dzień. I choć ma dostęp do sklepów gdzie można kupić taniej albo coś podobnego i nawet zdrowszego to nie kupi. Już nawet niechby 1 puszkę kupił za 2-3 zł i by wyszło objętościowo i jakościowo na to samo i taniej, ale gdzie tam. Przyzwyczaił kotkę do 1 żarcia i jeszcze się tłumaczy, że 'ona tylko takie lubi'.Ona tylko takie lubi, bo tylko takie zna. Debil. -na przyjemności typu częste kupowanie wielu książek, też sobie odmówić nie może; Pod wszelkimi innymi względami jest ok, co nie zmienia faktu, że to mi się w nim nie podoba i jak się nie zmieni to nie wyjdę za niego, choć on bardzo by chyba chciał. Ja nie chcę mieć faceta, przy którym będę tylko się martwić i myśleć co mam robić, aby on tyle nie wydawał. Mam nadzieję, ze jak znajdzie pracę i sam się będzie musiał utrzymywać to inaczej będzie wydawał, bo teraz to łatwo skoro rodzice dają i nie czuje się tego ile trzeba na nie zapracować. Ja też tak miałam, choć nie aż tak jak on, a odkąd pracuję i większy mam szacunek do rodziców i do pieniędzy i tysiąc razy się zastanowię czy aby na pewno muszę coś kupić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łaszicza
kresencja ewa A ja akurat rozumiem twojego faceta :D Ja też nie znoszę gotować i swojego M. już powiedziałam, że nie będę tego robić - obiady będą kupowane na stołówce. Kupowanie "przyjemności": skoro ja wydaję na kosmetyki (a lubię np. lakier do paznokci za 40 zł, a nie za 4), to czemu facet ma sobie nie kupić książki? Do kota też się już nie czepiaj :D bo za późno, chociaż zgadzam się, że można zaoszczędzić na karmie. Np. w Rossmannie są przeceny mokrego żarcia. No i co z tego, że chce pić kawę? Dobrze, że nie chla piwa i nie pali. Ja lubię dużo herbaty i nikt mi tego nie wylicza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co wy bredzicie dziwy, ja
kiedys pracowałam "na produkcji" i kazali sie ładnie ubierac - jak laska raz przyszła w dziurawym swetrze, to na nia nakrzyczeli i też nie wolno miec odkrytych butów a produkujemy durne swieczki zapachowe i z odziezy roboczej jaka nam zapewniają to tylko jednorazowe gumowe rękawiczki, w dodatku możemy zuzyc maksymalnie 2 pary w ciagu dnia, wiecj jesli ktos na krotkiej przerwie, nie tej dlugiej, polgodzinnej, chce do wc, to musi je sciagac, a potem na umyte rece zakladac. I tez szef zyebany, kazde nam sie usmiechac i ladnie wygladac, przeciez nie przepracowujemy sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiadomo czy to jakaś
dziecinna prowokacja , czy nie . Ale jeśli autorka nie bredzi , tylko pisze zgodnie z rzeczywistością , to musi jej być bardzo przykro po tych wyzwiskach z Waszej strony . Nie wiem osobiście , jak można kogoś nazwać Quasimodo , wiedząc , że wygląda , jak wygląda , nie ze swojej winy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
Mnie u mojego też się wiele nie podobało. Dużo pali i to markowe papierosy, kiedyś sporo też pił. Kupuje to na co ma ochotę, na niczym sobie nie szczędzi. Początkowo myślałam, jak wy... ale ... to w gruncie rzeczy, to nie jest rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katastrofa a nie malzenstwo...
ZAWSZE jak brakuje pieniędzy to będa kłótnie i wypominania...on jej krem, ona jemu pastę....nie usiąda razem i nie zastanowią sie jak rozwiązac problem - zawsze winna druga strona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
Nikt mi nie wmówi, że pracując przy świeczkach w rękawiczkach stoi wypachniony w białej bluzce od Chanel. Takie rzeczy to tylko w erze.. :O A buty kryte owszem muszą być. Wymogi BHP. Ale nie wierzę, że muszą być eleganckie. Bo chyba nawet nie mogą, ze względu na BHP właśnie. Obuwie robocze z tego co wiem, jest tańsze od butów od chińczyka, a trwalsze. Zatem nie wierzę w gospodarność autorki. Odmawianie sobie nie jest oszczędnością. Bo to kwestia rachunku, na co warto wydać, a na co nie warto. Np. można znaleźć tańsze mieszkanie itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
Poza tym niechluj (ktoś w podartym swetrze, to już przesada). Bezdomni mają nawet swetry w całości, ale jakoś elegancją bym tego nie nazwała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co wy bredzicie dziwy, ja
taaa jasne tylko że rotacja w firmie, gdzie pracowałam, byla ogromna a szef był w porządku tylko dla aldnie ubranych kobiet. Jak byłaś ładna i sie dobrze ubrałaś - wtedy przymykał oko, gdy ze zmeczenia robiłas sobie 10 sekund przerwy. Masz brzydkie ciuchy, byłas brzydka, gruba - miałas rpzejebane. Taka była firma. PS nie wiem czy istnieja tansze buty niz od chinola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
Właśnie sprawdziłam, że robocze damskie (całkiem nieźle wyglądające) można kupić za 35 zł. Więc taniej i solidniej.. a na produkcji takie właśnie powinny być. Szpilki odpadają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krescencja ewa
łaszicza A ja akurat rozumiem twojego faceta Ja też nie znoszę gotować i swojego M. już powiedziałam, że nie będę tego robić - obiady będą kupowane na stołówce. To nie jest tak, że on nie lubi gotować, ja już go uczyłam i bywało, że coś sobie sam ugotował np. ulubioną pomidorówkę i się cieszył z tego, ale ogólnie lenistwo wzięło górę. I woli kupić gotowe, bo robić nie musi. Ale ode mnie to by chciał gotowania obiadków i podsuwania pod nos. Teksty słyszę, co mi przywieziesz dobrego do jedzenia, co ugotujesz, a może to byś zrobiła itd. itp. I ja mam stać przy garach godzinami w kuchni, żeby on mógł obiadek domowy zjeść, który notabene bardzo lubi. On nie kalkuluje, że za te 20-30 parę zł za dużą pizzę, którą sobie zamówi na 1 obiad czy kolację, mógłby kupić inne produkty i mieć więcej jedzenia na np. 2 posiłki. A przede wszystkim zdrowszego. Kupowanie "przyjemności": skoro ja wydaję na kosmetyki (a lubię np. lakier do paznokci za 40 zł, a nie za 4), to czemu facet ma sobie nie kupić książki? Nie mówię o tym, żoby sobie całkowicie odmawiać przyjemności, ale wkurza mnie to, że zamiast np. na jakieś dobre jedzenie to on woli wydać pieniądze na kilkanaście niekoniecznie potrzebnych mu książek. Do kota też się już nie czepiaj bo za późno, chociaż zgadzam się, że można zaoszczędzić na karmie. Np. w Rossmannie są przeceny mokrego żarcia. No właśnie ja kupuję mu w tym Rossmanie te żarcie w promocjach najczęściej i zawożę, żeby to dawał kotu, żeby nie musiał kupować tyle tamtego. No i co z tego, że chce pić kawę? Dobrze, że nie chla piwa i nie pali. Ja lubię dużo herbaty i nikt mi tego nie wylicza. Wiesz, ja nie jestem za odmawianiem sobie ulubionego napoju, ale uzależnienie od kawy to nie jest dobra rzecz. Śniadań nie je, za to kawę chla, w ciągu dnia z minimum 5! kubków jak nie więcej, podejrzewam, że może nawet i ok. 10 albo więcej. Ma całkowicie rozregulowany tryb życia. Siedzi nocami, spać nie może, uczy się, coś pisze, albo jakimiś głupotami się zajmuje, przy tym wypija hektolitry kawy, a potem śpi do 12 albo i dłużej. Ale w ciągu dniu ani nie pracuje, ani na żadne zajęcia już od dawna nie musi chodzić, ani nic innego specjalnego nie robi. Mógłby normalnie funkcjonować, w dzień działać a w nocy spać i nie musiałby tyle kawy pić, ale nie, on już jest uzależniony jak ćpun od narkotyków. Na normalne żarcie sobie pożałuje, ale kawy sobie nigdy nie odmówi. Jego matka podejrzewa, że może mieć anemię i chce aby sobie zrobił morfologię czy wszystko z nim ok.Jest blady i chudy. Poza tym nie powinien tyle tego pić, bo jego ojciec już w wieku niewiele ponad 50 lat miał stany przedzawałowe, słabe serce, teraz nawet nie ma 60 lat i musi bardzo dbać o siebie, ma nadciśnienie i być pod stałą kontrolą lekarzy. Żona jego też nie jest okazem zdrowia, też ma coś z krążeniem i musi na siebie uważać. Synowie widząc to też powinni myśleć o przyszłości i swoim zdrowiu, a nie folgować sobie i myśleć, że jak teraz jest się 'zdrowym' to i zawsze tak będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ja pierdzielę
Jak pije tyle kawy na czczo i odżywia się fast foodami to wrzody wróżę w niedługim czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krescencja ewa
No właśnie! Pijąc tyle tego sam sobie szkodzi. Już nieraz też słyszałam o bólach brzucha, że go ściska itd. Ja nie chcę mieć faceta, który nie dość, że nie gospodarny to jeszcze sam działa na siebie destrukcyjnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ja pierdzielę
To odejdź i poszukaj kogoś odpowiedzialnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fiusiu misi
Wiesz co jak Twój mąż dostanie awans to wcale nie będzie lepiej. Mąż będzie zarabiał 3000 i będzie miał więcej na własne zachcianki, a nie do budżetu domowego. Mówisz, że przypadkiem odkryłaś jego oszczednosci wiec skad wiesz, ze on chce je na budowe domu przeznaczyc. Skoro o nich nigdy nie mowil moze trzyma na inny cel, a nie Twoje marzenia budowy domu. Pewnie w tej kwestii tez sie nie dogadacie. Ty za niem jeździsz po calej Polsce, zmieniasz miejsce zamieszkania, a sama żyjesz jak mysz koscielna poswiecajac sie dla kariery meza. Jeszcze jedno wyczailam. Podobno studiujesz ekonomie zostaly ci dwa lata. Zapewne rozpoczelas teraz magistra. Wiec trzyletni licencjat masz juz za soba. A niby zmieniacie ciagle miejsce zamieszkania. Wiec co kiedys mieszkalas na drugim koncu polski, ale nadal do tego samejo miasta na studia dojezdzalas? oj, ale kiepsko prowo paniusia w spodniczce i koszuli bialej stojaca przy tasmie :D usmialam sie malo inteligentne prowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
Co to za oszczędność, jak kupuje buty za 45 zł, które rozklejają się w chwilę po założeniu. Skoro jak pisała musi jeszcze codziennie obklejać się opatrunkami, bo inaczej nie wytrzymie w tych butach? Codzienny koszt plastrów, to pewnie większy wydatek, niż nawet jakby kupiła buty ze skóry, np. na wyprzedaży, albo obuwie ochronne, które naprawdę trudno zedrzeć. Mój mąż ma takie na ogród itp. prace. Kilka lat je używa i są w dobrym stanie, bowiem takie obuwie musi spełniać wiele wymogów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gratuluję
Fiusiu misi - mało uważnie czytałaś, ona do niego dojeżdżała, spotykali się w zajazdach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość placimy 850zł za 3 pokoje
przecież ona pisała ze ekonomie skonczyła a studiuje teraz inny kier. zaocznie a co do koszuli to fakt brzmi jak prowo, koszula na produkcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
fiusiu misi - właśnie, zbyt wiele nie trzyma się kupy w tych wpisach. Przesadnie wiele. Kiedy odkryła "jego oszczędności", które jak się okazało, to żadne oszczędności, bo to prezent, to niby na dom, o którym nigdy by się nie dowiedziała, gdyby nie odkryła. Poza tym, to także marna gospodarność z tymi "oszczędnościami", przecież zamrożone tylko tracą swoją wartość. Trzeba było wtedy gdy oboje mieliście kasę kupić jakieś mieszkanko małe, które teraz byście wynajmowali i przynajmniej by to pokrywało wasze wynajmowanie. A potem byście sprzedali i na dom byłaby jakaś suma.. Zero myślenia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łaszicza
ewa - nie przemówisz mu do rozumu z ograniczeniem kawy, taka prawda, choćbyś na rzęsach stawała. On pewnie uważa, że ty MOGLABYŚ sobie odpuścić to kontrolowanie, skoro on wg ciebie MÓGŁBY inaczej funkcjonować (mniej kawy, więcej zdrowych jajek hehe i spanie w nocy) i rachunek pretensji wam się wyrównuje ;) Ja też walczę często o zmiany nawyków żywieniowych, typu mniej mięsa i daję sobie spokój. Niech je, jak chce, co ja z tym mogę zrobić? Nic. Żąda od ciebie gotowania? To nie gotuj - proste :) No i jak tu ktoś napisał: nie pasuje ci facet - zmień faceta na innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
Bo z tą kontrolą i odmawianiem sobie życia, to jest tak że siłą ani rusz. Do pewnych decyzji trzeba dorosnąć, a jeśli to się robi kosztem siebie, to i tak to wyjdzie np. nerwicą. Lub np. kupi najtańszą pastę, a potem zapłaci dentyście. To oszczędzanie na krótką metę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szejk
Szczerze, nie wytrzymałbym z tobą długo, nienawidzę narzekać i gdy ktoś mi to robi, stawiam zawsze sprawę jasno i mówię prosto w oczy jak sprawa wygląda, i wtedy trzeba zastanowić się nad rozwiązaniem, chyba proste, zarabiacie naprawdę mało, czy nie czas pomyśleć o zmianach bo jak sama widzisz tak nie da się żyć, pomyśl co dadzą ci studia, czy warto, czy z 1000 twoje wynagrodzenie zmieni się w 1200, i co wtedy zrobisz, szkoła tylko na tym, zarobi!!!! A co do twojego faceta, to niech znajdzie lepszą prace, nie wierze że ciężko mu znaleźć coś za ok 2000zł, na budowie na pewno tyle zarobi a nawet i znacznie więcej, tylko pewnie rączek nie chce się brudzić, a co do ciebie, zastanów się nad sobą dobrze zarabiasz na prawdę bardzo źle, skończysz studia, które ci nic nie dadzą, masz kapitał, więc otwórz swoją działalność, zaryzykuj, bo całe życie będzie gościa zadręczać, bo jak ja widzę takie oszczędzanie to mnie krew zalewa. Pewnie zaraz mój komentarz zaleje niezmierzona fala krytyki, że pewnie dużo, zarabiam i takie tam i życie nie dało mi w kość, i jeszcze nie wiem co to bieda, otóż tak mam 25 lat, jestem tylko studenciakiem, moja rodzina nie jest bogata, żyje normalnie, ja studiując, cały czas pracuje, moje rachunki stałe to jakieś 1.800 na miesiąc, reszta to jedzenie, ciuchy, paliwo, przyjemności od 1.200 do 1.500zł średnio.Pewnie napiszecie, że mam dużo, ale jak każdy człowiek chce mieć więcej, by w końcu zaspokoić swoje potrzeby, i żeby mi jeszcze zostało, Powiem tak trzeba mieć plan działania i konsekwentnie się go trzymać, po co tyle lat studiowania, i teraz zarabiasz 1000zł pracodawca śmieje ci się prosto w twarz!!!!, Jesteś tak naiwna, czy te studia, ci wcale nie pomogły, nauczyć się myśleć!!!!!!!!!!!!!!! A nie, że potem wypłakujesz się na forum, i że ci nie starcz, zacznij myśleć i weź się do pracy w końcu. Bo narzekać możesz przez całe życie i w końcu to życie minie, a ty zauważysz, że nic w nim ciekawego nie zrobiłaś, jesteś stara pomarszczona i nie masz męża, bo zszedł na zawał, przez twoje nieustanne wyrzuty. Pozdrawiam ten normalnie o wszystkim myślący

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
Pewnie, że też mogłabym mniej wydawać na ubrania, buty i kosmetyki (szczególnie te ostatnie) :P tylko jakim kosztem???? Młodsza już nie będę, więc dbać o siebie trzeba teraz, bo na starość już nie ma o czym mówić. Mężczyźni to wzrokowcy... muszą wiedzieć, że warto było..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
szejk - popieram, że to nie problem w oszczędzaniu, tylko w braku myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój pali i nie je śniadań, na czczo hektolitry kawy.. Takiego układu bym nie ścierpiala! Nigdy nawet nie rozmawialiśmy o kwestiach finansowych na poważnie, bo temat wspólnego mieszkania odłożyliśmy na przyszłość(co najmniej 3 lata) Jednak też jestem ciekawa jak to będzie:) Na szczęście mój facet lubi moja kuchnię, je wszystko(ufff) nie wybrzydza... ja to samo:) Sam gotować potrafi (ale to ja w przyszłości będe królowa kuchni:D) sprzatać mamusia nauczyła (hehe o niebo lepiej niż mnie :D) Także myślę pozytywnie.. a co do autorki...prowo nie prowo.. facet do dupy! Skoro tyle kasy zaoszczędziłaś sama a teraz musisz dokłądać do utrzymania z oszczędności;/ to sorry;/ Widzisz, że coś nie tak;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie ksiegowa
dziewczyno, dyplomy to mozna sobie teraz w nuty wsadzic. Ja mam szkol pokonczonych wiecej i kursow niz moi kierownicy a zarabiam 2/3 tego, co osoba w dziale, ktora ma najnizsze zarobki w tym dziele, chociaz ona nie ma zadnych studiow kierunkowych i nie miala doswiadczenia. I uwaga-pracuje w ksiegowosci! Szukam innej pracy, bo tyle to i gdzie indziej zarobie i byc moze bez mobbingu, ktory mnie spotyka w pracy (dla scislosci teraz jestem na urlopie). Nie warto sie poswiecac dla chlopa, mowie Ci to. Miej tez cos z tego zycia a juz na pewno bym oszczednosci nie przeznaczala na wyzywienie meza, ktory w dodatku ma rodzicow mogacy mu pomoc. Jestes naiwna i to sie na Tobie zemsci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie ksiegowa
*w buty nie w nuty :D Do krytykujacych: miejsce studiowania mogla zmienic autorka mogla zmienic po lic. Notabene i bez lic mozna zarabiac wiecej - zalezy na jakiego sie szefa trafi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inderolla
Mój też pali... i wydaje ogromne sumy kasy! Na wszystko na co ma ochotę. Ale.. Pamiętam jak dziś, gdy jego matka gdy jeszcze nie była moją teściową - rzuciła gdy pojechaliśmy do jego brata, "że my to już takiego domu jak on mieć nie będziemy". Przeżyłam szok.. Bo miałam 21 lat i wydawało mi się, że jak się chce, to się ma. (U mnie każdy ma dom). Ale potem wiedzialam dlaczego tak mówiła. Bo gdyby mąż żył nadal pod jej skrzydłami, to do dzisiaj by nic nie miał. Bo na studia (polibuda) nie, bo to za trudne studia. Do lepiej płatnej pracy nie, bo przecież musiałby wstać godzinę wcześniej. A po pracy obowiązkowo odpoczynek (najczęściej wybierał palenie i picie z kolegami). Ale poznał mnie! :P I jak to nie stać go na studia? Przecież jest bardzo inteligentny. Poszedł zatem i poszło mu idealnie, za przeproszeniem z palcem w d... (choć całe studia przeżywała, jakie to trudne studia i że powinien oszczędzać, a studia kosztują), potem przyszedł awans. (przeżywała znowu, że to takie trudne). Potem ja go namawiałam na wyjazd (znalazłam ofertę dla niego w necie - awans i większa kasa. Miała oczywiście tysiące powodów, dlaczego nie może tam jechać. Wróciliśmy, gdy tutaj na miejscu pojawił się kolejny szczebel i jeszcze lepsza kasa. Przy kolejnych jego studiach - poinformowaliśmy ją po fakcie. (Bo oczywiste było, że będzie kwękać, że powinien oszczędzać itd) Efekt, dzisiaj mamy przepiękny dom.. Dużo piękniejszy od jego brata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×