Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tola4321

Nie chcę być z mężem...

Polecane posty

Piszę nie dlatego, że chcę rady czy wskazówki, tylko odrobiny zrozumienia. W moim związku dzieje się od dłuższego czasu źle. Kilkakrotnie przekonałam się, że mężowi nie mogę ufać. Zawiodł mnie na całej linii, upokorzył. Nie jest złym człowiekiem, ale nie umie się oddać drugiej osobie. Nie potrafi słuchać, docenić. Czasami wydaje mi się, że ma mnie za idiotkę. Gra na moich uczuciach, nie próbuje zrozumieć niektórych moich obaw. NIe czuję już niczego poza zmęczeniem. Kiedy się o coś spieramy potrafi zamilknąć w najmniej oczekiwanym momencie i ignorować mnie do granic wytrzymałości. Mam wrażenie, że mnie prowokuje do tego, bym całkowicie wybuchła. Jestem nerwowa, bo mimo że się staram, on tego nie widzi. Oznajmił mi wczoraj, że wyjeżdża prawdopodobnie na małą wycieczkę z pracy (z noclegiem). Kiedy to usłyszałam, serce mi zamarło i odeszła ochota na wszystko... Chyba łatwo się domyslić czego się obawiam. Obiecywał mi niejednokrotnie, że już będzie się ze mną liczył w takich sprawach. Ale minęło trochę czasu od ostatniego wybryku i uważa, że to ja się czepiam i mu zabraniam wszystkiego. Nie umie zrozumieć, że skrzywdzony człowiek cierpi słysząc coś takiego. Obawy odżywają na nowo, ból powraca... Nie chce mi się już poruszać z nim tej kwestii, zwłaszcza, że powiedział, że może nie jechać, ale powie wszystkim, że żona mu nie każe.A ja mu wcale niczego nie zabraniam, oczekuję jedynie pewnych zapewnień, gwarancji, że historia się nie powtórzy. Zresztą sama już nie wiem czego chcę, bo i tak zazwyczaj nie dotrzymuje słowa... Stąd też mam ochotę uciec na koniec świata, bo tego człowieka chyba już nie kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama sobie jasno odpowiedziałaś na jego temat , pytanie tylko co dalej chcesz z tym zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli jesteś pewna, że nie kochasz i nie da się z tym nic zrobić, to uciekaj, gdzie pieprz rośnie. Najgorzej, kiedy mężczyzna bagatelizuje sprawy, które są dla nas ważne. Wtedy czujemy się odepchnięte. Przerabiałam to również parę razy, tylko, że ja nie byłam na szczęście w związku małżeńskim. Twój mąż ewidentnie nie liczy się z Twoim zdaniem. Wiem, że rozmowa nic nie da. Ja ze swoim rozmawiałam i zero rezultatów. Czasami po prostu dwoje ludzi do siebie nie pasuje a miłość ma tutaj tyle do gadania, co Ty w tym swoim obecnym związku- czyli nic. Radzę się zastanowić co się lepiej opłaca, żyć przy jego boku w nieszczęściu i ze świadomością, że i tak będziesz musiała zaakceptować jego wszelkiego rodzaju decyzje a jak nie, to on Ci pokaże albo odejść i poukładać sobie życie na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boli mnie jeszcze jedno, że ten człowiek wcale nie stara się mnie poznać, Wydaje mi się, że niczego o mnie nie wie. Pracujemy razem, a on nawet obok mnie nie usiądzie... Mam dość zabiegania o jego uwagę. Zawsze robię wszystko, by był zadowolony, chociaż nierzadko wbrew sobie. A on? Nigdy nie zrobi czegoś, na co akurat nie ma ochoty. O wyniesienie głupich śmieci się burzy. Tragedia...On nie zauważa problemu. Przyzwyczaiłam go, że siedzę zawsze w domu, że sprzątam, że gotuję. Uzanał, że tak musi być. Nie wychodzę nigdzie, bo boję się zemsty. Tyle już przeżyłam, że mam dość.Nie chcę już podejmować z nim dyskusji, bo on uważa, że ja nim manipuluję i że go ograniczam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"On nie zauważa problemu." Więc sama wiesz, że albo to zaakceptujesz i z nim będziesz albo odejdziesz, więc co dalej? chcesz żebyśmy decyzję podjęli za Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie jesteś fecetem to mnie nie rozumiesz to prawda, jestem facetem i to prawda - nie rozumiem, jak mozna pisac "nie chce byc z mezem" skoro nikt cie na sile nie trzyma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko tego wątku, skoro jest Ci źle w tym związku to po co się męczyć? Sama napisałaś, że już go chyba nie kochasz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czegoś tu nie rozumiem
Skoro go nie kochasz, nie chcesz z nim być i nie zależy ci na nim, to czemu masz problem, zeby pojechał na tę wycieczkę? Jesli ktos jest nam obojętny, to obojętne jest nam również to co robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Najgorzej, kiedy mężczyzna bagatelizuje sprawy, które są dla nas ważne. Wtedy czujemy się odepchnięte." lolusiaaa, trafiłaś w sedno. Tylko, czy to wina faceta, że nie rozumie kobiety? Ona powinna wyraźnie, dobitnie mu o tym przypominać, nakierowywać, jeśli chce, by on patrzył na jej rozterki "po kobiecemu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamy córkę, a to odrobinę zmienia postać rzeczy... Wiem, że on na sobie tylko znany sposób mnie kocha, ale to co mi z siebie daje to za mało... Pomyślę, jak to wszystko rozwiązać, bo robi się agresywnie... Rzeczywiście nikt mnie nie trzyma, a szkoda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czegoś tu nie rozumiem
Swoją droga myśłle, że Ty go kochasz i to bardzo, tylko boli Cię jego obojętność, fakt że cię nie zauważa, źle traktuje itp...itd... Byłam kiedyś w podobnej sytuacji i uwierz, jesli sie kogoś nie kocha i ma się go gdzieś to na uczucia które Tobą w tej chwili targają nie ma miejsca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli klasyk- nie chcesz być z mężem ale od niego nie odejdziesz, on w niczym nie widzi problemu i nie ma zamiaru się zmieniać, Ty będziesz cierpieć na forum , ludzie zaczną sypać złotymi radami a i tak nic nie zrobisz i wszystko zostanie jak dotąd :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szukanie dziury w całym, wszystko zależy od charakteru faceta. Jeden zechce wgłębić się w jej problemy i je zrozumie, drugi zechce a ich nie będzie w stanie dostrzec i nie pojmie tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tola4321 aby oddać sprawiedliwość sytuacji, w której się znalazłaś... Wcześniejsza zdrada, której dopuścił się Twój partner (bo przecież ona jest osią Twojego samopoczucia) już zawsze będzie kłaść się cieniem na Twoim zaufaniu do niego. Powinniście pamiętać o tym OBOJE. On - kiedy naraża się na podejrzenia o powtórkę Ty - kiedy Twoja wyobraźnia podsuwa najgorsze scenariusze jego postępowania, powodujące "duszenie" się w związku. Może minęło za mało czasu od tego wydarzenia, żebyś mogła bardziej "racjonalnie" (wiem, to może być trudne!) podejść do zdarzeń, które niesie życie? ALE UWAGA: jego twierdzenie, że "powiedział, że może nie jechać, ale powie wszystkim, że żona mu nie każe." - to ZWYKŁY szantaż emocjonalny, którego zwłaszcza on (jako winowajca wcześniejszego numeru, który Ci wykręcił) zdecydowanie nie powinien stosować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szukanie dziury w całym, od faceta wiele zależy. Jeżeli on nie zechce czegokolwiek zmienić, to choćby kobieta się dwoiła i troiła to nic nie zdziała :) Chyba, że masz inną teorię, chętnie się z nią zapoznam :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puciac acaac
tola to bez sensu ciagnac zwiazek , moze lepiej sie rozstac skoro on nie widzi problemu i nie chce nic zmienic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet powinien być pewny siebie, ale też skromny, prawda? :P ...co oznacza ni mniej, ni więcej jak tylko tzw. działania pozorowane, polegające na pozornym zgadzaniu się ze zdaniem partnerki tylko po to, by mieć tzw. święty spokój, po czym robienie "swojego". Na co partnerka reaguje złością, ale z duchu cieszy się, że jej facet "ma swoje zdanie" albo że jest typem męskim i niepokornym. I każdy jest zadowolony... :P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faceci to przebiegłe lisy. W momencie, kiedy dzieje się nie za dobrze i widzą, że potrzeba większego zaangażowania w problem, uciekają. No bo przecież lepiej jest ominąć problem niż próbować go zlikwidować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Faceci to przebiegłe lisy. W momencie, kiedy dzieje się nie za dobrze i widzą, że potrzeba większego zaangażowania w problem, uciekają." Nie przesadzaj, zależy na jakiego faceta trafisz. Kobiety też tak mają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daisyy oczywiście nie miałam na myśli wszystkich, wiadomo, że wszyscy tacy nie są. Kobiety również można podciągnąć pod tą teorię, jednak tych przypadków jest znacznie mniej, nie oszukujmy się. Kobiety wolą mieć klarowną sytuację, przez co usiłują pokonać jednak istniejący problem nić go obejść. To co napisałam, wiąże się z obserwacją otoczenia. Może Ty w swoim otoczeniu dostrzegłaś coś innego. Ja piszę, ze swoje punktu widzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×