Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość barbarazwarszawy

Korepetycje dla syna? A może coś innego?

Polecane posty

Gość barbarazwarszawy

Słuchajcie, mam problem. Właśnie mój Michał poszedł do liceum (nie powiem do którego, ale do jednego z lepszych w Warszawie). Po trzech tygodniach okazało się ,że ma problemy z matematyką i angielskim. O ile matematykę można zrozumieć, bo większość dzieciaków ma z nią problem, o tyle problemy z językiem nas zaskoczyły. Widocznie gimnazjum uprawiało raczej wesołą propagandę sukcesu niż uczyło, ale mniejsza o to. Czasu jest mało, a dylemat mam... sąsiadka poleca koreperytora, ale sama nie wiem, bo z drugiej strony inna sąsiadka mi powiedziała, że na kursie to z kolei jest element współzawodnictwa i konwersacje lepiej wychodzą, a syn ma właśnie problem z mówieniem. Mam go wysłać do jednej ze szkół czy nadrobić z nim braki poprzez tradycyjne korepetycje. Doradźcie, proszę bo już do reszty zgłupiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zależy jaki jest syn. Tzn. jaki ma charakter, czy czuje się dobrze w grupie. Czy nie będzie czuł się gorszy jak w szkole językowej inni będą na zajęciach lepsi, a on o coś zapytany nie będzie umiał odpowiedzieć. Jeśli jest raczej nieśmiały to lepszy byłby korepetytor, sam na sam. Jeśli jednak widzisz w nim dryg do rywalizacji i chęci bycia lepszym niż inni to wtedy szkoła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyluzowana pomaranczaa
jebnij mu i niech sie bierze do nauki a nier kurwa fochy bedzie stroil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miraculum5
Ja polecam prywatne korepetycje typu twarzą w twarz. Nauczyciel, jeśli ogarnięty, dostosuje tempo do syna, zobaczy szybko w czym jest dobry, będzie go ciągnąć. Rywalizacja itp są w grupie, ok, ale to niekoniecznie musi przedkładać się na szybsze uzupełnianie braków i zdobywanie wiedzy. Bo będąc sam na zajęciach syn nie będzie miał okazji do wykręcenia się od pr. domowej, odpowiedzi itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beriberi
Ja na twoim miejscu poszukalbym w necie. Albo w gazecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viola80
Według mnie, jesli syn ma powiedzmy kilkanaście lat, to prywatne lekcje odpadają. Młodzi traktują to jak szkołe czytanki, lekcje do domu, itp. Poza tym nie wiadomo na kogo sie trafi, a przecież z synem przy biurku siedzieć nie będziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbyś miała wiedzę i była dob
lepiej do szkoły językowej (ale jakiejś dobrej - nie żałuj na kurs) bo wtedy się przełamie i będzie brał udział w dyskusjach, nauczy się nowego patrzenia na pewne sprawy, nauczy się od innych słownictwa bo przecież nie każdy operuje takimi samymi zwrotami itd. no i lepsza motywacja do nauki aby nie odstawać od grupy :) ja chodziłam do super szkoły językowej, osób w grupie chyba 10 albo 12 było, babeczka bardzo fajna i po roku mówiłam lepiej po angielsku niż po polsku :D niestety nie mieszkam w Wawie, ale poszukaj na forach szkół językowych który korepetytor najlepszy. A matma - nie daj się pozorom, że KAŻDY ma problemy z matmą, bo nie każdy. Tutaj już lepszy korepetytor i systematyczna nauka syna, bo akurat z matematyką trzeba być na bieżąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czukot
Mnie rodzice jak miałam bodajże 12 lat zapisali na prywatne nauczanie. Jeździłam przez całe liceum i troche podstawówki, wyszło to kilka ładnych lat. Pamiętam ,że uczyłam sie u przesympatycznej starszej pani na warszawskim żoliborzu i to był strzał w przysłowiową dziesiątkę. Nawet podręcznik pamiętam Alexander, z obrazkami coś na kształt komiksu. Aż się łezka w oku kręci jak sobie teraz przypominam... Ale już mój małżonek chodził natomiast całe lata do Metodystów i nie trudno się zorientować, że język opanował perfekcyjnie. Ciężko tak na szybko coś tutaj doradzić. Nie wiem co lepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antyantyanty
Chodził do metodystów, bo wtedy nie było innej opcji. Teraz tych szkół jest całe mnóstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość horacy52
Pamiętam ten podręcznik !!! Też się z niego uczyłem. Chyba miał cztery czy pięć części.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękna bez bestii
Zapisz młodego do szkoły. Prywatnie to nie wiadomo na kogo trafisz. jak młody ma zaległości to pogadaj z nauczycielką w czym jest problem i go przypilnuj w domu. Ale długofalowo to tylko szkoła. Młodzi są teraz inni, lubią prace w grupie z rówieśnikami. miałam podobny problem i tak zrobiłam, nauka w Speak up bardzo pomogła. Córka w szkole z angioelskiego same wymęczone trójczyny, nauczycielka obwieściła, że mała to "antytalent językowy" - załamka. Poszła do Speak Up - nagle się okazało, ze może sobie świetnie radzić, o ile ma dobrych nauczycieli. I już nikt nie mówił o "antytalencie". Z korkami " miłego pana" to sobie odpuść, nie te czasy. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×