Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cisza duszyczka

Smutek to już moja norma

Polecane posty

Gość cisza duszyczka

Cześć. Muszę się wygadać. Bo jest mi źle Znowu płaczę. Czemu? Nocą nie mogę spać. Ciągle ktoś pyta czemu jestem jakaś dziwna, nieobecna i jakaś taka dziwne smutna. Zawsze mnie takie pytania denerwowały, ale nie wczoraj. Byłam taka spokojna, jak nie ja i trochę mnie to przeraziło, ale nie umiałam się wkurzyć, krzyknąć, w ogóle odezwać się. Miałam taki cichy dzień. Było jakoś tak jakby nic mnie nie dotyczyło, jakby wszystko działo się gdzieś obok, w innym wymiarze. Dziwne, ale miałam to wszystko gdzieś. Czułam się tak jak przy czytaniu książki, ale to ja byłam bohaterką, jedną z wielu. Ludzie pytają "co się dzieje", bo nie wiedzą co zrobić i zawsze liczą na to, że powiem, że jestem tylko zmęczona. Widać, że oddychają z ulgą. Dziwi mnie tylko po co pytają. Ja i tak zawsze odpowiadam, że wszystko w porządku. To takie magiczne zaklęcie. Samobójstwo. Ostatnio znowu zaczyna mnie prześladować ta myśl Przeraża mnie to. Boję się Potwornie się boję. A ostatnio bywam taka przerażona. Nie wiem czego się boję, ale jak wychodzę wieczorem z domu, to ogarnia mnie taki przerażający strach. Mówię sobie „uspokój się, nie ma się czego bać. Łzy popłyną wtedy same. Potem się uspokajam. Czuję się taka strasznie samotna. Między ludzmi i we wszelkich miejscach publicznych odczuwam to dużo bardziej. To takie niemal namacalne. Tylko jak z kimś rozmawiam, to zapominam o tym na chwilę. Ale ja rzadko rozmawiam. Mało kiedy się odzywam. Czasem wydaje mi się, że nie trzeba mówić, a czasem, że nikt mnie nie chciałby słuchać, więc milczę. Lubię tylko przysłuchwać się rozmowom innych. Nie umiem sobie pomóc. Nie wiem co mi jest. Nie wiem skąd bierą się te myśli. Nie wiem czemu nie potrafię się cieszyć. Tak wiele osiągnęłam. Sama. Bez niczyjej pomocy. Czy nie powinnam być z siebie dumna? Jak nauczyć się cieszyć codziennością? Chciałabym tylko jednego. Pozbyć się tego smutku, tego przerażającego, wszechogarniającego smutku. On tak dobija... że aż boli... I co mi jest? Ja nic z tego nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczę-śliwa
duszyczko, mam to samo. Niby rano wstaję- bo tak trzeba, jem śniadanie- bo to najważniejszy posiłek dnia, niby wykonuję wszystkie czynności jakie dorosła odpowiedzialna kobieta powinna wykonywać....ale ten smutek mnie zabija. Najgorsza jest chyba świadomość, że to nie jest coś normalnego. Chcę zmiany, chcę znów cieszyć się, dostrzegać pozytywy...ale nie potrafię. Jest mi tak okropnie źle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zjedz
czekoladę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczę-śliwa
i będę gruba jak smok a poważnie- nie działa. Nie działają kolory, hobby, nawet wieczór filmowy- z beztroskimi filmami kończy się tak, że zamiast komedii trafiam na jakiś dołujący melodramat ... i to ciągłe wrażenie, że wszystko co najlepsze jest już za mną, nie da się go zabić, uciec przed nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten........
ten smutek bierze się z tego, że nie odkryłaś kim jesteś w swojej istocie, i nie znalazłaś sensu życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczę-śliwa
nieprawda w pracy się spełniam, tylko tam zapominam, że mi źle. To raczej proza życia skutecznie zabiła całą radość życia, mąż, dziecko. Jestem najzwyczajniej znużona, rozgoryczona, sfrustrowana, przemęczona monotonią. I na nic dobre rady, by się spotykać z ludźmi, zapisać na nowy kurs- grafik mam tak wypełniony, że nie starcza mi czasu na wypoczynek... więc problem tkwi w czymś innym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten........
to co napisałaś jednak nie daje ci radości i poczucia sensu skoro nie jesteś szczęsliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten........
to nie jest depresja faktycznie czujecie że jest coś więcej ale nie wiecie co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczę-śliwa
o tak, byłam...trafiłam na jakąś terapeutkę, która koniecznie ratować chciała moje małżeństwo. Jak można ratować coś, gdy mąż nie widzi problemu? Przestałam go już prosić, namawiać na cokolwiek, czasem jeszcze sygnalizuję, że mi źle, ale jemu dobrze we własnym świecie. Mieszkamy razem a tak naprawdę oddzielnie, nawet w łóżku staramy się nie dotykać. Nie chce mi się już proponować seksu, mówić, że mi źle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cicha duszyczka
Dziś czuję się troche lepiej. Nie jest mi tak bardzo smutno. Popłakałam się. To chyba dlatego. Nie ma przy mnie nikogo. Siedzę sama w swoim pokoju. Zamknięta. Chyba za dużo wymagam od życia. Inni mają gorzej. Ja mam dach nad głową, rodziców, studia, pracę i przyjaciela. Jednego, ale za to dobrego. Tylko, że jego nie ma. Nie mogę tego od niego wymagać. Boję się powiedzieć mu o tym jak jest naprawdę. Nie chcę go denerwować. Jemu to się nie spodoba. Może mi przejdzie. Zawsze przechodzi. Na kilka dni, czasem nawet na tydzień. I potem znowu ogarnia mnie ten smutek. Gdybym potrafiła powiedzieć o tym komuś... Co raz bardziej zamykam się w sobie, w swoim własnym świecie. Małe pudełko. Nie umiem o tym powiedzieć. Komu? Nikt nie uwierzy. Nigdy nie wierzyli. Lepiej jest milczeć. I tak nie umiem nawet określić jak się czuję. Nazwać. I ta cisza. Pustka. W głowie, w sercu i tu, dookoła mnie. Chciałbym się przytulić. Usiąść obok kogoś. Nie mówić nic. Poczuć czyjąś obecność. Żeby ktoś zrozumiał mnie bez tych słów. Nie umiem powiedzieć. Skąd to się bierze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałem tak
Cicha duszyczko. Nie można tego bagatelizować ale tez nie poddawaj się smutkowi. Trzeba sobie uświadomić ze jest to choroba. Stres deprasja tak czy inne badziewie. Do dzis czasem mnie to lapie ale głównie w złą pogodę i chwilowo. W najgorszych chwilach mialem napady agresji, ataki paniki i dusznosci nawet. Mi pomogl lekarz i czytanie o problemie. Jadlem lek remeron. Jadlem go 8 miesięcy . Gdy zaprzestalem stopniowo zchodząc z leku. Miałem delikatne nawroty ale później tylko było lepiej. Jedz magnez i witaminę d min 2000 jednostek dziennie w okresie zimowo letnim. Masz przyjaciela? Nie ukrywaj i nie dus tego w sobie.Jesli jest ok to pomoże tobie przez to przejsc. Ciesz sie że żyjesz ze masz rodzinę.Jesli nic nie pomaga to dobrze dobrany lek pomoze napewno. Latwo powiedzieć?  To dziwne ale mi pomoglo czytanie. Wazne zeby sobie uswiadomic ze takie samopoczucie to czasem norma ale gdy trwa to codziennie to juz nie. Gdy mnie nachodza czasem dziwne mysli, szukam sobie zajęcia boy po prostu nie myśleć o tym stale bo to zle na mnie dziala. Powodzenia i uwiez mi mysli samobojcze to skutki choroby. To niczego nie naprawi a popsuje życie twoim bliskim....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×