Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aurel69

wychowywanie nie swojego dziecka, a własne dziecko

Polecane posty

Gość aurel69

po rozwodzie poznałem partnerkę, która ma dziecko z innym żonatym facetem, który nie zostawił swojej rodziny dla niej. spotyka się z dzieckiem raz na miesiąc. ja mam swoje dziecko w wieku dziecka partnerki - 7 lat i dzieci się znają i rozumieją. jednakże myslimy żeby wziąć ślub, ale moja partnerka zasugerowała, że powienienem pokochać nie swoje dziecko i je zaadoptować. nie wyobrażam sobie tego, pomimo że darzę je sympatią, ale uważam, że po pierwsze byłoby to nie fair wobec mojego dziecka, które kocham nad wszystko, a po drugie jaką rolę pełniłby jego biologiczny "tatuś" przyjeżdżający co miesiąc? moja partnerka na siłę stara się mi wcisnąć swoje dziecko, typu na zdjęcia, zdjęcia do portfela, staram sie dzieci traktować równo, jak to balona, to drugie też balona itp., ale czuję że nie jestem w stanie pokochać dziecka partnerki, a naciski na mnie z jej strony powodują, że zaczynam tęsknić za własnym dzieckiem , kiedy akurat go nie ma w pobliżu. dodam, że dziecko parnerki jest koszmarnie zazdrosne o mnie, kiedy idziemy za rękę wchodzi między nas i nas rozdziela, kiedy się całujemy, ono też chce buziaka od mamy, kiedy zasypia a ma 7 lat, chce spać z mamą. czuję się bynajmniej dziwnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bynajmniej to idź
się powieś. a przedtem przejrzyj słownik i sprawdź różnicę między "przynajmniej", a "bynajmniej". :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OKGB
ludzie nagminnie używają słowa "bynajmniej" w złym znaczeniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OKGB
a raczej w złym kontekście, o tak! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To powiedz jej, że dziecko już ma ojca. Powiedz jej też, że irytuje Cię jej nachalność i ponaglanie w sprawie adopcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rimmmelka
jednakże myslimy żeby wziąć ślub, ale moja partnerka zasugerowała, że powienienem pokochać nie swoje dziecko i je zaadoptować takie zjeeby tylko schorowana baba może napisać:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aurel69
przynajmniej dziwnie... lepiej mądrale? nie każdy był orlem z polskiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aurel69
akceptuje te zachowania, choc mnie denerwuja. staram sie zrozumiec dziecko, ze tak czuje. ale nie bede umiał pokochać nie swojego dziecka na równi z własnym i nie bede w stanie zaadoptowac go. nie ma nic gorszego niż zal i skrzywdzenie własnego a tak bym się czuł, mieszkając z obcym, tuląc obce, robiąc zadania domowe, a swoje gdzieś daleko. trudne to cholernie dla faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aurel69
dowiedziałem się że miała kogoś w pracy teraz nie ma już, ale ja nie zapomniałem. musielismy się rozstać, dalsze wspolne życie nie było możliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecko ma juz ojca. Ty nie masz absolutnie zadnego obowiązku ani adopotowac ani zastępowac ojca ani tym bardziej przedkładac dziecko partnerki ponad swoje. Porozmawiaj szczerze z partnerką, przedstaw jej swoje argumenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aurel69
wiem, ze marzy ona o domu, gdzie bylibyśmy jak rodzina, ale nie da sie tak zastąpić nieobecnosci własnego dziecka jej dzieckiem. moj synek nie może ze nami mieszkać, a jej synek czuję jakoś że nie jest mój, wiem że to głupie, ale natrectwo myślowe mnie przesladuje. może pomysłem byłoby własne trzecie dziecko, mamy dopiero po 32 lata, kiedy o to zpaytałem, usłyszałem że byłoby to ze szkoda dla jej synka...:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olej babę. Chcesz być piątym kołem u wozu? Bachora ma cię za wroga i zawsze będzie tobą gardził, a ty jeszcze wolicjonalnie w tej upokarzającej sytuacji tkwisz. Doprawdy nie masz ni krzty godności własnej. Więc i w sumie nie dziwię się, że traktują cię jak zero.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aurel69
właśnie też mi to chodzi po głowie. do tego nie mówi mi, kiedy dziecko jej spotyka się z ojcem i czuję się oszukiwany. wymysla kłotnie, żebym nie spotkał się z nimi, akurat wtedy kiedy on przyjezdza. dowiaduje się że był jakiś tydzień, dwa po tym fakcie, spędzają sobotę razem, kiedy ja myślę że jestesmy poobrazani, mam dośc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×