Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sam O'Tnosc

mija rok...

Polecane posty

Gość Sam O'Tnosc

a ja nadal nie potrafię z nią normalnie pogadać, powiedzieć jej coś miłego, pocieszyć podnieść na duchu (a ponoć byłem w tym niezły) no i w końcu samemu się otworzyć... zawsze byłem nieśmiały choć z niezobowiązującymi kobietami po dłuższej znajomości miałem w miarę normalne kontakty. ale w tym przypadku już po prostu nie wytrzymuję tej chorej sytuacji, bywały tyg. że o niczym innym niż ona nie myślałem :( do tragizmu tej całej sytuacji dodatkowo dochodzi moje samotrudnianie przy realizowaniu swoich planów, spowodowane wygórowaną samooceną. a najgorsze z tego wszystkiego, że miesiącami obserwowałem jak ją męczy ta moja niemoc i ile wysiłku wkładała by nawiązać ze mną normalny kontakt :( kiedy mi do szczęścia wystarczała jej sama obecność i te jej zajebiste monologi o wszystkim i o niczym :) ponoć po oswojeniu jestem dość bezpośredni i towarzyski.. choć tutaj te oswajanie trwa już rok i końca nie widać :( w dodatku każda normalna dziewczyna już dawno powinna kopnąć mnie w doope. dklatego obawiam się, że to, że ona nadal chce ze mną w ogóle rozmawiać jest po prostu wynikiem jej skłonności do mamusiowania. przynajmniej mamusiowała mi na początku znjomości. co zresztą pewnie tylko pogłębiło tą blokadę. nie wiem co mogę więcej zrobić, normalnie chce mi się już ryczeć z wqrwienia na moją popapraną psyche.. już nawet wykombinowałem, że jeśli oszukam siebie, że ona nic dla mnie nie znaczy, to uda mi się nawiązać z nią normalny kontakt ale totalna katastrofa z tego wyszła . pewnie teraz jest na mnie jeszcze bardziej wqrwiona o ile w ogóle ona mnie uważa za potencjalnego partnera.. bo mimo roku nawet tego moja zakompleksiona swiadomosc nie jest pewna. zawsze miałem skłonności do lekkich urojeń więc w tym przypadku wolę być ostrożny w wyciąganiu takich wniosków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Curie Curie
hejka, a może się w niej zakochałeś? Zastanów się nad tym. Jak ją kochasz, powiedz jej to. Lepsza każda pewność od niepewności. Nie zamiataj dzisiejszych problemów pod dywan jutrzejszego dnia;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kredka pani zosi
ale o co chodzi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam O'Tnosc
omfg!?! no myślałem, że to przecież oczywiste, że się w niej zakochałem!! w tym właśnie jest sedno mojej tragedii!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam OTnosc
w mojej blokadzie :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Curie Curie
Powiedz jej to, co przy niej czujesz. Ona na pewno zrozumie:) Nie czekaj! Łap za gitarę i idź pod jej okna:) Jestem pewna, że ona czuje się podobnie jak Ty, tylko nie jest pewna, co Tobie chodzi po głowie, skoro musiała wkładać tyle wysiłku w "normalny kontakt". Po za tym, troszczy się o Ciebie, a w dzisiejszych czasach to rzadkość, nawet u najbliższych:) Obudź się! Myślisz o niej rok! Coś jest na rzeczy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kredka pani zosi
ale o co chodzi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kredka pani zosi
a...zakochałes sie...hmm...no to ładnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Curie Curie
Miłość to nie tragedia. Jak tylko powiesz, co leży Ci na serduszko, od razu będzie Wam lżej. Uwierz mi!:) POWIDZ JEJ TO!!! Nie bój się:) Uwierz w siebie!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sam OTnosc
z moją blokadą pewnie zabraknie mi powietrza zaraz po o w kocham :( stanął bym dla niej na głowie ale sęk w tym, że mnie ten rok już strasznie psychicznie zmęczył.. i ją pewnie też :( ach gdyby to wreszcie we mnie pękło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle ze najlepszym rozwiazaniem byla by rozmowa o tym co Ci na sercu lerzy.wspolnie moze bedzie wam latwiej pokonac ta blokade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
proszę mi wątku nie zaśmiecać! w sumie przytłaczanie jej od razu słowem kocham byłoby głupotą :( ja ze zdobyciem się na zwykłą rozmowę mam problem.. a gdy już się zdobędę to sam sobie to wszystko torpeduje :( ktoś ma jakiś pomysł jak się pozbyć tej blokady nim będzie za późno??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam to o zaśmiecaniu było do klaaary no właśnie w tym zebraniu się do rozmowy największy problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za późno w sensie, że już da sobie w końcu spokój ze mną :/ raczej ciąć się nie będę :) choć o psychologu myślałem ale dziś ponoć ciężko trafić na dobrego no i wolałbym najpierw sam to rozwiązać o ile się da zakochany byłem ze 2 razy ale podobnego zauroczenia (?) połączonego z taką blokadą nigdy wcześniej nie przeżyłem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pomogę Ci napewno
Ile macie lat? Jak ona się stara nawiązać z Tobą kontakt i co ty robisz w jej kierunku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
millutka: nie nie skrzywdziła, Curie Curie: dziękuje za słowa otuchy Pomogę Ci na pewno: 27, ona 2 mniej. życie mi się tak poukładało, że (właściwie na własne życzenie) zafundowałem sobie parę lat wegetacji i uciekałem przed głębszymi relacjami.. poznaliśmy się w pracy. z jej strony objawiało się to między innymi tym że: schodziła na tematy dotyczące relacji m/k; zaczynała się nagle tak intensywnie wsłuchiwać (strasznie mnie to irytowało :)) gdy się z rzadka odzywałem, jakby szukała czegokolwiek czym mógłbym ją zainteresować; wyjeżdżała z niezbyt subtelnymi aluzjami - jak to strasznie muszę być zakochany bo się na nią non-stop gapię ("bo gdzieś tam kiedyś jakiś koleś się na nią gapił to na pewno się zakochał" :) ale fakt gapiłem się :)); raz nawet powiedziała wprost, że coś musi między nami iskrzyć (ona to nazwała 'spięciem') choć kompletnie nie wiem czy na + czy - , oczywiście ja w natłoku durnych myśli musiałem palnąć jakąś głupotę; non-stop szukała wspólnych tematów: muzyka, film, książka, a ja się tylko na nią gapiłem cicho siedząc jak teraz się trochę chłodniej nad tym zastanawiam to wydaje mi się, że ona może chciała tylko się zaprzyjaźnić by mnie wyleczyć (ja tam raczej nie wierzę w przyjaźń damsko-męską :) ). bo z niej to taki typ matki teresy co to by wszystkie napotkane duszyczki chciała uzdrowić.. :) w zasadzie to po tym roku, dzięki jej monologom wiem o niej prawie wszystko ale ona nie dostała ode mnie prawie nic.. :( choć bardzo chciałem się przed nią otworzyć ale tak głupio jestem przyzwyczajony, że się uzewnętrzniam gdy mnie ktoś choć trochę pociągnie za język.. a ona tego strasznie unikała :( no i muszę zaznaczyć, że póki nie straciłem kompletnie dla niej głowy (do ok 3, 4 miesiąca znajomości) to nawet całkiem przyjemnie nam się gadało.. odnośnie moich kroków to parę razy wyciągnąłem ją na spacer no i wysłałem parę lekko dwuznacznych acz raczej idiotycznych smsów :) czyli raczej nie ma czym się chwalić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa taki tam
a tak z ciekawosci, umiales po swoim odkryciu spojrzec jej w oczy na dluzszy czas czy raczej unikales jej spojrzenia i wolales sie jej przygladac, gdy ona nie patrzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa taki tam
jak już będzie po sprawie, napisz, jak Ci poszlo:) Trzymam kciuki; to nielatwy kawal chleba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaa taki tam
przynajmniej wiesz na czym stoisz! Nie żałuj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może nie spotykaj się z nią sam na sam tylko zaproś ją na spotkanie z znajomymi. Może będzie Ci raźniej w śród kumpli i kumpelek. A jak już się bardziej wyluzujesz, poczujesz się bardziej pewniej, to zaproś ją, tylko ją:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cześć kolego
Rozumiem Cię doskonale, wiem co przeżywasz, mam dokładnie tak jak Ty, nawet w podobnym wieku jesteśmy. Z tym, że ja postanowiłem "powalczyć", w sensie zdobyć się na odwagę i POROZMAWIAĆ, a właściwie wyjawić co czuję. Dla mnie był to wysiłek niemalże ponad granice własnej osobowości, no masakra po prostu, w życiu czegoś takiego nie doświadczyłem, było mi strasznie ciężko. Ale zrobiło mi się lepiej, szkoda, że tylko na chwilę, bo ona odrzuciła mnie (co było do przewidzenia, ona jest z kimś - tyle, że to taki jakby "standardowy" przykład kogoś kto jest z kimś przez bardzo długi czas z przyzwyczajenia i jej tak wygodnie, a odchodząc musiałaby odwrócić swoje życie do góry nogami). Do czego zmierzam? Ano do tego, że mimo wszystko chyba jednak warto przełamać siebie. Ja się przełamałem, tyle że wtedy okropnie boli odrzucenie, z taką samą siłą, jaką włożyłeś właśnie żeby się przełamać. Smutne to, ale cóż. Nie żałuję. Chociaż mi ciężko teraz, czuję się fatalnie, tak jakbym wrócił do punktu wyjścia, jeszcze bardziej się zamknąłem. Jak chcesz pogadać daj znać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×